"Czytam sobie...", czyli o tym, jak moje dzieci nauczyły się czytać.


posted by Sardegna on , , , , ,

24 comments

Moje dzieci od małego obcują z książkami. Wiedziały od zawsze, że książki są w naszym domu wszędzie, nie wolno ich niszczyć, ani wyjmować z regału. Nie miałam nigdy takiego problemu, jak niektórzy rodzice, że maluszki wyjmowały książki z pólek, a potem robiły z nich demolkę. Moje dzieci nigdy nie miały takich zapędów. Oglądały czasami dorosłe książki, ale nigdy ich nie niszczyły. Zbierały sobie za to książeczki w swojej biblioteczce, która teraz jest już całkiem pokaźna. Poza tym, lubią nasze wieczorne czytanie, lubią książki, jako takie, lubią je przeglądać, dotykać w księgarni, a w markecie dział z książkami to jest nasz obowiązkowy punkt do odwiedzenia.

Nie mogłam się już doczekać, kiedy moja Siedmiolatka (jeszcze jako Pięcio i Sześciolatka) zacznie czytać. Zastanawiałam się, czy to polubi. Czy zechce czytać samodzielnie, bez obowiązku. Nie chciałam jej jednak do tej nauki czytania jakoś specjalnie zmuszać i namawiać. Na szczęście nie musiałam tego robić, bo moja córka nauczyła się czytać praktycznie sama, "przy okazji". Co innego jednak wiedzieć, co jest w danym miejscu napisane, a co innego przeczytać ze zrozumieniem tekst.
I to musieliśmy już przećwiczyć. 

Regularne czytanie zaczęliśmy w wakacje. Codziennie, parę minut głośnego czytania, wybranej przez Siedmiolatkę, książeczki. Początkowo było to takie typowe "odklepanie tekstu", ale powoli zaczęliśmy wprowadzać zasady czytania z intonacją, zadawaniem pytań, podkreśleniem wykrzykników, pauz, tam gdzie przecinki i kropki. I powiem Wam, początkowo Siedmiolatka miała mega entuzjazm, potem przyszedł kryzys i zupełna niechęć do książek, ale teraz, po regularnym półrocznym czytaniu, córka zaczyna chyba odczuwać w tym frajdę! Sama dobiera sobie lektury, a jej głośne czytanie przekracza nawet 20 minut dziennnie. Ostatnio zdarzyło się nawet, że sama, bez przypominania wzięła do ręki książeczkę i przeczytała ileś tam stron (całkiem sporo) "po cichu", dla siebie, żeby sprawdzić, co się wydarzyło dalej. Chyba więc jesteśmy na dobrej drodze!

Co do mojego Pięciolatka, tutaj poszło jeszcze szybciej. Młody widząc siostrę, która codziennie zasiada do biurka z książeczką, czyta, a potem zapisuje swój czytelniczy czas, zapragnął mieć własny "zeszyt czytania". Znał już wszystkie litery, ale nijak nie potrafił połączyć ich w wyraz. Zaczęliśmy więc od łączenia w sylaby, potem w wyrazy, a potem ... poszło lawinowo! Młody potrafi już przeczytać praktycznie każdy wyraz, choć wiadomo, że te trudniejsze sprawiają mu jeszcze trochę kłopotu. I powiem Wam, że odkąd codziennie głośno czyta, znacznie poprawiła się jego wymowa. Zaczął nawet wymawiać głoskę "r", z czym wiadomo jest odwieczny problem.

Jako że to codzienne czytanie weszło dzieciom już w nawyk, muszę mieć dla nich jakieś propozycje, jakiś wybór, odpowiedni do ich umiejętności. Kiedy Siedmiolatka uczyła się czytać już dłuższe fragmenty tekstu, podsunęłam jej kolorowe książeczki z serii "Czytam Sobie".

I tak, dzisiaj w naszej biblioteczce znajduje się obecnie 13 takich książeczek, choć oczywiście cała seria ma ich znacznie więcej (po szczegóły zapraszam na stronę akcji). Autorami opowiastek są znani, polscy pisarze książek dla dzieci i młodzieży (m.in. Wojciech Widłak, Ewa Nowak, Zofia Stanecka, Anna Czerwińska - Rydel, Agnieszka Frączek, Rafał Witek). 


Seria jest tym fajna, że podzielona jest na 3 poziomy, o różnym stopniu trudności. Można więc zacząć od poziomu 1, gdzie znajdziemy łatwe teksty, a praktycznie będą to proste zdania, opatrzone dużymi ilustracjami. 


Jeśli chodzi o nasze książeczki, z poziomu 1 ("składam słowa") mamy ich cztery:

"Syrop maga Abrakabry" Wojciech Widłak
"Marta i ufoludek" Wojciech Widłak
"Droga Mocy" Zofia Stanecka
"Figle w fokarium" Marcin Sendecki


Później można przejść do poziomu 2 ("składam zdania") , czyli opowiadań złożonych z dłuższych i trudniejszych fragmentów tekstu:


 Z tego poziomu mamy:

"Maja na tropie jaja" Rafał Witek
"Tytus w cyrku" Joanna Olech
"Robot Robert" Zofia Stanecka
"Babula Babalunga" Joanna Jagiełło


Serię kończą książeczki z poziomu 3 ("połykam strony"), typowe opowiadania, zbudowaną ze zbitego tekstu, z niewielką ilością ilustracji.


Z tego poziomu mamy 5 książeczek:

"Rok z kocicą Izabelą" Ewa Nowak
"Jezioro łabędzie" Ewa Nowak
"Pułapka na ktosia" Ewa Nowak
"Psotnice podwórkowe" Rafał Witek
"Tajemnica pewnej sąsiadki" Melania Kapelusz


Wszystkie opowiadania napisane są dużą, wyraźną czcionką, żeby młodym czytelnikom było łatwiej, poza tym trudniejsze słowa podzielone są na wyrazy (w książeczkach poziomu 1). Książeczki są ładnie wydane przez Wydawnictwo Egmont, przyciągają oko kolorowymi okładkami i ilustracjami. Ich cena też jest w miarę przystępna, zwłaszcza kiedy można je kupić w fajnej promocji.

Moja Siedmiolatka przeczytała wszystkie tytuły z poziomu 1 i 2. Z 3 została jej jeszcze "Tajemnica pewnej sąsiadki". Pięciolatek przeczytał na razie dwie z poziomu 1 ("Figle w fokarium" i "Droga Mocy" - wiadomo! Star Wars!) i wrócił do starego elementarza "Litery. Nauka czytania" (swoją drogą, to moja stara książka, uczyłam się z niej w I klasie szkoły podstawowej).

Myślę jednak, że przeczytanie pozostałych książeczek to tylko kwestia czasu. Zachęcam rodziców 5 - 7 latków do zaopatrzenia się w tą serię. Gwarantuję, że będą one nieocenioną pomocą w nauce czytania dla Waszych dzieci. A po szczegóły zapraszam na stronę Akcji Czytam Sobie.

Sardegna

24 komentarze:

  1. Muszę się zainteresować tą serią... Moja pięciolatka też już pięknie czyta :) Sama bierze do ręki Elementarz Falskiego, to na nim się nauczyła. Najpierw szło tak sobie, ale teraz czyta teksty z końca, z"r" problemów od dawna nie ma, więc fajnie to wygląda :) Inne książeczki też czytuje. Przy jednej bajce jak czytała to prawie zasnęłam. Na szczęście rozumie co czyta, bo potrafi odpowiedzieć na pytania albo sama zapyta o trudniejsze słowa.
    Ale też od małego była nauczona szacunku do książek i do regału mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Twoja córka jest z rocznika 2010? posyłasz ją do szkoły? Mój Młody miał dość spora wadę wymowy, teraz wychodzimy na prostą, a to samodzielne czytanie bardzo pomogło, naprawdę. Zerknij na te książki, są fajnie wydane, mają duży druk i naprawdę dobrze się je czyta. poza tym można wybrać poziom odpowiedni do umiejętności dziecka. Super sprawa

      Usuń
    2. Tak, 2010, tyle że grudzień. Do szkoły nie idzie, nawet gdyby nie zmienili ustawy to by nie szła. Nie usiedzi w ławce to raz a dwa psycholog stwierdziła, że z powodu cukrzycy by ją odroczyła.
      U Pati wywołujemy teraz "sz", bo wprawdzie ma czas do grudnia, ale coś tam nie tak wymawia. Poza tym z wymową ok :)
      Wstępnie już stronkę obejrzałam i już małej powiedziałam o Tobie była cała opowieść o cioci Z.), synku i książeczkach, także pozostaje mi wybrać tytuły :)
      Twój syn też 2010?

      Usuń
    3. Tak, mój Młody urodził się 30 grudnia 2010 ;) chociaż powiem Ci, kiedy już wiadomo było, że ustawa z 6 latkami jest obowiązkowa, jakoś się z tym pogodziłam. Zaczął lepiej mówić, stał się odważniejszy, zaczął czytać. Ale teraz kiedy jest wybór, zostaje. Niech sobie spokojnie dojrzeje do tej szkoły ;)

      Usuń
    4. Pati jest z 1 grudnia :)
      A oto wynik Twojego posta: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/03/same-sie-pchaja-czyli-stosy-lutego.html

      Usuń
    5. Widziałam, widziałam :) dałaś czadu!

      Usuń
  2. Miałam przyjemność poznać książeczki z tej serii - są świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, to świetna sprawa, zwłaszcza przy nauce czytania, bo jak dziecko czyta już bardzo dobrze, to króciutkie opowiastki mogą być już niewystarczające

      Usuń
  3. Myślę, że te "zmuszanie" do czytania nie jest aż takie złe. To znaczy nie do samego czytania, a do nauczenia się czytania ;) Tata zawsze ze mną siedział jeszcze jak miałam 4,5 lat i jako 6latka czytałam najszybciej ze wszystkich w grupie. Do dzisiaj zresztą nie poznałam osoby, która by tak szybko czytała, jak ja. Na całe szczęście w parze idzie u mnie czytanie ze zrozumieniem :) Ta umiejętność często mi się przydaje. Poza tym mama zaraziła mnie miłością do kryminałów i horrorów.

    Jak będę miała dzieci też chciałabym, żeby czytały, ale oczywiście nie będę nikogo zmuszać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz oczywiście rację, ale trochę bałam się tego, że jak będziemu go przymuszać do codziennych ćwiczeń, to rzuci książką i nie będzie chciał jej w ogóle wziąć do ręki. Na szczęście chyba to polubił, codziennie sam przynosi książkę i mówi, że teraz jego kolej na czytanie. Cieszę się z tego :) sama tez nauczyłam się dość wcześnie czytać, ale nie mam pojęcia jak. Po prostu pewnego dnia przeczytałam fragment książeczki. Moja Mama była w szoku ;)

      Usuń
  4. Nie znam tej serii, będzie trzeba się zaopatrzyć :)

    Swoją drogą, fantastyczne jest to, że dzieci wcale nie muszą być specjalnie zachęcane do czytania, bo bardzo lubią naśladować rodziców - jeżeli my czytamy, to i nasze dzieci będą. A przynajmniej będą próbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci to lustro rodziców (choć patrząc na moje dzieciaki, czasami chcę o tym zapomnieć - te niektóre teksty Siedmiolatki żywcem wyjęte z moich ust, to jest straszne!) w każdym razie, mam szczerą nadzieję, że widząc przez lata te ksiażki i obcując z nimi, pokochają je, tak ja ja :)

      Usuń
  5. Nie mogę się doczekać, aż moja dwulatka zacznie czytać sama :-) Książeczki bardzo ciekawe, na pewno ułatwiają naukę czytania. Muszę się im przyjżeć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet teraz nie mogę się doczekać, kiedy moja córka przeczyta moją ukochaną serię o Ani z Zielonego Wzgórza :) więc doskonale Cię rozumiem

      Usuń
  6. Teraz mamy takie czasy, że jest tyle świetnie wydanych bajek, książek, dzieciaki mają w czym przebierać, wybierać :)
    Ja nie pamiętam jak wyglądał mój proces "uczenia", jednak pamiętam dni kiedy spędzałam w SP całe godziny w czytelni i pani "na czarno" wypożyczała mi nadprogramowo książki mimo limitu 5/miesiąc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, też tak mialam! Pamiętam, jak lubiłam spędzać przerwy w bibliotece, szperać wśród książek "dla starszych". Pamiętam, jak wyjęłam "nielegalnie" "Sposób na Alcybiadesa" i "uczniów Spartakusa" a byłam chyba w 3 klasie. Na szczęście pani pozwoliła mi je wypożyczyć ;)

      Usuń
  7. Gdyby moje dzieci były małe, lub gdybym miała wnuki to z pewnością ta seria trafiłaby na półki.....i czytałabym je sama, tak jak to kiedyś robiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci w sekrecie, że tom o "Jeziorze Łabędzim" nie bardzo się Siedmiolatce podobał. Ja natomiast przeczytałam go z wypiekami na twarzy ;) jak zresztą wszystkie z 3 poziomu ;)

      Usuń
  8. Świetna seria, czytaliśmy wszystkie książki które były w serii, bardzo się nam podobały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się zebranie kompletu, ale tomów jest tak wiele, że nie wiem, czy zdążę zanim książeczki okażą się już zbyt proste ;)

      Usuń
  9. Bardzo dobra jest ta seria, mamy kilka i dobrze się sprawdzają. I jeszcze "Elementarz" z NK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mamy Elementarz z NK. Choć dla Młodej te teksty są nieco za proste. Natomiast Młodemu, kiedy już skończy swoją kultową czytankę, podsunę Elementarz właśnie

      Usuń
  10. A ja odkryłam niedawno Martynkę w takiej wersji do nauki czytania. Duże litery i krótkie historie :) Oczywiście nabyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martynkę już przerobiliśmy, tylko o ile kiedyś, gdy Młoda miała 3-4 lata, to było super, to teraz jest w stosunku do tej serii bardziej krytyczna. nie podoba się jej ta "cukierkowość" i ja ją w sumie rozumiem ;)

      Usuń