Archive for lutego 2017

"Flower. Jak kwiat" Elizabeth Craft, Shea Olsen


posted by Sardegna on , , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 334
Moja ocena : 4/6 

"Flower. Jak kwiat" to świeżutka, jeszcze pachnąca nowością, powieść dla młodzieży, mająca swą premierę w Walentynki. Książka jest podobno mega popularna, bo prawa do jej wydania sprzedano aż do 18 krajów, natomiast sama historia bazuje na motywie miłości współczesnego Kopciuszka, czyli skromnej, niewinnej dziewczyny, do przystojnego i normalnie nieosiągalnego faceta, będącego aktualnym idolem tłumów, szaloną gwiazdą rocka.

Brzmi znajomo? No cóż... niestety.  Książka jest napisana przez duet autorek, Elizabeth Craft i Shea Olsen, które połączyły swe siły i pokazały nowe spojrzenie na ten temat. Piszę "podobno", bo w rzeczywistości, oprócz tego, że w historii został pominięty wątek erotyczny (choć może jest on raczej bardzo okrojony, co można uznać za nowość w tego typu książkach), fabuła, jest tylko powieleniem opowieści, jakich wiele. Związek niemożliwy, gorące uczucie, które rodzi się pomiędzy zwyczajną dziewczyną, szarą myszką (nieważnie czy nastolatką, czy dorosłą kobietą),  a niesamowitym, przystojnym, bogatym facetem (starszym lub młodszym), jest motywem strasznie oklepanym i nawet "świeże" spojrzenie pań Autorek, nie zmienia tego faktu.

Bez względu na to, czy opowieść zaprezentowana jest w wersji dla dorosłych, czy dla nastolatek, całość wypada raczej tendencyjnie. Tak więc i tutaj mamy dziewczynę, nieciekawą i przeciętną, a w niej ni stąd, ni zowąd, zakochuje się niesamowity facet. Nieważne czy to gwiazdor, bogaty biznesmen czy przystojniak. Bez względu na to, czy jest on młody czy bardziej dojrzały, jego słowa zawsze brzmią tak samo banalnie. Do tego dochodzą mroczne zakamarki jego duszy i wewnętrzne rozterki. Christian Grey miał swoje, Hardin z "After" swoje, a Tate Collins, rockman z "Flower" ma swoje.

Charlotte ma osiemnaście lat i poważny plan na przyszłość: skończyć z wyróżnieniem liceum, dostać się na studia i coś w życiu osiągnąć. Dziewczyna mieszka z babcią i nastoletnią siostrą, która ma już dwuletniego synka i ledwo łączą koniec z końcem. Jako że kobiety w rodzinie Charlotte od zawsze trafiały na niewłaściwych mężczyzn, a z tych związków bardzo wcześnie rodziły dzieci i zostawały z nimi same, ich dalsze życie nie jawiło się w jasnych barwach. Dziewczyna obiecuje sobie więc, że jej przyszłość na pewno nie będzie wyglądać w taki sposób. Wyznacza sobie konkretne cele: postanawia być najlepszą uczennicą, zdać z wyróżnieniem na studia i zostać lekarzem, nawet kiedy ta droga zawodowa nie do końca wydaje się jej słuszna. Myśl, która stale jej przyświeca, to oddzielenie serca od rozumu i bezwzględne dążenie do wyznaczonego celu.

Jednak, jak to w życiu nastolatki bywa, przychodzi taki moment, kiedy na jej drodze pojawia się chłopak. I to nie byle jaki, bo od razu wyjątkowy i znany w całym kraju. Tate Collins, gwiazda rocka, idol nastolatek w całych Stanach Zjednoczonych, wpada pewnego dnia do kwiaciarni, w której dorabia sobie Charlotte i ... zupełnie nierozpoznany przez nikogo, postanawia umówić się z uroczą dziewczyną. Ta, mimo początkowych oporów (zasada "żadnych randek", jakby trochę się dezaktualizuje), postanawia umówić się z nieznanym, trochę "dziwnym" chłopakiem. Nie trzeba jednak dużo czasu, aby Charlotte zorientowała się, że ma do czynienia z kimś wyjątkowym.

Między nastolatkami rodzi się pierwsze, nieśmiałe uczucie. Zwłaszcza ze strony Charlotte, gdyż jest to jej pierwsze doświadczenie w relacji z chłopakiem. Co ciekawe jednak, Tate również nie jest specjalnie wylewny, choć jego uczucia wydają się szczere. Jaki sekret skrywa chłopak? Co okaże się dla niego ważniejsze: kariera czy pierwsza miłość? Co nie pozwoli mu zbliżyć się do Charlotte? Czy dziewczyna porzuci swoje plany na przyszłość dla tej miłości?

Moje uczucia, co do tej powieści są mocno mieszane. I nie chodzi mi o fakt, że nie jestem targetem tej książki. Lubię historie, w której pierwsza, młodzieńcza miłość wysuwa się na pierwszy plan, bo dzięki temu mogę przypomnieć sobie, jak to było, kiedy sama miałam naście lat i zakochałam się pierwszy raz w życiu. Jednak ta konkretna historia jest po prostu oklepana i nie wzbudziła we mnie żadnych większych emocji. Nie czułam niczego, czytając o relacji bohaterów, Tate nie wydawał mi się w żaden sposób wyjątkowy, Charlotte była irytująco zmienna, jak chorągiewka na wietrze, a wszystkie problemy i niedomówienia między nastolatkami były zupełnie nijakie i prowadziły do niczego.
Rozumiem, że jest to książka młodzieżowa, z założenia lekka i przyjemna, ale gdyby Autorki dodały chociaż jakiś jeden oryginalny motyw, tą świeżość, którą reklamują na okładce, na pewno oceniłabym "Flower" wyżej i pewnie lektura sprawiłaby mi większą frajdę. Przeczytałam powieść szybko, i to na pewno jest pozytyw, natomiast nie sądzę, żeby cała historia została w mojej pamięci na dłużej. Komu może ta książka się podobać? Myślę, że nastolatki, które podkochują się w swoich idolach muzycznych, mogą znaleźć w tej historii coś dla siebie, ale czytelniczki nieco starsze mogą się srogo rozczarować.

Sardegna

"Koty, czyli historie z pewnego podwórka" Melania Kapelusz


posted by Sardegna on , , , ,

2 comments

 
Wydawnictwo: Bajka
Liczba stron: 76
Moja ocena : 6/6

Pamiętacie "Strasznowiłkę w Groźnym Gąszczu"? Świetną książkę poleconą mi przez koleżankę polonistkę? Ta sama koleżanka pożyczyła mi jeszcze dwa inne tytuły dla dzieci, warte przeczytania, które kojarzyłam w prawdzie przelotnie, ale jakoś do tej pory, nie miałam okazji pokazać moim dzieciom.

Pierwszą książką są "Koty" autorstwa pani Melanii Kapelusz, drugą natomiast "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" pani Justyny Bednarek, którym poświęcę osobny wpis. Obie historie są świetne, choć od siebie zupełnie różne, i obie mogę z czystym sumieniem polecić zarówno rodzicom, jak i nauczycielom czy bibliotekarzom. 

"Koty" kojarzyłam po okładce i pozytywnych opiniach, które gdzieś tam do mnie docierały, ale jakoś przeczytanie tej niepozornej książeczki nie wydawało mi się niezbędne. Jakże się myliłam! Stąd też ten mój dzisiejszy wpis, Jeżeli drodzy Czytelnicy nie kojarzycie "Kotów", postaram się przekonać Was do tego, że warto je mieć w swojej biblioteczce i często po nie sięgać.

Według mnie "Koty" powinny być lekturą obowiązkową dla uczniów szkół podstawowych, i to zarówno dla tych z klas młodszych, ale chyba nawet bardziej przydatne byłyby dla tych, z klas starszych. Książka składa się z odrębnych opowiadań, które podobnie, jak "Strasznowiłka" wydają się miłymi opowiastkami o życiu kotów na pewnym podwórku, tak naprawdę jednak, każda z kocich historii przekazuje dzieciom wiele edukacyjnych treści.  

Po pierwsze, koty zamieszkujące podwórko są przeróżne, tak jak przeróżne są dzieci. Mała Kitka, Oryginał, Czarny Kot, Rudzielec, Dachowiec, Szara, Włóczykij, Biała, Lisiczka, Pręgowana są wyjątkowi, każdy oczywiście na swój sposób. Mają różne charaktery, odmienne wyglądy, specyficzne upodobania czy pasje. Każdy kot jest inny, wyjątkowy i niepowtarzalny, ale razem czworonogi tworzą fajną paczkę kocich przyjaciół. Mamy już więc pierwszy pozytywny przekaz dla dzieci: każdy z nas jest inny i ma do tego prawo. Nasza wyjątkowość nie zmienia faktu, że razem możemy tworzyć fajną grupę przyjaciół, dobrze się bawić i miło spędzać razem czas.

Po drugie, koty przeżywają różne perypetie. Czasami wszystko na podwórku jest okej, zwierzęta dobrze się dogadują, czasami jednak i one mają swoje problemy, zdarzają się im konflikty czy kłótnie o drobnostki. Czasami są dla siebie mili, czasem mają zły humor lub osobiste kłopoty, jak to w życiu. Raz jest dobrze, raz źle. 

Na szczęście jest na podwórku taki dobry duszek, mądry Czarny Kot, który znajduje radę na kłopoty. Jest pomocny i potrafi trzeźwo ocenić sytuację. Dzięki niemu, mimo że w kociej grupie zdarzają się kłótnie i spory, wszyscy starają pokojowo rozwiązywać konflikty i uczyć, że każdy członek w grupie mam prawo do własnego zdania i bycia indywidualistą. 

Czytając poszczególne opowiadania, dzieci uświadamiają sobie różne sytuacje. Na przykład, że nie można bezpodstawnie rzucać na kogoś oskarżeń, nie zawsze rzeczywistość jest taka, jak może się wydawać, nie zawsze trzeba starać się wszystkim wokoło dogodzić, ważne jest wyjaśnianie niedomówień, nie można zmieniać kogoś na siłę czy nie warto przedkładać rzeczy materialnych nad przyjaźń. Historyjki pokazują także, że warto marzyć, po czym poznać prawdziwego przyjaciela oraz tłumaczą, że zazdrość to naprawdę niemiła cecha.

Dzieci utożsamiają się z bohaterami, w ich przygodach widzą swoje własne perypetie, dzięki temu mogą się od kotów wiele nauczyć. Zwierzaki pokazują, jak rozwiązywać konflikty w grupie, jak można pogodzić się z pokłóconym przyjacielem, czy do kogo zwrócić się w razie problemów. Dużo treści w tak niepozornych opowiadaniach. Uwielbiam!

"Koty" to przefajna książka, mądra i naprawdę przydatna. Do tego ładnie wydana i zilustrowana. Mam nadzieję, że udało mi się dostatecznie zachęcić Was do zapoznania własnych dzieci z kociakami. Na pewno nie będzie to stracony czas.
Sardegna

"Błękitna krew", "Jeden fałszywy ruch", "Ostatni szczegół", czyli dalej czytam Harlana Cobena


posted by Sardegna on , , , , , ,

18 comments

Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszę z decyzji, którą podjęłam na początku roku, związaną z ponownym przeczytaniem całej serii kryminałów z Myronem Bolitarem w roli głównej, autorstwa Harlana Cobena.

Decyzję tą podjęłam trochę spontanicznie, podczas przeglądania jakiegoś podsumowania, w którym to Coben pojawiał się wielokrotnie, a ja stwierdziłam wtedy, że praktycznie nie pamiętam już wątków poruszanych w poszczególnych jego powieściach. Nie dość, że zatarła mi się w pamięci kolejność tomów, to jeszcze, poza postacią głównego bohatera Myrona i jego charyzmatycznego przyjaciela Wina, reszty zupełnie  nie kojarzę.

Postanowiłam ponownie przeczytać powieści Autora, które mam na półce (a mam ich większość), a także te, które kiedyś kupiłam i od tamtej pory nawet nie wzięłam ich do rąk. Po pochłonięciu pierwszych 3 części (o czym piszę TUTAJ), wzięłam się za kolejne trzy: "Błękitną krew", "Jeden fałszywy ruch" oraz "Ostatni szczegół". Z tych tomów dwa przeczytałam ponownie, natomiast "Jeden fałszywy ruch" to była dla mnie zupełna nowa lektura.

Ponowne wkręcanie się w historię Myrona Bolitara, śledzenie jego życia osobistego i spraw, które udaje mu się rozwiązać, było dla mnie świetną rozrywką. Czytając "Błękitną krew" miałam wrażenie, jakbym miała tę książkę po raz pierwszy w rękach, bowiem zupełnie nic nie pamiętałam z jej fabuły. Natomiast zarys "Ostatniego szczegółu" był mi z grubsza znany, zupełnie jednak nie kojarzyłam, kto stoi za dokonanym morderstwem, i jaki to ma związek z Myronem.


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 318
Moja ocena : 6/6

Akcja tej powieści toczy się wokół sprawy zaginięcie nastoletniego syna, pary światowej sławy golfistów, Jacka Coldrena i jego żony Lindy. Ktoś porywa nastolatka, wychodzi z dziwnymi żądaniami w stronę rodziców, a wszystko rozgrywa się w przeddzień mistrzostw USA, w których przewagę wykazuje Jack. Myron oczywiście próbuje dociec prawdy. Ma różne podejrzenia, włącznie z tym, że zbuntowany nastolatek upozorował swoje porwanie, podejrzewa także o całą sprawę byłego asystenta Jacka, który 25 lat temu przyczynił się do jego porażki na polu golfowym. Jednakże wszystkie drogi prowadzą donikąd, a Bolitar ma jeszcze utrudnioną pracę, ponieważ przy tej sprawie jego przyjaciel Win, kategorycznie odmawia mu pomocy.  Ten sprzeciw ma związek z faktem, że Caldrenowie to kuzyni Wina, a ten nie ma ochoty angażować się w żadne sprawy rodzinne. Poza tym Myron ma podejrzenie, że są oni połączeni jakąś wspólną tajemnicą, o której wszyscy milczą. Bolitar będzie musiał więc sam dojść do prawdy, niestety jej odkrycie będzie bolesne dla wszystkich zainteresowanych.


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Moja ocena : 5/6

Tak jak mówiłam, ta powieść była dla mnie zupełną nowością i chyba jedynym tomem, którego nie przeczytałam wcześniej z wszystkich 10 części serii o Myronie Bolitarze. Niestety początek trochę mi się dłużył, a to nigdy mi się nie zdarzyło u Cobena, dlatego ostatecznie oceniłam go na 5. Historia opisana w tym tomie będzie przełomowa w życiorysie Myrona. nie na darmo więc jest to tom piąty. Po zakończeniu tej opowieści, nic już nie będzie w życiu bohatera takie samo. 

Bolitar otrzymuje zadanie opiekowania się popularną koszykarka, Brendą Slaughter. Ktoś grozi dziewczynie, śledzi ją, ta jednak nie traktuje tego poważnie, bowiem podejrzewa, że za całą sprawą stoi jej ojciec, z którym jest w konflikcie. Myronowi udaje się zdobyć zaufanie Brendy,  która przy okazji zdradza mu swoje osobiste problemy, związane z matką, która porzuciła ją w dzieciństwie. Dziewczyna bardzo chciałaby poznać prawdę o Anicie Slaughter, ma też poczucie, że coś w tej kwestii ukrywa jej ojciec. Myron postanawia więc zaangażować się w obie sprawy, a drążąc temat, natrafia na wydarzenia sprzed 20 lat, związane bezpośrednio z matką Brendy. A wtedy robi się bardzo niebezpieczne, bowiem w grę wchodzi bogata rodzina senatorska, a także tajemnice, które nie mogą ujrzeć światła dziennego nawet po 20 latach.

Myron z charakterystycznym dla siebie zaangażowaniem prowadzi sprawę, ale tym razem, do tego dochodzi aspekty osobisty. Od tego momentu życie Myrona ulegnie wielkim zmianom.


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Moja ocena : 6/6

W tomie szóstym główną rolę odgrywa Esperanza Diaz, współpracowniczka i najlepsza przyjaciółka Myrona. Zostaje ona oskarżona o morderstwo Clu Haida, znanego bejsbolisty, prywatnie znajomego Bolitara, który po trudnych latach nadużywania alkoholu i narkotyków, w końcu wychodzi na prostą i zaczyna osiągać sukcesy.  Po spotkaniu Haida z Esperanzą, na którym doszło między nimi do jakiegoś zatargu, bejsbolista zostaje zastrzelony, a wszystkie ślady świadczą przeciwko Diaz. Myron oczywiście nie wierzy w jej winę i próbuje za wszelką cenę dojść do prawdy, jednakże osoby, które mogłyby powiedzieć coś o Haidzie, jakby sprzysięgli się wobec Bolitara i milczą, namawiając go wręcz do tego, żeby odpuścił tą sprawę. Myron powoli drąży prawdę, która leży w wydarzeniach sprzed kilkunastu laty, które to zapoczątkowały niefortunna passę w życiu Clu Haida. 

Wszystkie powyższe tomy czytało mi się bardzo dobrze i wszystkie oceniłam wysoko. Zaznajamiając się z kolejnymi historiami, widzę sensowność wydarzeń w życiu Myrona i przełom w jego życiu, który przegapiłam, czytając powieści wybiórczo. Do zakończenia serii zostały mi jeszcze 4 tomy:  "Najczarniejszy strach", "Obiecaj mi", "Zaginiona" oraz "Wszyscy mamy tajemnice", myślę, że wezmę się za nie w najbliższym czasie.  Dzięki temu, że postanowiłam sobie odświeżyć Cobena, w tym roku mam już przeczytanych (6/?) książek, które mogę zaliczyć do wyzwanie Z półki 2017. Wspaniale!

Sardegna

Jeden tydzień, dwa spotkania.


posted by Sardegna on ,

9 comments

Mało mnie ostatnio na blogu, bo życie codzienne jednak jest ważniejsze. Praca sama się nie zrobi, i to zarówno ta domowa, jak i ta zawodowa. W minionym tygodniu udało mi się jednak dwa razy (wiem, szaleństwo!) wziąć udział w przemiłych spotkaniach okołoksiążkowych. 

Pierwsze z nich miało miejsce w środę 15.02, kiedy to w Teatrze Korez w Katowicach, odbyło się uroczyste spotkanie promujące czwarty tom przygód śląskiego policjanta Achima Hanusika, czyli kryminału pisanego po śląsku przez pana Marcian Melona. 
Seria o "Komisorzu Hanusiku" wydana przez Wydawnictwo Silessia Progress licząca teraz cztery tomy ("Komisorz Hanusik", "Komisorz Hanusik we tajnyj służbie śląskij nacyje", "Komisorz Hanusik i Sznupok" oraz najnowszy "Komisorz Hanusik i umrzik w szranku") cieszy się sporą popularnością, jednak na szersze wody wypłynęła przy okazji tomu trzeciego, który to został przetłumaczony również na język polski.


Jako że jestem fanką i pana Marcina Melona, który jest doskonałym rozmówcą, utrzymującym dobry kontakt ze swoimi czytelnikami, wplatającymi w swe wypowiedzi dowcipne komentarze oraz przeróżne ciekawostki nie tylko z zakresu śląskiej kultury, jak i "Komisorza Hanusika", którego czytałam w zeszłym roku, postanowiłam, że muszę koniecznie wziąć udział w tym spotkaniu. Środek tygodnia, na kiedy to zaplanowano premierę, zbytnio mi nie sprzyjał, ale ostatecznie udało się dojechać do Katowic.

Na miejscu bardzo zaskoczyła frekwencja, bo miejsca w Teatrze Korez były wypełnione niemalże do ostatniego miejsca. Udało mi się podejść do Autora jeszcze przed spotkaniem i poprosić o wpis w najnowszym Hanusiku i była to z mojej strony świetna decyzja, bowiem tuż po do pana Marcina ustawiła się niezła kolejka. 

Tak się prezentował mój osobisty egzemplarz "Komisorza Hanusika i umrzika w szranku" na spotkaniu, a tak wygląda z przemiłą dedykacją. Pan Marcin powiedział też, że mnie kojarzy, mam tylko nadzieję, że miło, kiedy to na ostatnim spotkaniu autorskim, organizowanym przez ŚBKów i Księgarnię Victoria w Zabrzu, zarzuciłam go gradem pytań...
 

 [fot. umrzika na spotkaniu - Ilona]
Spotkanie w Korezie rozpoczęło się zaprezentowaniem fragmentu audiobooka najnowszego kryminału Autora, który rzeczywiście w odsłuchu okazał się wspaniały, bowiem, jeśli czytać po śląsku, to tylko na głos. Audiobook dał historii Hanusika nowe życie, co spotkało się z wielkim entuzjazmem odbiorców.


Rozmowę z Autorem prowadziła Marta Matyszczak, autorka portalu Kawiarenka Kryminalna, a gościem specjalnym spotkania był Pan profesor Zbigniew Kadłubek, filolog klasyczny z UŚ w Katowicach. Marcin Melon opowiedział o swojej metodzie pisania kolejnych książek, o swoistej "modzie na śląskość", o pisaniu po śląsku, polsku i angielsku. Mówił o poszukiwaniu inspiracji na nazwiska swoich bohaterów, planach na przyszłość, o wartościach, które starał się przemycić w najnowszej powieści. Nie zabrakło także elementów humorystycznych, omówieniu charakterystycznego dowcipu, który nieodzownie związany jest z gwarą śląską, a także odwiecznego "konfliktu" pomiędzy Śląskiem a Zagłębiem.


Spotkanie było naprawdę udane i na wysokim poziomie. Oprócz uczestnictwa w promocji nowej książki Marcina Melona, mogłam być świadkiem ciekawej rozmowy o literaturze śląskiej. Obym miała więcej okazji do uczestnictwa w tak interesujących spotkaniach.

A poza tym mogłam przywitać się z Autorem, poznałam osobiście właściciela wydawnictwa Silessia Progress, Pyjtra Długosza, no i mogłam pogadać z blogową koleżanką z ŚBKów, Iloną, która również była na spotkaniu i związana jest ze Śląskiem na wszystkich frontach. Udało mi się też wygrać w mini konkursie, organizowanym po spotkaniu. Było po prostu wspaniale!
***
Drugie spotkanie odbyło się w niedzielę 19.02, również w Katowicach, w fajnym miejscu Śląska Prażalnia Kawy. Po dość długiej przerwie spotkaliśmy się w ŚBKowym gronie na pogaduchach książkowych i nie tylko. Jak to zwykle na naszych spotkaniach, było głośno, wesoło i twórczo. Obdarowaliśmy się książkami, opiliśmy kawą i naładowaliśmy akumulatory na nadchodzący tydzień.


I ten, i nadchodzący tydzień, niosą ze sobą kolejne, interesujące spotkania autorskie. Może uda mi się jeszcze w kilku wziąć udział i coś o nich na blogu napisać

Sardegna

"Atlas miast" Georgia Cherry, Martin Haake


posted by Sardegna on , , , , , ,

9 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 64
Moja ocena : 6/6
  
"Atlas miast" wydany przez Naszą Księgarnię to najlepsza propozycja książki dla dzieci, z jaką się ostatnimi czasy spotkałam. Jest to niesamowicie fajna, wielka księga, będąca ilustrowanym atlasem 30 miast z całego świata. Nie spodziewajcie się jednak, że atlas ten będzie tradycyjnym zbiorem map. Na jego kartach można bowiem obejrzeć miasta, symbolicznie zilustrowane przez Martina Haake, ale w sposób bardzo przystępny dla dzieci. Każde miasto opatrzone jest metryczką, która w paru zdaniach je charakteryzuje, a także prezentuje flagę, populację i język danego państwa, w którym to miasto się znajduje.
Już spis treści sugeruje, że atlas ten będzie wyjątkowy. Miasta przedstawione w postaci niby znaczków pocztowych, niesamowicie zachęca do dalszej zabawy. 


Co zawiera sama grafika najsłynniejszych miast świata? Otóż najbardziej znane budynki w mieście, zabytki, charakterystyczne zwierzęta, potrawy, symbole, a także sławnych ludzi. Każda karta z danym miastem utrzymana jest w charakterystycznych barwach, kojarzących się z prezentowanym miejscem, pełna jest ciekawostek z tego regionu i jego typowych elementów.
W atlasie znajdują się takie miasta jak Lizbona, Barcelona, Londyn, Amsterdam, Paryż, Rzym, Berlin, Oslo, Helsinki, Kopenhaga, Sztokholm, Ateny, Stambuł, Praga, Budapeszt, Moskwa, Montreal, Toronto, Chicago, Nowy Jork, San Francisco, Meksyk, Rio de Janeiro, Buenos Aires, Warszawa, Hong Kong, Tokio, Seul, Mombaj oraz Sydney.
Poniżej kilka zdjęć, ilustrujących wyjątkowość tego atlasu:
 

Piękna grafika, która ilustruje dane miasto zachęca dzieci (i nie tylko) do przeglądania atlasu, ale można także bawić się nim bardziej konkretnie. Można szukać ukrytych 5 znaczków,  które są charakterystyczne dla danego miasta i umieszczone w metryczce. Na przykład w Rzymie szukamy kawałka pizzy, a w Warszawie - wiewiórki. 


Ten atlas to coś wspaniałego! Pięknie wydany, z twardą oprawą i genialnymi ilustracjami. Zajmuje uwagę dzieciaków na długie minuty, dając im niezłą rozrywkę. Moje dzieci znalazły jeszcze dodatkowe zastosowanie atlasu. Oprócz przeglądania ilustracji, szukania ukrytych znaczków, które dla każdego miasta są inne, wymyśliły, że można układać historyjkę, na podstawie obrazków na danej stronie. Tak powstała historia o wróbelku Feliksie zamieszkującym Rio de Janeiro, foce Amandzie z San Francisco, lamie Asi z Buenos Aires, małej koali z Sydney i wachlarzu pani Gosi z Seulu. 


"Atlas miast" to bardzo mądra, fajna i wartościowa propozycja dla dzieci. Jeżeli nie macie pomysłu na prezent dla Milusińskich, a Wasze dzieci lubią takie albumy, na stronie Naszej Księgarni atlas ten ma właśnie 30 % rabat.

 
Sardegna

Co czytałam w 2010? LUTY


posted by Sardegna on

8 comments

Pamiętacie cykl na moim blogu mówiący o lekturach przeczytanych w roku 2009? Po nich miał przyjść cykl z książkami przeczytanymi w 2010, jednakże, jak do tej pory, opublikowałam tylko jeden wpis, dotyczący stycznia 2010 i post ten pojawił się o zgrozo, dwa lata temu... Postanowiłam kontynuować tą listę, bo miło wraca mi się pamięcią do lektur, które czytałam prawie siedem lat temu. Czy zmienił się mój gust czytelniczy od tamtej pory? Raczej nie. Czytałam wtedy o wiele więcej starszych książek, które wyjmowałam z własnej biblioteczki, rzadko kiedy sięgałam po nowości.

Wpis ze stycznia 2010 znajdziecie pod TYM linkiem, co do lutego natomiast, przeczytałam wtedy 9 książek. 8 z nich nadal jest w mojej biblioteczce, 1 wymieniłam. 

"Schemat zbrodni"  M. J. Rose - 5

Miałam fazę na czytanie powieści z serii New York Timesa, z których większości dzisiaj już nie pamiętam, ale "Schemat zbrodni" utkwił w mej pamięci, jako brutalny thriller o przemocy seksualnej. Doktor Morgan Snow, seksuolog, podejmuje się prywatnego śledztwa, w którym dąży do odnalezienia zaginionej bez śladu, jednej ze swoich pacjentek, luksusowej prostytutki Cleo. Jako że w mieście grasuje morderca, który takie prostytutki zabija z zimną krwią, według pewnego schematu, doktor Snow, chcąc nie chcąc, znajduje się na jego celowniku. Z tego co pamiętam, było krwawo i brutalnie. Nie chciałabym czytać ponownie...

"Hotel Paradise" Martha Grimes - 4

Jest to kryminał z gatunku sennych i leniwie toczących się. Bardziej nawet jest to obyczajówka, z rozbudowanym tłem społecznym niż prawdziwy kryminał. Tytułowy hotel to opuszczony, zapomniany kurort, w którym przed 40 laty zginęła pewna dziewczynka. Dwunastoletnia Emma prowadzi małe, prywatne śledztwo, żeby wyjaśnić tajemnicę sprzed lat, a do tego zostaje wplątana w nową sprawę, tym razem śmierci nieznajomej kobiety nad jeziorem. Książka pełna jest rozwlekłych dialogów, opisów, które, z tego co pamiętam, raczej mnie zniechęcały niż zachęcały.


"Kroniki Jakuba Wędrowycza" Andrzej Pilipiuk - 5

Od nich zaczęła się moja przygoda z Jakubem, która trwa do dzisiaj. Nie wiem, dlaczego nie oceniłam wtedy książki na 6, bowiem z perspektywy czasu ten i kolejny tom okazały się najlepsze w całej serii. Widocznie miałam owego czasu do treści jakieś uwagi. Tom pierwszy przedstawia Jakuba, oczywiście od najlepszej strony. Tradycyjnie bierze on udział w rożnych wioskowych burdach, z których jedne mają element  nadprzyrodzony, inne są pewnie zupełnie zwyczajne. Nie potrafię przypomnieć sobie tytułów konkretnych opowiadań, co sugeruje, że powinnam sobie przypomnieć to i owo, ale Jakub to Jakub. Znam go na wylot. I nie sądzę, żeby przez te lata miała zmienić o nim zdanie.

"SMS:Słowa mają siłę" Daniel Senderek -3

To była dziwna książka. Nie mam pojęcia skąd się u mnie wzięła, być może pobrałam ją owego czasu na Podaju i tam później wróciła. W każdym razie na jej treść składają się smsy, które wysyła główny bohater, chłopak niezbyt urodziwy, nieśmiały, uważający się za życiowego nieudacznika. Chłopak uzależniony od telefonu, całą energie wkłada w wysyłanie smsów, a dzięki nim udaje mu się poderwać najpiękniejszą dziewczynę w miasteczku. Niby wszystko gra, ale jest przynudnawo i przydługawo. Lektury nie wspominam najlepiej


"Morderca bierze wszystko" Erica Spindler -4

Było to już moje któreś z kolei, spotkanie z Autorką i niestety najmniej udane. Powieści Spindler są dla mnie porównywalne z książkami Alex Kavy, niestety z tego co pamiętam, akcja tej konkretnej historii dłużyła mi się niemiłosiernie i nawet dość ciekawy pomysł na sprawę kryminalną nie zmienił mojej ostatecznej oceny. Ginie najlepsza przyjaciółka byłej policjantki Stacy Killian. Cassie była zagorzałą miłośniczką gry fantasy "Biały królik", policjantka ma więc podejrzenia, że to z grą związana jest sprawa jej zabójstwa. Niestety, kiedy ginie główny podejrzany, twórca "Białego królika", Killian zaczyna plątać się w domysłach i sama może stać się celem mordercy.

"Szanghajska kochanka" Wei Hui Zhou - 3

Książkę przeczytałam na fali popularności serii "Literatura w szpilkach", kiedy starałam się zapoznać z większością tomów należących do tej kolekcji. Sięgając po książkę Wei Hui, byłam pod świeżym wrażeniem "Dzikiego imbiru" Anchee Min i miałam nadzieję, że "Szanghajska kochanka" dostarczy mi podobnych emocji. Niestety tak nie było. Historia romansu młodej pisarki z dwoma zupełnie różnymi od siebie mężczyznami, starszym Niemcem i młodym Chińczykiem, nie pociągnęła mnie za sobą. W powieści sporo jest przemyśleń bohaterki na temat miłości i współczesnego życia, sporo refleksji, opisów miasta i jego mieszkańców. Niestety nie podobało mi się

"Tajemnica Atlantydy" Jim Gasperini - 4

Jest to kolejna część serii "Wehikuł czasu", w której to czytelnik decyduje o dalszych losach bohatera, wybierając rozdział, który chce w następnej kolejności przeczytać. Tym razem przenosimy się do roku 400 p.n.e, żeby szukać śladów zaginionej Atlantydy. Po drodze przytrafiają się nam niesamowite przygody, a  my jesteśmy w stanie zadecydować o swoim dalszym losie. Seria jest fajną propozycją dla dzieci i młodzieży, a poza przyjemnością w wędrowaniu w czasie i przestrzeni, uczy dzieciaki ciekawych, historycznych faktów.


"Zaginiony symbol" Dan Brown - 6

Była to kolejna książka Browna, jaką przeczytałam z zapartym tchem. Lubię bardzo styl Autora i jego pomysłowości, jeśli chodzi o tworzenie zawiłej fabuły i wplecenie w nią niesamowitej tajemnicy, która trzeba odkryć. Szczerze powiem, wątki z "Zaginionego symbolu" zatarły się w mojej pamięci (chyba będę musiała sobie odświeżyć lekturę), ale z tego co pamiętam, akcja kręci się wokół masońskich symboli poukrywanych w pomnikach i zabytkach stolicy Stanów Zjednoczonych. Brown przedstawia wiele nieznanych ciekawostek, związanych z Waszyngtonem, a podróż przez miasto, nie tylko znanymi ścieżkami, ale także sekretnymi przejściami, w celu odkrycia wolnomularskiej tajemnicy sprawia, że powieść, mimo sporej objętości, czyta się jednym tchem. Tak, jak w przypadku pozostałych książek Autora, lektura i tutaj byłą niesamowitą przygodą. Bardzo polecam.

"Weronika postanawia umrzeć" Paulo Coelho - 4

Owego czasu, ja również uległam szerokiej modzie na książki Paulo Coelho i przeczytałam ich kilka. "Weronika..." nie przypadła mi akurat do gustu, tak, jak inne tytuły Autora, dlatego oceniłam ją tylko na czwórkę, ale z tego co pamiętam, miała kilka "momentów". Książka jest z gatunku tych, które filozoficznie uczą, jak żyć. Weronika postanowiła umrzeć ot tak. Bez większych emocji, bez ceregieli. Dziewczyna nie może wytrzymać swojego nudnego i jałowego życia i tego, w jaki sposób, do tej pory, przezywała swoje życie. Książka pełna jest patosu i złotych myśli. Owego czasu czytało mi się ją nieźle, dzisiaj pewnie bym przez nią nie przebrnęła.

I jakie są Wasze opinie na temat moich lektur z roku 2010? Czytaliście coś? Zgadzacie się z moimi ocenami? Pamiętacie, jakie książki czytaliście siedem lat temu?

Sardegna

Książka Roku 2016 lubimyczytać.pl


posted by Sardegna on

5 comments

1 lutego rozpoczęła się II edycja plebiscytu na najlepszą książkę, organizowana przez serwis lubimyczytać.pl. Brałam udział w tym plebiscycie w zeszłym roku, więc i w tym postanowiłam oddać swój głos. Od lat mam swoje konto na LC, i choć ostatnimi czasy rzadko z niego korzystam, bo nie uzupełniam na bieżąco przeczytanych książek, to mimo tego, często do serwisu zaglądam, żeby zorientować się, jak dane ksiażki są oceniane przez czytelników. Z tego co wiem, sporo z Was ma konto na LC, więc jeśli ktoś nie oddał jeszcze głosu na najlepszą książkę, może to zrobić właśnie teraz.



W II edycji plebiscytu nominowanych jest 230 tytułów w 12 kategoriach:


literatura piękna
powieść historyczna
kryminał, sensacja, thriller
literatura obyczajowa, romans
literatura faktu, publicystyka
autobiografia, biografia, wspomnienia
literatura fantastyczna
science - fiction
horror
literatura młodzieżowa
fantastyka młodzieżowa
literatura dziecięca

Glosowanie na "Książkę Roku 2016 Lubimyczytać.pl" odbywa się za pośrednictwem serwisu w bardzo prosty sposób, wystarczy tylko mieć zarejestrowane konto.

Jak głosować?
  1. Wejdź w kategorię, w której chcesz wybrać najlepszą książkę roku.
  2. Przy wybranej książce kliknij przycisk "Głosuję". Pamiętaj, możesz oddać tylko jeden głos w jednej kategorii. Po zagłosowaniu nie możesz cofnąć swojego głosu.
  3. Aby oddać ważny głos, musisz posiadać potwierdzone konto w serwisie Lubimy czytać
  4. Głosowanie trwa do 28 lutego 2017, do godz. 23:59 [informacja ze strony LC ]
Nie ma więc nic prostszego, trzeba tylko wejść na stronę serwisu TUTAJ, zalogować się na swoje konto i kliknąć w odpowiednie kategorie, a potem w okładki książek.

Jeśli chodzi o mnie, oddałam głosy w 9 na 12 kategorii. Nie zagłosowałam na horror, literaturę młodzieżową oraz s-f, po prostu nie kojarzyłam żadnej książki z proponowanych. Co do pozostałych, poniżej znajdują się moje wybory:



A jak wyglądają Wasze głosy? Podzielcie się swoimi faworytami, a jeśli jeszcze nie zagłosowaliście, do końca miesiąca możecie to zrobić na stronie serwisu Lubimy Czytać.pl
 
Sardegna

Już czytam sam! #7 Dziecięcy misz - masz


posted by Sardegna on , , , , ,

3 comments

Dzisiejszy wpis z cyklu "Już czytam sam", będzie nieco obszerny i trochę chaotyczny, bowiem przedstawię książki czytane przez moją Ośmiolatkę, sukcesywnie od początku roku. Od stycznia nazbierało się jej kilka samodzielnie przeczytanych tytułów, ale są one tak różnorodne, że tworzą wesoły misz - masz. Jest jeden komiks - "P.Rosiak. Czadowe majtki" Barbary Catchpole, czyli coś na kształt "Dzienniczka Cwaniaczka" lub "Domku na drzewie", jest jedna lektura szkolna  - "Zaczarowana zagroda" Aliny i Czesława Centkiewiczów, oraz jedna książeczka z serii "Klub Kociaków Słodziaków". Poza tym, moja córka przeczytała jeszcze "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" Justyny Bednarek oraz "Koty" Melanii Kapelusz (ale im poświęcę już osobny wpis).

Ponieważ książeczki te nie są jakiś oszałamiających rozmiarów, przeczytanie większości z nich zajęło mojemu dziecku dosłownie jeden wieczór. Wyjątek stanowią "Koty" i "Niesamowite przygody...", które dzieliłam jej na rozdziały, również za względu na fakt, żeby lektura starczyła na dłużej. Lektury te są bardzo różnorodne, niektóre wzbudziły w Ośmiolatce więcej emocji, inne zdecydowanie mniej. 


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 32
Moja ocena : 4/6
"Zaczarowana zagroda" to pierwsza, taka prawdziwa lektura szkolna i chyba właśnie przez to została potraktowana przez moją córkę tak poważnie. Przeczytała tę opowieść z należytą uwagą w dokładnie 14 minut (taki zapis został wpisany do zeszytu czytania), ale entuzjazmu wielkiego nie było. Historia podobała jej się średnio, ale ja ją doskonale rozumiem, bo mnie w dzieciństwie, również podróżnicze opowieści państwa Centkiewiczów, nie powalały na kolana. "Zaczarowana zagroda" to historia o pingwinach, rozgrywająca się w stacji badawczej na Antarktydzie. Polarnicy badają stado pingwinów Adeli, obrączkują je i analizują ich trasę. Nocą ptaki w tajemniczy sposób opuszczają zagrodę. Pozostaje w niej wyraźnie wyróżniający się na tle innych, pingwin z krawacikiem, nazywany Elegancikiem. Polarnicy muszą dowiedzieć się, w jaki sposób ptaki opuszczają zagrodę.


Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 52
Moja ocena : 4/6

Druga książeczka, a raczej komiks z serii "P.Rrosiak", kręci się wokół ubranych do szkoły, tytułowych majtek. P.Rosiak z braku swej bielizny zakłada na siebie różowe majtasy siostry z fantazyjnym napisem "Daję czadu". Niestety w ten dzień w szkole jest w-f. Czy da się ukryć ten kompromitujący fakt przed kolegami? 

Jeśli chodzi o mnie, jest średnio. Niby jest to historyjka na kształt "Dziennika Cwaniaczka", w rzeczywistości jednak jest o wiele słabsza. I nie chodzi tutaj o objętość książki ("P.Rosiak" to praktycznie jeden rozdział Cwaniaczka), chodzi bardziej o pomysł i prezentowane poczucie humoru. Moje dzieciaki się jednak śmiały, kiedy to Ośmiolatka czytała na głos bratu tę historię. Wiadomo jednak, jak to z dziećmi jest: im historia bardziej absurdalna, tym zabawa bardziej przednia, osobiście jednak jestem sceptyczna, co do tego akurat tytułu.


Wydawnictwo: Papilon
Liczba stron: 96
Moja ocena : 4/6

"Psotny węgielek" to drugi już tom z milutkiej serii "Klub Kociaków Słodziaków" Historia czarnego kotka podobała się mojej córce najbardziej, ale wszystko to wiąże się oczywiście z faktem, że od roku mamy własnego kota, więc wszystko co z kotem związane, jest przyjmowane z wielkim entuzjazmem. Kotek węgielek jest niesforny i mocno psoci. Nie podoba się to mamie Lilki, dziewczynka martwi się więc, że rodzice zechcą oddać pupila. Lilka musi ogarnąć psotnika i nauczyć go dobrych manier. 

Serię "Klubu..." polecam dziewczynkom, które czytały książeczki "Zaopiekuj się mną", choć moim zdaniem kociaki są o wiele ciekawsze fabularnie, poza tym, dziewczynkom, które są właścicielkami pupili, bardzo łatwo identyfikować się z bohaterkami opowiadania. my na przykład, kilka wybryków Węgielka przerabialiśmy na własnej skórze, w naszym domu... 

No cóż mnie akurat te książki nie zachwyciły, ale i takie mogą zdarzać się wśród dziecięcych lektur. Co innego natomiast "Koty" Melanii Kapelusz oraz "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek". To już zupełnie inny poziom lektur i zupełnie odmienna opinia, ale o tych książkach napiszę Wam już innym razem.

  Sardegna

"Bez skrupułów", "Krótka piłka", "Bez śladu", czyli powrót do Harlana Cobena


posted by Sardegna on , , , , , ,

12 comments

To będzie bardzo długi post. Nie wiem, czy nie najdłuższy, jaki pojawił się na tym blogu. Zapraszam, ale lojalnie uprzedzam...

Uwielbiam Harlana Cobena! Pisałam o tym już nie raz, wymieniałam Autora w przeróżnych rankingach i ubolewam, że nie dotarł jeszcze na TK, wtedy byłabym pierwszą i najbardziej oddaną czytelniczką, stojącą w kolejce po autograf.

Powieści Cobena czytałam namiętnie jakieś 7 - 8 lat temu. Nie zwracałam wtedy większej uwagi na chronologię, czytałam poszczególne tomy, jak popadnie, sugerując się jedynie, która część była akurat dostępna w bibliotece. Później zaczęłam zastanawiać się dopiero, jaka jest kolejność tomów, które części są ze sobą powiązane, i czy można je czytać niezależnie. Jako że dorobiłam się własnych egzemplarzy, postanowiłam zrobić sobie przyjemność i w końcu się za nie zabrać.

Autor jest twórcą serii o Myronie Bolitarze, agencie sportowym, byłym koszykarzu, samozwańczym detektywie, który wraz z pomocą swych charyzmatycznych przyjaciół, podejmuje się rozwiązywania spraw kryminalnych, dotykających znanych mu osobiście, ludzi sportu. Na jego serię o Bolitarze składa się 10 powieści (z których większość czytałam jeszcze przed założeniem bloga):


"Bez skrupułów"
"Krótka piłka"
"Bez śladu"
"Błękitna krew"
"Jeden fałszywy ruch"
"Ostatni szczegół"
"Najczarniejszy strach"
"Obiecaj mi"
"Zaginiona"
"Wszyscy mamy tajemnice"










3 powieści o bratanku Myrona, Mickey Bolitarze:


"Schronienie"
"Kilka sekund od śmierci"
"Odnaleziony"












oraz historie odrębne:


"Mistyfikacja"
"Klinika śmierci"
"Nie mów nikomu"
"Bez pożegnania"
"Jedyna szansa"
"Tylko jedno spojrzenie"
"Niewinny"
"W głębi lasu"
"Zachowaj spokój"
"Na gorącym uczynku"
"Zostań przy mnie"
"Sześć lat później"
"Tęsknie za tobą"
"Nieznajomy"
"Już mnie nie oszukasz"



Praktycznie większość tych tytułów mam na półce. Brakuje mi jedynie najnowszych "Tęsknię za tobą", "Już mnie nie oszukasz", "Nieznajomy", "Odnaleziony" oraz debiutu: "Mistyfikacja".

Tak, jak mówiłam, czytałam już większość tych powieści, niestety w zupełnym chaosie, sporo wątków zaciera się w mojej pamięci, a i wydarzenia z życia Myrona zupełnie nie układają się chronologicznie. Postanowiłam więc przeczytać powieści Cobena ponownie, tym razem już tak, jak należy. A zaczęłam od serii o Bolitarze składającej się z 10 tomów. 

Jako że powieści te czyta się ekspresowo, w ferie ogarnęłam już pierwsze trzy tomy: "Bez skrupułów", "Krótka piłka" oraz "Bez śladu". I powiem Wam, że ponowne czytanie Autora okazało się doskonałym pomysłem. Widzę wiele szczegółów, które kiedyś mi umknęły, widzę sensowność i chronologię wydarzeń, których kiedyś się tylko domyślałam. Fajne to uczucie!

Zanim przejdę do fabuły powieści, parę słów o bohaterze. Myron Bolitar to moja ulubiona postać (no, może na równi z Mario Yblem). Męski, odważny, inteligentny, sprytny, przedsiębiorczy, a do tego pewnie mega przystojny. Ideał po prostu. Myron ma 32 lata i jest właścicielem agencji sportowej, którą założył przed laty, aby związać swoje życie ze sportem, kiedy to kontuzja kolana na zawsze wyeliminowała go z pozycji aktywnego gracza w koszykówkę. Myron wraz z przyjaciółką Esperanzą, dawną zapaśniczką, prowadzi swój biznes i opiekuje się dobrze rokującymi sportowcami. W interesie pomaga mu też Win, bogaty i elegancki chłopak z "dobrego domu", który swą nieskazitelną koszulą, spodniami w kant i mokasynami, mydli oczy osobom postronnym. Win jest bowiem nieprzewidywalnym i bardzo niebezpiecznym facetem, o skłonnościach morderczych, znający sztuki waki i wszelkie prawnicze kruczki. Jeżeli ktoś zagrozi jego bliskim i przyjaciołom, ingerencja w sprawę okaże się tragiczna w skutkach. Win służy pomocą Bolitarowi, a jego wsparcie jest nieocenione, zwłaszcza kiedy Myron podejmuje się zadań dodatkowych, związanych z rozwiązaniem jakiejś zagadki kryminalnej, dotyczącej sportowców.


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 336
Moja ocena : 6/6

"Bez skrupułów" rozpoczyna cykl z Myronem w roli głównej. W tym tomie poznajemy bohatera, jego przyjaciół i specyfikę pracy agenta sportowego. Aktualnie Bolitar opiekuje się wschodzącą gwiazdą footballu, Christianem Steel, który zwraca się do niego z osobistą sprawą. Przed półtora roku zaginęła bez śladu jego dziewczyna, Kathy Culver, a owego czasu, na terenie kampusu znaleziono tylko jej zakrwawioną bieliznę, co nasuwa trop, że została ona zgwałcona i zamordowana. Od tamtego czasu nikt nie jest w stanie powiedzieć, co tak naprawdę stało się z Kathy, a Christian do dziś nie umie poradzić sobie ze stratą.

Sprawa staje się jednak na nowo otwarta, kiedy chłopak otrzymuje anonimową przesyłkę z pismem pornograficznym, w którym znajduje się aktualne zdjęcie Kathy. Prosi Bolitara o pomoc w ewentualnym odnalezieniu dziewczyny i wyjaśnieniu tego, co stało się półtora roku temu. Myron i Win docierają do interesujących faktów poprzedzających zniknięcie Kathy. O całej sprawie coś wiedzieć może także dziekan uczelni oraz koledzy z drużyny Christiana. Najciekawszą kwestią jest jednak związek niedawnej śmierci ojca Kathy z tymi wydarzeniami. Zaangażowanie Myrona utrudnia także fakt, iż zaginiona dziewczyna jest siostrą Jessiki, wielkiej miłości Bolitara, z którą rozstał się przed laty.

Detektyw odtwarza to, co mogło wydarzyć się na kilka godzin przed zaginięciem Kathy. Ostateczne rozwiązanie sprawy prowadzi jednak w stronę, której nikt z zainteresowanych się nie spodziewał. 


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Moja ocena : 6/6

Tom drugi, "Krótka piłka", kręci się wokół sprawy zabójstwa młodej tenisistki Valerie Simpson. Dziewczyna zostaje zastrzelona przez nieznanego sprawcę tuż przed stadionem, kiedy to szła na spotkanie z Myronem i chciała prosić go o pomoc w nieznanej sprawie. Bolitar opiekuje się aktualnie dobrze rokującym tenisistą Duanem Richwoodem, który zostaje wplątany w morderstwo Valerie, przez to, że zataja kilka faktów, związanych z ofiarą i ich wzajemną relacją. Myron z pomocą Wina odnajduje zabójcę dziewczyny, ale dotarcie do prawdy zajmie im sporo czasu, trzeba będzie bowiem cofnąć się do sprawy sprzed sześciu laty, kiedy to w klubie tenisowym, dwóch młodocianych, czarnoskórych przestępców, zamordowało ówczesnego chłopaka Valerie, Alexandra.

Przeszłość łączy się z teraźniejszością, stare sprawy nie ulegają przedawnieniu, wręcz przeciwnie, są ciągle aktualne i mają ścisły związek ze śmiercią Valerie.



Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 336
Moja ocena : 5/6

"Bez śladu" oceniłam trochę niżej, niż dwa wcześniejsze tomy. Podobne odczucia miałam, kiedy czytałam go za pierwszym razem, bo sprawa kryminalna wydala mi się trochę mniej dynamiczna i mniej pokręcona, w porównaniu z poprzednimi, stąd też ta niższa nota. Myron zostaje zaproszony do grania w reprezentacji swojej dawnej drużyny New Jersey Dragons, a przy okazji dostaje zlecenie odnalezienia jednego z zawodników, Grega Downinga, który zaginął bez śladu. Bolitar ma z nim osobiste porachunki, bowiem to Greg zajął jego miejsce w drużynie, po niefortunnej kontuzji kolana. Okazuje się, że zaginięcie gracza może wiązać się ze zniknięciem pewnej kobiety oraz groźnymi dłużnikami. Co tak naprawdę stało się z koszykarzem? Jak Myron poradzi sobie w zespole, ponownie grając zawodowo? Kłopoty wiszą w powietrzu, a najgorsze dopiero nadejdzie, bowiem Greg coś ukrywa, a jego tajemnica może zrujnować niejedną karierę.

Tom pierwszy i drugi są na podobnym poziomie i oceniłam je na 6, ale z minimalną przewagą tego pierwszego. "Bez skrupułów", jak do tej pory wysuwa się na prowadzenie, ale ogólnie powieści Cobena są świetne, mają wartką akcję i ciekawe intrygi kryminalne. Jednak to, co wyróżnia te historie od innych kryminałów, to wyraziści bohaterowie, którzy po lekturze całej serii stają się czytelnikowi niemal tak bliscy, jak realni przyjaciele.

Kto jeszcze nie zna kryminałów Autora, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości. A ja będę sobie dalej je czytała, spodziewajcie się więc kolejnych, zbiorczych wpisów na ten temat.

Sardegna

Już czytam sam! #6 "39 i 52 - piętrowy domek na drzewie"


posted by Sardegna on , , , , , , ,

No comments

Seria o "Domkach na drzewie", autorstwa Andy'ego Griffiths i Terry'ego Dentona, zawojowała moją Ośmiolatką. Wszystko zaczęło się od tomu drugiego (pierwszy był bowiem niedostępny) "26 - piętrowy domek na drzewie", który był praktycznie pierwszą grubszą książką, przeczytaną w całości samodzielnie, przez moje dziecko. Kolejno padło na "39 piętrowy domek na drzewie", a teraz na najnowszy, mający premierę dopiero w tym miesiącu - "52 piętrowy domek ...". Od czasu przeczytania tomu drugiego umiejętności czytelnicze mojej córki znacznie się poprawiły. Dlatego nie zdziwiło mnie, kiedy przeczytanie każdej z książek zajęło jej nie więcej, niż jeden wieczór.

W czym tkwi więc fenomen "Domków na drzewie"? Chyba na tym, że jest to opowieść łącząca w sobie komiks z tradycyjną historią. Książka zawiera wiele ilustracji, zabawnych szkiców tak, jak to ma miejsce w tradycyjnym komiksie, jednak całość jest tak rozbudowana, że znacznie przekracza jego objętość.  Dziecko czytając tak grubą książkę ma niemałą satysfakcję. W rzeczywistości jednak całość ma znacznie mniej tekstu, niż się to na początku może wydawać. Seria podobna jest trochę do innej, skierowanej dla nieco starszych dzieci: "Dziennika Cwaniaczka" czy "P.Rosiak", "Domki" przeznaczone są jednak dla 8-12 latków, którzy też mogą cieszyć się swoimi "komiksowymi" książkami i zaczytywać się w nich do woli.

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 335
Moja ocena : 5/6

W tej części spokojny żywot chłopaków Andy'ego i Terry'ego stoi pod znakiem zapytania. Goni ich termin oddania do redakcji kolejnej książki, co gorsza jednak, książka nie jest jeszcze napisana, więc są oni w poważnych tarapatach. W związku z tym postanawiają skonstruować wynalazek, który pomoże im w napisaniu książki, a nawet napisze ją za nich. 
Budują maszynę Dawno Dawno Temu, która ma takie magiczne właściwości, niestety przynosi ona więcej strat, niż pożytku, buntuje się i postanawia stworzyć książkę na własnych zasadach. 

To jest tylko początek tej zagmatwanej historii, bowiem dalej jest tylko ciekawiej. Chłopcy szukają profesora, o wdzięcznym imieniu Debillo, który ma pomóc im uwolnić się od zdradzieckiej maszyny. W tym celu wyruszają na Księżyc rakietą zbudowaną z połączonych kropek. Profesor nie jest jednak miłym typkiem i niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Andy i Terry będą musieli uratować siebie, swój domek na drzewie, a także ... cały świat.


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 350
Moja ocena : 5/6

"52 - piętrowy domek na drzewie" opisuje równie emocjonujące przygody chłopaków. Andy i Terry dziwią się, że pan Nochal - wydawca ich książek, jeszcze nie odezwał się z przypomnieniem o terminie oddania kolejnego tytułu. Okazuje się, że ich zdziwienie jest jak najbardziej uzasadnione, ponieważ Nochal zniknął w podejrzanych okolicznościach. Chłopaki postanawiają rozwiązać tę zagadkę, jak prawdziwi detektywi, w końcu mają na jednym ze swych pięter supernowoczesną agencję detektywistyczną z megazaawansowana technologią. Wyruszają na akcję, przy okazji ratując swoją przyjaciółkę Jill od zaklętego snu, spowodowanego zatruta marchewką. Kierują się do królestwa, w którym rządzą warzywa, niekoniecznie pozytywnie nastawione do ludzi, i ... wpadają w zastawione przez nich sidła. Ta przygoda nie może skończyć się dobrze, chyba że ktoś przyjdzie chłopakom z pomocą.

Sporo się dzieje w życiu bohaterów mieszkających w swym domku na drzewie. Często są to przygody zabawne, niesamowite, czasami tak absurdalne, że śmieszyć mogą tylko młodego czytelnika. Ja nie neguję "Domków na drzewie". Cieszę się, że moja córka lubi tą serię i dobrze się jej ją czyta. W przygotowaniu jest już kolejny tom tej serii i tym razem będzie to "65 - piętrowy domek na drzewie". Na pewno się w niego zaopatrzymy.

Jeśli interesują Was wcześniejsze wpisy z serii "Już czytam sam!" znajdziecie je klikając w odpowiednie linki:

#1 "Cecylka Knedelek"
#2 "Koty"
#3 "Elementarz"
#4 "Dziennik Cwaniaczka"
#5 "Baśnie Grimm i Andersena"

  Sardegna

# Nowości w mojej biblioteczce - styczeń


posted by Sardegna on

10 comments

Pierwszy miesiąc nowego roku już za nami. Ledwo co świętowaliśmy jego pierwszy dzień, a już wkraczamy wielkimi krokami w kolejny.  Styczeń wyglądał u mnie raczej spokojnie. Na Śląsku w tym miesiącu przypadały ferie, więc spędziłam czas w domu, robiąc to, na co zwykle nie ma czasu. Wbrew pozorom nie było to czytanie, ani pisanie o książkach. Stąd też w czasie ferii pojawiły się u mnie tylko cztery wpisy. Lista lektur w styczniu też nie jest jakaś imponująca. Przeczytałam tylko 8 książek, ale 5 z nich to moje zaległości blogowe z zeszłego roku, 1 to styczniowa nowość, a 2 książki zaliczam do wyzwania Z półki, bowiem wyciągnęłam je z czeluści mojej biblioteczki w odruchu ponownego przeczytania. Fajnie było!
Co do czytania w wolnym czasie, nie wiem, jak to wygląda u Was, ale ja im mam mniej czasu, tym więcej potrafię przeczytać. W ferie widocznie miałam za dużo wolnego...

Jeśli chodzi o nowości styczniowe, nie było ich zbyt wiele, ale za to wszystkie świetne:


"Tajemnica bzów" Magdaleny Kordel - to nagroda otrzymana w konkursie od samej Autorki. Do książki dołączone były urocze magnesy przedstawiające Lwów i sympatyczna, imienna dedykacja. Dziękuję!


"Ulysses Moore. Piraci z Mórz Wyobraźni" B. Pierdomenico - od Wydawnictwa fk Olesiejuk


"Pośród żółtych płatków róż" Gabriela Gargaś - zakup własny po genialnej, promocyjnej cenie


Dla dzieciaków:
"Przygody Kota Filemona" oraz "52 - piętrowy domek na drzewie" - od Naszej Księgarni
trzy tomy "Bohaterowie z boiska" - Arkadiusz Milik, Łukasz Piszczek, Łukasz Fabiański - kupione w Biedronce.


Rzutem na taśmę, na styczeń załapała się jeszcze książka: "Lord John i sprawa osobista" Diany Gabaldon - od Świata Książki

Czekam jeszcze na kilka książek, które zamówiłam w styczniu, ale zaliczę je już do stosu lutowego. Zobaczymy, czy statystyka niewielu nowości, otrzymanych w ciągu miesiąca, utrzyma się dalej. Pozdrawiam serdecznie

Sardegna