Wydawnictwo: PhantomPress
Liczba stron: 155
Moja ocena : 4/6
"Czarnoksiężnika z Archipelagu" pierwszy raz czytałam jakieś 10 lat temu, ale poza pozytywnym wrażeniem z lektury, które we mnie pozostało, nie potrafiłam do końca powiedzieć, o czym właściwie była ta historia. Książka była moim planem w roku ubiegłym, ale jakoś do niej nie dotarłam. Trójka e-pik przyszła mi z pomocą i zmobilizowała do ponownego jej przeczytania.
Młody chłopak z wyspy Gont odkrywa w sobie niezwykłe umiejętności. Najpierw z pomocą ciotki a później metodą prób i błędów rozwija swoje magiczne zdolności. Oczywiście najpierw są to proste sztuczki, które jedna z czasem przybierają na sile. Kiedy swoimi umiejętnościami ratuje życie mieszkańców rodzinnej wioski, zauważa go wielki Mag Ogion. Zabiera chłopca na wychowanie, planuje jego magiczną edukację i nadaje mu wyjątkowe Imię - Ged, które określa jego magiczny charakter. Chłopiec jednak nie grzeszy skromnością i pokorą. Popisuje się swoimi umiejętnościami i o mało nie wywołuje tym katastrofy. Kiedy Mistrz proponuje mu edukację w szkole czarodziejów na wyspie Roke albo pozostanie pod jego opieką, młodzian wybiera lepszą według niego, opcję i udaje się na wyspę.
Ten wybór zadecyduje o jego dalszym losie, bowiem jego zachowanie w szkole czarodziejów zaważy na jego przyszłości. Pewne zaklęcie rzucone pochopnie zmieni jego życie na zawsze. Nic już nie będzie proste, nigdzie nie będzie bezpiecznie, nikt nie będzie w stanie mu pomoc. Ged będzie musiał szybko dorosnąć i dojrzeć do nadchodzących zmian. Czy będzie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości i osiągnąć wiedzę i umiejętności prawdziwego Maga?
Przypomniałam sobie, co tak podobało mi się w "Czarnoksiężniku...", kiedy czytałam go po raz pierwszy. Ach! Ten mój "młodzieńczy" zapał do fantastyki! Już myślałam, że zaginął bezpowrotnie. A tu jednak nie. Szczerze mi się podobało. Nie wpisuję w prawdzie książki na moją listę ukochanych tytułów, bo bym przesadziła w swojej ocenie, ale historia dojrzewania Geda zajmie ważne miejsce w mojej biblioteczce. Przyjemnie było wrócić do przeszłości.
Książkę przeczytałam w ramach kwietniowej Trójki e-pik, powieść, która została zekranizowana. Zaliczam ją tez jako (5/31) lekturę Z Półki
Sardegna
Ja tam za fantastyką nie przepadam, ale w domu mam jej mnóstwo z racji tatowego zamiłowania do tego gatunku. I tak czasami zaglądam do jego biblioteczki i wyciągam co ciekawsze tytuły, Ursula Le Guin jest wśród nich i tak przymierzam się do niej od kilkunastu lat:)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam "Ziemiomorze"! Tylko niestety wydanie, które posiadasz jest okropne! strasznie dużo błędów, zupełnie jakby korektor tylko przewertował kartki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie miałam przyjemnego startu z tą autorką - trafiłam na cuś mało znanego, co było o niczym i do tego zupełnie nieporywające. O "Czarnoksiężniku" słyszałam, ba, nawet same pochlebne opinie, więc może spróbuję. Zwłaszcza, że to ukochana fantastyka!
OdpowiedzUsuńCudownie! Coraz więcej wpisów o Le Guin!
OdpowiedzUsuńJak się można domyślić, bardzo lubię tę autorkę. Nie czytam zbyt wiele fantasy, ale do Ziemiomorza zawsze chętnie wracam. :) Przeczytaj koniecznie następny tom, to mój ulubiony.
Pozdrawiam serdecznie!
Czasami książki, które podobały nam się w przeszłości, po powrocie już nie są takie same. Cieszę się, że w Twoim wypadku to się nie sprawdziło :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ja "Ziemiomorze" bardzo cenię. Uważam, że to naprawdę wysoka półka, klasyka fantastyki, książki mądre, oszczędnie, ale świetnie napisane, bez zbędnego słowotoku i przerostu akcji nad treścią. Świetny cykl!
OdpowiedzUsuńLe Guin uwielbiam, "Ziemiomorze" czytałam, ale tak jakoś dziwnie umknęło mi to z pamięci. Czas sobie przypomnieć czy pogodzić się ze sklerozą? ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie do mojego autorskiego wyzwania czytelniczego "Czytam książki wydane przed 1990 rokiem":
OdpowiedzUsuńZASADY WYZWANIA:
http://skrytkaslow.blogspot.com/2013/06/nowe-wyzwanie-czytelnicze-czytam.html
Pozdrawiam, Katarzyna K.
I tak uważam, że o jedno oczko dałaś za mało ;).
OdpowiedzUsuńTomocerus
Tematyka zdecydowanie nie moja, więc raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuń