Liczba stron: 238
Moja ocena : 5/6
Jeżeli ktoś czytał "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" i mu się podobało, nie będzie zawiedziony lekturą powyższej powieści. książka jest fajnym połączeniem zabawnego, ciepłego, kobiecego czytadła, powieści obyczajowej i poradnika, dla znudzonych prozą życia, małżeństw.
Hugo i Ariana są na pozór szczęśliwym małżeństwem, z paru letnim stażem. Mają dwójkę udanych, dorastających dzieci, fajny dom i dobrze płatne posady. Jednakże obojgu zaczyna czegoś w życiu brakować. Ariana czuje, że popadła w kołowrotek obowiązków pracującej mamy (skąd ja to znam). Ma wrażenie, że w jej ustabilizowanym życiu nic się zmieni i nic nowego nie spotka. Jest zmęczona wykonywaniem codziennych czynności, obecność dzieci nie sprawia jej już przyjemności, staje się drażliwa i niezadowolona. Pakiet problemów dopełnia ekipa remontowa, która opóźnia prace na parterze domu i w ogóle nie zwraca uwagi na prośby i groźby gospodyni.
Hugo, jako właściciel dobrze prosperującej firmy budowlanej, również zaczyna odczuwać zmęczenie codziennymi obowiązkami. Ma wrażenie, że traci kontakt z dziećmi, ponieważ widuje je tylko wieczorami. Chciałby na spokojnie zająć się rodziną i odpocząć. Pewnego wieczoru, po kolejnej kłótni, Ariana i Hugo wylewają swoje żale i oświadczają, że ich współmałżonkowie mają życie o jakim oni marzą. W związku z tym, postanawiają przeprowadzić eksperyment, w którym na rok czasu, zamienią się rolami. I wszystko przebiega zgodnie z planem, do czasu kiedy Ariana staje się mentalnie prawdziwym mężczyzną a Hugo prawdziwą kobietą. A jaki wpływ będzie miała ta zamiana ról na rodzinę bohaterów, dowiecie się po lekturze książki.
Fajna, nie da się ukryć, raczej kobieca książka, ale mężczyźni też znajdą w niej coś dla siebie. Jeśli czujecie zmęczenie codziennymi obowiązkami, pracą, dziećmi i myślicie, że inni mają lepiej, warto po książkę sięgnąć. Ja po lekturze stwierdziłam, że na żadną zamianę, z nikim nie mam najmniejszej ochoty. I niech tak zostanie.
Sardegna
Hmmm...nie czytałam "kobiety z marsa...', ogólnie boję się książek o typowo kobiecym charakterze. W sumie to zależy kiedy mają wydźwięk komediowy, a nie romantyczny czasem po nie sięgam. Bardzo lubię "wojnę państwa Rose" :) pośmiać się idzie i jakaś refleksja przyjdzie :) Tej pozycji nie czytałam i mam mieszane uczucia :) Widzę w pasku bocznym Targi książki w Katowicach. Może uda nam się spotkać ;) Planuje być, nie wiem, jak pogodzę to ze szkołą, ale wszystko w toku :)
OdpowiedzUsuńBrakuje w reakcjach: 'ambiwalentny' lub 'sama nie wiem'
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym sięgnęła po tą książkę :) Babska książka od czasu do czasu to jest to, co tygrysy lubią najbardziej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam "Kobiety są z Marsa.... i podobała mi się ta pozycja. Od czasu do czasu mam ochotę na taką literaturę kobiecą z cyklu powieści obyczajowej. Myślę, że jak trafię na książkę nie powiem jej nie.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę. Mam ochotę na jakieś babskie czytadło :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie.Tego typu pozycje najzwyczajniej w świecie mnie nudzą :-(
OdpowiedzUsuńPatrycja Antonina - co do Targów Książki - jestem otwarta na propozycje. Może więcej osób będzie chętnych do spotkania. Już obiły mi się o uszy takie propozycje na innych blogach.
OdpowiedzUsuńA książkę mimo wszystko polecam - nie jest to typowy romans czy kobiece czytadło. A na "Wojnę państwa Rose" będę miała oko, bo jakoś wcześniej o książce nie słyszałam :) pozdrawiam
Domi, Rajzarogiem - szczerze polecam :) i również pozdrawiam
Guciamal - do pakietu "Mężczyzn z Marsa i kobiet z Wenus" polecam inną z serii Marsjanie i Wenusjanki. Ponieważ książeczek jest wiele, u mnie po jakimś czasie, nastąpił przesyt treścią :) Ileż można czytać poradników na temat związków. Lepiej iść na żywioł!
OdpowiedzUsuńCzy mimo odległości, zapatrujesz się może na Katowickie Targi Książki? Pozdrawiam serdecznie :)
Piter - rozumiem i nie będę namawiać :) pozdrawiam również :)