Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 158
Moja ocena : 5/6
Nasi rodzimi autorzy, którzy zajmują się pisaniem książek dla dzieci, prezentują naprawdę wysoki poziom i sporo mają do zaoferowania młodym czytelnikom. Ostatnio pisałam o "Klubie Księżycowej Bransoletki", teraz na tapecie mamy historię "Nudzimisiów" a na stoliku w kolejce czekają "Sposób na Elfa" i "Zeszyt z aniołami". Same polskie książeczki, a wszystkie bardzo miłe dla oka, jeśli chodzi o okładki,i do tego z interesującą treścią.
"Podróże Tappiego" to super propozycja dla dzieciaków w wieku 5-12 lat. Taka jest moja opinia, gdyż na stronie Zielonej Sowy znajdziemy informację, że jest to książka przeznaczona dla czytelników +6. Ja jednak książkę przetestowałam na Pięciolatce, która przyjęła wszystkie fakty z życia Tapppiego bez mrugnięcia okiem,a do tego jej się bardzo podobało.
Kimże jest ten Tappi? Spytacie. Kto czytał pierwszą cześć, ten wie, ale kto nie czytał, czyli tak jak moja Pięciolatka i ja, spokojnie jest w stanie wszystkiego się dowiedzieć z powyższej części, bez znajomości poprzednich przygód tegoż bohatera.
Tappi to przesympatyczny wiking, który wraz ze swoimi przyjaciółmi zamieszkuje Szepczący Las (o tym można poczytać w części pierwszej). Jednakże stateczny tryb życia trochę mu się znudził, dlatego buduje okręt i wyrusza w rejs po Szumiących Morzach, aby przeżyć przygodę życia. W podróż zabiera wiernego przyjaciela Chichotka, czyli małego i nieco strachliwego, renifera.
I tak zaczyna się prawdziwa przygoda, bowiem na Szumiących Morzach znajduje się wiele dziwnych wysp, o jeszcze dziwniejszych nazwach tj. Miodunia, Paskuda, Ostrzycha czy Krzaczuszka, zamieszkałych przez przedziwne osobistości. Niektóre z nich staną się przyjaciółmi Tappiego i wspomogą go w chwili słabości, inne natomiast, jak zły Czarownik Torgul czy smok Naburmulak, będą próbowały uprzykrzyć mu życie, a nawet zagrożą bezpieczeństwu jego najbliższych.
Wydarzeń w tej opowieści jest co niemiara. Dzieje się sporo, momentami jest nawet groźnie, ale wszystko kończy się szczęśliwie dla naszego bohatera i gromady jego nowych przyjaciół.
Moje dziecko słuchało czytanej historii ze szczerą uwagą, czasami wtrącała jakąś uwagę, pytała o zwrot czy wyrażenie, którego ewentualnie nie zrozumiała, ale treść bardzo do niej trafiła a imię Tappiego zostało przez nią dobrze zapamiętane.
Myślę, że chętnie posłuchałaby o poprzednich przygodach tego sympatycznego wikinga, dziejących się na lądzie, czyli w Szepczącym Lesie.
A ja ze swej strony Tappiego szczerze polecam. Ładne wydanie, twarda okładka, wyraziste lustracje, nadające charakter każdej z postaci. Po prostu fajna książka, która poza dobrą rozrywką przemyca jeszcze w treści kilka rad dla dzieciaków, jak zachować się w trudnej sytuacji. Jednym słowem, książka, łącząca przyjemne z pożytecznym, czyli taka, jaką my rodzice lubimy najbardziej.
Sardegna
No to jestem zaskoczona. Jak na razie Mortka kojarzył mi się tylko z fantastyką historyczną, a nie książkami dla dzieci. No, a Tappi wygląda na ciekawą postać
OdpowiedzUsuńCiekawe czy moja dwunastoletnia siostra skusiłaby się na to? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy Tappiego, Czytałam synowi o jego przygodach w Szepczącym Lesie. Chętnie przeczytam mu i drugą część :)
OdpowiedzUsuńO, nie kojarzyłam Pana Marcina z książkami dla dzieci, raczej fantastyka i horror. :) Jak mi szkrab trochę jeszcze podrośnie to trzeba będzie się zaopatrzyć. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książeczka nadałaby się na prezent dla mojej młodszej siostry. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że dla dzieci powstają świetne książki, jestem byłym szkolnym bibliotekarzem, i powiem, że frekwencja w mojej bibliotece zawsze była wysoka, średnio po 30 dzieciaków na każdej przerwie, z trudem wyrabiałem :)))
OdpowiedzUsuń