Dzisiejszym wpisem chciałam zapoczątkować nowy cykl postów na moim blogu, który będę publikowała zupełnie spontanicznie, czyli po prostu w momencie, gdy moje dzieci przeczytają samodzielnie kolejną porcję
książeczek. W ten sposób, chciałabym podzielić się tytułami, które sprawdzają się podczas nauki czytania, a także takimi, które świetnie nadają się do pierwszych, samodzielnych lektur. Mam nadzieję, że wpisy te podsuną rodzicom 5- 7 latków pomysł, po jakie książeczki sięgać, a i mnie pozwolą na zapamiętanie tych pierwszych lektur moich dzieci, które przecież nie tak dawno się urodziły, a teraz już są na tyle duże, że potrafią czytać...
Niedawno pisałam o książeczkach z serii "Czytam sobie", które stanowią idealny początek nauki czytania. opisałam też, jak moje osobiste dzieci nauczyły się czytać, więc jeśli ktoś ma ochotę, może do TEGO wpisu zerknąć. Dzisiejszy post będzie już dotyczył książek, które moja Siedmiolatka przeczytała zupełnie sama, wpisując je do swojego szkolnego "zeszytu czytania". Ciekawe jest to, że oba tytuły, o podobnej objętości, przeczytała w różnym czasie. Pierwszy tom czytała jakieś dwa tygodnie temu i zajęło jej to cztery wieczory. Drugą Cecylkę przeczytała w dwa popołudnia. To chyba świadczy o tym, że coraz lepiej wychodzi jej samo czytanie i sprawia jej coraz większą frajdę.
Wydawnictwo: Jedność
Liczba stron: 60
Moja ocena : 5/6
Liczba stron: 60
Moja ocena : 5/6
O "Cecylce i kanapce z kanapy" pisałam już w roku 2013, a dokładnie TUTAJ. Wtedy to ja czytałam dzieciom na głos książeczkę i żałowałam, że jest taka krótka. 27 stron tekstu zawiera opowiadanie, reszta natomiast poświęcona jest prostym przepisom kulinarnym i związanymi z nimi zdjęciami. Wykonanie potraw leży oczywiście w możliwościach dzieci, tylko niektóre z nich wymagałyby pomocy rodziców. Tematycznie, w tej Cecylce, większość przepisów to pyszne kanapki. Samo opowiadanie związane jest z pierwszym pójściem do szkoły gąski Walerii, przyjaciółki Cecylki i pomyłki, do jakiej doszło, przy okazji przyniesienia pracy domowej. Jest to fajna, zabawna opowiastka, trochę nawiązująca do kulinariów, a trochę do pierwszego dnia szkoły. Przyjemne z pożytecznym, czyli tak, jak lubię najbardziej.
Wydawnictwo: Jedność
Liczba stron: 60
Moja ocena : 5/6
"Cecylka Knedelek i poletko truskawek" napisane jest w bardzo podobnej formie. 1/3 stron to opowiadanie, tym razem o truskawkowych żniwach, które odbywają się w Starym Knedelkowie. Reszta to przepisy kulinarne, jak łatwo można się domyśleć, związane z truskawkowymi słodkościami. W opowiadaniu na pierwszy plan, podobnie, jak to było w książeczce powyżej, wysuwa się gąska Waleria, która w gorącym okresie truskawkowych zbiorów, postanawia opuścić miasteczko i ruszyć na urlop. Od truskawkowego szaleństwa jednak nie ma jednak ucieczki, a wszystkie drogi i tak prowadzą do Starego Knedelkowa i Cecylki.
Obie książeczki są sympatyczne, "cienkie", z dużym drukiem i kolorowymi ilustracjami. Jeżeli do tego dzieciaki lubią kulinaria, choćby tylko od strony wizualnej, Cecylka na pewno przypadnie im do gustu. Poza tym, sukces małego czytelnika, czyli samodzielne przeczytanie CAŁEJ książki, jest gwarantowany. Dlatego tym bardziej zachęcam rodziców do zaopatrzenia się z Cecylkowe tomy. Pierwsze samodzielne czytanie odbędzie się bezboleśnie.
Sardegna
Dobry pomysł na wpisy :)
OdpowiedzUsuńU nas pierwsze samodzielne to Skrzynka Potworów Llucha z Wydawnictwa Tako :D
Sympatycznie :) A jak idzie Twojemu Najmłodszemu czytanie? On jest starszy od mojej Siedmiolatki, no nie?
UsuńO Cecylce słyszałam, ale nie miałam jeszcze okazji poznać jej perypetii. Na pewno rozejrzę się za jej przygodami w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńWybór jest spory, więc coś na pewno powinno przypaść Ci do gustu
Usuń