Wrzesień był pierwszym miesiącem mojego urlopu. I choć miałam trochę zajęć związanych głównie z powrotem dzieci do stacjonarnej szkoły, jak i zaległych wizyt lekarskich, to i tak sporo czasu mogłam poświęcić sobie. Stąd też przeczytałam aż 12 książek, obejrzałam wiele filmów i 4 seriale. We wrześniu udało się też wziąć udział w kilku fajnych wydarzeniach, nie tylko literackich.
11. "M jak morderca. Karol Kot - wampir z Krakowa" Przemysław Semczuk - ?
12. "Kryminalny Wrocław" Iza Michalewicz - ?
Imprezy kulturalne:
Ależ się działo! Już w pierwszym tygodniu września byliśmy z Młodym na festiwalu planszówek w Spodku. Przetestowaliśmy kilka świetnych gier, choć ostatecznie kupiliśmy tylko jedną - "Wyprawę do El Dorado" (swoją drogą, świetna jest!).
W kolejny weekend znowu wybraliśmy się do katowickiego Spodka, ale tym razem na Śląską Giełdę Minerałów, Biżuterii i Skamieniałości oraz na Jungle Bazzaar, z którego jednak nie mam żadnych zdjęć, bo biegałam jak oszalała między stoiskami w poszukiwaniu ciekawych gatunków.
15 września wzięłam udział w spotkaniu autorskim z Adrianem Bednarkiem, organizowanym przez katowicką MBP. Świetne wydarzenie, bardzo sympatyczny autor, rozgadani czytelnicy. Oby więcej takich imprez!
Nowości:
"Efekt pandy" Marta Kisiel
"Srebrna łyżeczka" Magdalena Witkiewicz
"Wojna cukierkowa" Brandon Mull
"Kryminalny Wrocław" Iza Michalewicz
"Biały pył" Krzysztof Koziołek
Serialowo:
We wrześniu obejrzałam polski serial "Otwórz oczy" nakręcony na podstawie powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk "Druga szansa", pierwszą część 5 sezonu "Domu z papieru", 3 sezon "Sex education" oraz nową produkcję na Netflixie, "Squid Game".
1. "Otwórz oczy" - bardzo wierny książce serial, o ciekawych kadrach i niepokojącej muzyce, do tego pokazuje Katowice z pięknej perspektywy. Właściwie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, ale zdecydowanie polecam najpierw przeczytać książkę. Nastolatka budzi się w klinice leczącej amnezję "Druga szansa". Nie pamięta, jak się nazywa, skąd pochodzi, ani co się stało w jej życiu, że straciła pamięć. W ośrodku zaprzyjaźnia się innymi dzieciakami, którzy, jak ona się w nim leczą, z czasem jednak zauważa, że z tym miejscem jest coś nie tak. Osobą jej najbliższą staje się buntowniczy Adam, razem postanawiają uciec z kliniki.
2. Pierwsza część ostatniego sezonu "Domu z papieru" wydała mi się zdecydowanie zbyt krótka. Ekipa Profesora walczy już nie tyle o wyjście z pułapki, co o przetrwanie. Dużo strzelaniny, szalone akrobacje, trudne wybory. Mimo negatywnych opinii w sieci, mi się podobało i z niecierpliwością czekam na finał finałów w grudniu.
3. "Squid game" to serial o fabule, jaka bardzo mnie kręci, więc obejrzałam całość w jeden weekend. Mroczna gra na śmierć i życie, takie Igrzyska Śmierci tylko w wersji koreańskiej, w którą uwikłano setki graczy nie mających nic do stracenia. Tajemnicza organizacja zaprasza do krwawej rozgrywki osoby w sytuacji kryzysowej, mające milionowe zadłużenia, kusząc ogromną forsą. Zadaniem graczy jest przetrwać sześć gier, pozornie banalnych, bo skierowanych dla dzieci, ale zwycięzca może być tylko jeden. Grupka bohaterów jednoczy siły, żeby wspólnie przejść, jak najdalej. Im bliżej finałowej rozgrywki, tym trudniej być uczciwym wobec współtowarzyszy. Emocjonująca, ale krwawa i brutalna rozgrywka ma jeszcze drugie, a nawet trzecie, dno.
4. "Sex education" - 3 sezon popularnego na całym świecie serialu, poruszający temat seksualności i wchodzenia nastolatków w dorosłe życie. Świetny, jak dwa poprzednie.
Filmowo:
We wrześniu obejrzałam 24 filmy, co daje mi ostatecznie 149 filmów w ciągu 9 miesięcy (styczeń 28 + luty 3
+ marzec 18 + kwiecień 18 + maj 17 + czerwiec 16 + lipiec 16 + sierpień 9 + wrzesień 24 = 149)
1. "Narzeczony na niby" reż. Bartosz Prokopowicz -polska komedia z Julią Kamińską w roli głównej. Producentka telewizyjnego show właśnie zerwała ze swoim chłopakiem, znanym reżyserem, boi się jednak przyznać do tego mamie, nakręconej na idealny, zbliżający się ślub drugiej córki. Dziewczyna postanawia więc poprosić przypadkowo spotkanego faceta, z którym
miała stłuczkę samochodową o to, żeby udawał jej narzeczonego. Sympatyczna
polska komedia.
2. "Czarny młyn" reż. Mariusz Palej -drugi wypad do kina w tym roku, ale pierwszy z dziećmi. Jako fani książki "Czarny Młyn" Marcina Szczygielskiego, musieliśmy zobaczyć ekranizację. Dzieciaki zamieszkujące nieciekawą okolicę sąsiadującą z dawnym młyńskim kombinatem, muszą zmierzyć się z tajemniczą siłą, która zadomowiła się w starym młynie. Pomaga im w tym niepełnosprawna siostra głównego bohatera.
3. "Zabijam gigantów" reż. Anders Walter - film młodzieżowy twórców Harrego Pottera, który na
pierwszy rzut oka wydaje się być opowieścią fantastyczną, w
ostateczności jednak jest historią obyczajową, o całkiem mocnym przesłaniu. Szkolna autsajderka dręczona przez
rówieśników, skrywa pewną tajemnicę. Nocą zajmuje się ratowaniem świata przed gigantami. Okazuje się jednak, że zło, z jakim się mierzy, tak naprawdę jest czymś zupełnie
innym.
4. "SAS: Atak na Eurotunel" reż.Magnus Martens - filmy sensacyjne to nie jest mój ulubiony gatunek, ale tym razem skusiłam się na obejrzenie głównie za sprawą Sama Heughana, czyli filmowego Jamesa Fraisera z serii "Obca". Agent wywiadu SAS zajmuje się
rozpracowaniem grupy przestępczej, odpowiedzialnej za masakrę cywilów w
Gruzji. Kiedy sprawa wydaje się zakończona, niedobitki terrorystów porywają pociąg przemierzający trasę Eurotunelu z
Wielkiej Brytanii do Francji, którym przypadkowo podróżuje owy agent.
5. "Tomb Raider" reż. Roar Uthaug - film, który do tej pory wybitnie kojarzył się z wersją z 2001 roku i rolą Angeliny Jolie, pokazał się w zupełnie nowej odsłonie. W produkcji z 2018 roku główną rolę gra Alicia Vikandero i to ta wersja Lary Croft zdecydowanie jest moją ulubioną. Naprawdę jest to jeden z fajniejszych filmów przygodowych, jakie oglądałam, utrzymany w stylu Indiany Jonesa, poszukiwaniu zaginionych skarbów, ukrytych komnat i grobowców z pułapkami. Nowa Lara Croft (podobnie, jak "stara") jest charyzmatyczną, wysportowaną, piękną i do tego inteligentną dziewczyną. Czego więc chcieć więcej.
6. "Facet (nie) potrzebny od zaraz" reż. Weronika Migoń - polska produkcja, która na pierwszy rzut oka wydaje się komedią romantyczną, tak naprawdę jest słodko - gorzką obyczajówką, pokazującą różne oblicza międzyludzkich związków. Kobieta po niespodziewanym rozstaniu z chłopakiem, zaczyna
analizować swoje życie uczuciowe. Jak dotąd była w sześciu związkach i żaden z nich nie przetrwał dłużej niż 2 lata. Dziewczyna postanawia więc
spotkać ze wszystkimi swoimi byłymi partnerami i porozmawiać na temat ich ówczesnego związku i powodów rozstania. Wnioski, które nasuwają się bohaterce po tych spotkaniach, okażą się zaskakujące nawet dla niej samej.
7. "Blade: Mroczna Trójca" reż. David S. Goyer - był to jeden z moich ulubionych filmów w 2004, jak zresztą cała seria, pokazujący obraz wampirów, jaki lubię najbardziej, czyli mroczny, niebezpieczny i przebiegły. Blade, mroczny łowca, niepokonany przeciwnik wamprzej rasy, który do tej pory działa w pojedynkę, przyłącza się do grupy niedoświadczonych Łowców Wampirów. Ich celem będzie pokonanie Drakuli wskrzeszonego przez pobratymców.
8. "Cały on" reż. Mark Waters - bardzo fajna młodzieżówka pokazująca, że ważniejsze od Instagrama, zasięgów i socjal mediów są prawdziwe relacje, szczera przyjaźń i autentyczne przeżycia. Gwiazdka IG zakłada się z przyjaciółką, że zrobi z szkolnego outsidera króla balu. Metamorfoza przynosi nieoczekiwane efekty i ... miłość.
9. "The Hatred" reż. Michael G. Kehoe - horror oparty na motywach nawiedzonego domu, ale z wątkiem nazistowskim, więc nie do końca jest tendencyjnie. Po wojnie jeden z bliskich popleczników Hitlera przenosi się do USA, gdzie pod fałszywym nazwiskiem zakłada rodzinę i stara się prowadzić normalne życie. Jednak pewnego dnia jego mordercze instynkty dochodzą do głosu, a wtedy wydarza się tragedia. Kilkadziesiąt lat później na farmę, którą zamieszkiwał z rodziną przybywa grupa czterech dziewczyn.
10. "Klątwa" reż. Nacolas Pesce - horror, który kojarzył mi się trochę z japońskim "Ringiem". Kobieta podczas wycieczki do Japonii jest świadkiem niepokojących wydarzeń, które dzieją się w domy jej gospodarzy. Przekonana, że owy dom jest przeklęty, wraca do domu, do Stanów, nie wiedząc, że przywozi klątwę ze sobą. Od tamtej pory jej rodzina, a także każdy, kto wejdzie do jej domu, jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
11. "Monte Carlo" reż. Thomas Bezucha - młodzieżowa komedia pomyłek. Trójka przyjaciółek po skończeniu szkoły jednej z nich, wyrusza na wymarzoną wycieczkę do Paryża. Na miejscu okazuje się jednak, że główną bohaterkę (Selena Gomez) ktoś przypadkowo bierze za dziedziczkę europejskiej fortuny i zaprasza na bal charytatywny do Monte Carlo. Dziewczyna i jej koleżanki skwapliwie korzystają z okazji i odkrywają świat, który niekoniecznie im się spodoba.
12. "Jumanji. Następny poziom" reż. Jake Kasdan - trzecia część wyprawy do Jumanji, tym razem mocno związana z częścią drugą. Ci sami bohaterowie, którzy ostatnio przypadkowo zostali wciągnięci do gry komputerowej, wchodzą do niej ponownie, tym razem celowo. Uszkodzona gra miesza jednak avatary i nowe wcielenia bohaterów nie są już takie, jak poprzednio. Do tego, do Jumanji oprócz czwórki przyjaciół trafia także dziadek jednego z chłopaków i jego wiekowy przyjaciel.
13. "Zwierzyna" reż. Thomas Sieben - thriller podobny do "Rytuału" jednak bardziej realistyczny, bez akcentów pradawnych wierzeń. Piątka przyjaciół wędruje rezerwatem, aby spędzić weekend na łonie przyrody, kiedy nieoczekiwanie jeden z mężczyzn zostaje postrzelony w ramię. Początkowo myślą, że to przypadkowy postrzał podczas polowania, wkrótce okazuje się jednak, że to celowe działanie pewnej zdeterminowanej kobiety.
14. "Wyścig z czasem" reż. Andrew Niccol - film s-f, który już kiedyś oglądałam, ale z chęcią go sobie przypomniałam. Walutą na Ziemi jest czas, którym płaci się za wszelkie usługi i zakupy. Jak to jednak bywa, jest duża grupa ludzi, która ma go w nadmiarze, a także taka, która balansuje na granicy jego utraty. Każdy dąży więc do tego, aby mieć go jak najwięcej, nawet w nieuczciwy sposób. Główny bohater (Justin Timberlake) nieoczekiwanie zyskuje sto lat czasu, chce więc zakosztować życia, jakiego nigdy nie miał. Spotkanie z córką milionera czasowego zmienia jednak jego plany. Od tej chwili jego celem jest zapewnienie wszystkim ludziom darmowego czasu.
15. "World Trade Center" reż. Oliver Stone - film fabularny nakręcony na podstawie wspomnień osób, które przeżyły atak terrorystyczny na WTC. Historia grupy policjantów, która weszła do budynku sąsiadującego z wieżami tuż przed momentem ich zawalenia. Przejmujący film, tym bardziej, że prawdziwy.
16. "Kong: Wyspa Czaszki" reż. Jordan Vogt - Roberts - grupa naukowców i żołnierzy postanawia zbadać jedyną, jak do tej pory nieodkrytą, tajemniczą wyspę ukrytą wśród huraganów i burz. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że wyspa jest zamieszkiwana przez giganta, Konga, który wbrew pozorom nie ma wobec ludzkości złych zamiarów.
17. "Czarne święta" reż. Sophia Takal - pierwszy w tym sezonie film świąteczny, choć nie do końca w klimacie, bo jest raczej horrorem rozgrywającym się w kampusie studenckim w okresie świąt. Grupa studentek próbuje zmienić panującą na uczelni mizoginię, starając się ośmielić inne koleżanki do zgłaszania wszelkich przejawów przemocy i prób gwałtu. Komuś się to wyraźnie nie podoba, stąd też w kampusie zaczynają znikać studentki.
18. "Nawet góry poruszę" reż. Daniel Sandu - w górach gubi się syn emerytowanego agenta służb specjalnych. Mężczyzna zaangażuje każdego, kto tylko mógłby przyczynić się do odnalezienia jego syna, zapłaci każde pieniądze i poruszy niebo i ziemię. Niestety w ferworze tych działań zapomina o najważniejszym. Dość leniwie tocząca się historia, w pięknych, ale groźnych okolicznościach przyrody.
19. "Czarnobyl 1986" reż. Danila Koziovsky - film fabularny oparty na wydarzeniach w Czarnobylu, w których główną rolę gra rodzina strażaka, który znalazł się na pierwszej linii frontu walki ze skutkami wybuchu reaktora.
20. "Nocna bestia" reż. Jonathan Glendening - horror, który niespecjalnie mi się podobał, choć lubię fabuły z atakująca niewinnych, nieokreśloną bestią. Sarah, po dość długiej nieobecności wraca do wiejskiego domku jej rodziny, trafiając prosto na imprezę organizowaną przez jednego ze swoich braci. Okazuje się jednak, że w dawno nieużywanych korytarzach i pokojach domu czai się krwiożercza bestia, która zabije każdego, kogo napotka.
21. "Wtargnięcie" reż. Adam Salky - thriller związany z tajemnicą, którą skrywa pewien nowoczesny dom. Nie ma tu jednak żadnych sił nadprzyrodzonych, winny jest tylko człowiek. Małżeństwo po przejściach wprowadza się do luksusowego domu zaprojektowanego przez męża architekta. Po niedługim czasie od przeprowadzki, ktoś się do nich wkrada, a mąż w obronie własnej zabija włamywaczy. Od tej pory żona żyje w nieustannym strachu, który napędza jeszcze informacja, że w okolicy zniknęła nastolatka i może to mieć związek z ostatnimi wydarzeniami. Trochę przewidywalne, ale dobrze się ogląda.
22. "Dunkierka" reż. Christopher Nolan - nie ukrywam, że nie oglądam filmów wojennych, ale tutaj zrobiłam wyjątek dla Harry'ego Stylesa, który grał w nim epizodyczną rolę. Przejmująca historia żołnierzy brytyjskich, którzy utknęli w Dunkierce otoczeni przez wroga, oczekując na ewakuację, starali się przeżyć ostrzał.
23. "Kate" reż. Cedric Nicolas-Troyan - dynamiczne kadry japońskiej metropolii, bogate efekty wizualne, szybka akcja, zdeterminowana płatna zabójczyni, zbuntowana nastolatka i Jakuza. Nowość na Netflixie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Tytułowa Kate, świetna w swym fachu snajperka zostaje otruta. Ma tylko 24 godziny na znalezienie tego,, kto zlecił jej zabójstwo.
24. "Nasz dom" reż. Anthony Scott Burns - kolejny horror, tym razem o siłach nadprzyrodzonych uwolnionych przypadkowo przez młodego zdolnego naukowca. Po śmierci rodziców Ethan musi zaopiekować się rodzeństwem, przerywa więc pracę nad swoim wynalazkiem. Po pewnym czasie jednak wraca do pracy, a generator oprócz energii uwalnia też złe duchy.
Jako
wierni fani książek Marty Guzowskiej musieliśmy się zaopatrzyć w najnowszy tom przygód bohaterów serii "Detektywi z Tajemniczej 5". Właściwie to Młody zadecydował, że za bon otrzymany na koniec roku szkolnego za świadectwo z wyróżnieniem kupi sobie właśnie tę książkę. Tym oto sposobem do naszej biblioteczki trafiła "Zagadka mazurskiej mumii", czyli szósty tom przygód sprytnych i zaradnych dzieciaków: Piotrka, Ani i Jagi, którzy potrafią
rozwiązać każdą zagadkę, zmierzyć się z najtrudniejszą tajemnicą i wyjaśnić zniknięcie cennych przedmiotów, łącznie z rozpoznaniem sprawcy kradzieży.
W poprzednich tomach serii bohaterowie szukają zaginionej kamei babci ("Zagadka zaginionej kamei" ), badają wampirze groby ("Zagadka grobu wampira"), zajmują się kradzieżą obrazu Olgi Boznańskiej ("Zagadka królowej myszy" ), sprawą skradzionego robota w Centrum nauki Kopernik ("Zagadka zbuntowanego robota" ) oraz szukają ducha w dworku chopinowskim ("Zagadka ducha Chopina"). W tej części natomiast, skupiają się na eksploracji mazurskiej piramidy i znalezieniu skradzionego naszyjnika, należącego do jednej z mumii.
Szósta przygoda
dzieciaków rozgrywa się na Mazurach, gdzie dzieciaki przyjeżdżają na weekend, na zaproszenie krewnych Ani. A ponieważ ciocia i wujek dziewczynki są archeologami, zabierają swych gości ze sobą do pracy, aby pokazać im, czym aktualnie się zajmują. Dzień zapowiada się bardzo ciekawie, bowiem archeolodzy pracują nad renowacją piramidy, będącej grobowcem rodziny pochodzącej z Prus i szykują się do przeskanowania tajemniczej budowli zupełnie nie pasującej do mazurskiego lasu.
W piramidzie znajdują się także niezabezpieczone trumny z zmumifikowanymi zwłokami, które bardzo ciekawią wszystkich obecnych, a do tego szyję jednego z nich wieńczy piękny, srebrny naszyjnik. Komuś z obecnych w piramidzie spodobał się chyba aż nadto, bowiem następnego dnia okazuje się, że zniknął.
Dzieciaki postanawiają zbadać, kto stoi za kradzieżą pięknej ozdoby. Ponieważ nikt obcy nie mógł kręcić się przy piramidzie, podejrzanych jest trójka dorosłych oraz nastoletnia córka wujostwa, Weronika. Ciocia, wujek, Wera i dziennikarz, który przyjechał porozmawiać z archeologami, trafiając na moment odnalezienia naszyjnika, mają swoje powody, by zwinąć naszyjnik. Ania, Piotrek i Jaga muszą więc przeanalizować wszystkie ślady, aby odkryć, kto jest winny tej kradzieży.
Tak, jak pisałam przy okazji
poprzednich tomów, każda część przygód małych bohaterów ma charakter taki trochę interaktywny. Czytelnicy wkręcają
się fabułę i próbują razem z dzieciakami rozwiązać zagadkę. W pewnym momencie
autorka zadaje czytelnikowi pytanie, związane ze śledztwem, na które są trzy możliwe odpowiedzi. Jeżeli czytelnik
uważnie śledzi fabułę i logicznie
myśli, z łatwością wybierze tą prawidłową. Oczywiście jeżeli nie uda mu się poprawnie wydedukować, nic się nie dzieje, bowiem na kolejnej stronie znajduje się właściwa odpowiedź i można przejść dalej.
Niby prosty chwyt, taki mały
element angażujący czytelnika, a sprawia wiele frajdy. Mój syn, kiedy jeszcze był młodszy, prosił mnie, żebym tak długo mu czytała, aż dotrę do pierwszego pytania. A później do kolejnego, i kolejnego. Często kończyło się to przeczytaniem całego tomu w jeden wieczór.
Tradycyjnie, jak to bywa w książkach dla dzieci Marty Guzowskiej, autorka przemyca czytelnikom ciekawe wiadomości związane z zabytkami, miejscami lub znanymi osobami. W szóstym tomie nawiązuje do autentycznej piramidy - mauzoleum, umiejscowionej w mazurskiej wsi Rapie. Budowla ta powstała, jako grobowiec rodziny Fahrenheidów, dalekich krewnych słynnego twórcy skali temperaturowej i faktycznie odbiega swym kształtem i konstrukcją od tych, najbardziej nam znanych.
"Zagadka mazurskiej mumii" zapewnia więc młodym czytelnikom nie tylko detektywistyczna rozrywkę, ale i dawkę ciekawej wiedzy. Polecam niezmiennie!
"Kryptonim Romeo" będzie piątą książką Wojtka Nerkowskiego, którą miałam okazję przeczytać. A wszystko zaczęło się od komedii kryminalnej, czyli trylogii o scenarzystach. "Spisek", "Zdrada" i "Koniec scenarzystów" podobały mi się niezmiernie, później przyszedł czas na thriller "Okrutnie piękny" (swoją drogą, świetna książka! bardzo polecam!), a teraz sięgnęłam po "Kryptonim Romeo". Niestety, wynikło z mojej strony pewne niedopatrzenie, nie skojarzyłam bowiem, że "Romeo" jest kontynuacją "Przecięcia", którego akurat nie czytałam. Wprawdzie nie jest aż taką ścisłą, żeby nie móc zorientować się w fabule, ale jednak ma tą samą gamę bohaterów, którzy mają jakąś wspólną, nieznaną mi przeszłość. Przez te luki w historii nie umiałam się niestety wkręcić w fabułę "Kryptonimu" tak, jakbym tego chciała, stąd ocena na czwórkę.
Trzeba jednak przyznać, że wszystkie książki Wojtka mają w sobie coś takiego, co wciąga, a ich fabuła mogłaby praktycznie od ręki posłużyć, jako scenariusz gotowej produkcji, czy to komedii kryminalnej, czy filmu akcji. Prym w opcji nadającej się do zekranizowania wiedzie "Romeo", mamy tutaj bowiem przepis na idealną sensację. Jest wyrazisty bohater główny, Robert Kidd, wykładowca akademicki, pół Polak, pół Amerykanin, który swoją sprawnością i sprytem mógłby spokojnie konkurować z Tomem Cruisem w "Mission Impossible". Jest piękna kobieta, która pomaga bohaterowi uratować świat. Jest wątek osobisty, który tak angażuje Kidda, że nie cofnie się przed niczym, żeby doprowadzić swą misję do końca. Jest akcja, romans, zdrada, niebezpieczeństwo, do tego wszystko toczy się bardzo dynamicznie, a my wraz z bohaterami przeskakujemy z kraju do kraju na Bliskim Wschodzie, jak pionki po planszy.
Robert Kidd jest wdowcem,bowiem jego żona Julia parę lat temu zginęła w wypadku samochodowym, na co dzień mieszka w Stanach wraz ze swoimi dwoma nastoletnimi synami, i ma ze sobą kilka burzliwych romansów, z czego ostatni, z Kaśką, żywiołową, szaloną i ekscentryczną kobietą, najbardziej dał się mu we znaki. Robert w swej pracy zawodowej miał też okazję współpracować ze służbami wywiadu, aktualnie jednak już nie angażuje się w międzynarodowe misje.
Pewnego dnia, od starych "znajomych" otrzymuje informację, która go paraliżuje. Jego uznana za zmarłą żona, ubrana w tradycyjny strój arabskich kobiet, była widziana towarzystwie mężczyzny w diszdaszy w centrum stolicy Kataru. Do tego kobieta jest w zaawansowanej ciąży. Czy to możliwe, że Julia żyje? A jeśli tak, co robi w Katarze, kiedy odbywa się tam spotkanie magnatów naftowych z Bliskiego Wschodu, wyglądając, jakby zaczęła prowadzić nowe życie?
Robert nie może uwierzyć, że Julia sfingowała własną śmierć i porzuciła jego i dzieci. Nie dociera do niego również fakt, że była zamieszana z śmierć swojego promotora i jego syna, ludzi, z którymi rzekomo podróżowała i miała wypadek samochodowy. Jedynym rozwiązaniem wydaje się fakt, iż jej obecność na Bliskim Wschodzi ma jakiś związek z jego dawną pracą i powiązaniami z agencją wywiadu. Dawni współpracownicy Kidda postanawiają zbadać sprawę Julii, ale odsuwają od niej Roberta. Mężczyzna nie waha się więc działać na własną rękę, nawet jeżeli miałoby to oznaczać pracę przeciwko agencji.
Kidd uruchamia wszystkie dostępne kontakty, jakie zgromadził podczas pracy w służbach, szuka tropów w Dubaju, Kuwejcie i Katarze, jednak dopiero dzięki pomocy dawnego współpracownika, agenta Mossadu, trafia na pierwszy ślad żony w Izraelu. Tam nieoczekiwanie znajduje go Kaśka, i choć na początku pomysł zaangażowania dawnej kochanki w poszukiwania żony wydaje się absurdalny, to jednak Robert decyduje się na taki układ. Kaśka też zgadza się mu pomóc w znalezieniu Julii, choć z zupełnie innych przyczyn...
I tak zaczyna się niesamowicie intensywna przygoda, podczas której bohaterowie będą musieli przemierzyć kawał świata, szukając kolejnych tropów i miejsc związanych z Julią. Czy żona Kidda faktycznie zaczęła nowe życie z dala od męża i synów? A może jest przetrzymywana wbrew własnej woli? Ale jeśli tak, to przez kogo i w jakim celu?
Tropem Kidda wędruje ktoś, kto wyraźnie chce nie dopuścić do jego spotkania z żoną. Generuje to wiele niebezpieczeństw i nagłych zwrotów akcji, na szczęście Kaśka dorównuje Robertowi kroku, więc uda im się wybrnąć z nich bezpieczną ręką. Równocześnie polscy agenci starają się prowadzić własne śledztwo, które ktoś im wyraźnie sabotuje. Prawda wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale czy odnalezienie Julii rozwiąże wszystkie problemy Kidda?
"Kryptonim Romeo" to najbardziej sensacyjna powieść autora, pełna misternie splecionych wątków i międzynarodowych intryg. Może nawet za dużo tam się dzieje, bo jak w filmie sensacyjnym oglądanym na dużym ekranie, kadry szybko się zmieniają, bohaterowie gdzieś biegną i z kimć się ścierają, i trudno za nimi nadążyć. Stąd też powieść nie porwała mnie tak, jakbym tego chciała, sądzę jednak, że czytelnicy, którzy mają za sobą lekturę "Przecięcia" będą bardziej zadowoleni z lektury, mogąc śledzić dalszą relację pomiędzy Robertem a Kaśką.
Kiedy w lutym pisałam o nowej książce Marty Kisiel, czyli "Dywanie z wkładką", coś czułam, że to nie jest ostatnie słowo autorki, jeśli chodzi o przygody Tereski Trawnej i jej bliskich, w bohaterce tkwią bowiem (jak w żadnej innej!), całe pokłady nieodkrytej energii i możliwości. Stąd też w ogóle się nie zdziwiłam, ale za to bardzo ucieszyłam, kiedy pół roku później trafił na ręce czytelników "Efekt pandy".
Wiecie, jak to jest z kontynuacjami, zawsze są wobec nich wysokie oczekiwania, ciężko jest im więc konkurować z pierwowzorami, zwłaszcza takimi naprawdę dobrymi. Jednak w przypadku "Efektu pandy" nie musicie się martwić o spadek formy, czy humoru tej historii. Ta powieść rozbawi Was jeszcze bardziej, niż "Dywan" (mnie w każdym razie śmieszyła bardziej), a wszystko za sprawą zupełnie nowej postaci, która pojawi się na scenie dramatu i wkroczy do akcji z siłą huraganu, czyli Briżit Jędrzejczyk Roulon, matki Tereski, na co dzień stacjonującej we Francji.
Kto czytał pierwszy tom przygód Tereski Trawnej, statecznej księgowej, jej męża Andrzeja, nastoletnich dzieci, Zojki i Maciejki, oraz teściowej, Miry, wie, czego może się po tej rodzinie spodziewać. Przeprowadzka się na wieś, odnalezienie podczas joggingu zwłok zawiniętych w dywan oraz cała akcja, którą Tereska przeprowadziła wraz ze swoją teściową, aby tą sprawę kryminalną rozwikłać, to tylko rozgrzewka. Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się w momencie dołączenia do tego teamu upiornej mamuśki, z całym jej dobrodziejstwem inwentarza.
Briżit, już samą zapowiedzią przyjazdu i wizyty u rodziny Trawnych, wzbudza popłoch i niepokój, zwłaszcza w Teresce, która ma z matką relacje mocno napięte. Do tego, ledwo przekraczając próg domu Trawnych, elektryzuje wszystkich bezdyskusyjnym newsem, iż zaplanowała dla siebie, Tereski, Zojki, Miry i suczki Pindy tygodniowy wypoczynek w spa i nie przyjmuje w związku z tym żadnym reklamacji.
Pomysł, o dziwo spotyka się z pozytywnym przyjęciem zainteresowanych, które nastawiają się na relaks, drinki w barze, zabiegi upiększające i korzystanie z wszelkiego rodzaju
dobrodziejstw strefy wellness i spa. Jak się jednak można domyślać, rzeczywisty pobyt w ośrodku wypoczynkowym ulokowanym w malowniczej, górskiej okolicy będzie nieco różnił się od tych oczekiwań (zwłaszcza Tereski). Czytelnicy "Dywanu" z grubsza mogą się domyślić, co będzie się wyczyniać w spa, kiedy do trzech kobiet o przeróżnych, a jednocześnie spójnych, charakterach i bardzo silnych osobowościach, mających naturalną tendencję wpadania w kłopoty, dołączy czwarta.
Tereska, Zojka, Mira, Briżit i Pindzia przybywają do spa i wellness o dźwięcznej nazwie Angelique Dzierżążnia - Zdrój, już na wstępie paraliżując codzienność pracowników ośrodka. A wszystko za sprawą Briżit, która nie dość, że jest wymagającą i niecierpiącą dyskusji klientką, to jeszcze raczy wszystkich swoją mieszanką języka polskiego, francuskiego i rosyjskiego, wzbudzając zamęt, a wręcz obłęd w obsłudze. Nie mniejszy strach wzbudza w nich Tereska, głównie przez swoje wizualne podobieństwo do matki, paraliżuje pracowników niemalże samym spojrzeniem.
Zamiar relaksu i wypoczynku odchodzi w niepamięć już praktycznie pierwszej nocy, kiedy to po przyjeździe Tereska i Mira wietrzą zbrodnię nosem. Otóż w sąsiednim domu, gdzie rezyduje dość specyficzne, nowobogackie małżeństwo z nastoletnią córka, dochodzi do nocnej kłótni, po której małżonka niespodziewanie znika. Rozmowa z nastolatką, córką zaginionej utwierdza bohaterki w fakcie, jakoby mama "miała już nie wrócić". Wizję mordu potwierdzają również obserwacje podejrzanego małżonka, człowieka mocno nieprzyjemnego, niekulturalnego, wykazującego wyraźne cechy mizogina.
Tereska i jej współtowarzyszki zaczynają formułować poważnie wnioski, i choć nie mają pewności co do tego, że faktycznie doszło do jakiejś zbrodni, to ich podejrzenia wyraźnie zmierzają w stronę męża, tym bardziej, że facet zachowuje się wysoce dziwnie: w bagażniku wozi łopatę i worki, co chwilę wyjeżdża i wraca samochodem umazanym błotem, jakby szukając miejsca pochówku dla swojej żony.
Cała czwórka angażuje się w śledztwo, z czego najmłodsza, Zojka ma za zadanie wybadać Emilkę, nastoletnią córkę zaginionej i wszystko, co dziewczyna mogłaby wiedzieć na ten temat. Ta jednak jest równie specyficzną osobą, co ojciec, będącą pod jego mocnym wpływem, stąd też ta znajomość przysparza Zojce więcej zmartwień, niż pożytku.
Fabuła "Efektu pandy" kręci się wokół starań bohaterek na przyłapaniu sąsiada na gorącym uczynku i udowodnienia mu winy. Jednak to, w jaki sposób do tego dojdą, i co wydarzy się w spa, zanim sprawa znajdzie rozwiązanie, zostawiam już Wam. Tereska, jak zwykle będzie w formie, a w duecie z własną matką okaże się nie do zatrzymania. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi jej własna rodzina i mąż Andrzej, który podczas nieobecności żony w domu wyraźnie coś knuje, a po mieszkaniu kręci mu się jakaś chuda bździągwa w futrze.
Oprócz Tereski, genialną robotę w tej historii robi Briżit. Dzięki niej, poliglotce, z którą rozmowy nie da się zapomnieć (wiedzą coś o tym pracownicy spa), "Panda" ma ogrom "momentów", godnych zapamiętania. Nie czekajcie na nic, dajcie się zaprosić do spa i przyjrzyjcie z bliska efektowi, który zostanie w Was na zawsze.
Korzystając z pięknej pogody i faktu, że miałam dużo pracy w ogródku, postanowiłam przesłuchać przy robocie kolejnego audiobooka. Tym razem padło na dalsze przygody szalonych teściowych, czyli Mai Wrzesińskiej i Kazimiery Niedzielskiej, bohaterek komedii kryminalnej Alka Rogozińskiego. Pierwszy tom, czyli "Teściowe muszą zniknąć" okazał się bardzo przyjemną, zabawną historią kryminalną, którą odsłuchuje się naprawdę rewelacyjnie, co ciekawe, "Teściowe w tarapatach" podobały mi się jeszcze bardziej! ja, choć z książkami Alka Rogozińskiego nie zawsze mam po drodze, to uważam, że te jego powieści w formie audiobooków są świetne, w czym oczywiście spora zasługa lektorki, czyli pani Anety Todorczuk.
Po niebezpiecznej przygodzie z szukaniem skarbu, w którą wplątało się małżeństwo Niedzielskich, czyli Amelia i Janusz, dzieci rzeczonych seniorek, a kobiety musiały niezwłocznie pójść im na ratunek, teściowe postanawiają nieco odpocząć i wyruszyć na wspólny urlop. Początkowo są nieświadome tego, co ich czeka, bowiem każda z nich przygotowała dla współtowarzyszki inny plan odpoczynku. Maja zamierza zająć się winiarnią, fitnessem, joggingiem, spa, jogą i wszelkimi aktywnymi sposobami relaksu, Kazimiera natomiast ma ambitny plan zwiedzania wszystkich dostępnych w okolicy miejsc kultu religijnego. Obie więc, zadowolone z nadchodzącego wypoczynku, pełne dobrych myśli, wyruszają w świętokrzyskie.
Bazą wypadową kobiet staje się Opatów, urokliwe miasteczko pełne śladów dawnej historii. Maja i Kazimiera nie mają jednak świadomości, że wypytując o lokalne atrakcje, historię miasta i jego zabytki, wplątają się w kolejną, groźną dla nich przygodę.
A wszystko zaczyna się od zwiedzania zachwalanej przez miejscowych winiarni i raczenia się pysznymi trunkami. Kiedy teściowe budzą się rano po nocnej degustacji (swoją drogą, genialny wątek!), zupełnie nie pamiętają, co wydarzyło się ostatniego wieczora. Natomiast jedynie, czego są świadome to fakt, że pod ich hotel podjeżdża policja, chcąc aresztować ich za rzekome zabójstwo. Teściowe, zgarniając po drodze ze swojego pokoju, potencjalne narzędzie zbrodni, w panice uciekają z pensjonatu, nie wiedząc właściwie dlaczego to robią. Kiedy jednak w bagażniku swego samochodu odkrywają zwłoki młodego człowieka, z którym wczoraj żarliwie dyskutowały na temat miejscowej legendy, nie zastanawiają się dłużej nad swoim położeniem, tylko uciekają co sił w nogach, a raczej w sprzęgle.
Niebezpieczeństwo, z jakim przyjdzie się kobietom mierzyć, ma związek z istnieniem mitycznego Zakonu Smoka, opierającego się na rzekomym fakcie, iż król Władysław Warneńczyk ocalał podobno w bitwie pod
Warną, a później żył spokojnie wiele lat na Maderze, ukrywając bardzo ważny dla kraju skarb.
Maja i Kazimiera nie byłyby sobą, gdyby szukając ratunku nie wplątały się w jeszcze większe kłopoty i nie napotkały kolejnego trupa. Kiedy nieoczekiwanie się rozdzielą, każda z nich spotka na swej drodze osoby, wprowadzające jeszcze większy zamęt do ich historii. Ktoś będzie chciał je uciszyć, ale na szczęście znajdzie się też ktoś, kto przyjdzie im ze wsparciem i pozwoli wyjść z opresji obronną ręką, a do tego, pomoże odkryć tajemnicę, która wstrząśnie historykami na całym świecie.
"Teściowe w tarapatach" odsłuchuje się ekspresowo. Przygody Mai i Kazimiery są przedstawione w tak zabawny sposób, że nie można się od nich oderwać. Sylwetki bohaterek są trochę przerysowane, ale dzięki temu nabierają one wyrazistego i humorystycznego charakteru. W tej części pojawia się również nowa postać, pisarka Joanna Szmidt, która w pewnym momencie bardzo przyda się teściowym i będzie miała wpływ na rozwój akcji. Czytelnicy mogą mieć również nadzieję na kontynuację tego wątku w kolejnych książkach z teściowymi w roli głównej, a nawet połączenie go z osobą Róży Krull, czyli bohaterki innej serii komedii kryminalnych Alka Rogozińskiego. Czy obecność Mai, Kazimiery, Joanny i Róży w jednej książce to nie będzie za duże kombo? Tego dowiemy się prawdopodobnie przy okazji następnej powieści autora.
"Kraina Zeszłorocznych Choinek" Joanny Szarańskiej to druga książka świąteczna przeczytana w tym sezonie, a do tego podczas urlopu (pierwszą była "Bo nadal cię kocham" Magdaleny Kordel). Nie dajcie się zwieść pozorom, że podczas upalnego lata nie można czytać zimowych książek. Można i to z wielką przyjemnością! Pozytywne historie wychodzące spod pióra Joanny Szarańskiej dobrze czyta się właściwie o każdej porze roku, stąd też zostawiam Wam wpis o "Krainie", żebyście w razie czego wiedzieli, że nie trzeba wstrzymywać się z lekturą do świąt.
Przechodząc do treści książki, muszę zaznaczyć, że jest to bardzo przyjemna, świąteczna opowieść. Powiem więcej, jest to jedna z fajniejszych powieści świątecznych, jakie miałam okazję czytać. Lubię bardzo komedie wychodzące spod pióra Autorki, ale ta opowieść, napisana bardziej "na poważnie", pokazuje zupełnie nowe oblicze Joanny Szarańskiej, udowadniając, że odnajduje się ona również w ciepłych, wzruszających historiach rodzinnych.
W małej miejscowości Świerczynki, mieszkańcy przygotowują się intensywnie do obchodów świąt Bożego Narodzenia. Józef Pawłowski, emerytowany nauczyciel, mieszkający wraz ze swoją siostrą bliźniaczką Józefiną na obrzeżach miasteczka, postanawia coś w swoim życiu zmienić i otworzyć sklep z oryginalnymi ozdobami świątecznymi, wykupywanymi za bezcen i kolekcjonowanymi przez całe życie, aby uzbierać pieniądze na spełnianie marzeń, na które wcześniej nie miał czasu. Siostra mocno przeciwstawia się temu interesowi wiedząc, że ozdoby są dla Józefa bardzo ważne z przyczyn osobistych, staruszek jest jednak nieugięty i tuż przed świętami otwiera klimatyczną "Krainę Zapomnianych Choinek". I to właśnie wokół tego sklepiku i niesamowitej atmosfery, jaką wzbudza, kręci się cała historia zawarta z powieści.
Pewnego dnia do sklepu wchodzi grupa nastolatków, a jednym z nich jest mały Antoś Wróblewski, który na skutek wyzwania rzuconego mu przez starszych kolegów ma ukraść cenną bombkę. Chłopak przerażony wizją zostania złodziejem, praktycznie od razu wpada w ręce sprzedawcy, bez sprzeciwu akceptuje więc wyznaczoną mu karę, którą ma być pomoc w sklepiku Pawłowskiego. Tak zaczyna się niesamowita znajomość chłopca i staruszka, przeradzająca się w wielką przyjaźń, w której każda ze stron odnajduje to, czego w danym momencie akurat najbardziej potrzebuje.
Tosiek ma dość ciężką sytuację rodzinną, bowiem jego rodzice niedawno się rozwiedli, a chłopak nie dość, że tęskni za tatą, to jeszcze bardzo brakuje mu ukochanego dziadka Bonifacego, który zmarł w zeszłym roku. Mama Antosia dwoi się i troi, aby zapewnić mu normalną codzienność, jednak zbliżające się święta, zapowiadające się tak różnie od tych z lat poprzednich, nastrajają chłopca bardzo negatywnie. Kiedy więc przychodzi mu spędzać czas wolny w sklepiku Pawłowskiego, dobre słowo, zainteresowanie i zagubiony gdzieś klimat świąt znajduje właśnie u staruszka.
Józef natomiast, choć nie przyznałby się przed samym sobą, w rozmowach z chłopcem znajduje samą przyjemność, dzięki nim wraca też do zagrzebanej we wspomnieniach, przeszłości. Okazuje się bowiem, że z Tośkiem Wróblewskim łączy go więcej, niż mógłby przypuszczać. A wszystko za sprawą intrygującej nazwa sklepiku, legendy o Krainie Zapomnianych Choinek i zmarłego Bonifacego.
Oprócz wątku Józefa i Antosia, czytelnicy mogą też poznać bliżej drugą część historii, rozrywającą się w Krakowie, gdzie starszą panią, Heleną Piwowarczyk, opiekuje się Nina, bardzo sympatyczna opiekunka. Dziewczyna chciałby wrócić na święta do domu, jednak nie wyobraża sobie zostawić staruszki samej w wigilię, stąd też postanawia zabrać ją ze sobą do rodzinnego miasteczka. Pani Helena ochoczo godzi się na święta w Świerczynkach, ma bowiem swoją tajemnicę, którą planuje ujawnić, przy okazji przybycia na miejsce. Podróż z ekscentryczną starszą panią obfituje jednak w przedziwne sytuacje, łącznie z "porwaniem" młodego kierowcy. Nie obejdzie się więc bez szaleństw!
Losy bohaterów splotą się oczywiście w kulminacyjnym momencie, czyli w wieczór wigilijny, stąd też wzruszenie czytelnicze gwarantowane! Bardzo podobała mi się "Kraina Zapomnianych Choinek", bo lubię takie ciepłe, ale i zabawne historie, przy lekturze których mogę się pośmiać, wzruszyć i nad czymś zastanowić. Jeśli miałabym wyróżnić najbardziej poruszający wątek, byłaby to historia Antosia, który bardzo tęskni za zmarłym dziadkiem i rodzinnymi świętami, zdając sobie sprawę, że już nigdy nie dane będzie mu takich przeżyć. Wątek najbardziej zaskakujący? Wspólny mianownik łączący chłopca i Pawłowskiego. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Natomiast najzabawniejszy motyw to zdecydowanie podróż Niny i Heleny do Świerczynek, a także nawiązanie do Zojki, bohaterki serii "Kłopoty mnie kochają". Dzięki temu możemy się domyślać, że miejsca akcji obu książek leżą gdzieś niedaleko siebie. Może Zojka z babunią odwiedzą sklepik Pawłowskiego przed kolejnymi świętami? Kto to wie!
Sierpień czytelniczo należał do Iwony Banach, a to dlatego, że przeczytałam wtedy aż dwie książki Jej autorstwa: komedię kryminalną "Gdzie diabeł nie może, tam trupa pośle", czyli trzecią część "serii z trupkiem" oraz powieść "Stara zbrodnia nie rdzewieje", będącą pierwszym tomem nowej serii z papugą Pindą w roli głównej.
Nowa seria zapowiada się wielce obiecująco, bowiem poza bohaterami i ich perypetiami, bardzo ważnym jej elementem jest zadziorne ptaszysko widniejące na okładce. Papuga Pinda, ptak o fantazyjnym imieniu, bardzo specyficzny, wręcz wyjątkowy, potrafiący mówić, ale posługujący się właściwie tylko jednym, niecenzuralnym słowem (ale w odpowiednim akcencie zastępuje ono praktycznie wszystkie inne potrzebne), jest "maskotką" fabuły i jej główną atrakcją. Tak poważnie jednak mówiąc, reszta historii, utrzymana w konwencji komedii kryminalnej, też daje radę, choć nie ukrywam, że bardziej przypadła mi do gustu seria "z trupkiem" i tamten humor sytuacyjny.
W każdym razie, akcja "Starej zbrodni" rozgrywa się w Głuszynie, urokliwej wiosce, której główną atrakcją jest klimatyczny, choć nieco podupadły, dworek - hotel, owiany złą sławą, ale tylko przez lokalnych mieszkańców, doskonale znających jego historię i perypetie dawnego właściciela. Nowi gospodarze, choć starają się, jak mogą, aby przywrócić świetność hotelowi, również wydają się jacyś pechowi, ale ich los odmienić może pewien konkurs literacki, którego rozstrzygnięcie zaplanowane jest właśnie w jego wnętrzach.
Do hotelu zjeżdżają więc laureaci konkursu, debiutanci literaccy, aby zawalczyć o główną nagrodę 25 tysięcy złotych. Początkujący pisarze w liczbie ośmiu, każdy będący reprezentantem innego gatunku (począwszy od fantasy, poprzez postapokalipsę, komedię kryminalną, obyczajówkę, horror, romans, kryminał, na erotyku skończywszy) są wyraźnie zestresowani, zastanawiają się bowiem, w jaki sposób z ich grupy zostanie wyłoniony zwycięzca, skoro ich twórczość tak znacząco się od siebie różni i trudno ją porównywać. Wynik wydaje
się więc być sprawą mocno dyskusyjną, stąd też każdy z laureatów stara się na własną rękę wyczuć szansę na wygraną.
W dworku dochodzi jednak do nietypowej sytuacji. Jeden z jurorów Marek Radecki zwany Marcusem,
zostaje zamordowany, a ponieważ odkrycie ciała denata poprzedzają jakieś dziwne, zwierzęce krzyki, wszyscy obecni w budynku, momentalnie zbiegają się w pokoju jurora, zacierając a nawet niszcząc wszystkie ślady zbrodni, co znacznie utrudni pracę lokalnej policji w składzie aspiranta Andrzeja Balickiego i jego pomocnika, posterunkowego Bartka Krynickiego.
Na zadeptanym miejscu zbrodni znajduje się i tak wiele poszlak (z czego damskie majtki, test ciążowy i luksusowy alkohol to tylko część z nich) sugerujących, że właściwie każda z obecnych w hotelu osób mogła przewinąć się przez pokój Marcusa i odwiedzić go przed śmiercią. A ponieważ w dworku oprócz pisarzy przebywają również jurorzy konkursu, obsługa i gospodarze domu, a także właściciele, jak i osoby z zewnątrz, sprawcą zabójstwa może być praktycznie każdy.
Do tego okazuje się, że każdy z pisarzy ma na swym koncie jakieś tajemnice, których nie chce ujawniać przed resztą debiutantów. Również sam aspirant Andrzej Balicki ma pewien sekret, bowiem jako stary kawaler, któremu upiorna mamusia układa życie osobiste, w dworku spotyka swoją dawną dziewczynę, co dodatkowo komplikuje mu śledztwo.
I tak dwaj funkcjonariusze, zmagając się ze swoimi sprawami osobistymi i całą gromadą niesfornych pisarzy oraz pracowników hotelu, muszą odkryć, kto i dlaczego zabił Marcusa. A ponieważ postaci dramatu jest tutaj cała masa, do tego każda z nich ma swoją historię, a nad wszystkim "czuwa" papuga Pinda, odnalezienie winnego nie będzie wcale takie łatwe, w tym również dla czytelnika.
Mam co do "Starej zbrodni" mieszane uczucia. Na plus na pewno przemawia motyw, na jakim powieść się opiera, czyli coś, co w kryminałach lubię najbardziej: szukania winnego wśród obecnych, bo tylko osoba znajdująca się w danym miejscu, w zamkniętej
przestrzeni, mogła dokonać zabójstwa. Bardzo rozbudowana jest również cała gama postaci, z której każda jest charakterystyczna i ciekawa, i to też jest wielkim pozytywem historii. Do tego opowieść
ma parę genialnych "momentów", zwłaszcza Pinda robi tutaj sporą robotę, a także
wątki z Mietką Racuch, dość specyficzną mieszkanką wsi,
która po sąsiedzku wpada do dworku, przy okazji różnych sprawunków, i nieźle w nim miesza.
Z drugiej jednak strony, jeśli chodzi o element humorystyczny, to nie do końca mnie on porywa i zdecydowanie bliżej mi do wyżej przez mnie wymienionej serii "z trupkiem". W ostatecznej ocenie jednak, plusy przeważyły nad minusami, stąd też dałam książce 5/6.
Książki Sardegny to moje miejsce w sieci, powstałe z połączenia dwóch największych pasji: czytania i dzielenia się opiniami. Wszystkie teksty na blogu są mojego autorstwa. Zdjęcia okładek pochodzą z Internetu, z ogólnodostępnych stron, pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa. Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania treści bloga bez zgody autora!