Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 528
Moja ocena : 4/6
"Zadra", czyli trzeci tom serii z komisarzem Bernardem Grossem Roberta Małeckiego, już za mną. W pierwszym odruchu, sięgając po książkę myślałam, że to już finał, ostatecznie okazało sie jednak, że Autor szykuje dla swoich czytelników jeszcze jedną część, która ma zakończyć cykl.
Po finale "Zadry" mogę wywnioskować, że ostatni tom zostanie poświęcony rozwiązaniu zagadki napaści na Agnieszkę, żonę głównego bohatera, którą 10 lat temu niezidentyfikowany napastnik zaatakował we własnym domu. Bernard nie zdążył na czas przybyć ukochenaj na ratunek, co sprawiło, że Agnieszka na skutek niedotlenienia mózgu zapadła w śpiączkę, w której tkwi do dziś. Do tego, nikt nie ma pojęcia, kto zaatakował kobietę i jaki miał w tym cel.
Gross przez lata odczuwa niewyobrażalne wyrzuty sumienia, w związku z tym, że nie zdążył na czas. Nie potrafi skupić się na żonie, ale nie umie też ruszyć naprzód, oddala się od syna, ktory oskraża ojca o porzucenie matki i obojętność wobec jej śpiączki. Do tego, komisarz bierze na siebie odpowiedzialność za losy całego swiata, umartwia się sprawami, na które nie ma wpływu i absolutnie nie daje sobie szansy na szczęście, choć mógłby je osiągnąć u boku Malwiny, kobiety, z którą łączy go luźny związek.
Nie dziwi więc, że Bernard całą swą energię poświęca pracy. A tym razem power naprawdę mu się przyda, bowiem musi zmierzyć się z pewną sprawą, która ściśle wiąże się z wydarzeniami sprzed laty i wymagać będzie od niego nie lada zaangażowania.
W lesie podchełmżyńskiego Grodna zostają znalezione zwłoki mężczyzny i choć na pierwszy rzut oka wygląda, jakby facet popełnił samobójstwo, pewnie tropy mogą sugerować, że ofierze ktoś pomógł. Identyfikacja zwłok potwierdza, że zamordowany to brat zaginionej przed szesnastul laty, dziewczyny. To wtedy Justyna i jej chłopak Krzysiek, bez wieści znikają po hucznej imprezie nad jeziorem, i choć teoretycznie wiele osób towarzyszło im tamtego dnia, i mogłoby poświadczyć, jak spędzili ostatnie godziny, nikt nie jest w stanie powiedzieć niczego konkretnego, na temat tego zniknięcia.
Przez lata sprawa tkwi w martwym punkcie, aż do momentu znalezienia wisielca. Mężczyzna oprócz powiązań rodzinnych ma przy sobie coś, co może świadczyć, iż widział się z Justyną i Krzyśkiem po imprezie, był zatem prawdopodobnie ostatnią osobą, z która mieli kontakt. Gross w swym śledztwie wraca więc do przeszłości, analizując jeszcze raz wszelkie okoliczności zniknięcia pary studentów. Matka, a także rodzina Krzyśka nabiera wody w usta i w żaden sposób nie pomaga komisarzowi w jego śledztwie, na pewne tropy wpada on dopiero w mieszkaniu domniemanego samobójcy, a mają one związek z pewną piosenką ulubionego zespołu denata.
Równocześnie z działaniami Grossa, sprawą nieoficjalnie zajmuje się detektyw Skalska. Po samobójczej śmierci kochanka, czyli aspiratna Grzegorza Otręby, otrzymuje ona od jego żony tajemniczą przesyłkę. Okazuje się, że Otręba również pracował nad sprawą zaginięcia studentów, dlaczego jednak ukrywał to przed swoim przełożonym i całą komendą?
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi! Ale poważnie mówąc, Robert Małecki kolejny już raz zabiera swoich czytelników w literacką podróż do Chełmży, do tego, pokazuje, że kreując fabułę patrzy w na nią w bardzo szeroki sposób. Teraźniejszość wiąże się z przeszłością, wszystkie trupy z szafy zostają wywleczone na światło dzienne, a wątki, których naprawdę jest mnogo, splatają się w miejscach, w których początkowo nikt by się tego nie spodziewał. Również rozwiązanie przychodzi z nieoczekiwanej strony, i choć historia leniwie się toczy, powoli rozkręca i jest dość specyficzna, bo mroczna, trochę depresyjna, zresztą tak, jak i główny bohater, to nie można odebrać jej tego, że jest interesująca, zaskakująca i ma rozbudowaną warstwą psychologiczną postaci.
Przede mną ostatni tom serii, który z chęcią przeczytam, żeby dowiedzieć się w końcu prawdy, co stało się w domu rodzinym Grossa w dniu, kiedy napadnięto na jego żonę. Mam też nadzieję, że Autor da już komisarzowi odsapnąć, nie będzie go już męczył więcej i przygotuje dla niego pozytywny finał i spokojną emeryturę.
Przeczytaj także:
Sardegna
Kusi mnie, ale muszę zobaczyć poprzednie tytuły.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie trzeba zacząć od początku
UsuńNie znam jeszcze twórczości Małeckiego. Na początek wolałabym chyba coś, co nie jest częścią cyklu. Nie lubię rzeczy zaczynać i nie kończyć, a nie chcę się męczyć, jak nie przypadnie mi do gustu...
OdpowiedzUsuńRobert Małecki ma dwa cykle, jeden z Grossem zaczynający się od "Skazy", a drugi z dziennikarzem Markiem Bennerem - a pierwszy tom to "Najgorsze dopiero nadejdzie". Osobnej powieści nie ma, chyba, że jakieś opowiadanie w antologii. Ale jakbyś chciała zacząć, t zdecydowanie polecam którąś z tych dwóch początkowych
Usuń