Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 476
Moja ocena : 5/6
Ależ fajny kobiecy kryminał udało mi się przeczytać. Będę pełna entuzjazmu, bo myślę, że książka przypadnie do gustu wielu czytelniczkom.
Po pierwsze, intryga kryminalna. I to całkiem skomplikowana.
Po drugie, przepisy na smakowite łakocie. Główna bohaterka jest właścicielką cukierni, więc produkcja ciasteczek i słodkości toczy się bez względu na popełniane w miasteczku zbrodnie.
Po trzecie, romans. W prawdzie ten wątek jest w powieści jakby najmniej zarysowany, jednak trzeba zaznaczyć, że życie uczuciowe głównej bohaterki, toczące się na równi z rozwiązywaniem zagadki kryminalnej, znacznie się wzbogaci.
No i po czwarte, kot. Intrygujący zwierz, o jeszcze bardziej intrygującym imieniu, będzie towarzyszył bohaterce w trudach dnia codziennego.
Hanna na co dzień zajmuje się prowadzeniem swojej cukierni, o wdzięcznej nazwie "Ciasteczkowa Dolina", w sennym miasteczku, w stanie Minnesota, w którym nie dzieje się nic ciekawego i wszyscy mieszkańcy znają się doskonale. Szokiem dla wszystkich staje się informacja, że za cukiernią Hanny został zamordowany dostawca mleka, Ron. Miły facet, który nie miał żadnych wrogów, został zastrzelony w swojej furgonetce.
W Hannie budzi się nieznany dotąd instynkt detektywa. Kobieta postanawia pomóc swojemu szwagrowi, który jako detektyw prowadzi sprawę zabójstwa, w rozwiązaniu tej zagadki. Na własną rękę przeprowadza dochodzenie i szuka motywu zbrodni. W jej śledztwie pojawiają się coraz to nowe tropy i podejrzani.
A tak niebezpieczna misja musi być wspomagana słodkościami, bowiem kawa detektywa bez ciasteczek jest niekompletna.
Hanna ma niesłychany talent kulinarny, jeśli chodzi o łakocie. Tworzy
ciasteczka , modyfikuje, dodaje tajemniczych składników. Po prostu
króluje w kuchni! Z powieści można "ściągnąć" kilkanaście przepisów na pyszne słodkości m.in. na Chrupiące Czekoladowe Pieguski, Wiktoriańskie Imbirowe Łakotki czy Pekanowe Ciągutki.
Dodatkowym bonusem jest druga mini powieść/opowiadanie, umieszczona na końcu książki. Po zakończeniu "Śmierci za cukiernią", będziemy mogli przeczytać jeszcze o innej przygodzie Hanny, już niekoniecznie kryminalnej.
Podsumowując, jest to fajny babski kryminał, pełen przepisów i kulinarnych niespodzianek. Polecam, bo to pyszna lektura.
Sardegna
W ogóle nie znam tej pozycji, ale po twojej recenzji na pewno poszukam. Świetnie, ze poleciłaś książkę i fantastyczna recenzja:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę znam dzięki siostrze, jednak jeszcze jej nie przeczytałam. Mam nadzieję, że zmienię to w chwili wolnego :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco;-)
OdpowiedzUsuńChyba poszukam jej w moich bibliotekach.
Zachęciłaś mnie swoja recenzją do jej przeczytania.
Pozdrawiam.
widzę, że faktycznie zapowiada się fajna książka :)
OdpowiedzUsuńCukiernia w tytule książki jest już wystarczającą zachętą,żeby bliżej się jej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zapowiada się bardzo obiecująco :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba nie dla mnie - nie gustuję w kryminałach :(
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle, ale moja kolejka książek do czytania mówi "stop" kolejnym pozycjom.
OdpowiedzUsuńCzy Ty masz nianię na stałe do dzieci, czy co... bo ja przy jednym nie wyrabiam, by poczytać tyle ile bym chciała, nie mówiąc o aktywnym blogowaniu, wyzwaniach itpe.
Zupełnie nie znam tej książki, nie przypominam jej sobie nawet z okładki...
OdpowiedzUsuń