Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 420
Moja ocena : 5/6
Moja fascynacja Douglasem Prestonem, podszyta nutką niepokoju i ciekawości, pogłębia się z każdą kolejną lekturą. Zaczęłam niewinnie, od "Białego ognia", a potem było już tylko lepiej. "Konfrontacja" przebiła swojego poprzednika pomysłami na fabułę i galopującą akcją. Postanowiłam brnąć dalej i czytać Prestona, aż do znudzenia (choć taka opcja, przy nagromadzeniu jego pomysłów, nie wydaje mi się prawdopodobna).
"Projekt Kraken" kupiłam z okazji braku okazji, w jednej z księgarń internetowych. I od razu wzięłam się za czytanie, co jest ostatnio u mnie niespotykane, gdyż każdą książkę z zakupu własnego odkładam na półkę, a tam czeka nieskończenie długo na swą kolej. Także rozumiecie, jak intrygujący musi być ten Preston...
"Projekt Kraken" kupiłam z okazji braku okazji, w jednej z księgarń internetowych. I od razu wzięłam się za czytanie, co jest ostatnio u mnie niespotykane, gdyż każdą książkę z zakupu własnego odkładam na półkę, a tam czeka nieskończenie długo na swą kolej. Także rozumiecie, jak intrygujący musi być ten Preston...
W Krakenie, jak w skrócie nazywam powieść, postacią wiodącą, ponownie jest agent Wyman Ford. Tym razem również będzie miał pomoc w postaci pięknej i inteligentnej kobiety, ale o tym za moment.
W Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda, ekipa specjalistów pracuje nad projektem, który umożliwić ma eksplorację Tytana. Robot, mający dokonać owej eksploracji ma wbudowany system, działający na zasadzie sztucznej inteligencji. Szczegóły działania systemu są jednak ściśle tajne i znane tylko jednej osobie, pomysłodawczyni - Melisie Shepherd. Podczas testowania sprzętu, dochodzi do niezidentyfikowanego wybuchu i zniszczenia urządzeń, nie jest to jednak największa strata. Znacznie gorsze jest to, że program SI "ucieka" do sieci i zaczyna żyć własnym życiem.
I teraz zaczyna się najbardziej nieprawdopodobna część: program SI, zwany przez jego autorkę, Dorotką, rozkręca się na tyle, że staje się zagrożeniem dla wielu ludzi. Zaczyna się więc wyścig o jego przejęcie i wykorzystanie do niecnych celów. W całą akcję silnie angażują się hakerzy z Wall Streat, Ford i piękna Melissa, CIA oraz pewien samotny, niepełnosprawny nastolatek.
Trasa Dorotki w sieci wiąże się z wieloma nieprzyjemnościami. Inteligenty program natyka się na różne śmieci internetowe, które wymuszają na nim pewne "refleksje" (tak, tak, dobrze czytacie, przemyślenia SI). Ta część nie spotkała się z moim wielkim entuzjazmem, bowiem życiowe prawdy i rozważania nad istotą dobra i zła z perspektywy programu SI, to było już dla mnie zbyt wiele... Ale rozumiem zabieg, chodziło pewnie o pokazanie, jak najbardziej ludzkiej wersji SI. Do mnie niestety to nie przemówiło.
Dorotka szaleje, próbuje przejąć kontrolę, loguje się gdzie się da, ludzie szaleją jeszcze bardziej, bo złapanie programu przez giełdowych hakerów może spowodować nieodwracalny kataklizm, a czas ucieka. Akcja galopuje, nie ustępując w tym swym poprzednikom, czytelnik połyka kolejne strony, w ogóle nie zastanawiając się nad prawdopodobieństwem owych zdarzeń. Ale z tego Douglas Preston słynie: naciągana czy nie, historia pochłania na sto procent, a czytelnik nie spocznie, dopóki jej nie dokończy.
Trasa Dorotki w sieci wiąże się z wieloma nieprzyjemnościami. Inteligenty program natyka się na różne śmieci internetowe, które wymuszają na nim pewne "refleksje" (tak, tak, dobrze czytacie, przemyślenia SI). Ta część nie spotkała się z moim wielkim entuzjazmem, bowiem życiowe prawdy i rozważania nad istotą dobra i zła z perspektywy programu SI, to było już dla mnie zbyt wiele... Ale rozumiem zabieg, chodziło pewnie o pokazanie, jak najbardziej ludzkiej wersji SI. Do mnie niestety to nie przemówiło.
Dorotka szaleje, próbuje przejąć kontrolę, loguje się gdzie się da, ludzie szaleją jeszcze bardziej, bo złapanie programu przez giełdowych hakerów może spowodować nieodwracalny kataklizm, a czas ucieka. Akcja galopuje, nie ustępując w tym swym poprzednikom, czytelnik połyka kolejne strony, w ogóle nie zastanawiając się nad prawdopodobieństwem owych zdarzeń. Ale z tego Douglas Preston słynie: naciągana czy nie, historia pochłania na sto procent, a czytelnik nie spocznie, dopóki jej nie dokończy.
Nie mogę mieć zarzutów do tego, że akcja "Projektu Kraken" jest nieprawdopodobna. Sięgając po kolejną powieść tego autora spodziewałam się przecież pomylenia z poplątaniem, więc dostałam to, czego chciałam. Na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z powieściami Prestona. Każdą kolejną biorę w ciemno.
Sardegna
Trochę martwi mnie nieprawdopodobieństwo przedstawionych wydarzeń, ale co tam! Najważniejsze, że lekturę się połyka, zastanawiać się będę nad fabułą, kiedy już ochłonę :D
OdpowiedzUsuńZ tą nieprawdopodobną akcją jest tak, że trudno uwierzyć w taki akurat splot okoliczności. Niektóre sytuacje tez są nieco naciągane, choćby ta ludzka rozumność SI, podejmowanie własnych decyzji, "rozważania", ale całość czyta się tak dobrze, że nic właściwie czytelnikowi (a w każdym razie mnie) nie przeszkadza
UsuńRównież biorę je w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńA jakie tytuły jeszcze polecasz?
UsuńTeż muszę poszukać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka