No i zaczęło się! Mój ulubiony moment blogowania w roku uważam za rozpoczęty! Zapraszam was do cyklu postów podsumowujących rok czytelniczy na blogu Książki Sardegny. W 2020 trochę zmian, otóż oprócz tradycyjnych podsumowań #1 najładniejsze okładki, #2 najlepsze
książki, #3 najpopularniejsze wpisy oraz #4 post podsumowujący cały
czytelniczy rok na blogu, planuję przygotować jeszcze wpis o #5 najlepszych filmach, których w tym roku obejrzałam całe mnóstwo. Mam nadzieję, że ze wszystkim się wyrobię, ale ponieważ pisanie tych notek sprawia mi olbrzymią przyjemność, jestem pewna, że wszystko pojawi się na czas.
Poniżej znajdziecie 9 wyróżnionych równorzędnie, przeze mnie, okładek. Na sam koniec zostawiłam sobie tegoroczny numer 1, czyli moją okładkę roku. Wszystkie cudne, każda inna, ale doskonale oddające charakter danej książki. Wiem, że nie należy oceniać książek po okładce, ale nie oszukujmy się, trochę tak robimy. Pierwsze wrażenie jest przecież bardzo istotne.
Dla osób zainteresowanych, zostawiam cały komplet odnośników do wpisów okładkowych z poprzednich lat. Zobaczcie, jakie okładki podobały mi się wtedy najbardziej: 2019, 2018, 2017, 2016, 2015, 2014.
Kolejność książek na liście, zgodna jest z czasem ich przeczytania.
Sardegna
Najbardziej podobają mi się dwie okładki: "Istota zła" oraz "Pozłacana rybka".
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tymi podsumowaniami. Ja sama takich nie robię z braku czasu i chęci, ale z przyjemnością podglądam u innych. :) A okładkę... Ciężko mi wybrać. :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie te święteczne mają najlepsze okładki. Nie dla tego, że są czytane jako ostatnie w roku. Mimo przeszło 100 przeczytanych te mają specyficzny klimat, w którym każdy może się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńZawsze z podziwem zerkam na Twoje podsumowania roczne, zwłaszcza na okładki, bowiem ja - pewnie już to pisałam - nie potrafię zrobić takiego rankingu...
OdpowiedzUsuńTwoje podsumowania coraz bardziej mnie inspirują, chociaż na razie tylko w myślach. Oczywiście jak coś u mnie powstanie zawsze będę powoływać się na źródło :)
OdpowiedzUsuńJednak stworzenie listy najlepszych okładek mnie samej nie przyszłoby do głowy.
Po prostu przez wiele lat mojego czytelnictwa okładka najczęściej nie była żadnym źródłem informacji o książce.
W szaro-smutnych czasach PRL-u wiele książek wypożyczałam z bibliotek, a te były już oprawione przez introligatora lub schowane w brązowe papiery. Pozbawione swojej okładki stały na półkach tworząc jednostajną masę nic nie mówiących grzbietów.
Czasami miłosierny introligator zostawiał okładkę w środku.
Nigdy nie przyglądam się okładce pod kątem graficznym, raczej czytam uwagi o książce umieszczone wewnątrz lub z tyłu - taki nawyk.
Innym powodem omijania okładek wzrokiem jest teraz kiczowatość wielu z nich. I także to, że często są w jednym stylu - to widać szczególnie w literaturze obyczajowej, w romansach.
Ale spróbuję też tak się zabawić.
Pozdrawiam :)
Ja bym z tych powyższych wyróżniła "Pozłacaną rybkę" - okładka dla mnie obłęd. :D
OdpowiedzUsuń