Czytając o moich wizytach w Teatrze Miejskim w Gliwicach możecie odnieść wrażenie, że śledzę tylko przedstawienia skierowane dla najmłodszych. Nie jest to jednak do końca prawda. W poniższych tekstach możecie przeczytać o moich wrażeniach z "Wieczoru kawalerskiego" oraz "Plotki" - spektaklach dla dorosłych. Natomiast w dzisiejszym wpisie chciałam napisać parę słów na temat widowiska skierowanego dla młodzieży. "Nina i Paul", czyli przedstawienie dla tej grupy wiekowej to nowa inicjatywa Teatru Miejskiego, będąca, moim zdaniem, strzałem w dziesiątkę. Co warte uwagi, widowiska skierowane dla nastolatków będą też kontynuowane w przyszłości, bowiem już w zapowiedziach afiszowych teatru możemy poczytać o zbliżającej się premierze "Alicji w krainie dziwów". Jeżeli zatem macie w domu wrażliwego nastolatka, albo chcecie pokazać dorastającemu dziecku nieco inną formę spędzania wolnego czasu, zerknijcie na stronę Teatru Miejskiego, na pewno znajdziecie tam coś, co Was zainteresuje.
Wracając jednak do "Niny i Paula", gdybym miała jednym zdaniem opisać tą historię, jako dorosły widz, powiedziałabym, że była to dla mnie cudowna podróż w przeszłość. Twórcom tej historii w doskonały bowiem sposób, udało się pokazać delikatność młodzieńczego uczucia oraz całą gamę emocji mu towarzyszących. Młodzi odbiorcy mogą w tej historii odkryć samych siebie, natomiast ci starsi przypomną sobie, jak to kiedyś bywało, kiedy sami przeżywali pierwszą miłość, czuli motyle w
brzuchu i buzowali od nadmiaru emocji, których w większości wtedy nie rozumieli.
Nina i Paul chodzą do tej samej klasy, jednak, jak do tej pory, nie nawiązała się pomiędzy nimi większa zażyłość. Wszystko zmienia się w ostatni dzień roku szkolnego podczas rozdania świadectw, a potem wydarzenia rozgrywają się już błyskawicznie. Nastolatkowie niby przypadkowo spotykają się po lekcjach, zaczynają rozmawiać na tematy zupełnie nie związane ze szkołą, a kiedy okazuje się, że wiele ich łączy i rozmawia się im naprawdę świetnie, zaczyna pomiędzy nimi iskrzyć. Odwiedziny chłopaka w domu Niny tylko utwierdzają ich w przekonaniu, że zaczyna ich łączyć coś wyjątkowego.
Młodzi
przechodzą etap zawstydzenia, próbują sobie zaimponować jednocześnie
czując coraz większą, ale ciągle nieśmiałą fascynację drugą osobą. Bohaterowie spędzają razem wakacje, robiąc przeróżne
rzeczy, niektóre może niezbyt mądre, jednak pełni energii, bogatsi w nowe uczucie, dające im świadomość, że znaleźli kogoś, z kim można
przenosić góry i zdobywać świat, dodaje im skrzydeł.
Pierwsza miłość spada na bohaterów z wielkim hukiem. Jeszcze wczoraj dzieciaki, zajmujące się zabawą i wygłupami, dziś już młodzi ludzie, stojący u progu nowych doświadczeń, czegoś, co zatyka im dech w piersiach, trochę przeraża, ale jednocześnie bardzo ciekawi. Brzmi znajomo? No właśnie!
Pierwsza miłość spada na bohaterów z wielkim hukiem. Jeszcze wczoraj dzieciaki, zajmujące się zabawą i wygłupami, dziś już młodzi ludzie, stojący u progu nowych doświadczeń, czegoś, co zatyka im dech w piersiach, trochę przeraża, ale jednocześnie bardzo ciekawi. Brzmi znajomo? No właśnie!
Wydarzenia, w których biorą udział zakochani, a także cała, budująca się pomiędzy nimi, relacja, pokazane są naprzemiennie z perspektywy dziewczyny i chłopaka. Inaczej
bowiem wygląda sytuacja z męskiego, a inaczej, z kobiecego punktu widzenia. I świetnie się to ogląda! Cudownie jest być świadkiem tych wszystkich szalonych, młodzieńczych emocji, wybuchów euforii i tego najważniejszego, pierwszego pocałunku.
Widowisko to dostarczy nam całą paletę uczuć i emocji. Od zawstydzenia, zażenowania, niepokoju związanego z pierwszymi próbami nawiązania kontaktu z płcią przeciwną, niepewności z prób robienia dobrego wrażenia, czy inicjowania rozmowy, poprzez radość w znajdowaniu wspólnych tematów, zafascynowanie drugą osobą, aż do niepohamowanego uczucia szczęścia, fruwających w brzuchu motyli na samą myśl o kolejnym spotkaniu. Pierwsze młodzieńcze zakochanie, oddanie drugiej osobie, wzniosłe uczucia i przeświadczenie, że można z ukochaną osobą zdobyć cały świat i dokonać niemożliwego. Czujecie się zachęceni? Jeśli tak, to świetnie! Zabierzcie do teatru swoje dorastające dzieci, a gwarantuję, że sami też poczujecie się znajomo.
"Nina i Paul" to jeden z piękniejszych spektakli, jakie w życiu widziałam. Bardzo polecam!
"Nina i Paul"
Sardegna
Jej, jak ja dawno nie byłam w teatrze. Zrobiłaś mi chrapkę. ;) Nie słyszałam o tym spektaklu, ale bardzo mnie zainteresowałaś. Bardzo ciekawa scenografia, tak patrząc na zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTeatr to wspaniała rozrywka, a spektakle dla dzieci i młodzieży, to już w ogóle! Tylko muszą być dobrze przygotowane, ale te w Teatrze Miejskim w Gliwicach są bardzo profesjonalne.
UsuńPo Twojej recenzji tego spektaklu chciałabym, aby udostępniono go online kiedyś. Chętnie bym obejrzała.
OdpowiedzUsuńBardzo miło! Powiem Ci, to jest jeden z piękniejsszych spektakli dla młodego widza, jaki widziłam!
UsuńDziękujemy za słowa uznania! :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za cudowne wrażenia!
Usuń