Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 565
Moja ocena : 6/6
Ktoś kiedyś pisał ostatnio na blogu o "książkowym kacu". W sumie znam to uczucie, gdy po zakończonej lekturze, długo myślę jeszcze o treści i dokładnie analizuję "momenty", jednakże jakoś ostatnimi czasy, przeczytane książki takiego kaca mi nie dostarczały. Sięgałam raczej po coś lekkiego i przyjemnego, co nie wymagało ode mnie specjalnego zaangażowania.
"Jej wszystkie życia" przekonały mnie wieloma pozytywnymi opiniami. Podobno autorka, znana i nagradzana za granicą, jest dość rozpoznawalna. Nie dla mnie niestety, a może właśnie stety, bowiem zaczęłam lekturę z czystym kontem, nie orientując się za bardzo, o czym właściwie książka mówi.
Jedyna informacja o treści, jaka do mnie dotarła, był motyw ponownego przeżywania swojego życia, przez główną bohaterkę. Motyw interesujący, więc nawet gabaryty książki mnie nie zniechęcały, wprost przeciwnie.
Ursula Todd rodzi się 11 lutego 1910 roku. Jej życie trwa zaledwie parę chwil, bowiem dusi się, okręcona pępowiną. Ciemność nie ogarnia jej jednak na długo, bowiem 11 lutego 1910 roku Ursula rodzi się ponownie, tym razem jednak jej życie ratuje przybywający na czas położnik. Dziewczynka szczęśliwie dorasta, nie nacieszy się istnieniem zbyt długo, zginie w nieszczęśliwym wypadku, nie mając nawet sześciu lat. Śmierć dziewczynki nie będzie ostateczna, bowiem pętla czasowa znowu da o sobie znać i 11 lutego 1910 roku, Ursula urodzi się na nowo.
Sytuacja narodzin i śmierci powtórzy się kilkakrotnie. Najpierw malutka dziewczynka będzie próbowała przeżyć po swojemu kolejne życie, a z czasem, dzięki nieokreślonemu przeczuciu, nauczy się unikać niebezpiecznych momentów, które doprowadziły do jej poprzedniej śmierci.
Nastoletnia Ursula też będzie musiała się zmierzyć z wydarzeniami, które wpłyną na jej przyszłość. Okaże się, że pozornie proste sytuacje: wybór szkoły, studiów, jej pierwsza miłość, przyjaźń czy relacje z kolegami, będą decydowały o jej dalszym losie. Kolejna wersja życia, kolejna tragiczna śmierć, kolejny powrót. Ursula będzie musiała zmierzyć się z życiem na nowo, bogatsza o doświadczenia z poprzedniej egzystencji.
Każde następne życie Ursuli nie będzie wolne od tragicznych momentów. Tym bardziej, że zbliża się II Wojna Światowa i dziewczynie przyjdzie trwać w owej wojennej rzeczywistości. Podjęte przez nią decyzje zaważą nie tylko na losie jej i jej rodziny, ale też całej, pogrążonej w wojnie Europy.
Powieść genialnie ukazuje trudną rzeczywistość wojny w bombardowanym Londynie. Dramat, jaką przeżywają zwyczajni ludzie, wplątani w tą nierówną walkę o życie. Niektórych sytuacji nie da się Ursuli uniknąć, mimo pełnej świadomości i przeświadczenia, że nie są one dobre. W wielu wypadkach będzie musiała ona wybrać mniejsze zło, żeby uniknąć większej tragedii. Wszystko to zostawi w jej psychice trwały ślad i informację "na przyszłość".
"Jej wszystkie życia" dały mi psychicznego kopa. Z jednej strony
wzbudziły nieokreśloną tęsknotę za takim ponownym przeżywaniem swojego
życia, wiążącego się z możliwością poprawy niektórych sytuacji. Nie mówię tutaj o jakiś ważnych chwilach w moim życiu, bo z nich nie zmieniłabym ani odrobiny. Mam na myśli raczej
niektóre niedociągnięcia, niedopilnowania, z możliwością powrotu tylko
do "tej chwili", poprawienia jej i życia dalej, już w tej lepszej wersji. Z drugiej jednak strony, takie ponowne przeżywanie
musi być strasznie męczące i obciążające psychikę, lepiej więc mieć
tylko jedną szansę i starać się przeżyć swój żywot najlepiej, jak się
potrafi.
Jeżeli lubicie książki, które rozbijają Wasz spokojny, czytelniczy świat, książki, które zapadają w pamięć na dłużej, powieści, o których chętnie się dyskutuje, o których się sporo myśli, szukajcie Kate Atkinson w Czarnej Owcy i sami się przekonajcie, czy zgadzacie się z tym, co napisałam powyżej.
Sardegna