Wydawnictwo: SOL
Liczba stron: 352
Moja ocena : 5/6
W tym roku postanowiłam skupić się na wyczytywaniu zasobów własnej biblioteczki (co swoją drogą, nieźle mi idzie, bo od stycznia mam już przeczytanych 13 książek z półki) i sięgać po tytuły, które kiedyś kupiłam bądź otrzymałam i odłożyłam na jakieś nieokreślone "później".
Dlatego też idąc za tym pomysłem wyjęłam z biblioteczki "Zupę z ryby Fugu", czyli jedną z nielicznych, nieprzeczytanych jeszcze przez mnie, powieści Moniki Szwai.
Bardzo lubię historie stworzone przez autorkę i mam do nich olbrzymi sentyment. To od nich wiele się zaczęło, bowiem w czasach przedblogowych, to książki Moniki Szwai były dla mnie tymi pierwszymi, kobiecymi obyczajówkami, po które sięgałam. Życiowe, słodko - gorzkie historie, napisane z humorem, pochłania się na raz. Co ważne jednak, pod przykrywką łatwej, lekkiej i przyjemnej lektury tkwi zazwyczaj jakaś głębsza historia, która wcale nie jest tak banalna, jak na początku mogłoby się wydawać. I w tym właśnie tkwi cały urok powieści Moniki Szwai.
Nie inaczej było w przypadku powyższej książki o nieco przewrotnym tytule. Historia, która przydarzyła się głównym bohaterom jest jak tytułowa zupa z ryby Fugu. Jeżeli kucharz źle ją przyrządzi i popełni błąd w oprawianiu ryby, może spowodować zatrucie, a nawet śmierć konsumenta. Podobnie, pewna decyzja podjęta przez głównych, choć pozornie w dobrej wierze, mając na celu jedynie przyniesienie radości, spokoju i szczęścia, w rzeczywistości przynosi im tylko problemy, rozterki i nieodwracalnie wpływa na życie wielu osób.
Anita i Cyprian są młodym małżeństwem, którzy mimo przeciwności losu, a głównie niechęci ze strony przyszłej teściowej, uważającej związek jej syna za mezalians, starają się budować wspólną przyszłość.
Na początku para nie myśli o dziecku. Ich priorytetem jest życie na własny rachunek, założenie firmy i rozbudowa domu. Jednakże pod wpływem nacisków teściowej, która nalega, aby arystokratyczny ród Dolina-Grabiszyńskich miał potomka, w końcu zaczynają rozważać tę kwestię.
Starania staraniami, a życie życiem. Okazuje się, że Anita ma problemy z zajściem w ciążę, a wielumiesięczne, nieudane próby zaczynają ją coraz bardziej frustrować i męczyć.
Starania o dziecko zamieniają się nieustanną walkę, przepychankę i nieustanną huśtawkę nastrojów. Anita zaczyna się coraz bardziej denerwować, tym bardziej, że teściowa, choć nie okazuje tego wprost, oczekuję od swego syna i synowej konkretnych efektów. Dlatego też, para postanawia, w sekrecie przed mamusią, wielką przeciwniczką metody, zacząć starania o dziecko za pomocą in vitro.
Kiedy i to nie przynosi spodziewanych rezultatów, Anita, korzystając z podszeptów niekoniecznie życzliwej koleżanki, wpada na pomysł wynajęcia surogatki. I to właśnie ta decyzja zmieni wszystko w życiu Grabiszyńskich, ale również życiu teściów, rodziców, a nawet brata Anity. Przede wszystkim jednak, zmieni losy młodej dziewczyny,. Miranda Wiesiołek chce dla siebie innego życia, niż zaplanował dla niej ojciec. Wyjeżdża na studia do Szczecina i to właśnie tam w pewnym momencie splotą się jej losy i małżeństwa Grabiszyńskich, zgadzając się na bycie surogatką tylko i wyłącznie z powodów finansowych.
Tym oto sposobem zmienia się życie wszystkich bohaterów. Mirandy, z wiadomych przyczyn, ale również Anity i Cypriana, w których wstąpiła nieoczekiwana nadzieja na posiadanie upragnionego potomka. To, co wydaje się jednak prostą sprawą, 9 miesięcy oczekiwania i oddanie dziecka do adopcji, zmienia się w rodzinny dramat. A z tego impasu nikt nie wyjdzie bez szwanku.
Choć historia napisana jest z poczuciem humoru, przymrużeniem oka i pełna jest żartów sytuacyjnych, to tak naprawdę jest słodko gorzką opowieścią o parze, która za wszelką cenę chce zostać rodzicami, ale także o dramacie młodej kobiety, wrzuconej niejako w sytuację bez wyjścia.
Książkę połknęłam w parę godzin, przypominając sobie od razu, za co tak bardzo lubię powieści Moniki Szwai. Bardzo się cieszę, że że udało mi się w końcu przeczytać "Zupę z ryby Fugu" i dołączyć ją do stosu książek z półki 2024.
Sardegna
Czytałam :) I jeśli całość mi się podobała, to byłam rozczarowana trochę zakończeniem. Ale dalsze losy Mirandy są wplecione w historię przedstawioną w książce "Anioł w kapeluszu". Polecam :)
OdpowiedzUsuń