Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 570
Moja ocena : 4/6
Powiem Wam, że czytanie o miłosnych perypetiach Tess i Hardina jest swoistym rodzajem uzależnienia. Przecież wiem, jak wyglądał tom pierwszy i drugi, do tego nie przeczytałam tomu trzeciego, po kiego grzyba biorę się za czwarty? No wiec, przeczytałam tom czwarty bo potrzebowałam odmóżdżenia i lektury, która zagwarantuje mi zupełny reset i relaks. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po parze kochanków, stwierdziłam więc, że nawet nieznajomość tomu trzeciego nie zaburzy mi ogólnego sensu historii i nie będzie problemem w poznaniu zakończenia.
Miałam rację. Doszłam do wniosku, że brakujący tom "Ocal mnie" mówi o relacjach rodzinnych bohaterów, gdzie Tess poznaje historię swojego taty, który aktualnie uzależniony jest od narkotyków, a Hardin - też niejako zapoznaje się ze swym ojcem, bowiem okazuje się, że nie jest nim mężczyzna, którego do tej pory za niego uważał. O tym praktycznie mówi tom trzeci, a skąd to wiem? Wydedukowałam to po paru pierwszych stronach tomu czwartego i uwierzcie mi, nie potrzeba być geniuszem, żeby dojść do tych wniosków.
Zakładam więc, że reszta powieści została oparta na tym co zwykle, czyli szaleńczym związku dwudziestolatków, ich miłości, kłótniach i godzeniu się. Wszystko poprzeplatane upojeniami alkoholowymi Hardina, bo dla niego tylko taki sposób rozwiązywania problemów ma sens.
Tom czwarty niesie jednak nadzieję na zmianę, bowiem to już naprawdę ostatnia część, autorka musiała więc siłą rzeczy ujarzmić bohaterów, żeby po ponad dwóch tysiącach stron, doszli do jakiegoś porozumienia.
Tom czwarty niesie jednak nadzieję na zmianę, bowiem to już naprawdę ostatnia część, autorka musiała więc siłą rzeczy ujarzmić bohaterów, żeby po ponad dwóch tysiącach stron, doszli do jakiegoś porozumienia.
I rzeczywiście, "After. Bez siebie nie przetrwamy" jest tomem najbardziej dynamicznym. Jest w tym jednak pewien paradoks, bowiem przez większość akcji, bohaterowie są z dala od siebie. Nie mają więc okazji na ciągłe lądowanie w łóżku i nie sprowadzają tylko do tego swojej relacji.
Kiedy Hardin dowiaduje się kto jest jego prawdziwym ojcem wpada w szał. I tutaj pierwsza sytuacja z gatunku niewiarygodne. Okej, rozumiem, mógł się chłopak zdenerwować tym newsem, ale co robi nasz bohater? Upija się do nieprzytomności, podpala dom rodzinny matki, spotyka się z dawną kochanką, zrywa z Tess, wystawiając jej walizki za drzwi, imprezuje z dawnymi znajomymi, paląc to i owo, łamie rękę bijąc nią w ścianę, i ... na pewno jeszcze coś robi, ale w tej chwili nie umiem sobie przypomnieć co.
Tess początkowo, jak zwykle oczywiście, pragnie ratować swojego ukochanego, niestety miarka się przebiera i dziewczyna wreszcie przegląda na oczy. Para zrywa ze sobą na dobre i tak właściwie zaczyna się główna część powieści, polegająca na rozterkach: "nie potrafię bez niego/niej żyć, ale muszę dać jej/ jemu przestrzeń, żeby mógł/mogła spróbować ułożyć sobie życie od nowa, beze mnie". O ile Tess (o dziwo) radzi sobie całkiem nieźle, to Hardin wychodzi se skóry, żeby cofnąć decyzję swojej dziewczyny. Na szczęście ta jest nieugięta.
Gdzieś pomiędzy tym obowiązkowym rozstaniem, para zbacza z drogi i spotyka się, niby niewinnie, żeby porozmawiać, ale wiadomo, jak owa konwersacja się kończy. Podobała mi się nowa twarz Tess. Nowy Hardin podobał mi się trochę mniej, ale widocznie nie można mieć wszystkiego.
W każdym razie, w czwartym tomie romans tych dwojga wyglądał nieco inaczej, przez to i mój odbiór książki jest nieco inny. Oczywiście nie obyło się bez miliona absurdów, i głębokich wypowiedzi, które nigdy nie padłyby w prawdziwym życiu, jednakże dostałam to, co chciałam, przeczytałam "After" w dwa wieczory i ... podobało mi się.
Bardzo rozczarowało mnie jednak zakończenie. Po tak szaleńczym związku spodziewałam się czegoś innego, poza tym wolałabym, żeby przejście do happy endu nie było takie gładkie. Rozumiem jednak, że czas już kończyć serię, więc trzeba przyjąć to ze zrozumieniem.
A tak w ogóle, to nie przeczytacie u mnie złych słów o serii "After". Przecież każdy, kto sięga po te powieści wie, czego się spodziewać i czyta, bo akurat taka forma mu odpowiada i jej w danym momencie potrzebuje. Dla mnie to była rozrywka, innym książka dostarczyć może bardziej wzniosłych emocji.
A tak w ogóle, to nie przeczytacie u mnie złych słów o serii "After". Przecież każdy, kto sięga po te powieści wie, czego się spodziewać i czyta, bo akurat taka forma mu odpowiada i jej w danym momencie potrzebuje. Dla mnie to była rozrywka, innym książka dostarczyć może bardziej wzniosłych emocji.
Sardegna
Jeju, to już czwarty tom wydali? Ja się na pierwszym zatrzymałam, niestety seria zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo szybko wydali wszystkie 4 tomy. Pierwszy był w styczniu, potem bodajże kwiecień, czerwiec i teraz ostatni tom. Nie można mieć zbyt wielkich oczekiwań wobec serii, ale jak ktoś chce tylko odmóżdżenia, to będzie okej ;)
UsuńPoprzestałam na jedynce. Dalej nie sięgnę, nawet ciągnięta wołami.
OdpowiedzUsuńAż tak? Podeszłam na luzie do wszystkich nieprawdopodobnych sytuacji i wypowiedzi, wtedy było ok ;)
UsuńTomy 1-3 mi się podobały, ale ten... umęczyłam się, naprawdę. Chyba już ich przygody mnie wykończyły:P Chociaż faktycznie - to uzależnia;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie bloga po recenzję After
http://modnaksiazka.blogspot.com/2015/09/dla-wszystkich-tych-ktorzy-kiedykolwiek.html