Jak spędziłam sobotę, czyli o Warszawskich Targach Książki w Warszawie


posted by Sardegna on

10 comments

Tak, jak pisałam w TYM wpisie, na sobotę 20.05 miałam zaplanowany udział w Warszawskich Targach Książki. Były to już moje drugi targi w stolicy, bowiem dwa lata temu, po raz pierwszy się udało mi się dotrzeć na książkowy Stadion Narodowy. W doborowym towarzystwie Patryka z bloga Moje Bestsellery, spędziłam podróż i bardzo energetyczną sobotę, wypełnioną książkową atmosferą, niezliczoną ilością książek w świetnych cenach oraz tytułów, które koniecznie musiałam mieć. 


Nie wiem w czym tkwi ten fenomen targów ale corocznie (a jeżeli się uda, to nawet dwa lub trzy razy w roku) z wielką radością planuję i później jadę na targi. Nie przeszkadzają mi tłumy, duchota, długi czas oczekiwania w kolejkach na podpis ulubionego autora, czy przeciskanie się do wejścia. Przez 7 lat prowadzenia bloga byłam już na kilku Targach Książki (dokładne relacje znajdziecie klikając w linki):

2017 - Warszawa  

za każdym jednak razem wracam z nich naładowana mega pozytywną energią oraz wielką ochotą do czytania i blogowania. Za nic więc nie odpuściłabym sobie udziału w tym książkowym święcie.

Faktycznie, przez te 7 lat blogowania zmieniło się nieco moje podejście do targów. Kiedyś, na początku skupiam się tylko na ulubionych autorach i zebraniu od nich autografów. Brałam na TK niezliczone ilości książek do podpisu i później cierpliwie stałam w olbrzymich kolejkach. Dzięki temu mam w swej biblioteczce całkiem sporą kolekcję książek z wpisami. Na kolejnych TK skupiłam się już raczej na spotkaniach z zaprzyjaźnionymi blogerami i nawiązywaniu nowych kontaktów i znajomości. Na spotkaniach targowych i imprezach potargowych udało mi się poznać niesamowitych ludzi, z którymi do dziś utrzymuję blogowy kontakt. Później, wraz z grupą ŚBKów zajęliśmy się organizacją paneli dyskusyjnych i innych targowych atrakcji. TK były więc bardziej pracą, niż odpoczynkiem.
W tym i zeszłym roku moja obecność na TK była już oparta na zupełnie czymś innym. Mniej było spotkań towarzyskich (choć z grupą znajomych, nadal tą samą, zawsze udaje mi się porozmawiać, czy wypić kawę), mniej stania w kolejkach do autorów i zbierania podpisów, za to więcej było luzu, spokojnego spacerowania między stoiskami i skupienia na samych książkach.




Doskonale widać to po tegorocznych TK w stolicy. Zabrałam do podpisu tylko trzy książki: "Zakładnika" Przemysława Borkowskiego, "Pustułkę" Katarzyny Bereniki Miszczuk i "Polska odwraca oczy" Justyny Kopińskiej. Nie stałam w kilometrowych kolejkach, bo to już nie na moje nerwy (dobrze, że mam podpis Remigiusza Mroza z czasów, kiedy nie był jeszcze tak oszałamiająco popularny, bo nie dałabym rady stać w 5 godzinnej kolejce...). Nie brałam też udziału w spotkaniach blogerów (oficjalnego nie było, a te mniej oficjalne jakoś mnie ominęły). Udało mi się za to spotkać w przelocie i chwilę porozmawiać z zaprzyjaźnionymi blogerami (Aine, Chiara, ManiaCzytania, Klaudyna, Silaqui, Kasia i Daniel, Agnieszka Tatera, Natalia, Angelika), pogadać z ŚBKami i robić to, na co nigdy wcześniej na TK nie miałam czasu: spokojnie pochodzić między stoiskami, kupić książki w promocyjnej cenie i po prostu "być" na targach.



Na tegorocznych TK zauważyłam jeszcze coś: nowe, młode pokolenie blogerów i vlogerów. To oni teraz mają swój czas. Zabrzmiało to strasznie staro, ale właśnie w Warszawie uświadomiłam sobie, jak przez te moje 7 lat blogowania zmieniła się blogosfera i blogerzy. Czy to źle? Chyba nie, jednak trochę zrobiło mi się przez to trochę refleksyjnie.

Wracając jednak do autorów. Udało mi się zdobyć podpisy wyżej wymienionych (Katarzyny Bereniki Miszczuk, Justyny Kopińskiej i Przemysława Borkowskiego)




porozmawiać z Magdą Witkiewicz, Renatą Kosin przy okazji promocji jej najnowszej, cudnie wydanej książki "Tatarka", a także z panią Patrycją Gryciuk, promującą swoją najnowszą książkę "Trzy godziny ciszy". Udało mi się też zamienić parę słów z panią Katarzyna Puzyńską, trafiłam bowiem na sam koniec podpisywania przez Nią książek, i nawiązać do pierwowzoru Lipowa, czyli miasteczka Pokrzydowo, które jest mi akurat znane prywatnie.



Podeszłam przywitać się także do zaprzyjaźnionych wydawców z Naszej Księgarni, Czwartej Strony, Heliona, Agory i Prószyńskiego. Poza tym, zrobiłam zakupy w części antykwarycznej na poziomie -1 oraz w Taniej Książce,  wypiłam kawę i zjadłam lody, którymi można było częstować się do woli na stoisku Merlina oraz odpoczęłam na trybunach słuchając wywiadu z Maxime Chattamem.


Tak prezentują się moje zdobycze targowe:



"Potwór z Florencji" Douglas Preston i Mario Spezi 
"Przymierze trojga" Maxime Chattam 
"Wiem o tobie wszystko" Clarie Kendal
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia
"Pogromca lwów" Camilla Lackberg 

"Gorzka czekolada", "PSYgoda na czterech łapach", "13 - piętrowy domek na drzewie" oraz książeczka piłkarska o Błaszczykowskim. Do tego torba i standardowo kilkanaście zakładek. W tym roku nie kupiłam sobie kubka, czego trochę żałuję, ale mam zamiar nadrobić to na TK w Krakowie.

Podsumowując, spędziłam bardzo energetyczny dzień targowy, wypełniony książkowymi atrakcjami po brzegi. I choć z domu wyszłam O 3:00 w nocy w sobotę, a wróciłam o 1:45 w niedzielę, nie żałuję ani minuty spędzonej na TK w stolicy. Co do planów na przyszły rok, mam takie, ale jak wiadomo, przez ten okres czasu wiele może się jeszcze zmienić. Póki co, planuję Kraków w październiku i Katowice w listopadzie.   
Sardegna

10 komentarzy:

  1. To super, że miałaś tak udany, owocny dzień! Oby kolejne targowe wypady były równie fantastyczne! 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było energetycznie, jak zwykle na TK. Największe oczekiwania mam wobec katowickich, ale wiesz, co u nas, to u nas :)

      Usuń
  2. Reasumując to nieco więcej niż jeden targowy dzień :)
    Cieszę się wraz z Tobą, że jesteś tak zadowolona. A z każdym rokiem każdemu zmieniają się targowe plany i priorytety.
    Czekam na wrażenia po "Wiem o tobie wszystko" - czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mówisz, że "Wiem o tobie wszystko" jest interesująca? Kupiłam ją trochę przez przypadek, bo spodobał mi się opis. Nie planowałam tego zakupu, ale teraz mnie utwierdziłaś, że nie nie najgorsza wtopa ;)

      Usuń
  3. Widzę, że Ty to umiesz wyciągnąć z targów ile się da :) Ja nie mam żadnych podpisów, nie udałam się na żadne spotkanie i wspominam jedynie to, że nie było dobrym pomysłem zabieranie ze sobą dziecka.

    Cieszę się, że się zobaczyłyśmy choć przez chwilę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę, że spotkałyśmy się po latach :) co do dzieci, wiem coś o tym. Moje zawsze strasznie chcą jechać na TK, ale dobrze wiem, jakby się to skończyło, dlatego zabieram ich tylko do Katowic i to w niedzielę

      Usuń
  4. Zazdroszczę. Mi nie udało się dotrzeć, ale może następnym razem będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny dzień opisałaś! Widać, że wypracowałaś sobie metodę zwiedzania, najlepszą dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, po tych pięciu latach chyba już mi się to udało :)

      Usuń