Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 368
Moja ocena : 4/6
Ach, Dorota Terakowska! Po lekturze "Córki czarownic" czułam, że to jest to! Mój zachwyt nie miał końca i mogłabym polecać Autorkę bez chwili zastanowienia, ale tak po prawdzie, czytałam tylko jedną jej powieść. Postanowiłam więc to zmienić, bo głupio tak nie przeczytać żadnego innego tytułu. Przyszedł więc czas na "Tam gdzie spadają Anioły".
Powiem Wam, że mam mieszane uczucia: z jednej strony czuję wartość tej książki i wiem, że dla wielu czytelników ma ona niesamowicie wielkie znaczenie. Pod informacją, że książka była jedną z moich wakacyjnych lektur, znalazłam ogrom pozytywnych wypowiedzi na jej temat i zapewnień, że to "książka życia". Wszystko rozumiem, i tak jak powiedziałam, czuję, że to nie jest książka z gatunku "przeczytaj i zapomnij", albo "nie angażuj się emocjonalnie", jednakże na mnie nie zrobiła oszałamiającego wrażenia.
Postaram się wytłumaczyć, ale nic nie poradzę na to, że po rewelacyjnej (dla mnie) "Córce czarownic" oczekiwałam trzęsienia ziemi. Historia Aniołów, choć bardzo wnikliwa, wzruszająca i dająca do myślenia, nie poruszyła mnie tak bardzo, jak wydawało mi się, że powinna.
Stąd moja ocena czwórkowa. To nie tak, że z książką jest coś nie tak. To po prostu moje oczekiwania i ogólne wrażenia, które sprawiły, że nie nazwę powieści moim numerem jeden, wśród książek Doroty Terakowskiej.
Nie da się ukryć, że powieść jest bardzo przejmująca. Zwłaszcza dla czytelników rodziców - trudno bowiem bez emocji czytać o złych rzeczach, które w nadmiarze przydarzają się małemu dziecku.
Mała pięcioletnia Ewa, o mało co, nie umiera, a wszystko przez nieuwagę zabieganych i zapatrzonych w siebie, rodziców. Tak naprawdę jednak, dziewczynka jest świadkiem nadnaturalnej walki dobra ze złem, w postaci Aniołów Światła i Aniołów Ciemności. W trakcie tej walki dziewczynka spotyka swojego Anioła Stróża o imieniu Ave, ten jednak zostaje pokonany, a wraz z jego porażką, Ewie przydarza się groźny wypadek. Ave - przegrany, bez sił, znajduje schronienie na Ziemi w pobliżu domu Ewy, którą po utracie swojego Stróża, zaczynają dotykać przeróżne nieszczęścia. Początkowo są to nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, w ostateczności jednak największa tragedia.
Ewa walczy ze złym losem, ale czuje, że jej problemy mają jakiś związek z sytuacją, z przed lat. "Przewidzenie" z Aniołami w roli głównej, jakiego doświadczyło pięcioletnie dziecko, musiało być prawdziwe.
Rodzice dziewczynki podejmuje walkę o Ewę, a przy okazji sami przechodzą metamorfozę. Owa walka całej rodziny o Anioła będzie wyboista, pełna wyrzeczeń i niesamowicie pochłaniająca, warta jednak wszystkich trudów.
Fabuła powieści poprzeplatana jest rozważaniami nad moralnością człowieka i tego, co w życiu najistotniejsze. Poza tym Autorka zawarła naprawdę sporo rzetelnych informacji o samych Aniołach, dlatego polecam powieść tym osobom, dla których anielski motyw ma wielkie znaczenie bądź jest poszukiwany w literaturze. Sama, tak ja napisałam na początku, mam mieszane uczucia. Przytłoczył mnie chyba ten ogrom rozważań. Mimo że czuję wyjątkowość powieści, nie potrafię się nią zachwycić tak, jak "Córką czarownic", która ma dla mnie zdecydowanie większe znaczenie.
Miłośników prozy Doroty Terakowskiej nie muszę przekonywać do Aniołów, a czytelników, którzy nie mieli jeszcze z Autorką do czynienia, zachęcam. Sprawdźcie sami, który tytuł najbardziej przypadnie Wam do gustu.
Sardegna
Mam podobne uczucia jak Ty co do tej książki. Najpierw przeczytałam Córkę Czarownic, w której się zakochałam, a potem sięgnęłam po Tam gdzie spadają anioły. Miałam chyba za duże oczekiwania, książka jest dobra, ale nie zachwyciła mnie jak poprzednia, czegoś mi zabrakło.
OdpowiedzUsuńWitam Cię w Książkach Sardegny :) chyba po raz pierwszy, czy się mylę? Mam wrażenie, że w przypadku Autorki kluczowa jest pierwsza przeczytana powieść. Jeśli robi wrażenie, to trudno ją potem przebić :)
UsuńBardzo lubię tę książkę, to chyba moja ulubiona książka tej Autorki. Żałuję tylko, że nowa okładka jest taka straszna, o wiele bardziej podoba mi się stare wydanie.
OdpowiedzUsuńOkładki rzeczywiście są specyficzne, ale mi nie przeszkadzają jakoś specjalnie. Może dlatego, że nie posiadam innych wydań powieści Autorki
Usuń"Tam, gdzie spadają anioły" dostałam kilka lat temu od koleżanki na urodziny. Nie byłam do niej zbyt pozytywnie nastawiona, nie skończyłam jej, a wtedy kończyłam wszystkie książki, jakie czytałam :O Zniechęciło mnie to do autorki, nie chciałam sięgać po nic jej autorstwa. W zeszłym roku jako lekturę do konkursu z języka polskiego miałam "Poczwarkę", którą pokochałam całym serdzuszkiem, potem sięgnęłam po "Ono" i obie ksiażki bardzo mi się podobały. Kiedyś na pewno sięgnę jeszcze raz po "Tam, gdzie spadają anioły" i, obowiązkowo, po "Córkę czarownic".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com
Ktoś mi kiedyś powiedział, że każda książka ma swój czas i miejsce. Może więc nie trafiłaś wtedy z Aniołami we właściwy moment? "Poczwarka" jeszcze przede mną i "Ono" też :)
UsuńCzytałam ją ładnych parę lat temu i w sumie mam pozytywne wrażenia, choć szczegółów tej książki już nie pamiętam. Większe wrażenie zrobiła na mnie "Poczwarka".
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale pewnie sięgnę, jak będzie okazja. Co do Aniołów, powiem CI, że osoby, które lubią filozofię, rozważania nad moralnością, lubią się zastanawiać i analizować, powinni być zachwyceni. Może to nie był mój czas na książkę, bo wszystko to, co opisałam wyżej jakoś mnie zmęczyło. Natomiast czuję, że książka jest wyjątkowa sama w sobie (mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli w tym pokrętnym komentarzu:)
UsuńCzytałam pod koniec podstawówki i wtedy bardzo mi się podobała. ;)
OdpowiedzUsuńJa trochę żałuję, że wzięłam się za powieści Autorki tak późno, jednak lepiej późno niż wcale ;)
UsuńCzytałam już dawno temu jednak do tej pory niezwykle miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Zgadzam się, to nie są powieści, o których się zapomina :)
UsuńTerakowską znam z "Ono" i "Poczwarki". Jest to autorka, która pisze dość specyficznie... na razie nie mam ochoty na dalsze poznawanie twórczości Doroty Terakowskiej.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie czytałam tych powieści, ale mój entuzjazm do poznawania twórczości Autorki na razie nie słabnie :)
UsuńI u mnie było podobnie i "Córka Czarownic" podobała mi się bardziej... a nawet czytałam je w tej samej kolejności :) "Tam gdzie spadają anioły" jest dla mnie książką trochę dziwną... bardzo dobrą, a z drugiej strony dość specyficzną.
OdpowiedzUsuńO właśnie, specyficzna, to dobre słowo. Mam wrażenie, że albo ludzie się w niej zakochują, albo tak jak my: nie do końca czują fenomen.
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytać tej autorki i uważam to za coś niedobrego. Chciałabym wyrobić sobie o niej zdanie, czuję, że powinnam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię w Książkach Sardegny, bo z tego co kojarzę jesteś chyba u mnie pierwszy raz :) Zawsze powtarzam, że warto samemu przeczytać coś danego autora, żeby móc później dyskutować i móc się wypowiedzieć na dany temat. Także zachęcam i zapraszam ponownie :)
UsuńCzytałam już jakiś czas temu, książka bardzo mi się podobała i zrobiła wtedy na mnie duże wrażenie, nie wiem jak byłoby teraz, ale myślę że do pewnych książek nie powinno się wracać, ta pozostanie w mojej pamięci jako niesamowita.
OdpowiedzUsuńO tak, zgadzam się. Do niektórych książek przeczytanych ie powinno się wracać, zwłaszcza tych, przeczytanych w dzieciństwie. Podobnie mam z filmami. Pamiętam, jak kochałam film "Beksa" z Johnym Deepem i straszenie chciałam wrócić do niego po latach, tylko niestety ten powrót był straszny.
Usuńmam sentyment do Terakowskiej, oczywiście czytałam lata temu. raczejdo niej nie wrócę, ale kupiłam sobie książkę "Ono" i tę chcę przeczytać ponownie, bo pamietam jakie wrażenie na mnie zrobiła.
OdpowiedzUsuńTeż mam "Ono", które czeka już kilka lat na półce, jakoś nie mogę się zabrać. Dorota Terakowska na pewno jest charakterystyczną Autorką i warto przeczytać przynajmniej jedne jej tytuł, pozdrawiam!
Usuń