Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6
Moją kolejną wakacyjną lekturą, była powieść obyczajowa Krystyny Mirek zatytułowana „Gdzie jest happy end?”. Jest to niezależna, niezwiązana z żadną serią, książka autorki, słynącej z lekkich, przyjemnych powieści skierowanych do kobiet. Historie te zazwyczaj kończą się szczęśliwie, dlatego też powyższy tytuł od razu mnie zaciekawił. Pomyślałam, że autorka odeszła od typowej dla siebie formy, i stworzyła coś odmiennego. A ponieważ na wakacjach czytałam głównie cięższe kryminały i thrillery, stwierdziłam, że lektura tej książki będzie miłą odmianą w moich czytelniczych wyborach urlopowych.
„Gdzie jest happy end?” to opowieść o 40-letniej Liwii, prowadzącej mocno monotonne, uporządkowane i nudne, życie, w dużej mierze podporządkowane dominującej matce, Janinie. Liwia nie buntuje się przeciwko tej rutynie, a jej oczekiwania od życia są niewielkie – pogodziła się z tym, że jej codzienność nie zmieni się już na lepsze. Kobieta dość szybko zaszła w nieplanowaną ciążę, a po porzuceniu przez chłopaka musiała całkowicie zdać się na pomoc rodziców. Dzięki ich wsparciu wychowała córkę, Anię, ale też dla niej i w ramach podziękowania rodzicom, zrezygnowała z siebie.
Ania jest zupełnie inna od swojej mamy – ma obecnie 18 lat i przygotowuje się do matury, jest żywiołowa, pełna energii, pomysłowa, odważna i bardzo zżyta z dziadkiem Ignacym, który stanowi oazę spokoju dla całej rodziny. Babcia Janina natomiast, to prawdziwa "kobieta petarda" – zarządza całym domem i podejmuje wszystkie decyzje, nieustannie wywierając wpływ na Liwię i Anię.
Zbliżają się okrągłe urodziny Liwii, która, choć marzy o wyjątkowym świętowaniu, spodziewa się skromnej uroczystości w rodzinnym gronie. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy kurier dostarcza rodzinnie tajemniczy kosz pełen dorodnych jagód. Babcia Janina, widząc przesyłkę, wpada w nieoczekiwany szał, co zaskakuje wszystkich. Nie chce zdradzić, kto mógł być nadawcą tej dziwnej paczki, choć wydaje się, że doskonale wie, kto to może być. Liwia i Ania, zaciekawione sytuacją, postanawiają dowiedzieć się, kim jest tajemniczy nadawca. Okazuje się, że to ktoś z przeszłości Janiny – adorator, o którym nikt wcześniej nie słyszał.
Jak to możliwe, że 67-letnia kobieta, przez 40 lat żona tego samego mężczyzny, ma jakieś sekrety sprzed lat? Liwia, która niewiele wie o przeszłości swoich rodziców, zaczyna dociekać i zastanawiać: jak się poznali, co ich w sobie zauroczyło. Nigdy też nie rozumiała, dlaczego nosi tak fantazyjne imię, które zupełnie nie pasuje do surowej, racjonalnej Janiny i mocno stąpającego po ziemi Ignacego.
Wraz z córką, Liwia zaczyna prywatne śledztwo, które prowadzi ją do ekscentrycznego mężczyzny, byłego pisarza i dawnej miłości Janiny. W ten sposób odkrywa tajemnice z przeszłości, które całkowicie zmienią postrzeganie własnej rodziny. Największym wyzwaniem dla Liwii będzie pogodzenie swojego dotychczasowego, uporządkowanego życia z nagłą rewolucją, którą przyniesie odkrycie tajemnic matki.
Liwia niespodziewanie odnajduje się w tej nowej sytuacji. Okazuje się, że pod warstwą rozsądku i stabilności tkwi w niej gen szaleństwa i chęć zmiany, tłumione przez lata, a to, co wcześniej uważała za swoje dziwactwo, staje się częścią jej nowej tożsamości.
"Gdzie jest happy end?" to bardzo przyjemna opowieść. Jej lektura okazała się świetnym odpoczynkiem od cięższych i bardziej krwawych książek zabranych na wakacje. Z zainteresowaniem śledziłam przemianę Liwii, która z nieśmiałej, podporządkowanej bliskim kobiety, staje się pewną siebie osobą, gotową na zmiany. Trochę zasmucił mnie wątek Ignacego. Szkoda, że autorka nie pozwoliła mu bardziej rozwinąć skrzydeł.
W każdym razie, lubię takie historie. Stanowią dla mnie naprawdę miłą formę odpoczynku, a powieści Krystyny Mirek szczególnie.
Sardegna