Archive for marca 2013

Świętowanie czas zacząć! I jeszcze stos świąteczny


posted by Sardegna on

21 comments

Uff...Babka upieczona, muffinki świąteczne przystrojone, sernik się studzi. Mieszkanie wysprzątane, obiad świąteczny wstępnie przygotowany. Mogę zacząć świętować!
Teraz kawa, a kiedy dzieciaki pójdą spać, zaległa lektura ("Życie Pi"). Do wtorku nie planuję już żadnych działań sprzątających, chociaż pewnie jutro po śniadaniu będzie wyglądać jak zwykle...Taki już urok posiadania dzieci w wieku wiadomym.

Korzystając z okazji, przedstawię jeszcze mój świąteczny stos, który uzbierałam w tym tygodniu. Ten akurat jest w całości recenzyjny:
"Ukarać zbrodnię" E. Spindler
"Prawo krwi" T. Gerritsen - od Wydawnictwa Harlequin/Mira
"Anielska pomyłka" B. Kowalczyk - Hoyer
"Posiadłość" M. Moon - od NovaeRes
"Ucieczka znad rozlewiska" K. Zyskowska - Ignaciak - od Naszej Księgarni
Za wszystkie książki serdecznie dziękuję.

Drugi stos dotarł do mnie przed świętami, rzutem na taśmę. Dlatego udało mi się go sfotografować w wiosennej atmosferze:

"Plan: żyć długo i szczęśliwie" A. Bowman - efekt niespodziewanej propozycji od Znaku.
"Kwiaty od Artiego" B. Asher oraz trzy paczuszki smakowitych napitków, to prezent od magdalenardo - wygrana w ekspresowym konkursie. Dzięki Madziu.

Podtrzymując świąteczną atmosferę, życzę Wam spokojnych, radosnych, pełnych nadziei, Świąt Wielkanocnych. Niech ten czas będzie okazją do odpoczynku od codzienności i spędzenia czasu z najbliższymi. Wesołego Alleluja!

Sardegna

Lektury wieczorne. Tym razem w trójpaku


posted by Sardegna on , , , , , ,

5 comments

Ostatnimi czasy, moje starsze dziecko domaga się podczas wieczornego czytania, przeczytania całej książeczki. Od deski do deski. Tak ma być! Wyjątkiem jest Kraina baśni, która ciągle jest na topie, a w jej przypadku Starsza zgadza się na dwa rozdziały dziennie.

Trzy książeczki, które chciałam dzisiaj zaprezentować, udało mi się przeczytać w trzy kolejne wieczory. Nie są one za długie, ani za krótkie, świetnie pasują do wieczornego czytania. Każda z tych historii jest ciekawa, przedstawiona w innej formie i każda zyskała sympatię małego słuchacza. Najbardziej interesująca dla dzieci okazała się książeczka "Waligóra i Tańczyborek" Vaclava Ctvrtka, która wydawała mi się najmniej atrakcyjna. Jednak dzieciaki mają swój gust i swoje zdanie, co mnie bardzo cieszy i ta akurat historyjka spodobała im się najbardziej.

Bajka z prawej strony to "Mały słonik Kuba" autorstwa Miry Lobe

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 47
Moja ocena : 5/6

Zabawna historia o przygodach, które przytrafiły się kiedy nasz bohater opuścił swoją afrykańską rodzinę. Kuba rozpoczął swa przygodę życia od pracy w ogrodzie zoologicznym, do której został zwerbowany. Kolejno zmienia posady, szuka swojego miejsca na ziemi i poznaje nowych ludzi, jednak nie udaje mu się nigdzie zagrzać miejsca na dłużej. Na szczęście, na horyzoncie pojawia się propozycja powrotu do Afryki, z której Kuba z ochotą skorzysta.
Bajeczka bardzo przyjemna, pouczająca i trafiająca do małego czytelnika.

W środku "Waligóra i Tańczyborek" Vaclava Ctvrtka

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 37
Moja ocena : 5/6

Duet dziwnych postaci: wielkiego Waligóry i malutkiego Tańczyborka zawładną moją Czterolatką. Początek znajomości był trochę nieudany, bowiem Tańczyborek podśmiewywał się z olbrzyma, jednak kolejne przygody zbliżają dwóch bohaterów, którym niestraszna nawet czarownica czy pomoc rycerzowi w poszukiwaniu zagubionego nazwiska. Zabawna książeczka, podobna stylem do opowiadań o Rumcajsie i Cypisku, w stylu typowym dla autora.

Z lewej kultowa książeczka Jana Grabowskiego "Czarna owieczka"

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 12
Moja ocena : 5/6

Do tej historii mam szczególny sentyment. Była to moja pierwsza samodzielnie przeczytana książka, więc tym bardziej mi miło czytać ją własnym dzieciom.
Siostry Popiołek stanęły przed trudnym zadaniem. Musiały znaleźć zastępczą matkę dla Metki, malutkiej czarnej owieczki. Zwierzątko zostało przygarnięte przez sukę owczarka, która wychowywała maleństwo jak swoje własne. Obcowanie z psem zmieniło trochę zachowanie owieczki, ale przez to stała się niezwykła i jedyna w swoim rodzaju.
Urocza historia, która we mnie wzbudza same pozytywne emocje. Dzieciom też przypadła do gustu, chociaż może nie podeszły do niej z takim entuzjazmem jak ja.

Wszystkie książeczki oceniam na 5tkę. Doskonale nadają się dla dzieci od 4-7 lat. Moja Czterolatka zainteresowała się każdą z nich, natomiast Dwulatek zafascynował się jedynie historią o słoniku, z wiadomych przyczyn - słoń to atrakcyjne zwierzę!

A Wy co macie aktualnie na dziecięcej tapecie czytelniczej? Pozdrawiam przedświątecznie

Sardegna

"Single" Meredith Goldstein


posted by Sardegna on , , , , ,

16 comments


Wydawnictwo: Wydawnictwo m
Liczba stron: 240
Moja ocena : 4/6

Na pierwszy rzut oka "Single" mogą jawić się, jako prosta, łatwa i przyjemna, kobieca lektura. Historia piątki trzydziestolatków, którzy zaproszeni zostali na wesele swojej przyjaciółki, a na nim będą mieli okazję spotkać innych, podobnych sobie, singli, może wydawać się właśnie, jako zabawna i pełna humoru. W rzeczywistości jednak, cała historia jest nad wyraz poważna i ukazuje gorzką prawdę na temat samotności i poszukiwania w swym otoczeniu kogoś, kogo można by obdarzyć szczerym uczuciem.

Vicky, Hannah, Rob, Phil i Joe (który odstaje nieco od pozostałej czwórki, gdyż jest czterdziestoletnim mężczyzną po przejściach), jako jedyni, pojawiają się solo, na przyjęciu weselnym Bee. Dla Vicky, Hannah i Roba, panna młoda jest przyjaciółką ze studenckich czasów, Phil pojawia się na ślubie właściwie przez przypadek, w zastępstwie swojej niedomagającej matki, natomiast Joe to zdziwaczały wujek Bee, traktowany trochę z przymrużeniem oka przez pozostałych członków rodziny.

Każdy z nich ma swoje osobiste problemy i powody, aby na przyjęciu weselnym pojawić się bez pary. Vicky cierpi na przewlekłą depresję, Hannah panikuje na myśl, że jej były chłopak ma pojawić się na ślubie z nową partnerką, Phil jest uzależniony psychicznie od swojej matki, dlatego nie potrafi stworzyć żadnego związku a Joe błąka się od jednego przelotnego romansu do drugiego i próbuje naprawić relacje z byłą żoną i nastoletnią córką. Rob przebija jednak całe to towarzystwo, bowiem w ostatnim momencie rezygnuje z pojawienia się na ślubie, bojąc się konfrontacji z dawnymi przyjaciółmi.

Przyjęcie weselne będzie punktem zwrotnym w życiu wszystkich singli. I wbrew oczekiwaniom nie będzie tutaj łączenia samotnych bohaterów w pary, ani szukania partnerów na siłę. Niektórzy zaliczą wpadkę towarzyską, inni znajdą rozwiązanie swoich dylematów w zupełnie nieoczekiwanej sytuacji. Dla kogoś innego ślub przyjaciółki będzie tą kroplą, która przeleje czarę goryczy i stanie się impulsem do zmiany dotychczasowego życia.

Zagmatwane życie mają ci trzydziestolatkowie. Jako że ja też należę do tego pokolenia, szukałam trochę samej siebie w ich zachowaniu i przeżywanych dylematach. Nie znalazłam niestety, albo może stety. Nie zazdroszczę im takiego pogmatwanego życia uczuciowego ani dojrzewania do dorosłego życia.
Słodko - gorzka jest ta powieść, ale bardzo prawdziwa. Jak dla mnie, w ocenie, mocna czwórka.

Powieść przeczytałam w ramach marcowego wyzwania Trójki e-pik

Sardegna

"Dotyk złodziejki" Mia Marlowe


posted by Sardegna on , , , , ,

13 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 310
Moja ocena : 5/6

Ostatnio moje lektury ograniczają się do kobiecej literatury, powieści obyczajowych i pozytywnych książek z happy endem. W porównaniu do zeszłego roku, kiedy to takie gatunki były w mniejszości a przeważały kryminały, horrory i sensacje, to trochę dziwne, ale widocznie przyszedł taki okres w moim życiu, że potrzebuję samych optymistycznych lektur, przy których najlepiej odpoczywam.

Czytanie powyższej powieści było dla mnie wielką przyjemnością. Mimo że napływ książek z wątkiem erotycznym, na bazie popularności Greya jest ogromny, a ja raczej nie lubuję się w czytaniu po raz któryś książek o takiej samej tematyce, "Dotyk złodziejki" wyłamał się trochę ze schematów i nie zaliczyłabym go do tego gatunku.

Bardziej właściwą kategorią dla "Dotyku..." jest romans historyczny.
Viola, znana w londyńskim arystokratycznym światku, jako Złodziej z Mayfair, nie ma w swoim fachu równych sobie. Udaje jej się przez lata ukrywać swoją prawdziwą tożsamość i zapewniać godziwy byt rodzinie, która po śmierci ojca - hrabiego utraciła swój rodowy tytuł i majątek. Jednak jej ostatni napad kończy się fiaskiem, kiedy to zostaje przyłapana na gorącym uczynku przez porucznika Quinna. Ten zdziwiony, że Złodziej z Mayair okazał się kobietą, postanawia zaszantażować niewiastę i wykorzystać ją do swoich celów.
Podstępem zmusza Violę do kradzieży kultowego, czerwonego brylantu, Krwi Tygrysa, który został skradziony z indyjskiej świątyni.

Dążenie do wspólnego celu powoduje, że między Violą a Quinnem tworzy się pełna skrajności relacja, a ich uczucia będą krążyć od namiętności do nienawiści. Podążanie za Krwią Tygrysa obfituje w niebezpieczne przygody, na szczęście Viola będzie mogła znaleźć oparcie w silnym ramieniu poruczniku, a ten odkryje w sobie pokłady wrażliwości i nieznanych mu dotąd uczuć. 

Gdzie ta powieść erotyczna, powiecie? Pomiędzy. Dlatego zaznaczyłam, że dla mnie "Dotyk złodziejki" to bardzo sympatyczny romans historyczny. Sceny erotyczne są bardzo miłym dodatkiem, że się tak wyrażę, do całej fabuły. I bardzo dobrze, bowiem książkę, w której fabuła została przytłumiona seksem, już czytałam i nie mam o niej dobrego zdania.

Powieść Mii Marlowe to pierwsza część trylogii. W przygotowaniu są: "Dotyk łajdaka" oraz "Dotyk oszusta". Z chęcią przeczytam obie książki, chociaż z tego co się zorientowałam, historie będą zupełnie ze Złodziejką nie związane.

Podsumowując, drogie czytelniczki, jeżeli  lubicie romanse i kobiecą literaturę, potrzebujecie lektury, która doskonale Was odpręży i wprowadzi w dobry nastrój, polecam "Dotyk złodziejki". Lepszego relaksu nie można sobie wymarzyć.

Sardegna

Ekstra stos i propozycja spotkania


posted by Sardegna on ,

39 comments

Umieszczanie stosu nie było dzisiaj w planie. Przeczytałam fajny romans historyczny "Dotyk złodziejki" i to o nim miałam dzisiaj napisać. Jednak jestem tak podekscytowana niniejszymi książkami, jak rzadko kiedy, więc sami zobaczcie, co przywędrowało do mojej biblioteczki:

"Dotyk złodziejki" Mia Marlowe - przeczytana, opinia niedługo
"Ballada o ciotce Matyldzie" Magdalena Witkiewicz - obie książki od Wydawnictwa Nasza Księgarnia, serdecznie dziękuję
"Moc i cesarzowa" A. Szczepańska, K. Gacek
"Trauma" H. Sophie
"Ubek" B. Rymanwski
"Wyznaję" Jaume Cabre- wszystkie pochodzą z wymiany. Dzięki Kruszynko


"Coś pożyczonego" E. Giffin - wymiana na Fincie. Zdjęcie trochę prześwietlone, ale takie ładne słoneczko dzisiaj na Śląsku świeci

Wczoraj spędziłam przemiły czas na naszym kolejnym spotkaniu BNetkowiczów. Jak zwykle było rewelacyjnie, a ja w ramach silnego postanowienia nie przytargałam do domu żadnej książki! Jestem dumna z siebie i pewna, że rok 2013 pozwoli mi wygrzebać się z wszystkich pożyczek. Dziękuję wszystkim za mile spędzony czas i niekończące się rozmowy. Specjalny uśmiech ślę Vichi, co by ujawniła się w Książkach Sardegny raz na jakiś czas

Słońce za oknem powoduje, że od razu człowiekowi chce się żyć. Zeszły tydzień przyniósł mi ogólne zniechęcenie i blogowy kryzys. Mimo że czytam całkiem dużo i jestem zadowolona ze swoich lektur, nie miałam siły ani ochoty na pisanie. Dzisiaj jakoś od razu mi lżej na duszy. Notka o "Dotyku złodziejki" w trakcie pisania, "Single" już na ukończeniu, "Życie Pi" rozpoczęte.
"Ballada o ciotce Matyldzie" czeka w kolejce, podobnie jak "Arka ognia", którą odłożyłam na moment. Audiobook "Dom sióstr" prawie odsłuchany. Historia rewelacyjna, jak na razie najlepsza lektura, jaką mi przyszło czytać w tym roku.

Poza tym, na horyzoncie majaczy kolejne spotkanie śląskich blogerek. Dziewczyny, które jeszcze nie spojrzały na FB, albo nie mają tam konta, a chciałyby przyłączyć się do nas, dajcie znać.
Pozdrawiam niedzielnie

Sardegna

"Natalii 5" Olga Rudnicka i dwie niespodzianki


posted by Sardegna on , , , ,

9 comments


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 560
Moja ocena : 5/6

"Natalii 5" miały już swój przemarsz po blogach jakiś czas temu. Nie czytałam wtedy ich recenzji, bo wiedziałam, że kiedyś sama przeczytam i chciałabym mieć możliwość odbioru książki "na czysto". Nie orientowałam się nawet, o czym właściwie jest ta powieść. Nie uniknęłam oczywiście kilku informacji: pięć sióstr, noszących takie samo imię i nazwisko, wplątanych w kryminalną aferę, związaną z ich nieżyjącym ojcem. I tyle.

Natalie same znalazły do mnie drogę, a mnie nie odstraszyła nawet spora objętość książki. Przeczytałam powieść w kilka wieczorów, a przy okazji nieźle się ubawiłam.

Początek historii jest trochę absurdalny. Jak to możliwe, aby pięć przyrodnich sióstr, noszących to samo imię i nazwisko, nie miało o sobie pojęcia? No i dlaczego ich ojciec, bigamista, wykazał się tak nikłą oryginalnością i nadał córkom to samo imię? Trochę to wszystko dziwnie, ale potem jest tylko dziwniej, bowiem siostrzyczki mają okazję po raz pierwszy spotkać się oko w oko na posterunku policji, przy okazji wyjaśniania kwestii samobójstwa ojca.
Pięć różnych kobiet, indywidualistek, interesujących osobowości, pięć Natalii, które próbują ogarnąć, co się właściwie dzieje i dlaczego ojciec zostawił po sobie taki galimatias.

Do tego sprawa samobójstwa nie jest taka oczywista, znaleziono bowiem ślady mogące świadczyć o tym, że mogło to być morderstwo. Do czasu wyjaśnienia sprawy siostry mają zatrzymać się w domostwie ojca. Okazuje się, że posiadłość kryje w sobie wiele tajemnic, a ich rozwiązanie oraz samodzielna próba przeprowadzenia śledztwa w sprawie morderstwa, zbliży siostry do siebie.

Z tego co napisałam może się wydawać, że "Natalii 5" to będzie poważna powieść kryminalna, albo, co najmniej powieść obyczajowa o trudnych relacja w rodzinie z wątkiem kryminalnym. W rzeczywistości jest to przezabawna, ciepła książka, pełna humoru i ciętej riposty. Nieźle zakręcona, tak jak same bohaterki, które wzbudzają w czytelniku całą gamę uczuć: od sympatii po irytację. Wątek kryminalny był dla mnie w całej tej historii dodatkiem. Nie da się ukryć, że na pierwszy plan wyłaniają się szalone siostry i ich nie mniej szalone pomysły.

Podobała mi się ta książka. Odpoczęłam przy niej, choć momentami nie wiedziałam już kto jest kim i jakie ma intencje. Z chęcią przeczytałabym drugą część całej tej historii: "Drugi przekręt Natalii", chociaż do koniec nie wiem, czy nowa powieść ma ścisły związek z poprzednią. Może mnie ktoś uświadomi w tym temacie?

***
Tradycyjnie proszę o przesyłanie linków do marcowej Trójki. Udział w ankiecie też mile widziany.

Dzisiaj rano spotkały mnie dwie przemiłe niespodzianki:

1. viv z blogu Która lektura wyróżniła Książki Sardegny w Creative Blog Award.


Nie śledzę na bieżąco tych wszystkich blogowych łańcuszków i nie biorę w nich udziału, ale tym wyróżnieniem viv uczyniła mi wielką przyjemność.
Jej miłe słowa i sam fakt, że za moje pomysły wyróżniła mnie z pośród wielu innych, interesujących blogów, wzruszył mnie niezmiernie. Dzięki kochana viv! To ja czuję się zmotywowana.

2. wczoraj wzięłam udział w spontanicznym konkursie magdalenardo. Dzisiaj okazało się, że szczęście się do mnie uśmiechnęło i udało mi się wygrać u Magdy coś ekstra.

Dziękuję Wam dziewczyny! Już rano sprawiłyście, że ten dzień był bardzo udany! Pozdrawiam

Sardegna

"Linkin Park. Wszystko jest hybrydą" Brad Whitaker


posted by Sardegna on , , , ,

16 comments


Wydawnictwo: In Rock
Liczba stron: 60
Moja ocena : 6/6

Nie wspominam w Książkach Sardegny o moich ulubionych gatunkach muzycznych, ale dzisiaj zrobię wyjątek, bo w ramach pożyczki trafiła do mnie skrócona wersja biografii jednego z moich ulubionych zespołów.

Linkin Park towarzyszy mi prawie od samego początku istnienia, czyli od 2000 roku. Wiadomo, ponad dziesięć lat temu miałam do ich muzyki zupełnie inne podejście. Został mi jednak do dnia dzisiejszego wielki sentyment do tej kapeli, a ich pierwsza płyta "Hybrid Theory" nadal jest na liście moich ulubionych. Obecnie nie zasłuchuję się już godzinami w ich piosenkach, ale lubię sobie czasem poszaleć w samochodzie i posłuchać co niektórych kawałków nieco głośniej, co może nie przystoi takiej statecznej mamusi jak ja (chociaż dzieci akurat na LP nie narzekają).

Książka, chociaż raczej broszura (ma tylko 60 stron a z czego większość, to zdjęcia archiwalne), jest przeznaczona typowo dla fanów zespołu. Historia Linkin Park przedstawiona została w w wielkim skrócie. Treść skupiona na poszczególnych członkach kapeli też została okrojona tylko do najważniejszych momentów: tych sprzed LP, punktu zwrotnego w historii popularności zespołu i trzech pierwszych lat ich działalności.

Mnie to akurat wystarcza. Nie śledzę na bieżącą poczynań LP, nie czuję już potrzeby bycia "na topie" w tym temacie. Lubię zespół, taki jaki był na początku swego istnienia. Uwielbiam ich kawałki z pierwszej płyty. Dla mnie LP to zawsze będzie taka grupa, którą można zobaczyć w poniższym nagraniu na żywo: "A place for my head" - mój osobisty numer jeden:


  

Sardegna

Martynka - świetne książeczki dla małej czytelniczki


posted by Sardegna on , , , ,

23 comments

Wydawnictwo: Papilon
Liczba stron: 18
Moja ocena : 6/6

Na rynku wydawniczym sporo jest ciekawych serii książkowych, przeznaczonych dla młodych czytelników. Większość jest uniwersalna, zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców. Jednak seria o Martynce, z której moje dzieci znają w prawdzie tylko dwie części: "Martynka w podróży" oraz "Martynka wsiada na konia" jest typowo dziewczęca.

Moja Czterolatka bardzo identyfikuje się z książkową bohaterką. Myślę, że Martynka jest właśnie przeznaczona dla 4-6 latek, które mogą znaleźć z dziewczynką wiele wspólnego i marzyć o podobnych przygodach.

Martynka jest rezolutną, wesołą i pomysłową dziewczynką. Na przykład, w książeczce "W podróży", wraz ze swoją kuzynką Anią, wyrusza do Afryki. Dziewczynki zabierają ze sobą pełną walizkę i kierują się w stronę lotniska. Po drodze przytrafi się im masa dziwnych przygód, a zakończenie całej wyprawy też będzie wyjątkowe.

Druga książeczka, obrazuje naukę jazdy konnej Martynki. Dziewczynka z pomocą kuzyna poznaje podstawy tego sportu i zajmowania się zwierzętami.
O ile książeczka pierwsza jest humorystyczna, momentami pisana rymem, wesoła, wywołuje uśmiech na buzi dzieci, to druga jest raczej poważna, edukacyjna, pokazuje pasję Martynki i jej sukcesy.

Oczywiście dwie prezentowane przeze mnie książeczki są tylko małą częścią całkiem sporej kolekcji opowiadań o Martynce. Dodatkowym atutem Martynki są piękne ilustracje Marcela Mariel i fakt, że polskie wydanie "opowiada" Wanda Chotomska. Książeczki są w twardej oprawie, świetnie nadają się na prezent.
Wydawnictwo poszło o krok dalej i na bazie popularności serii wydało kolorowanki o tej sympatycznej dziewczynce, pamiętniki z logo Martynki, książeczki o większej objętości (dla starszych dzieci, uczących się samodzielnie czytać), zeszyty ćwiczeń i zabaw, książeczki rozkładanki i słowniki ilustrowane. Jak widać wybór jest ogromny, a jeżeli nasza pociecha przeżywa akurat fascynację Martynką, można zaopatrzyć ją w różne edukacyjne książeczki. Myślę, że Martynka może być dobrą alternatywą do kolejnego wielkanocnego zajączka, jeśli planujemy obdarować nasze dziecko drobnym, świątecznym upominkiem.

Sardegna

"Szarańcza" Gabriel Garcia Marquez


posted by Sardegna on , , , ,

16 comments


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 120
Moja ocena : 3/6

Debiutancka powieść Marqueza nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego kolumbijskiego pisarza. Dobre dziesięć lat temu przeczytałam "Sto lat samotności" i od tamtej pory miałam bardzo pozytywne zdanie o jego prozie. Strasznie podobała mi się historia "Stu lat...", ale przez te kolejne lata nie miałam jakoś okazji skonfrontować jej z inną książką autora.
A w tym miesiącu nadarzyła się okazja, bowiem Ania z Czytanki Anki zaproponowała "Szarańczę" jako lekturę do marcowego Klubu Czytelniczego.

Niestety jestem rozczarowana. Wiecie jak to jest, kiedy ma się głowie pewien obraz autora, stworzony na bazie jednej książki, a przeczytanie kolejnej burzy ten obraz? Więc ja się właśnie tak czuję. Nie zachwyciła mnie "Szarańcza", chociaż początek i sam pomysł wydawał mi się bardzo intrygujący.
W sennym miasteczku Mocondo umiera lekarz. Niby nic nadzwyczajnego się nie dzieje, jednak mieszkańcy mają o tym inne zdanie. Odmawiają zmarłemu pochówku, decydując się na swoistą zemstę za przeszłość, kiedy to doktor odmówił im pomocy. Przeciwko społeczności występuje jeden człowiek, Pułkownik Buendia, który organizuje pogrzeb i wraz z córką Izabellą i wnukiem ma zamiar wziąć udział w ceremonii. Przy okazji przygotowań do pochówku, poznajemy historię doktora, jego przeszłość i powiązania z rodziną Buendia.
Cała opowieść snuje się leniwym tokiem, podobnie jak senne jest samo Mocondo. Dla mnie historia nabiera tempa dzięki trzyosobowej narracji: Pułkownika, Izabelli i chłopca. Każde z nich na swój sposób odnajduje się w całej sytuacji, ma inny pogląd na sprawę doktora i inne wspomnienia z nim związane.

Niby wszystko jest jak należy. Plastyczne opisy, realizm przeplatający się z realizmem magicznym (choć jest go w "Szarańczy" znacznie mniej niż w "Stu latach samotności"), wszystko typowe dla Marqueza, jednak ja, po latach, nie umiem się nim zachwycić. Może przeczytałam powieść zbyt pospiesznie, może nie wczytywałam się z lubością w każde zdanie, ale po prostu nie czuję nic. Pocieszam się, że to przejściowe, związane akurat z tym konkretnym tytułem, a ja dam jeszcze autorowi szansę, bo przecież to "mój Marquez".
Sardegna

Przerywnik stosikowy


posted by Sardegna on

30 comments

Dzisiaj książkowy miks, który przywędrował do mnie w marcu.


"Chcę żyć. Dziennik radzieckiej uczennicy 1932-37" - efekt wymiany
"Błękitna krew" - kupiona na Allegro - uzupełnianie serii Cobena
"Róża z Wolskich" kupiona za 5 zł w jednodniowej promocji Weltbildu
"Duch" - z Giełdy Mamy
Somoza i Vallejo - z Auchan za 2 zł
Raija -kompletuję serię
20 tom Sagi o Królestwie Światła - jak pisałam niedawno, brakowało mi właśnie ostatniego tomu, który udało się kupić za grosze na Tablicy.pl

Drugi stosik otrzymałam w ramach współpracy:
"Prowincja pełna smaków" - od Wydawnictwa mg
"Single" - od Wydawnictwa m
"Pan Przypadek i trzynasta" - od Autora

Serdecznie dziękuję.

"Pejzaż świąteczny" i tą uroczą kartkę dostałam od Meme.
Udało mi się zdobyć tą nagrodę w jej konkursie urodzinowym. W zbiorze opowiadań znajduje się jedno autorstwa samej Meme, więc nagroda jest tym bardziej wyjątkowa. Dzięki Kochana .

Z innych przerywników:
* przypominam o przesyłaniu linków o marcowej Trójki e-pik. jeżeli ktoś się nie zgłosił, a miałby ochotę, zapraszam. Przyłączyć można się w każdej chwili. Miło mi będzie jeżeli weźmiecie też udział w ankiecie.

* dzisiaj na blogu Czytanki Anki zaczyna się dyskusja na temat "Szarańczy" Marqueza. jeżeli ktoś przeczytał i miałby ochotę się wypowiedzieć, zapraszam w imieniu Ani. Sama powieść przeczytałam, ale wrażenia mam bardzo mieszane. W najbliższym czasie postaram się spisać moje wrażenia

*jeżeli ktoś miałby ochotę polubić stronę Książek Sardegny na FB, będzie mi bardzo miło.

* zapraszam do zerknięcia na stronę wymiany. Muszę zrobić miejsce w szafie, więc opróżnianie wymiankowych półek jest bardzo wskazane. jestem otwarta na różną tematykę, więc jeżeli Was coś zainteresuje, proszę pisać. Na pewno się dogadamy.

* z czytelniczych aktualności:
słuchany audiobook - "Dom sióstr" - strasznie długaśny, ale bardzo przyjemny w odbiorze
czytam: "Natalii5" Olgi Rudnickiej - świetna! i "Arkę ognia" Ch. Palov - całkiem udana przygodówka

Życzę Wam miłego dnia i udanego zbliżającego się weekendu. Oby wiosna pojawiła się już na horyzoncie. Pozdrawiam

Sardegna

"Fuckdoll" Jerzy Corvin Litwiński


posted by Sardegna on , , , ,

7 comments


Wydawnictwo: Rodzinne
Liczba stron: 358
Moja ocena : 2/6

Zanim zacznę wypowiadać się na temat powyższej książki, parę słów wyjaśnienia. Lubię powieści sensacyjne i kryminalne, również te, w wersji rodzimej. Przeczytałam już w swoim życiu kilka książek przeznaczonych dla różnych grup docelowych i różniących się znacznie od moich zainteresowań. Każda książka jest dla mnie interesująca i staram się znaleźć w niej coś, co mi będzie odpowiadać. Powyższa powieść jest jednak przypadkiem lektury, która totalnie nie przypadła mi do gustu i zupełnie rozminęła się z moimi czytelniczymi poszukiwaniami.

Jako że podchodzę do każdej książki "na czysto", nie odniosłam się do napisu na okładce, mówiącego, że to powieść dla prawdziwych facetów, podobna do "plątaniny kolorowych przewodów we wnętrzu bomby", w przeciwnym wypadku musiałabym już na wstępie odłożyć ją na półkę.
Wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że będzie to intrygująca, mocna książka, za której poplątaną fabułą będę podążać.

Niestety, nie podołałam. Akcja okazała się być zbyt chaotyczna, wątki zbyt zagmatwane, przemyślenia bohatera zbyt rozwlekłe, a wplatane w treść retrospekcje, zbędne i zaburzające odbiór książki.
Oj, ciężko było. Starałam się podążać za opisanymi wydarzeniami, ale po jakimś czasie zupełnie zgubiłam wątek.

Początek powieści wydaje się być interesujący. Robert Benesz powoduje nieszczęśliwy wypadek samochodowy, w którym twarz jego nastoletniej córki, Julii zostaje oszpecona. Po konsultacji z matką dziewczyny, ustalona zostaje wizyta w najlepszej w Stanach klinice chirurgii plastycznej. Kiedy Robert i Julia pojawiają się na umówionej wizycie, zamiast ekskluzywnego szpitala zastają podrzędną lecznicę, a doktor Dagwood Zante okazuje się być podpitym i podejrzanym typkiem.
Benesz postanawia rozgryźć, co tak na prawdę kryje się pod przykrywką szpitala Zantego.

I tutaj zaczyna się hardcore, bowiem nic już do końca powieści nie jest dla mnie zrozumiałe. Do całej sprawy zostaje wmieszana mafia, porno biznes oraz piękna kobieta, której powiązania z tymi dwoma instytucjami nie jest dla mnie jasne. Dużo się dzieje, aż za dużo. Wątki teraźniejsze przeplatają się z retrospekcjami, co tylko utrudnia podążanie za aktualnym tokiem wydarzeń.

Sprawy nie ułatwia też mała czcionka, która powoduje, że przez poszczególne strony trzeba się wręcz przedzierać, mimo że rozdziały w książce nie są zbyt długie. Wymęczyłam tą powieść i stwierdzam zdecydowanie, że to nie jest historia dla mnie. Może rzeczywiście powinnam odnieść się do stwierdzenia, że to męska książka i nie brnąć w tą opowieść. Jednak z drugiej strony, dlaczego od razu kwalifikować ją dla określonej grupy czytelników i nie dać jej szansy?

Sardegna

Kolejne przygody Franklina - już za nami


posted by Sardegna on , , , ,

6 comments


Wydawnictwo: Debit
Liczba stron: 24
Moja ocena : 5/6

Dzisiaj czas na kolejną odsłonę przygód sympatycznego Żółwika. Tym razem "Franklin pomaga pokonać tremę" oraz "Franklin i przyjęcie u cioci". Tak jak ostatnio wspomniałam, miałam w zanadrzu jeszcze dwie historyjki, ale moje dzieciaki szybko zauważyły w biblioteczce nowe okładki i zażyczyły sobie wieczornej lektury

Obie historyjki, chociaż krótkie niosą ze sobą całkiem spore walory edukacyjne. Pierwsza książeczka "Franklin pomaga pokona tremę" dotyczy właśnie przełamywania barier, związanych z pierwszymi w życiu przedszkolaka, wystąpieniami publicznymi. Dzieciaki biorą udział w różnych uroczystościach i często, w ostatniej chwili rezygnują z . Która mama nie była świadkiem przedszkolnej akademii, w czasie której mały aktor ze łzami w oczach odmówił wypowiedzenia swojej kwestii?  Ta mała książeczka może pomóc w pokonywaniu tremy i dobrze przeczytać ją  w przeddzień wystąpienia.

Druga historyjka dotyczy innego punktu widzenia. Co dla dorosłych jest sprawą zupełnie normalną, przez dziecko może być zupełnie inaczej odbierane. Franklin jest sfrustrowany, bowiem ciocia zawstydziła go przed kolegami, mówiąc do niego pieszczotliwym zdrobnieniem. Taka sytuacja, jak wiadomo, może się zdarzyć, na przykład podczas rodzinnego spotkania. Jak więc załagodzić taki dylemat? Książeczka będzie bardzo pomocna. W prostych słowach można wyjaśnić dziecku sytuację i obrócić ją w żart. "Franklin i przyjęcie u cioci" pokazuje też, jak można miło spędzać czas ze swoją rodziną.

Moje dzieciaki są fanami Franklina. Zwłaszcza Młodszy, który przegląda namiętnie obrazki i żąda kolejnego przeczytania książeczki.
Na uwagę zasługuje także nowa szata graficzna książek z przygodami Żółwika oraz ich nieco inny format. Nowe wydanie będzie świetnym prezentem dla naszych pociech z okazji zbliżających się świąt, tym bardziej, że cena nie jest wygórowana, a wybór historyjek ogromny. Szczegóły znajdziecie na stronie Wydawnictwa Debit.

Sardegna

"Moja Islandia" Magdalena Anna Węcławiak


posted by Sardegna on , , , , ,

6 comments


Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 73
Moja ocena : 5/6

Islandia to takie moje niespełnione, jak do tej pory marzenie. Już jako nastolatka, zapytana o to, gdzie chciałabym spędzić swoje wymarzone wakacje, odpowiadałam bez namysłu, że na Islandii. Trochę to przekorne, bo jestem z natury wielkim zmarzluchem i powinnam wybrać jakiś ciepły kraj, jednak Wyspa Lodu i Ognia kusi mnie swoją surowością i nieodkrytym pięknem już wiele lat, ale jak dotąd, nie udało mi się wyruszyć w tę podróż marzeń.

Powyższa książka zabrała mnie jednak w czytelniczą wyprawę na Wyspę. Nie jest była to jednak podróż z książkowym przewodnikiem po tym kraju. "Moja Islandia" to raczej zapis przeżyć i doświadczeń, które w czasie pobytu na wyspie miała okazję zebrać autorka książki.
Zapiski obejmują luźne przemyślenia, charakterystykę Islandczyków, ich mentalność i tryb życia. Dużo miejsca zostało poświęcone na opisy niezwykłego krajobrazu, który swoim urozmaiceniem i połączeniem żywiołu wody i ognia sprawia, że nie ma takiego drugiego miejsca na Ziemi. 

Autorka pokochała wyspę całym sercem, a ta stała się dla niej drugim domem, przez to książka pełna jest emocjonalnych przeżyć i miłych wspomnień. A my, jako czytelnicy mamy szansę poznać kraj od innej strony niż pokazują to przewodniki turystyczne. Możemy też zweryfikować naszą wiedzę o Islandii, porzucić stereotypowe postrzeganie mieszkańców wyspy i odkryć ją na nowo.

"Moja Islandia" przypomina mi trochę swoją krótką formą reportaże Piotra Kraśko, o których pisałam już jakiś czas temu. W powyższej brakowało mi jednak zdjęć, które oddały by jeszcze bardziej charakterystyczny klimat i niewyobrażalnie piękną przyrodę.
Jest to bardzo osobista książka, która może wzbudzić szczery zachwyt nad niezwykłością Islandii, a we mnie umocniła tylko chęć zobaczenia tej wyspy na własne oczy.

Przyznam szczerze, że z chęcią przeczytałabym więcej na ten temat. 73 strony to zdecydowanie za mało, aby opisać ogrom wrażeń i spostrzeżeń, jakie zapewne autorka ma w zanadrzu. Może kiedyś książka doczeka się rozszerzenia, a ja z chęcią ponownie po nią sięgnę.

Sardegna

"Sklepik z Niespodzianką" Bogusia. Adela. Lidka


posted by Sardegna on , , , , , ,

15 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:
Bogusia - 314
Adela - 283
Lidka - 268
Moja ocena : 6/6
 
Znacie to uczucie, kiedy wszyscy zachwycają się daną autorką i jej powieściami,
a sami nie potraficie odnieść się do jej twórczości i włączyć do żadnej dyskusji? Strasznie to irytujące. A ja właśnie miałam taką sytuację z Kasią Michalak.
 Wszędzie tłumy wielbicieli serii o Poziomce, Sklepiku z Niespodzianką, czy ostatnio wydanego "Mistrza". A ja nie czytałam...
Z pomocą przyszło Wydawnictwo Nasza Księgarnia, które umożliwiło mi zapoznanie się od razu z całą serią z Kokardką, a ja pełna zapału, od razu wkroczyłam w świat Bogusi, Adeli i Lidki i przepadłam w nim na dobre.

Oj, świetne to dziewczyny! Zdobywają serca czytelniczek od razu. Sympatyczne, szczere, wesołe. Mają swoje problemy, swoje marzenia, swoje tęsknoty. Czasami kłótliwe, zaborcze i zazdrosne, po prostu zwyczajne, tak jak każda z nas.
Dziewczyny mieszkają w Pogodnej, małym miasteczku na wybrzeżu. Adela i Lidka są już jej wieloletnimi mieszkankami a Bogusia, świeżo upieczoną.
Każda kobieta ma swoją życiową historię, i każdej z nich poświęcony dokładnie został jeden z tomów.

Na początku całej opowieści poznajemy Bogusię, wesołą dwudziestoparolatkę. Dziewczyna wróciła do kraju z niewielkim kapitałem zarobionym w Holandii i planuje założyć swój interes. Zauroczona starą kamienicą w Pogodnej, stawia wszystko na jedną kartę i otwiera w niej Sklepik z Niespodzianką. Z czasem kamienica staje się dla niej prawdziwym domem, a Sklepik zasila malutka kawiarenka z domowym ciastem i pijalnia czekolady.

W trakcie organizowania swojego życia, Bogusia poznaje nowe przyjaciółki: energiczną Adelę, radną Pogodnej, dla której nie ma rzeczy niemożliwych i nie do załatwienia, sympatyczną Lidkę, panią weterynarz, która tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie i obsesyjnie pragnie dziecka, uroczą starszą panią - Stasię, która stanie się dla niej podporą w prowadzeniu Sklepiku oraz roztrzepaną Konstancję, modelkę, która wróciła z zagranicznych wojaży do rodzinnej miejscowości.

Oczywiście przyjaźń pomiędzy kobietami nie rozkwitnie momentalnie. Droga do pełnego zaufania i lojalności będzie długa i wyboista, bowiem, jak to w życiu bywa, mężczyźni mogą stanąć na drodze tej prawdziwej kobiecej przyjaźni. Igor, bezczelny artysta, Bartek, młody dziedzic majątku Potockich, jego ojciec, Wiktor, załamany po odejściu żony oraz Oliwier, sympatyczny lekarz, który ma za sobą bogatą przeszłość, zaplączą życie kobiet w Pogodnej. Odezwą się dawne animozje, niezaleczone rany, pierwsze miłości.

Każda z dziewczyn będzie walczyć o swoje szczęście, nie tracąc przy tym dobrego serca i wrażliwości. Bogusia, Adela i Lidka (bo to one wysuwają się na pierwszy plan) nie opuszczą się w potrzebie i będą dla siebie najlepszą podporą w trudnych momentach.

Każda dziewczyna nosi w sercu swoje sekrety i dylematy. W poszczególnych tomach będziemy mogły je odkrywać, cofając się do dzieciństwa czy lat wczesnej młodości. Mimo że bohaterki różnią się od siebie diametralnie, czujemy sympatię do wszystkich. Ich postacie są tak zarysowane, że nie da się inaczej.

"Sklepik z Niespodzianką" to urocza lektura. Poszczególne części pochłania się ekspresowo, a otwarte zakończenia tomu I i II tylko wzmagają chęć dalszego czytania.
Ja mam tylko jedną uwagę: dlaczego ta historia ma tylko trzy tomy? A gdzie historia Stasi i Konstancji? Ależ bym ochoczo przeczytała, co się dalej działo w Pogodnej. Tym bardziej, że zakończenie "Lidki" nie zamyka ostatecznie opowieści, tylko daje pole manewru dla nowych wydarzeń.
Przed rozpoczęciem czytania serii myślałam nawet, że Sklepik z Niespodzianką ma 5 części, właśnie dla każdej bohaterki po jednym tomie, a tu takie rozczarowanie... 

No cóż, ale skoro nie można mieć wszystkiego, trzeba się cieszyć tym co mamy, a mamy świetną historię, od której trudno się oderwać, i o której trudno zapomnieć. A swoją drogą, czyż ta Seria z Kokardką nie prezentuje się wspaniale?


Oficjalnie zatem dołączam do grona fanek Kasi Michalak. Wiem już, co urzekło czytelniczki w jej powieściach. A że to czytadła? Ja się tym nie przejmuję. Mam w biblioteczce "Rok w Poziomce" z autografem zdobytym na TK w Krakowie, więc to będzie moja następna seria autorki, z która będę chciała się zapoznać.


Książki przeczytałam też w ramach marcowego wyzwania Trójka e-pik.

Sardegna

"Zezia i Giler" Agnieszka Chylińska


posted by Sardegna on , , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 120
Moja ocena : 4/6

Zawsze zastanawia mnie, jaki to fenomen mają w sobie książki, napisane przez celebrytów. Oczywiście znane nazwisko robi swoje, do tego świetna promocja i sukces gwarantowany.

Miałam mieszane uczucia co do "Zezi i Gilera", książeczki dla dzieci napisanej przez rockową wokalistkę, Agnieszkę Chylińską. Gdyby nie konkurs na FB, w którym przez przypadek udało mi się ową książkę wygrać, zapewne bym jej nigdy nie przeczytała, ani nie zaserwowała moim dzieciakom na dobranoc.

Pierwsze wrażenie? Trochę przegadana. Moim dzieciom książeczka ogólnie się podobała, zwłaszcza Czterolatce, bo Dwulatek podszedł do prezentowanej historii z wyjątkową obojętnością, jednak ja, jako rodzic, odebrałam książkę nieco inaczej.

Po pierwsze, w treści znajduje się strasznie dużo powtórzeń. Rozumiem, że język tej powiastki jest prosty i zrozumiały, bowiem narratorem jest ośmioletnia Zezia, ale powtarzanie co drugą linijkę tych samych zwrotów, haseł, imion, strasznie razi. Zwłaszcza, jeżeli czyta się książkę na głos.

Po drugie, "Zezia i Giler" to trochę nietypowa książeczka dla dzieci. Nie jest to mój zarzut, zakładam, ze takie było założenie autorki: pokazać w prosty sposób trudy codziennego życia rodziny, borykającej się ze swoimi problemami.

Rodzina Zezików (czy to nazwisko nie wydaje się Wam zbyt oczywiste?) przeżywa swoje wewnętrzne niepokoje. Młodszy brat Zezi, Giler jest dzieckiem autystycznym. Oczywiście w książce nie jest użyta taka terminologia. Z narracji Zezi, jej odczuć, spostrzeżeń, opisów konkretnych sytuacji, możemy wysnuć taki wniosek. Poznajemy Gilera z perspektywy starszej siostry, która nie do końca rozumie zachowanie brata, ale w pełni go akceptuje. Z Gilerem wiąże się więc ogrom dylematów, które dziewczynka po swojemu komentuje. Do tego dochodzą jakieś scysje pomiędzy członkami rodziny, problemy finansowe, kłótnie między mamą a tatą...Strasznie dużo tych problemów. Oczywiście nas, dorosłych czytelników nic nie dziwi, ale czy dzieci od najmłodszych lat muszą być świadome wszystkich spraw dorosłych?
Zezia nie nazywa problemów, ona je po dziecinnemu komentuje. Zauważa pewne sytuacje i mówi o swoich spostrzeżeniach. Żeby nie było wątpliwości, Zezia jest szczęśliwym dzieckiem, wesołym, czuje się kochana, lubią swoją rodzinę, ale dla mnie tej "dorosłości" jest zdecydowanie za dużo.

Z jednej strony dobrze uświadomić dzieciom pewne kwestie. Książka może też być doskonałą pomocą w wytłumaczeniu, dlaczego niektóre dzieci są trochę inne od reszty grupy. Z drugiej jednak strony, czy warto obarczać tak młodych czytelników wszystkimi problemami dorosłych?

Może nie wszyscy rodzice odebrali "Zezię i Gilera" jak ja. Może jestem przewrażliwiona. W każdym razie moja Czterolatka nie do końca rozumiała opisywane w książeczce sytuacje, mimo to jednak, historia Zezi i Gilera jej się spodobała.

W ostatecznej ocenie daję książce czwórkę. Pomimo wszystkich edukacyjnych treści, nie przemówiła do mnie na tyle, żeby dać jej wyższą notę.

***
Czytaliście swoim dzieciakom "Zezię i Gilera"? Jakie są Wasze wrażenia? Chętnie podyskutuję

Sardegna

AKTUALIZACJA Trzecia kategoria Trójki e-pik na kwiecień. Zapraszam do zabrania głosu


posted by Sardegna on

29 comments

Coś ten czas za szybko ucieka. Ledwie zaczęliśmy nowy miesiąc, a tutaj już mija pierwszy tydzień marca. Czas więc podjąć jakieś decyzje, odnośnie kwietniowej Trójki e-pik i wybrać trzecią kategorię. W marcu zdecydowaliście się na książkę o kobietach. Bardzo fajny wybór, który przypadł mi do gustu, mimo że na początku miałam innego, czytelniczego faworyta. Jakie macie pomysły na kwiecień?

Da formalności przypominam, że w Trójce e-pik, ja wyznaczam dwie kategorie, a Wy wybieracie w ankiecie z dziesięciu propozycji, kategorię trzecią. Zapraszam zatem do zgłaszania w komentarzach pod tym postem swoich pomysłów. Każda osoba może podać tylko JEDNĄ kategorię,a pod uwagę wezmę pierwszych 10 propozycji, na które będzie można oddać swój głos w ankiecie (jeszcze dziś umieszczonej w pasku bocznym).

Jak co miesiąc, oddaję Wam głos i zapraszam do zabawy

*** 

Dziesiątka kategorii została zaakceptowana. Oto kwietniowe propozycje:

Książka non fiction filmoznawcza (film, serial, gwiazdy filmowe, kino)
Książka, która zdobyła jakąś nagrodę literacką
Książka popularnonaukowa
Poradnik o zdrowiu i urodzie
Książka o kwiatach (w tytule, treści)
Książka z motywem górskim
Książka podróżnicza
Biografia
Książka, która została zekranizowana
Powieść o relacjach między rodzeństwem 

Swoją drogą, zadziwiają mnie Wasze pomysły, na niektóre kategorie w ogóle bym nie wpadła. Jak zapatrujecie się na tą listę? Ankieta jest gotowa, a ja dziękuję za Wasze zaangażowanie i zapraszam do głosowania. Miłego wieczoru
Sardegna

Franklin - uroczy Żółwik i jego przygody


posted by Sardegna on , , , ,

6 comments


Wydawnictwo: Debit
Liczba stron: 24
Moja ocena : 5/6

Uroczy Franklin wkroczył do naszej dziecięcej biblioteczki. Po raz pierwszy w formie książeczek, bo jako bohater filmowy już przewinął się gdzieś dzieciakom w kreskówkach.
Dwie książeczki o wesołych przygodach tego sympatycznego żółwika, "Franklin i skaczące buty" oraz "Franklin uczy się współpracy", idealnie wpasowały się pomiędzy nasze dłuższe, wieczorne lektury.

Obie książeczki opisują zabawy bohatera ze swoim najlepszym przyjacielem, Misiem. Pierwsza historia Franklina to nauka skakania na sprężynowych butach. Nabywanie nowej umiejętności nie obejdzie się bez problemów a Żółwik będzie zniechęcony i rozczarowany. Na szczęście, będzie obok niego przyjaciel, który nie opuści go w potrzebie.

Taka krótka historia, a ileż edukacyjnych treści przemyca: samodzielne "zarobienie" na wymarzoną zabawkę, pomoc przyjacielowi w trudnej dla niego sytuacji, świadomość, że nabywanie nowej umiejętności nie zawsze musi skończyć się sukcesem, frajda ze wspólne spędzonego z przyjaciółmi czasu. Do tego śliczne ilustracje, sporych rozmiarów, więc dzieciakom bardzo książeczki przypadają do gustu.
Mój dwulatek po swojemu opisywał historię ze skaczącymi butami, pokazując w trakcie czytania scenki z książki. Było prześmiesznie.

Druga książeczka tez dotyczy wspólnej zabawy Żółwika i Misia. Tym razem chłopaki budują swój pojazd, który ma wziąć udział w ważnych wyścigach. Jak to w takiej sytuacji bywa, dochodzi do małej scysji, bo chłopcy nie mogą dojść do porozumienia w niektórych kwestiach. Na szczęście spór szybko się kończy a pojazd wspólnymi siłami zostaje skonstruowany.
W tej historii duże znaczenie ma uświadomienie dzieciom ważnej roli współpracy w grupie. Coś w sam raz dla przedszkolaków.

Z doświadczenia mogę polecić książeczki dzieciakom od 1,5 do 7 lat. Starszakom mogą się przydać do nauki czytania. Duże litery, mało tekstu, prosty, przyjazny język zachęcają do samodzielnego czytania książeczek. Mniejszym dzieciakom spodobają się ilustracje i postać Franklina.
Mam jeszcze dwie książeczki o Żółwiku w zanadrzu, ale dawkuję je moim dzieciakom, żeby urozmaicać wieczorne lektury, więc napiszę o nich za jakiś czas.
Sardegna

Co czytałam w 2009? LISTOPAD


posted by Sardegna on

17 comments

Kolejna odsłona moich czytelniczych wędrówek w 2009 roku. Zbliżam się już do końca, ale w zanadrzu mam jeszcze do opisania rok 2010. W listopadzie 2009 przeczytałam tylko 4 książki. Nie pamiętam dlaczego tylko tyle, pewnie wpływ na mój czytelniczy zastój miała nowa praca. Wiem tylko, że rok 2009 był pierwszym rokiem, kiedy to postanowiłam zaangażować się wyzwanie i przeczytać 52 książki. W sumie udało mi się przeczytać 69 i byłam z siebie bardzo dumna.
Wszystkie przeczytane ówcześnie książki pochodziły z mojej biblioteczki. Wszystkie poza "Dziennikiem..." nadal się w niej znajdują.

"Dziennik socjopatycznej karierowiczki" Lang Adele - 2

Bardzo słaba książka. Z założenia miało być zabawnie i lekko, a wyszło topornie i strasznie nudno. Dziennik nowoczesnej, zapracowanej singielki, która karierę przekłada nad wszystkie inne wartości życiowe. Dla upragnionej posady zrobi wszystko i zniszczy każdego, kto stanie jej na drodze. Powieść pełna jest niby-zabawnych historyjek, kiedy to bohaterka niszczy swoich współpracowników i rujnuje wszelkie kontakty międzyludzkie. Nie polecam. Omijajcie ten tytuł z daleka.

"Dziecko Noego" Schmitt Éric-Emmanuel - 6

Schmitt, mistrz krótkiej formy, w swym najlepszym wydaniu. Joseph, żydowski chłopiec, w czasie wojny ukrywał się u katolickiego księdza. Po latach, opowiada swoją historię, która okaże się mieć zaskakujące zakończenie. Jak to u autora bywa, jest krótko, ale na temat. Zaskakujące jest to, że w kilkunastu stronach można zawrzeć prawdziwą emocjonalną bombę.


"Łowca dusz" Kava Alex - 6

Było to moje pierwsze spotkanie z autorką (swoją drogą, zawsze myślałam, że Alex Kava to mężczyzna). Agentka Maggie O'Dell zostaje wyznaczona do rozwikłania dwóch pozornie niezwiązanych ze sobą, spraw. Próby wyjaśnienia śmierci córki senatora i połączenie tego ze sprawą sześciu mężczyzn, okupujących z bronią mały domek letniskowy, prowadzi agentkę do siedziby groźnej sekty religijnej. Sprawa okaże się oczywiście bardziej skomplikowana, a niebezpieczeństwo zacznie dosięgać coraz większą grupę osób. "Łowca dusz" to wyjątkowo dobrze skonstruowany thriller, trzymający w napięciu, o zaskakującycm finale. Może jestem trochę bezkrytyczna w stosunku do autorki, ale wyjątkowo jej twórczość przypadła mi do gustu. Zwłaszcza seria z agentką O'Dell.

"Żabi Król" Davies Adam - 5

Książka, która pozornie miała być zwyczajnym czytadłem, okazuje się być wzruszającą powieścią obyczajową. Obraz współczesnych trzydziestolatków, wiecznie poszukujących swojego celu w życiu, zagubionych, nie potrafiących zaangażować się w poważny związek.
Bohater powieści, Harry Driscol nie jest zadowolony ze swojego życia. Pracuje za minimalną pensję, jako asystent w wydawnictwie, mimo że skończył renomowaną uczelnię, nie potrafi, a raczej nie chce szukać innej posady. Pisze do szuflady, a wydanie książki jest jego niepełnionym marzeniem. Ma dziewczynę, którą darzy szczerym uczuciem, ale nie potrafi jej swych uczuć okazać. Nigdy tez nie powiedział, że ją kocha. W tym swoim zblazowaniu, znudzeniu i niezadowoleniu, nie zauważa, że traci jedyną osobę, która w niego wierzy i jest mu szczerze oddana. Harry w prawdzie zauważy swój bląd, ale na pewne rzeczy będzie już za późno...
Mało znana powieść, ale zapada w pamięć. Zrobiła na mnie spore wrażenie.

Standardowo zapytuję: czytaliście coś z mojej listopadowej listy? Lubicie Kavę albo Schmitta?
Jutro możecie się spodziewać moich wrażeń z serii "Sklepiku z Niespodzianką". Już dawno nie czytałam w tak ekspresowym tempie wszystkich części danej serii.

Sardegna

"Sherlock Holmes. Pies Baskervill'ów" Arthur Conan Doyle


posted by Sardegna on , , , , , , ,

10 comments

 
Wydawnictwo: Aleksandria
audiobook: czas trwania 380 minut
Moja ocena : 4/6
lektor: Jakub Sender

Moja czytelnicza znajomość z tym znanym na całym świecie, angielskim detektywem, jest dość uboga. Jak do tej pory, czytałam tylko jeden zbiór opowiadań "Zabójstwo przy moście". Znam oczywiście postać Holmesa z wersji filmowej, ale w kwestii opowiadań jestem znacznie do tyłu.

Dzięki promocji platformy Audeo.pl, można było za darmo zapoznać się z audiobookiem, zawierającym jedną z najbardziej znanych, kryminalnych powieści, z Sherlockiem Holmesem w roli głównej. "Pies Baskervill'ów", wydany po raz pierwszy w 1902 roku doczekał się aż trzech ekranizacji. Ta historia kryminalna jest najbardziej kultową, dla fanów detektywa Holmesa, tym bardziej się cieszę, że dane mi było się z nią zapoznać.

Akcja wydarzeń toczy się na ponurych bagnach i wrzosowiskach hrabstwa Devon. Tam znajduje się wielki majątek Baskervill Hall, który czeka na nowego spadkobiercę. Poprzedni właściciel, potomek rodu Baskervill'ów ginie w tajemniczych okolicznościach, wystraszony na śmierć przez olbrzymiego psa.
Pojawienie się psiej bestii w pobliżu majątku, ma być karą za dawny grzech przodka Baskervilla, a klątwa ma ciążyć na jego potomkach. Kiedy do siedziby rodowej przyjeżdża nowy właściciel, przyjaciel rodziny, doktor Mortimer, w obawie o życie kolejnego Baskervilla, prosi Sherlocka Holmesa o pomoc w rozwiązaniu tajemnicy. Jako że detektyw nie wierzy w nadprzyrodzone zjawiska i rzekomą klątwę, podejmuje się odnalezienia sprawców tego morderstwa.

Do majątku Baskervill'ów udaje się Watson, wierny przyjaciel Holmesa i zaczyna gromadzić poszlaki i ważne informacje, które mogłyby pomóc detektywowi w rozwiązaniu zagadki. Na miejscu okaże się, że Baskervill Hall pełen jest skrywanych tajemnic i dziwnych osobistości. Kto stoi za zabójstwem i jaką rolę w tej sprawie pełni pies, tego dowiecie się sięgając po powyższy audiobook/książkę.

Coraz bardziej lubię audiobooki. Stały się one moimi nieodzownymi towarzyszami w podróży samochodem. Nie mam zbyt szybkiego tempa odsłuchiwania, a "Pies Baskervill'ów" jest niedługi, pasuje w sam raz, jako przerywnik między dłuższymi powieściami więc spędziłam w jego towarzystwie miłe chwile. Lektor, Pan Jakub Sender świetnie sprawdził się w swej roli, chociaż powiem szczerze, na początku jego głos i interpretacja w ogóle nie pasowała mi do kryminalnego wątku tej historii.

Powieści i opowiadania Arthura C. Doyla, podobnie jak Agathy Christie, to klasyka kryminału. Dla mnie historie te są bardzo "łagodne", zupełnie niepodobne do dzisiejszych krwawych i brutalnych thrillerów. Z jednej strony daje to czytelniczy komfort (zauważyłam ostatnio, że strasznie psychicznie męczą mnie brutalne historie), jednak, z drugiej strony, niczym nie zaskakują. Dlatego całość oceniłam na czwórkę: zgrabna historia, klasyka, więc warto poznać, ale na kolana nie powala.


Sardegna