Archive for listopada 2012

70 000 wejść. W ramach rewanżu - książka do zdobycia


posted by Sardegna on ,

15 comments

Dzisiaj obiecany konkurs. Ale zanim przejdę do konkretów, parę słów wyjaśnienia:

Nie muszę chyba mówić, jak ważny w moim życiu stał się blog Książki Sardegny. Z miłego i niezobowiązującego hobby, stał się prawdziwą pasją, której poświęcam każdą możliwą wolną chwilę. Nie będę robiła dzisiaj żadnych podsumowań. Na to przyjdzie czas w styczniu, kiedy trzeba będzie zaakcentować drugie urodziny bloga. Dzisiaj chciałam tylko podziękować wszystkim stałym czytelnikom i odwiedzającym, za czas spędzony w Książkach Sardegny. Impulsem do podziękowań i konkursu jest magiczna liczba 70 000 na liczniku, która zbliża się wielkimi krokami, a jakiś czas temu nawet mi się o niej nie śniło.

Zapraszam zatem na mały konkurs, w którym nagrodą będzie książka "Piernikowe makabreski" sponsorowana przez Bellonę.

Zasady:
1. Organizatorem konkursu jestem ja, autorka bloga  http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/ oraz Wydawnictwo Bellona
2. Konkurs trwa od dziś, czyli 28.11.1012 (środa) do 11.12.12 (wtorek)
3. Wyniki ogłoszę w dniu następnym
4. Zwycięzca musi przesłać swój adres do wysyłki na mój adres mailowy: sardegna@poczta.onet.eu. Nagrodę postaram się wysłać w ciągu najbliższych dni, o czym poinformuję zwycięzcę mailowo
5. Nie wysyłam nagrody poza granice Polski
6. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki, sponsorowanej przez Wydawnictwo Bellona "Piernikowe makabreski"
8. Warunki udziału w konkursie:

- należy polubić stronę Wydawnictwa Bellona na FB
- należy umieścić baner konkursowy czyli okładkę książki z podlinkowaniem do tego posta
- zgłosić chęć uczestnictwa w zabawie, zostawiając komentarz pod tym postem.
- wypełnić proste zadanie konkursowe:

Obok swojego zgłoszenia, proszę podać w komentarzu tytuły 3 książek, które mi polecacie i wydaje się Wam, że z chęcią bym je przeczytała. Kto zagląda na moją stronę, ten mniej więcej orientuje się co lubię i co mi się podoba. Można zaproponować też coś zupełnie innego. Książkę otrzyma osoba, której lista 3 polecanych książek, najbardziej przypadnie mi do gustu. Także wybór ostatecznego zwycięzcy będzie bardzo subiektywny.

Mam nadzieję, że zadanie nie wyda się Wam męczące czy trudne i z chęcią weźmiecie udział w konkursie. Czekam zatem na Wasze zgłoszenia i pozdrawiam serdecznie

Sardegna

Atlas anatomiczny. Ciało człowieka: budowa i funkcjonowanie


posted by Sardegna on , , , ,

6 comments


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 25
Moja ocena : 6/6

Z racji mojej pracy zawodowej, wszelkie książki, albumy czy atlasy, które związane są z szeroko rozumianą biologią i przyrodą, są dla mnie wielką pomocą dydaktyczną. Powyższy atlas anatomiczny, zaproponowany przez Świat Książki jest idealną pozycją, którą mogę spokojnie wykorzystać i zaprezentować moim podopiecznym.

Album jest pięknie wydany, o wysokiej jakości papieru, ale przede wszystkim posiada wysoce merytoryczne i dokładnie podpisane ilustracje, przedstawiające poszczególne narządy i układy narządów w ciele człowieka.
Atlas ten ma trochę inny układ treści niż te, do których jestem przyzwyczajona. Nie zaprezentowano w nim po kolei poszczególnych układów tak, jak to zwykle bywa: od układu kostnego, poprzez mięśniowy, nerwowy, pokarmowy, oddechowy, wydalniczy, hormonalny, na rozrodczym kończąc.

W tym atlasie treści przedstawione zostały w sposób bardziej bardziej blokowy. Charakterystyka struktur w ciele człowieka zaczyna się od głowy. Zaczynając od omówienie budowy czaszki, skóry głowy, nerwów czaszkowych, części mózgu, poprzez narządy zmysłów, naczynia krwionośne oplatające czaszkę, szczękę, na zębach kończąc. W następnej kolejności omówione zostały: kręgosłup, klatka piersiowa, pasy barkowy i miedniczny, szkielet kończyn. W międzyczasie omawiania części głównych układu ruchu, będziemy mogli dowiedzieć się coś więcej o strukturze narządów wewnętrznych znajdujących się w klatce piersiowej i jamie brzusznej, ich unerwieniu i ukrwieniu.

Każdemu omawianemu zagadnieniu poświęcono dwie strony. Poza dokładną ilustracją ze szczegółowym podpisem, charakterystyka zawiera opis słowny, krótkie definicje czy ciekawostki, dotyczące danego narządu.
Taki trochę nietypowy układ treści w atlasie anatomicznym sprawia, że staje się on bardziej dostępny i zrozumiały dla osób, które nie są z wykształcenia lekarzami ani biologami, a blokowe zestawienie informacji pozwala na łatwiejsze ich przyswajanie.
Dlatego atlas ten może być świetną pomocą dydaktyczną zarówno dla młodzieży licealnej i gimnazjalnej, ale też dla młodszych dzieci. Dla uczniów szkół ponadpodstawowych może być pomocą przygotowującą do egzaminów przyrodniczych oraz bieżących lekcji biologii. Dla uczniów szkoły podstawowej, atlas może stać się ciekawym urozmaiceniem lekcji przyrody i okazją do bardziej szczegółowego zainteresowania się tematem.

Taki atlas anatomiczny warto mieć również w swojej domowej biblioteczce. Mając go zawsze pod ręką budowa ludzkiego organizmu nie będzie miała dla nas żadnych tajemnic.

Sardegna

"Bluszcz prowincjonalny" Renata Kosin


posted by Sardegna on , , , , ,

10 comments


Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 404
Moja ocena : 6/6

Czasami przypadkowe spotkanie może zaowocować fajną znajomością. Na Targach Książki w Krakowie, na stoisku Granic.pl spotkałam Panią Renatę Kosin. W prawdzie kojarzyłam jej powieść "Mimo wszystko Wiktoria", ale nie zorientowałam się, że osoba siedząca przede mną to właśnie ta autorka. No cóż, bez komentarza, powiem za to, że Renata Kosin okazała się być bardzo miłą i sympatyczną osobą, której książka napisana została z prawdziwą pasją. A skąd to wiem? Bo właśnie wczoraj skończyłam czytać "Bluszcz prowincjonalny", najnowszą powieść, którą dostałam od Autorki w prezencie.

Lektura "Bluszcza..." sprawiła mi prawdziwą przyjemność. Pierwsze wrażenie, że jest to kolejna książka z gatunku kobiecych czytadeł, okazało się błędne. I dobrze, bo książka zapada w pamięć. Nie jest jedną z tych, z gatunku lekkich, łatwych i momentalnie zapominanych. "Bluszcz prowincjonalny" jest trochę inny. Nieco poważny, momentami zabawny, wartościowy, ciepły i swojski.

Wartościowość powieści przejawia się w przemyceniu do treści wielu trudnych zagadnień. Są one właściwie przedstawione w formie krótkich epizodów, które towarzyszą wydarzeniom głównym, ale przez to nadają książce charakter i powodują, że czytelnik zatrzymuje się i zastanawia, jak w danej sytuacji wyglądałaby jego codzienność.
I tak, możemy przeczytać o radzeniu sobie ze stratą, problemach samotnej matki, wybaczaniu, zdradzie, tajemnicach i kłamstwach w rodzinie, emigracyjnym sieroctwie, diagnostyce chorób nowotworowych, przemocy w rodzinie, porzucaniu zwierząt, depresji, stereotypach. Myślicie, że jest tego trochę za dużo, jak na jedną powieść?

Bez obaw. Wszystkie te zagadnienia są zgrabnie wplątane w fabułę. Nie dominują, tylko uzupełniają treść, przez to powodują, że cała historia staje się wielowątkowa.

To o czym jest właściwie ta powieść?
Anna, matka dwójki dorastających dzieci, próbuje otrząsnąć się po odejściu męża. Dopiero wyjazd na prowincję, do rodzinnej wsi - Bujan, na Podlasiu, stawia kobietę na nogi. Leniwie toczący się czas, spokój, kultywowanie tradycji, angażowanie w codzienne sprawy mieszkańców przywraca Annie równowagę i naprowadza jej pogmatwane życie na właściwe tory.

"Bluszcz prowincjonalny" to ciepła, pełna pozytywnej energii książka. Pachnąca podlaską kuchnią, sękaczem i chłodnikiem litewskim. Szczera, wzruszająca, urocza po prostu.

Sardegna

O inicjatywie wspierania blogerów słów kilka.


posted by Sardegna on

33 comments

W dzisiejszym poście nie będzie opinii. Mam parę zaległości, ale nadrobię wieczorem i w weekend (przynajmniej mam taka nadzieję).

Dziś chciałam wspomnieć o paru sprawach. Głównie tych, które dotyczą bezpośrednio naszej książkowej blogosfery i zajmują ostatnio moją głowę.
Jak wiadomo, uwielbiam wszelkie książkowe imprezy i projekty. Zawsze lubiłam takie wydarzenia, ale odkąd prowadzę bloga, są one dla mnie jeszcze ważniejsze i tym milsze, kiedy ktoś docenia moją pracę. Mam tutaj na myśli moje indywidualne zaangażowanie w Książki Sardegny, ale także pracę naszej społeczności blogerów książkowych.

Najlepszym tego przykładem są Targi Książki. Te w Katowicach, może skromniejsze, może dla niektórych mniej interesujące, niż w Krakowie, ale za to bardziej nastawione na blogerów. Złota Zakładka, e-Buka, panele tematyczne, spotkanie nieoficjalne. Może wszystkie te "atrakcje" nie są na razie rozwinięte na szeroką skalę, ale dobrze rokują na przyszłość.
Dlaczego o tym mówię? Ponieważ otwieram skrzynkę mailową, a tam wiadomość od organizatorów TK w Katowicach:


Czyż to nie jest wspaniała wiadomość? Coś ruszyło do przodu! Tutaj największe podziękowania należą się Monice Badowskiej, która jest odpowiednią osobą na właściwym miejscu i wie, jak do blogerów dotrzeć :)

TK w Krakowie też postawiły na blogosferę. Może w tym ferworze wszystkich spotkań z autorami i atrakcjami oferowanymi przez stoiska wydawnicze, panele tematyczne nie zebrały wszystkich zainteresowanych. Brakowało też spotkania blogerów na terenie targów, jednak jestem dobrej myśli, że przyszły rok przyniesie zmiany w tym temacie.

Podobnie ma się sprawa z wortalem Granice.pl. i portalem Duże Ka. Już w tym roku przedstawiciele serwisów pokazali, że chcą zaangażować się w blogosferę. Granice zorganizowały pierwszy panel dla nas przeznaczony i już zapowiadają następne i oby na zapowiedziach się nie skończyło :) Duże Ka to inicjator e-Buki i konkursu na Blog Roku, wspiera też blogi książkowe na swojej stronie.
Taka współpraca i integracja książkowej blogosfery już teraz przynosi wiele zysków i nowych możliwości.

Ostatnio także blog BOOK z Nami poświęcił swój czas i przeanalizował naszą blogosferę, robiąc spis aktualnych blogów i ich nazw. Trochę na poważnie, trochę z przymrużeniem oka, ale ważne jest to, że ktoś działa w naszym obrębie. Interesuje się. Dla mnie to naprawdę wiele znaczy.
Mam nadzieję, że nie jest to akcja jednorazowa i twórcy wymyślą jeszcze podobne zestawienia, projekty, wyzwania, konkursy, cokolwiek innego, co zintegruje naszą społeczność.

Co myślicie o tych wszystkich inicjatywach wspierania blogerów książkowych? Co powiecie na taką integrację? Ma dla Was znaczenie? 
Sardegna

"Siedlisko" Janusz Majewski


posted by Sardegna on , , , ,

13 comments


Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 495
Moja ocena : 6/6

Często zaznaczam, że trudno jest mi pisać o wrażeniach z lektury książki, która mnie ogromnie zachwyciła. Będę się starała niczego nie ubarwiać i pisać po prostu o jej walorach, bo "Siedlisko" to książka wyjątkowa.
Nie znajdziemy w niej wartkiej akcji, ani zawiłej intrygi, całe piękno i wartościowość tej powieści wynika z jej prostoty: opisywania siły i wartości rodziny, piękna przyrody, doceniania małych przyjemności i spokoju dnia codziennego.

Marianna i Krzysztof Kalinowscy są małżeństwem od trzydziestu pięciu lat. Mają poukładane życie, pracę zawodową, dwójkę dorosłych dzieci, które pozakładały już swoje rodziny oraz własne mieszkanie w centrum stolicy. Ich spokojne i trochę monotonne życie zmienia się w momencie otrzymania przez Mariannę nietypowego spadku.
Gospodarstwo w zabitej dechami wsi, Panistrudze, leżącej gdzieś na Mazurach, staje się dla małżeństwa nowym początkiem. Właściwie z dnia na dzień, Kalinowscy zauroczeni nowym miejscem, przeprowadzają się na wieś i z pomocą sąsiadów oraz najbliższej rodziny, z zaniedbanego gospodarstwa tworzą urocze "siedlisko".

I jeżeli mowa o fabule, o właściwie tyle. Cała reszta historii opiera się na codziennych wydarzeniach mających miejsce w Panistrudze, pracach remontowych, tworzeniu agroturystycznego pensjonatu, zwyczajach i problemach mieszkańców wsi. Jednak "Siedlisko" to nie tylko historia miejsca, ale przede wszystkim ludzi, więc będziemy mogli poznać bliżej relację małżeńską Krzysztofa i Marianny, poznać lepiej ich dzieci: Kasię i Jacka oraz rozeznać się w ich rodzinnych problemach czy oczekiwaniach.

Cóż zatem wyjątkowego jest w tej książce, co powoduje, że "Siedlisko" staje się dla czytelników magicznym miejscem? Sama nie wiem, tajemnica tkwi chyba w ludziach i w prawdzie, z jaką ich życie zostało opisane. Nie można też pomijać pięknej mazurskiej okolicy, miejsca na ziemi, które staje się marzeniem, jeżeli nie na całe życie, to przynajmniej na czas wypoczynku.
Miejsce pachnące świeżym chlebem, ziołami, pysznymi, domowymi potrawami i drewnem palonym w kominku, miejsce przesycone rodzinnym ciepłem, szczerością i ludzką dobrocią. Cudowne siedlisko...

Zmierzając do końca czytelniczego roku 2012 stwierdzam, że powyższa powieść jest w pierwszej piątce najlepszych lektur, jakie przyszło mi czytać w tym czasie. Czyż to nie jest najlepsza rekomendacja, jaką mogę Wam przekazać?

Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o serialu, o tym samym tytule, którego scenariusz stał się podstawą do napisania książki. Serialu, który prawie dziesięć lat temu zawładną wyobraźnią i emocjami. Rewelacyjne kreacje Anny Dymnej i Leonarda Pietraszek nadal tkwią w pamięci tak mocno, że nie ma dla mnie innej Marianny i Krzysztofa.

Największe ukłony należą się oczywiście Autorowi, Panu Januszowi Majewskiemu (zdjęcie z TK w Krakowie na stoisku Wydawnictwa Marginesy), który posiadł niesamowitą zdolność przekształcenia scenariusza filmowego oraz luźnych zapisków i wspomnień, we wspaniałą powieść, która tak zawładnęła moim sercem.

Sardegna

"Cząstki elementarne" Michael Houellebecq


posted by Sardegna on , , , , , ,

7 comments


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 364
Moja ocena : 3/6

Czuję się przytłoczona, zmęczona i "przemaglowana". Nie da się przeczytać "Cząstek elementarnych" i nic nie czuć. Atmosfera, jaką Houellebecq przedstawia w swej powieści jest na wskroś dekadencka. Nie pamiętam kiedy, albo czy w ogóle, czytałam książkę, która pokazuje taką pustkę emocjonalną, niezdolność do uczuć wyższych, poszukiwanie pozornego szczęścia i uprzedmiotowienie człowieka.

Mam bardzo mieszane uczucia po lekturze "Cząstek...", ale jedno wiem na pewno: to nie jest lektura na moje nerwy. Już sama forma książki nie jest łatwa w odbiorze. Jest to zlepek powieści obyczajowej, esejów i notatek popularnonaukowych.
Właściwie żadnej z tych części nie można oddzielić od pozostałych. Uzupełniają się one wzajemnie, można w nich znaleźć dopowiedzenia do niektórych kwestii.

Na pierwszy plan wysuwa się historia dwóch przyrodnich braci, Michela Dzierżynskiego i Bruno Clementa. Mężczyźni mają wspólną matkę, kobietę totalnie niedojrzałą i nieodpowiedzialną, która przed laty porzuciła swoich synów, a sama oddała się przyjemnościom hippisowskiego życia.

Michel jest trzydziestokilkuletnim biologiem molekularnym, który podporządkowuje całe swoje życie nauce i pracy naukowej. Wychowywany przez babcię, mimo że był otoczony przez nią opieką i troską, nie potrafi wykrzesać z siebie żadnych uczuć. Jedyny "zaczątek" uczuć pojawia się z jego strony do szkolnej koleżanki Annabell, jednak jego wyobcowana i oschła postawa zniechęca dziewczynę do jakiegokolwiek związku. Po latach Michelowi i Annabell przyjdzie się spotkać ponownie. Spróbują oni nawet stworzyć coś na kształt bliskiej relacji, jednak wszystko kończy się niepowodzeniem.

Równocześnie z historią Michela, przedstawiona jest egzystencją Bruna. Ten czterdziestoletni nauczyciel literatury ma całkowicie pokręcone życie. Od młodych lat uzależniony od pornografii i seksu, szuka coraz większych podniet. Udaje mu się w prawdzie założyć rodzinę i spłodzić syna, nie potrafi docenić swej rodziny, nie potrafi nawet nawiązać z nimi bliskiej relacji. Żona wydaje się mu nieatrakcyjna więc ciągle ją zdradza, wszystkie oszczędności wydaje na burdele, syna totalnie ignoruje. Wiecznie niezadowolony i zblazowany, znajdujący pociechę w krótkich chwilach seksualnego aktu i poszukuje jakiegoś niezidentyfikowanego szczęścia. Jego życie zmienia na chwilę Christine, którą poznaje na obozie organizowanym przez ruch New Age.
Życie obu mężczyzn jest beznadziejne i właściwie bez sensu. Tkwią w samotności, niezdolni do miłości, niszczą wszystkie relacje z bliskimi i życzliwymi im ludźmi.

Postawy Bruno i Michela zostały przedstawione, jako przykład postaw współczesnego społeczeństwa. Nastawionego na konsumpcję, egoizm, poszukiwanie wyimaginowanego szczęścia, doświadczanie nowych podniet. Autor w swych opisach nie szczędzi brutalności, perwersji, okrucieństwa, które są sporym kontrastem dla opisów beznadziei, znudzenia, wiecznego poszukiwania i nieokreślonej tęsknoty.
Wszystko przesycone jest nihilizmem i poczuciem ogólnej degradacji wartości moralnych. Jak dla mnie jest tego wszystkiego zdecydowanie za dużo.
Nie mam siły ani ochoty na taką analizę społeczeństwa. W głębi duszy nie wierzę też, że ludzkość osiągnęła aż taki poziom degradacji. Nie sądzę też, abym miała jeszcze kiedyś poświęcić Houellebecq'owi swój czytelniczy czas.

Książkę przeczytałam w ramach listopadowego wyzwania Trójki e-pik, jako powieść wydaną przed 2000 rokiem.
Sardegna

"Kroniki Archeo. Tajemnica klejnotu Nefertiti" Agnieszka Stelmaszyk


posted by Sardegna on , , , , ,

24 comments


Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 240
Moja ocena : 6/6

Kiedy jakiś czas temu Wydawnictwo Zielona Sowa organizowało konkurs na FB, polegający na znalezieniu odpowiedzi wśród książek należących do ich oferty. I właśnie wtedy przeglądając stronę wydawnictwa, natknęłam się na to cudo.
 
Seria Kronik Archeo, złożona, jak do tej pory z 5 części: Tajemnica klejnotu Nefertiti, Skarb Alantów, Sekret Wielkiego Mistrza, Klątwa Złotego Smoka, Zagadka Diamentowej Doliny, już na samym wstępie zachwyca okładką i pięknym wydaniem. Jak widać, seria przeznaczona dla młodzieży potrafi zauroczyć również osoby dorosłe. Mój zachwyt, a jednocześnie ciekawość, co do treści tych przygodowych książek pogłębiła się jeszcze bardziej na Targach Książki w Krakowie, gdzie można było osobiście spotkać się z autorką, Panią Agnieszką Stelmaszyk.

Seria Kronik Archeo z założenia przeznaczona jest dla dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Rzeczywiście, dla moich dzieciaków, które są znacznie młodsze, treść książki jest jeszcze zbyt skomplikowana. Dlatego za lekturę wzięła się Mama i pochłonęła ją w dwie godziny.

Rodzeństwo, 8 letnia Ania i 12 letni Bartek to przesympatyczne, inteligentne i sprytne dzieciaki. Interesują się malarstwem, hieroglifami i starożytną historią. Dziwne upodobania? Niekoniecznie, kiedy rodzicami dzieciaków są znani w kraju archeolodzy i wybitni specjaliści w tej dziedzinie. Kiedy okazuje się, że w Egipcie dokonano przełomowego odkrycia nowego grobowca, prawdopodobnie faraona Echnatona i jego słynnej żony Nefretiti, rodzice naszych bohaterów zostają oddelegowani do prac badawczych i zabierają ze sobą swoje pociechy. Tym sposobem, mali odkrywcy znajdą się w centrum wydarzeń i przeżyją niesamowitą przygodę.

Niespodziewana grabież nowo odkrytego grobowca, zainicjuje szereg tajemniczych i niebezpiecznych wydarzeń. Dzieciaki na własną rękę podejmą się szukania zaginionego klejnotu Nefertiti, podążą śladem starożytnej mapy i egipskiego ostrakonu, a tym samym narażą się szajce przemytników i złodziei antyków. W akcji poszukiwawczej, sprytnemu rodzeństwu pomocy udzieli tajemnicza starsza pani, której tożsamość musi być do końca utrzymana w ścisłej tajemnicy.

Pierwsza część Kronik Archeo zaprezentowała się świetnie. Szczerze zainteresowała mnie przygoda dzieciaków i nabrałam ochoty na przeczytanie dalszych ich przygód. Zresztą same zakończenie podpowiada czytelnikom, gdzie będzie zlokalizowana następna przygoda małych bohaterów.

Muszę jeszcze raz wspomnieć o przepięknym wydaniu książki. Stylowa, twarda okładka, świetnej jakości papier, a w środku tekst uzupełniony barwnymi ilustracjami Jacka Pasternaka. Pomiędzy tekstem znaleźć można też "wycinki z gazet", odręczne zapiski dzieciaków, wyjaśnienie trudnych słów w ramkach, szkice wykonane przez Anię. Mogę z czystym sumieniem polecić Kroniki Archeo. Spotkałam się już z opiniami mam 10 - 12 latków, które potwierdziły, że ich pociechy połknęły wręcz całą serię, a szkolna biblioteka przyjmuje na Kroniki zapisy. 
 
Książki Pani Stelmaszyk mogą być doskonałym prezentem na Mikołajki, w przypadku, kiedy rodzicom pomysłu na wartościowy prezent brak. Ja, jako Mama, jestem serią zauroczona.

Sardegna

"31.10. Wioska przeklętych" antologia


posted by Sardegna on , , , , , ,

6 comments


Wydawnictwo: WRCW
Liczba stron: 414
Moja ocena : 4/6
e-book 

"31.10. Wioskę przeklętych" udało mi się przeczytać "na czas", czyli dokładnie w okresie Halloween. Jeżeli ktoś nie zdążył wtedy zapoznać się z powyższymi opowiadaniami, nic straconego. Odpowiedni klimat grozy i niepokoju zawarty w antologii, świetnie współgra z ciemnymi i ponurymi listopadowymi wieczorami.

Opowiadania, mimo że łączy je wspólny mianownik, czyli miejsce akcji, którą jest przeklęta wioska - Strzyżewo, położona gdzie na południu Polski, są bardzo różnorodne. Niektóre historie dzieję się współcześnie, inne miały miejsce w przeszłości, jeszcze inne są wspomnieniami bohaterów czy majakami z granicy snu i jawy. Mimo wielkiej różnorodności i jakości opowiadań, autorom udało się zaprezentować spójny obraz Strzyżewa. Dla mnie jako czytelnika, jest to bardzo istotne, bowiem przechodząc z jednego opowiadania do drugiego, miałam ciągłe przeświadczenie, że wszystkie historie dzieją się w jednym miejscu. Strasznym miejscu...

Oczywiście, jak to w antologii bywa, nie wszystkie opowiadania są na jednakowym poziomie. O poszczególnych historiach i moich wrażeniach postaram się napisać za moment, a teraz na początek, przedstawię spis opowiadań według kolejności, w której są umieszczone w zbiorze:

Z nieba zstąpienie – Kinga Ochendowska
Wurdałak – Grzegorz Gajek
Zbłąkana dusza – Andrzej Paczkowski
Wioska przeklętych – Michał Stonawski
Obok – Marcin Podlewski
Wywiad z Wiedźmą – Chepcher Jones
Wielkie powroty mistrza Gottentota – Paweł Mateja
Skrzypce... – Anna Rybkowska
Rachunek nie do spłacenia – Tomasz Krzywik
O jedną noc za dużo – Piter Murphy
Pielgrzymka – Ewa Bauer
Transparentni – Arkadiusz Siedlecki
Korepetytorka – Karolina Wilczyńska
Noc – Anna Klejzerowicz
A co, jeśli zło wygląda jak ja? – Sylwia Skorstad
Kwestia smaku – Daniel Koziarski
Długa noc w Strzyżewie – Tymoteusz Raffinetti
Łaknienie – Kornelia Romanowska
Krypta – Thomas Percy i Marcin Janiszewski
Witaj w domu – Kamil Czepiel
Sekret leśnej sadzawki– Marek Ścieszek
Utylizacja – Marek Grzywacz
Przyjaciel z dzieciństwa – Szymon Adamus
Rzeźnik – Antonina Kostrzewa
Noc Trzynastego – Marek Rosowski
Koty ze Strzyżewa – Krzysztof Maciejewski
Voodoo – Magdalena Witkiewicz

Większość autorów była mi doskonale znana z poprzednich e-booków i antologii, które czytałam w ciągu ostatniego roku. Pojawiły się też nowe nazwiska, na które zerkałam z ciekawością, zastanawiając się, co też ci autorzy zaproponują.

Zacznę może od najlepszego według mnie opowiadania w całym zbiorze, od historii, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Często powtarzam, że dla mnie najstraszniejsze i najbardziej przerażające historie, to te najbardziej realne i rzeczywiste. Opowiadanie "A co, jeśli zło wygląda jak ja?" Sylwii Skorstad jest właśnie takie. Prawdziwe i na wskroś rzeczywiste. Świetny pomysł autorki na fabułę, opartej na autentycznych wydarzeniach, spowodował, że po lekturze tego opowiadania miałam ciarki na całym ciele i przeczytałam historię jeszcze raz, i jeszcze...
Nie wiem, czy to debiut autorki (szczerze powiem, nie kojarzę nazwiska), jeżeli tak, to moje szczere gratulacje i proszę o więcej.

Kolejne opowiadania, które czytało mi się z wielką przyjemnością, z ciekawym pomysłem, bardzo spójne i na swój sposób przerażające to (kolejność według spisu treści):
"Wioska przeklętych" Michała Stonawskiego - przymusowy pobyt młodego małżeństwa w Strzyżewie, który okaże się tragiczny w skutkach
"Pielgrzymka"  Ewy Bauer - mała grupa pielgrzymkowa odłącza się od współtowarzyszy i trafia to przerażającej wioski. Na miejscu okaże się, że wśród uczestników nie wszystko jest takie, na jakie wygląda, a ich skrywane głęboko tajemnice ujrzą światło dzienne.
"Kwestia smaku" Daniela Koziarskiego - strzyżewski masterchef w akcji :)
"Voodoo" Magdaleny Witkiewicz - historia zdradzonej dziewczyny, która trafia do Strzyżewa aby zapomnieć o przeszłości, a wkracza w niebezpieczny świat voodoo. Doskonałe zakończenie antologii.

Jeżeli miałabym wyróżnić jeszcze jakieś historie, które zapadły mi w pamięć, byłyby to (kolejność według spisu treści):
"Z nieba zstąpienie"  Kingi Ochendowskiej - opowiadanie będące wprowadzeniem do historii Strzyżewa
"Obok"  Marcina Podlewskiego - ukazujące codzienność zbłąkanych dusz, uwięzionych w przeklętej wiosce
"Korepetytorka" Karoliny Wilczyńskiej - kobieca zemsta na miarę Strzyżewa
"Rzeźnik" Antoniny Kostrzewa - horror, trochę zbyt dosłowny, jak dla mnie, groza nie w moim stylu, ale opowiadanie zapada w pamięć.

Jako że antologię można pobrać za darmo z platformy Virtualo, każdy może sam się przekonać, jak prezentuje się powyższa antologia oraz jak poradzili sobie w temacie grozy, nasi rodzimi autorzy. W mojej ogólnej ocenie e-book dostaje czwórkę, a moja szczególna uwaga zostaje zwrócona na twórczość Pani Sylwii Skorstad.

Mam pytanie do osób, które "Wioskę przeklętych" czytali, jakie opowiadanie jest Waszym faworytem?
Zgadzacie się z moją listą najlepiej prezentujących się opowiadań? Chętnie podyskutuję.

Sardegna

Coś się kończy, coś zaczyna


posted by Sardegna on

8 comments

Pamiętacie antologię "31. 10 Halloween po polsku", która była pierwszym projektem darmowego e-booka, napisanym przez polskich autorów i udostępnionym w sieci?  Aż trudno uwierzyć, że od tamtej premiery upłynął ponad rok. W tym czasie rynek e-booków znacznie się rozwinął. Powstało wiele księgarni i portali zajmujących się tylko e-bokami. Teraz posiadanie czytnika elektronicznych książek nikogo już nie dziwi i nie jest wielką ekstrawagancją. Nie ma się co dziwić, książka elektroniczna znalazła swoich zwolenników i nieźle się rozwija.
Dlaczego ja o tym wszystkim piszę? Bo właśnie promowana jest druga część tej antologii "31.10. Wioska przeklętych", z którą zapoznałam się w ostatnim czasie.

O moim stosunku do e-booków pisałam już nie raz: że lubię, czytam debiuty, męczy mnie czytanie na komputerze, dlatego pliki drukuję itd.
I właściwie nic się od tamtego czasu w moim czytelniczym życiu nie zmieniło. No może poza jednym. Postanawiam rozstać się z elektroniczną książką na jakiś czas. Nie mówię, że na stałe, bo pewnie kiedyś wrócę do takiej formy literatury, ale na dzień dzisiejszy porzucam e-booki na rzecz książek tradycyjnych.

W ramach mojego e-bookowego "pożegnania" zrobię małe podsumowanie:
przez ostatni rok przeczytałam 13 e-booków i 6 opowiadań. W liczbie trzynastu znajdują się cztery antologie, które można pobrać za darmo z platformy Virtualo. Może nie jest to jakaś powalająca liczba, ale dla mnie jest to ok 20% moich rocznych lektur. Poniżej zamieszczam pełną listę lektur  z linkami do opinii, więc jeśli ktoś jest chętny, może zajrzeć.

"Trzy" Piter Murphy

"Wychodząc z mroku" Dąbrówka Rosada

"O, choinka! Czyli jak przetrwać święta"

"31.10 Halloween po polsku"

"Kres i zaginiona" Agnieszka Turzyniecka

Pięć opowiadań Romualda Pawlaka

Dwa opowiadania Romualda Pawlaka

Dwa opowiadania grozy "Jest taki kraj" Jan Siwmir, "My rotten Valentine" Agnieszka Żak

"Słodko gorzko. Opowiadania o miłości" antologia

"W kolorze krwi. Wieczna miłość" Katarzyna Stachowiak

"Tercet i inne historie" Grzegorz Krzyżewski

"Gra o duszę" Aneta Rzepka

"Małżeństwo (nie) mile widziane" Katarzyna T. Nowak 

W najbliższym czasie, może nawet jutro, ukaże się moja opinia na temat "31.10. Wioska przeklętych". Właściwie to o niej miał być ten post, ale po tym przydługim wstępie wyszło inaczej.

W czasie tego "e-bookowego roku" poznałam masę fantastycznych autorów i życzliwych ludzi (tutaj szczególne podziękowania dla Kingi Ochendowskiej),  nawiązałam współpracę z portalem e-booków i mogłam uczestniczyć, albo tylko śledzić ciekawe dyskusje, dotyczące rynku elektronicznej książki. Dziękuję Wam za to miłe doświadczenie, które wprowadziło w moje czytelnicze życie, coś zupełnie nowego. 

Sardegna

Co czytałam w 2009 roku? KWIECIEŃ


posted by Sardegna on

8 comments

 Kolejna odsłona moich czytelniczych wędrówek w roku 2009. O lekturach z trzech pierwszych miesięcy tegoż roku możecie przeczytać TU, TU i TU. Dziś przyszła pora na kwiecień. Nie był on może powalający pod względem ilości przeczytanych książek, ale za to znalazły się w nim prawdziwe perełki, czyli książki, które mają dla mnie duże znaczenie i zajmują honorowe miejsce w biblioteczce. Wszystkie tytuły pochodziły z mojej biblioteczki, wszystkie, poza "Hiperdziennikiem" nadal ją zapełniają.

1. "Hiperdziennik" Alicja Kraus - 3 

Kolejna książka z gatunku pamiętnika pisanego przez trzydziestoletnią singielkę. Swoją drogą, czy ta granica "magicznej" trzydziestki, jako czasu na radykalną zmianę swojego życia i wprowadzenie szalonych zmian, nie jest trochę w literaturze wyolbrzymiana? Bohaterka powieści Ala, wraz ze zbliżającą się datą jej urodzin, postawia zacząć realizować swoje marzenia (Tak jakby nie mogła tego zrobić wcześniej, lub później...). Trochę jej trudno się za to zabrać, bo planów na przyszłość jest sporo, ale dziewczyna na szczęście nie poddaje się łatwo.
Tendencyjnie, momentami zabawnie, ale do Briget Jones to wiele bohaterce brakuje.

 2. "Bez skrupułów" Harlan Coben - 6

Jako że po dwóch poprzednich powieściach Cobena, zostałam jego wierną fanką, kolejne jego książki na mojej liście nie powinny nikogo dziwić. Może "Bez skrupułów" nie trzyma w napięciu tak bardzo, jak "W głębi lasu" czy "Nie mów nikomu", ale treść czyta się z równie wielką przyjemnością, a intryga wciąga czytelnika na dobre. 
Studentka Kathy znika z terenu kampusu uniwersytetu, a jej poplamiona bielizna znajduje w koszu na śmieci jakiś czas później. Po paru miesiącach zdjęcie dziewczyny umieszczone zostaje w piśmie pornograficznym, więc śledztwo rozpoczyna się na nowo.

3. "Dziki imbir" Anchee Min - 5

O, to jest rewelacyjna książka. Rzecz dzieje się w czasach chińskiej rewolucji kulturalnej. Tytułowa bohaterka od najmłodszych lat jest prześladowana, jako wróg klasowy,a wszystko za sprawą jej wysokiego pochodzenia. Kiedy dorasta, postanawia zawalczyć o siebie i staje się wzorową maoistką. Popada ze skrajności w skrajność, wierna swym radykalnym poglądom, dla ideologii poświęca nawet swoją rodzinę. Przejmująca, wzruszająca, momentami drastyczna, ale prawdziwa do bólu. Warto znać.
 4. "O krok" Henning Mankell - 6

Pierwsza książka Mankella, jaką przyszło mi poznać. Bardzo pozytywnie ją odebrałam i poczułam szczerą ochotę na kolejne książki autora. W tej powieści komisarz Wallander zajmuje się sprawą morderstwa nastolatków, którzy zostali znalezieni w lesie, przebrani i wystylizowani na postacie osiemnastowieczne. Wallander depcze zabójcy po piętach, ale ten, dzięki swoim umiejętnościom jest zawsze "o krok" od ścigających. Bardzo emocjonujący skandynawski kryminał, o niebo lepszy niż kolejna powieść Mankella "Nim nadejdzie mróz", z którą przyszło mi się mierzyć .
 5. "Ksiega imion" Gregory Jill, Tintori Karen - 5

Książka ta przeżywała owego czasu prawdziwy boom.  Jakże się ucieszyłam, kiedy udało mi się kupić ją prawie za bezcen na jednej z wyprzedaży. Mój entuzjazm był ogromny, jednak malał z każdą przeczytaną stroną. Pomysł wydaje się świetny, oparty na wierzeniach i legendzie o Trzydziestu sześciu Sprawiedliwych, od których zależą dalsze losy ludzkości. Ich nazwiska pojawiają się w głowie profesora Shepherda, ale wśród nich jest też nazwisko jego siostrzenicy. Kiedy zaczynają ginąć kolejne osoby, profesor postanawia szukać pomocy i za wszelką cenę uratować pozostałych Sprawiedliwych.
Pomysł genialny, wstęp bardzo interesujący, natomiast wraz z rozwojem wypadków, miałam wrażenie, że autorkom zabrakło pomysłu na jego zakończenie. Dałam piętkę, ale chyba bardziej z sentymentu i pierwszego wrażenia.

6. "Gra Geralda" Stephen King - 4

Było to moje pierwsze spotkanie z mistrzem gatunku, i może nie do końca udane, bowiem "Gra Geralda" to nie jest typowy horror. Zaliczyłabym go raczej do gatunku thrillera psychologicznego. Akcja powieści nie jest za bardzo rozbudowana, dzieje się głównie w głowie bohaterki. Miejsce wydarzeń ogranicza się do jedego pomieszczenia, a gama bohaterów, do trzech osób. Jednak z perspektywy czasu nie żałuję tej lektury. Autor pokazał, że nie trzeba urządzać krwawej jatki, aby uzyskać efekt napięcia i niepokojącej atmosfery.

7. "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" Ann Brashares - 6 

Pierwsza książka z tej "dżinsowej" serii. Jestem bardzo emocjonalnie z nią związana i mimo że jest to powieść dla młodzieży, ma dla mnie wielką wartość. Pięknie opisuje przyjaźń, dorastanie, realne problemy nastolatek. Szczera, prawdziwa ale jednocześnie ciepła, urocza i zabawna historia czterech przyjaciółek: Carmen, Bee, Tibby i Leny, które postanawiają założyć Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów i wymieniać się jedną parą ulubionych spodni, które, jakkolwiek banalnie to brzmi, mają niesamowitą moc sprawczą. 

 Czy coś Was z mojej kwietniowej listy, z przed trzech lat, zainteresowało? A może coś czytaliście? Jestem też ciekawa Waszej opinii, odnośnie serii czytelniczych. Czy wolicie czytać je jedna za drugą, natychmiast, w jednym ciągu? Czy raczej robić przerywniki innymi powieściami? Mam teraz "na tapecie" trzecią część serii Marcina Ciszewskiego i zastanawiam się właśnie, czy nie odpuścić i pozwolić sobie na coś innego (mam na myśli inny audiobook). Chętnie poznam Wasze zdanie. Pozdrawiam 

Sardegna

"www.1944.waw.pl" Marcin Ciszewski


posted by Sardegna on , , , , , , , ,

6 comments

Wydawnictwo: Ender Sławomir Brudny  
audiobook: czas trwania 11 h 17 minut
Moja ocena : 4/6
lektor: Andrzej Mastelarz

Pamiętacie mój zachwyt nad "www.1939.com.pl", pierwszą częścią genialnej historii autorstwa Marcina Ciszewskiego? Nie mogło zatem być inaczej. Po odsłuchaniu pierwszego audiobooka, musiałam koniecznie poznać część następną.

Historia "www.1944.waw.pl" zaczyna się tam, gdzie kończy się część pierwsza. Podpułkownik Jerzy Grobicki, wraz z Nancy Sanchez i grupą przyjaciół, niedobitków Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, udają się do Stanów Zjednoczonych. Po nieudanym powrocie do czasów współczesnych i przegranej bitwie z Niemcami, postanawiają ułożyć sobie życie na nowo. Nie długo przyjdzie im jednak spokojnie egzystować. Grobickiego dochodzą sygnały, że część sprzętu, umożliwiająca przeniesienie w czasie, jest nadal sprawna. Mając na uwadze sprzęty, które żołnierze batalionu ukryli w Górach Świętokrzyskich, podpułkownik postanawia zorganizować akcję, wyruszyć z powrotem do Polski, przywieź potrzebny sprzęt i spróbować wrócić do przyszłości.

Po dotarciu do ojczyzny, w trakcie misji, żołnierze niespodziewanie spotykają swoich współtowarzyszy z przed pięciu lat, pod dowództwem majora Wojtyńskiego i wkraczają w sam środek przygotowań do Powstania Warszawskiego. Jak się można domyślić, nie obejdzie się bez przyłączenia naszych bohaterów do walk wyzwoleńczych i szybkich zwrotów akcji.
Ta część będzie też bardziej dotyczyć życia osobistego podpułkownika Grobickiego. Będzie również w większym stopniu, niż część pierwsza, obfitować w opisy walk i taktycznych posunięć.

Właśnie przez to oceniłam powieść trochę niżej niż ostatnio "www.1939.com.pl". Mimo genialnego pomysłu na fabułę i całego mojego zaangażowania w przedstawioną historię, opisy walk i wątki historyczne trochę mnie pokonały. Oczywiście nie znaczy to, że żegnam się z kolejnymi częściami powieści Ciszewskiego. Wręcz przeciwnie, właśnie zaczęłam "www.ru2012.pl". 

Właściwie w całej tej serii najbardziej podoba mi się to, że wszystkie rzeczywiste zagadnienia historyczne, nazwiska i wydarzenia, są zmyślnie wplecione w fikcyjną fabułę. Właściwie współistnieją na tym samym poziomie.
A dla mnie, osoby, która kompletnie nie interesuje się historią, dla której szkolne wspomnienia związane z tym przedmiotem są jedną wielką traumą, takie nienachalne przyswajanie informacji jest najlepszą metodą na zapamiętanie niektórych faktów i wzbudzenie zainteresowania tematem. 

Jeżeli chodzi o sam audiobook, to na początku bardzo uderzyła mnie zmiana lektora. Przyzwyczaiłam się do głosu Pana Krzysztofa Banaszczyka, więc inny ton, trochę niższy, bardziej ciemny i "ponury", na początku strasznie mi przeszkadzał. Na szczęście po paru rozdziałach oswoiłam się z nowym głosem i nie był on dla mnie już tak ważny, jak sama treść.

Powtórzę się po raz kolejny, ale nie da rady inaczej: szczerze zachęcam do zaznajomienia się z twórczością Marcina Ciszewskiego. Autor świetnie połączył "przyjemne z pożytecznym" i pokazał, że nie trzeba być historykiem ani znawcą tematu, aby odczuwać prawdziwą przyjemność z obcowania z takim typem literatury.

Audiobook przesłuchałam w ramach listopadowego wyzwania Trójka e-pik, jako powieść z wątkiem s-f.

Sardegna

"Mordercze miasta" Marta Guzowska, Agnieszka Krawczyk, Adrianna Michalewska


posted by Sardegna on , , , , ,

5 comments


Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 253
Moja ocena : 4/6

Kojarzyłam oczywiście Portal Zbrodnicze Siostrzyczki,  tworzony przez trzy autorki kryminałów: Agnieszkę Krawczyk, Adriannę Michalewską i Martę Guzowską, ale nie miałam okazji jakoś bliżej przyjrzeć się twórczości wyżej wymienionych Pań. Okazało się, że Wydawnictwo Szara Godzina wydało zbiór opowiadań trzech autorek, pod wspólnym tytułem "Mordercze miasta". Tematem przewodnim tych opowiadań jest zbrodnicza historia trzech polskich metropolii: Warszawy, Krakowa i Wrocławia.

Każda część, dotycząca konkretnego miasta, składa się z trzech historii wykreowanych przez jedną autorkę. Zbiór rozpoczyna Mordercza Warszawa, widziana oczami Marty Guzowskiej.

Opowiadanie pierwsze, "Pociąg podmiejski" to historia zupełnie zwyczajna, codzienna, banalna, powiedziałabym. Bohater jest zwyczajnym facetem, który codziennie rano dojeżdża do centrum miasta podmiejskim środkiem komunikacji. Każdego dnia, droga pociągu wygląda tak samo, a w przedziale spotyka się tych samych współpasażerów. Jednak pewnego ranka, w pociągu wydarzy się coś tak nieoczekiwanego i przerażającego, że życie bohatera nigdy nie będzie już nudne.
"Garaż" to opowiadanie jest chyba najbardziej zaskakujące z wszystkich. Świadek przestępstwa wpada w sieć kłamstw i niedomówień. Ta niecodzienna sytuacja wyzwoli w nim mordercze instynkty.
Trzecie opowiadanie "Śmieci" to historia czwórki licealistów, którzy w ramach szkolnego projektu, zbierają i segregują śmierci w okolicznym parku. Wśród odpadów znajdą przerażające znalezisko.

Mordercza Warszawa jest rzeczywiście niepokojąca. Mnie, jak zwykle najbardziej przeraża realność prawdziwego miejsca wydarzeń, które zostało w opowiadaniach dokładnie przedstawione. Pierwsza część całego zbioru jest chyba najbardziej tajemnicza ze wszystkich. Określiłabym ją nawet bardziej na granicy horroru, niż klasycznego kryminału.

Druga część, według Agnieszki Krawczyk, podejmuje temat Morderczego Krakowa.

Te opowiadania chyba najbardziej przypadły mi do gustu. Wszystkie, mimo że opisują inne wydarzenia, łączy osoba nadkomisarza Wesołowskiego i emerytowanego inspektora Wrony.
Są to typowe sprawy kryminalne, które mogą przydarzyć się w dużym mieście. Mamy zatem morderstwo znanego prezentera telewizyjnego w opowiadaniu "Śmierć to rzecz straszna", zwłoki młodej dziewczyny leżące w rowie, w historii "Nocna linia", oraz seryjnego mordercę, porywającego młode kobiety, w rozdziale "Kiedy zabijam kolejny raz".
Historie są bardzo współczesne i dobrze skonstruowane. Czytelnik może w trakcie lektury próbować zgadnąć kim jest morderca. Wszystkich, którzy lubią typowe historie kryminalne, ta część powinna najbardziej zadowolić.

Ostatnia część dotyczy Morderczego Wrocławia, opisanego przez Adriannę Michalewską.

Te opowiadania również łączy wspólny element. Jest to osoba detektywa Karola Nemec, który podejmuje się rozwiązania trzech spraw kryminalnych.
"Spowiedź starego altarysty" zahacza trochę o zabytki miasta i ich historię. Detektyw Nemec próbuje rozwikłać zagadkę nieszczęśliwego wypadku, do jakiego doszło podczas renowacji kamieniczki "Małgosi" w centrum miasta.
"Monopol" to noebarokowy wrocławski hotel, który stał się miejscem przestępstwa. Z tarasu widokowego hotelu wypadł młody mężczyzna. Nemec, który przypadkowo znalazł się w budynku, będzie próbował rozwiązać zagadkę jego śmierci.
Opowiadanie "Tylko płomień was oczyści" nawiązuje do klasztoru franciszkanów w dzielnicy Karłowice. Ktoś czyha na życie zakonników. Jakimi motywami kieruje się zabójca?

Wrocławskie opowiadania doskonale przedstawiają klimat miasta. Mimo że te historie najmniej przypadły mi do gustu, trzeba przyznać, że ze wszystkich trzech części, najbardziej nawiązują do historii prezentowanego miasta.

Zbiór rodzimy, polskich kryminałów (i opowieści grozy, dodałabym) prezentuje się naprawdę dobrze. W ogólnej ocenie daję mocną czwórkę i osobiście wyróżniam część dotyczącą Krakowa. Z chęcią poczytałabym jeszcze o morderczych zapędach tego miasta.


Sardegna

Zaległości stosikowe,


posted by Sardegna on

25 comments

Mam wrażenie, że wychodzę powoli z tych wszystkich zaległości, które nagromadziły się przez ostatnie dwa miesiące. Aby ogarnąć zaległości do końca, zostało mi jeszcze przedstawienie stosu, ogromnego stosu, podzielonego na kilka mniejszych, składającego się z książek, które właściwie trafiały do mnie przez cały październiki i początek listopada. Będzie to gatunkowy misz-masz, pochodzący z różnych źródeł. Sami zobaczcie:


"Miasto śniących książek" - wymiana na Exlibri
"Gildia magów" T. Canavan
opowiadania Sapkowskiego "Świat Króla Artura. Maladie"
"Testament bibliofila" A. Niemirski
"Całe zdanie nieboszczyka" Chmielewska - wszystkie 4 z targu staroci za zawrotną cenę 10 zł za komplet.


Biblioteka miejska i jej wyprzedaż książek usuniętych z księgozbioru po 1 zł:
"Album rodzinny" D. Steel
"Wyrok na wyrocznię" Resnick
"Świniobicie" M. Szabó
"Łzy odchodzącego słońca" M. Sandemo
"Fantomy" M. Kuncewiczowa
"Między ustami a brzegiem pucharu" oraz "Lato leśnych ludzi" M. Rodziewiczówna
 "Za górami, za lasami" J. Porazińska
"Jestem synem księdza" - reportaż
"Historia o przyjaźni" A. P. Gutersloh


"Piernikowe makabreski" J. Fluke - od Bellony, serdecznie dziękuję
"Dziedzictwo" K. Webb - to nagroda od Portalu Book Z Nami za ukończenie wyzwania "Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu" - serdecznie dziękuję Agnieszko
"Profesor" CH. Bronte - od Wydawnictwa mg, bardzo dziękuję
"Śmiertelne napięcie" A. Kava - od Giffin w ramach akcji Podaj Dalej


"Fuckdoll" C. Litwiński - od Wydawnictwa Rodzinnego
Koontz "Dar widzenia" - z antykwariatu za 3 zł
"Uczniowie Spartakusa" - z Podaja


Na koniec znowu wisienka na torcie. Dwie rewelacyjne książki od Agnieszki ze Świata Książki. Powinnam jeszcze sfotografować "Wędrówkę przez słońce", ale porwała mi ją Mama. Za to, możecie przeczytać o niej opinię tutaj.

Trochę się tego nazbierało, ale jak mam zanotować wszystkie książki, które przybyły do mnie w tym roku, nie mogę pomijać żadnych pozycji. Swoją drogą, liczba ostateczna będzie ogromna, już to widzę.

Jeżeli chodzi o moje aktualne lektury, kończę audiobook "www.1944.waw.pl" Ciszewskiego. Nie są to już te emocje, które były przy "www.1939.com.pl", ale i tak powieść niesamowicie wciąga. Z lektur tradycyjnych: "Cząstki elementarne" i "Siedlisko" Janusza Majewskiego - rewelacja! Mam dwie zaległe opinie: "31.10. Wioska przeklętych" i "Mordercze miasta". Mam nadzieję ogarnąć je w najbliższym czasie. Życzę Wam przyjemnej niedzieli i następnego tygodnia, pozdrawiam serdecznie
Sardegna

"Więzień nieba" Carloz Ruiz Zafon


posted by Sardegna on , , , , ,

16 comments


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 416
Moja ocena : 5/6

Zafon należy do z tych autorów, którzy owego czasu porwali za sobą tłumy czytelników, czarując swoimi powieściami. Któż z nas nie słyszał o "Cieniu wiatru"? Może nie każdy czytał tę powieść, ale z nazwy tytułu nie da się jej nie kojarzyć.
I ja owego czasu podałam ofiarą "mody na Zafona". Jednak w moim przypadku, ta przygoda nie zaczęła się za dobrze.
Na fali popularności "Cienia wiatru", kupiłam za całkiem sporą sumę nową powieść autora "Grę anioła". Jak się można domyślić, oczekiwałam cudów. W trakcie lektury przeżyłam jednak ogromne rozczarowanie. Nie dość, że "Gra..." to niejako kontynuacja "Cienia wiatru", to jeszcze nie czułam w ogóle tej niezwykłości i magii Barcelony, o której trąbiono na prawo i lewo. Ledwo co doczytałam książkę do końca i przyrzekłam sobie, że nie sięgnę już po żadną powieść Zafona. Oczywiście złamałam się po kilku tygodniach, bo musiałam przeczytać w końcu ten fenomenalny "Cień wiatru" (który swoją drogą, bardzo mi się podobał).

Po co ten przydługi wstęp? Ano po to, żeby pokazać, jak ważne dla mnie jest pierwsze wrażenie i spotkanie z autorem. Po tych dwóch już prawie kultowych powieściach przeczytałam jeszcze "Marinę" i "Pałac północy". Obie bardzo mi się podobały, jednak nie da się ukryć, że do każdej kolejnej książki autora podchodzę z pewną doza nieśmiałości i obawą, jak będzie tym razem.

"Więzień nieba" nie był wyjątkiem. Odkładam go niezliczoną ilość razy na bok, obawiając się, czy będzie mi się podobać, ale jak się już zdecydowałam, przeczytałam momentalnie.

Nie da się ukryć, że powyższa powieść jest integralnie związana z dwoma pierwszymi historiami i Cmentarzem Zapomnianych Książek. Wiele wątków z poprzednich dwóch książek wyjaśnia się i dzięki "Więźniowi..." nabiera sensu. Dlatego nie uważam, że ta część jest "bez pomysłu" albo "napisana na siłę", jak niektórzy powieść określają. Dla mnie jest to po prostu uzupełnienie dwóch poprzednich historii.

Trudno będzie napisać o fabule coś konkretnego, bowiem składa się ona głównie ze wspomnień Fermina Romero de Torres, przyjaciela Daniela Sempere. Wszystko zaczyna się od pewnego tajemniczego klienta rodzinnej księgarni, który kupuje cenny egzemplarz "Hrabiego Monte Christo", wpisuje do niego dziwną dedykację, i przekazuje jako podarunek Ferminowi. Okazuje się, że przeszłość Fermina upomina się o niego, a on sam będzie miał po raz pierwszy o niej opowiedzieć.

Nie powiem, ta właśnie cześć powieści, która dotyczy wspomnień Fermina Romero de Torres jest najciekawszą częścią całej historii. Nadaje ona temu bohaterowi jeszcze większe znaczenie i czyni go chyba najbardziej wyrazistą postacią w całej serii.

Wydarzenia przedstawione w powieści, które nie dotyczą przeszłości Fermina, też są bardzo istotne. Będą miały one związek z nieżyjącą matką Daniela i ... dawnym narzeczonym Bei, jego obecnej małżonki.

Czy polecam "Więźnia nieba"? Oczywiście, że tak. Zwłaszcza fanom Zafona i osobom, którzy znają "Cień wiatru" i "Grę anioła". Czytelnikom, którzy nie czytali żadnej powieści autora, raczej odradzam, gdyż niewiele z tej powieści wyniosą. Ciekawostką jest też to, że zakończenie "Więźnia..." sugeruje dalszy ciąg historii. Myślę więc, że za niedługo będziemy mogli wypatrywać w księgarni nowego tytułu i pięknej okładki kolejnej książki autora.

Sardegna

"Wędrówka przez słońce" Corban Addison


posted by Sardegna on , , , , ,

8 comments

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 400
Moja ocena : 5/6

Ciężko jest czytać wszelkie reportaże i powieści, które opisują losy kobiet zniewolonych w seksbiznesie, dziewcząt, które traktuje się jak przedmioty, sprzedaje jak towar i handluje się nimi, jak kiedyś na targu niewolników.
Nie da się jednak ukryć, że taka tematyka, mimo trudności i kontrowersji wzbudza w czytelnikach wiele emocji i sięga się po nią stosunkowo często. Takie wydarzenia stają się też motywem przewodnim wielu powieści, które w swej fabule wykorzystują niektóre z tych rzeczywistych, ale jakże dramatycznych wątków.

"Wędrówka przez słońce" jest przykładem właśnie takiej powieści. Siostry Sita i Ahalya tracą całą swoją rodzinę w fali tsunami, która przetoczyła się przez ich rodzinną wioskę, leżącą u wybrzeży Indii. Nastolatkom cudem udaje się uratować, a starsza z sióstr podejmuje decyzję, aby udać się w głąb kraju i szukać pomocy w szkole, do której kiedyś uczęszczały. Niestety w drodze dziewczyny zostają porwane przez grupę handlarzy żywym towarem, którzy sprzedają je do jednego z najpodlejszych burdeli w Bombaju. Dla sióstr jednak to dopiero początek piekła. Nie będę zdradzać co stanie się z Ahalyą i Sitą, jednak w najgorszych swych koszmarach, dziewczyny nie przewidziałyby takiego losu.
Seksbiznes będzie tylko jednym z zagmatwanych wątków w życiu dziewcząt. Poznają niewolnictwo w pełnym tego słowa znaczeniu, z najgorszymi jego aspektami.

Równolegle z wątkiem sióstr, w powieści rozwinie się także historia Thomasa Clarke, amerykańskiego prawnika, który przeżywa swój osobisty dramat. Nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swej malutkiej córeczki, przez to rozstał się z żoną i nie potrafi odnaleźć się w życiu.  Na skutek wielu zbiegów okoliczności, rzuca pracę i wyrusza z misją do Indii. Ma wspomóc walkę organów ścigania ze stręczycielami i ratować nieletnie przed pracą w burdelach.

Jak można się domyślić, historia sióstr i Thomasa złączy się w jedno. Czy prawnikowi uda się wyzwolić dziewczyny z rąk potworów?
Uwierzcie mi, emocje nie opadną aż do ostatniej strony, bo historia dziewcząt będzie bardzo przejmująca.
Oczywiście większe wrażenie na czytelnikach robi część dotycząca Sity i Ahalyi. Wątek Thomasa momentami jest zbyt przegadany, dlatego oceniłam książkę na 5 a nie na 6. Mimo tych paru niedociągnięć oceniam powieść bardzo dobrze. Jeżeli ktoś obawia się brutalnych opisów sytuacyjnych, uspokajam.

W tego typu powieściach najbardziej przeraża mnie fakt, że takie sytuacje dzieją się na porządku dziennym. Kiedy my prowadzimy nasze spokojne i ustabilizowane życie, gdzieś obok nas dzieją się tak niesamowicie dramatyczne sytuacje. Teraz, dzisiaj, nie sto lat temu, kobietami handluje się jak zwierzętami, zmusza do okropnych czynów, płaci za ich niewinność. Straszne.

Mimo że książka jest pokaźnych rozmiarów. Ponad 400 stron dość małym drukiem, czyta się w oka mgnieniu. Szczerze polecam. Może nie jest to najłatwiejsza lektura, ale na pewno robi na czytelnikach odpowiednie wrażenie.

Sardegna

"Fanaberie" Jolanta Wrońska


posted by Sardegna on , , , , ,

32 comments


Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 303
Moja ocena : 5/6

Co widzicie na pierwszy rzut oka? Czyż to nie jest urocza, słodka książeczka, wspaniałe czytadło na jeden wieczór? "Bywają babeczki, na których rekiny łamią sobie zęby" - hasło z okładki tylko utwierdza w tym przekonaniu. Będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Zakładamy cukiernię, będą kłopoty, ale czyż nie od tego są problemy, żeby w mig je rozwiązywać? Na pewno pojawi się jakiś przystojny Książę z Bajki, pomoże bohaterce i wszystko zakończy się happy endem.

Otóż nie. Ta książka jest doskonałym przykładem tego, że nie należy oceniać książki po okładce. Jeżeli oczekujcie przyjemnej i prostej historii, szukajcie gdzie indziej, bowiem w "Fanaberiach" na pewno tego nie znajdziecie. Ta lektura wymaga wysiłku. Nie mówię tu oczywiście o jakimś absolutnym skupieniu i analizie treści, ale nie da się jej przeczytać "po łebkach".

Początek jest trochę tendencyjny. Klara Werner, kobieta po czterdziestce, przechodzi kryzys. Nie tylko osobisty, chociaż ten może przede wszystkim. bowiem rozwodzi się z mężem, ale też zawodowy. Jej cukierni, która z małego biznesu przerodziła się w poważną firmę, grozi przejęcie przez znanego i wpływowego biznesmena  Lejmana.

Dlaczego, spytacie? I tutaj zaczynają się schody. Fanaberie są spółką akcyjną, gdzie ważną rolę pełnią udziałowcy, mający odpowiednie ilości akcji firmy. Zamieszanie, jakie wywiązało się w spółce pod wpływem ryzykownej inwestycji Klary, popsuło nastoje współakcjonariuszy i dało pole do popisu dla Lejmana i jego wrogiego przejęcia. Nie będę zdradzała powodów, jakimi kieruje się biznesmen, ale jak można się domyślić, urażona duma będzie miała z tym wiele wspólnego.

W obliczu zagrożenia i utraty ukochanej firmy, Klara mobilizuje swoje wszystkie siły, przyjaciół i wspólników, mimo tego przyszłość nie wygląda za dobrze. Z pomocą jednak przyjdzie jej ktoś zupełnie nieoczekiwany - trójka dorastających dzieci, wykaże się niesamowitymi umiejętnościami i mądrością, której niejeden dorosły mógłby im pozazdrościć.

Powiem szczerze, czytałam "Fanaberie" kilka dni. Musiałam je "przetrawić", przeanalizować. Ogarnięcie wszelkich terminów związanych z przedsiębiorczością, giełdą, spółkami akcyjnymi, dla osób nie związanych z tematem (czyli dla mnie) było nie lada wyczynem. Jednak trzeba przyznać autorce, że potrafiła napisać świetną książkę, o trudnej treści i zawiłej tematyce, w sposób bardzo przystępny i logiczny. A dzięki temu, osoby będące zupełnymi ignorantami w dziedzinie giełdy, zrozumiały co nie co i może nauczyły się czegoś nowego.

Tak jak mówiłam, nie jest to banalna lektura na wieczór i na odstresowanie, przy której można wyłączyć myślenie. Wręcz przeciwnie, trzeba się skupić, co jednak nie wyklucza dobrej zabawy i czerpania przyjemności z lektury.
Jeżeli macie ochotę na inteligentną powieść, która poszerzy Wasze horyzonty, zajrzyjcie do "Fanaberii".

Sardegna