W tym toku zaczęłam targowy weekend od przygotowania planu na sobotę, jednak na początku tygodnia wykrystalizował się jeszcze dodatkowy pomysł wyjazdu ma TK z grupą szkolną w czwartek. I to było bardzo ciekawe doświadczenie. Powiem Wam, że z perspektywy targów, na których byłam wcześniej, czwartek, mimo że to dzień branżowy, okazał się bardzo przyjemnie spędzonym czasem. Można spokojnie przechadzać się po hali, znaleźć promocje, których brakowało już w sobotę, i przede wszystkim poczuć klimat targów, który w chaosie soboty może autentycznie umknąć.
Jak widać powyżej, udało mi się sfotografować stoiska, kiedy nie były jeszcze oblegane przez tłumy czytelników. I choć w czwartek nie nastawiałam się ani na zakupy, ani na rozmowy z wydawcami, paradoksalnie udało mi się i jedno i drugie, a na co zupełnie nie starczyło czasu w sobotę.
Po raz pierwszy udało mi się porozmawiać "na żywo" z panią Małgorzatą Czajkowską z Publicatu, z którą utrzymuję kontakt praktycznie od początku mojego blogowania. Nigdy wcześniej jednak nie udało się nam spotkać na targach, aż do tego roku. Jako że Publicat zaplanował na piątek spotkanie z blogerami (na które oczywiście nie mogłam dotrzeć), po miłej rozmowie, pani Małgorzata podarowała mi kilka niespodzianek:
Poza tym, na stoisku Czwartej Strony otrzymałam "pakiet bibliotekarza" z uroczą torbą, pełną gadżetów do rozdania uczniom:
Szkoda, że w pierwszym targowym dniu nie odbywało się choć kilka ciekawych spotkań autorskich, bo chciałam pokazać dzieciakom, jakie to fajne wydarzenie. Jednak, co się odwlecze... może za rok uda się pokazać młodzieży jeszcze więcej!
Ostatecznie kupiłam sobie w promocyjnych cenach jedną z części "Oka jelenia" Andrzeja Pilipiuka oraz "Jeden wieczór w Paradise" Magdaleny Majcher, skusiłam się na fantastyczny kubek oraz zebrałam kilkanaście zakładek do mojej kolekcji:
Czwartek, choć wcale się tak nie zapowiadał, okazał się chyba najbardziej udanym dniem targowym. Spokojnie i bez pośpiechu udało mi się z przyjemnością pochodzić po hali, a do tego "zarazić" dzieciaki atmosferą targową i pokazać im, że książki wcale nie muszą być nudne.
Po niespodziewanym czwartku w Krakowie, miałam jeszcze cały piątek, żeby przygotować się do targowej soboty. O najbardziej szalonym dniu napiszę jednak w osobnym poście. Byliście na targach?