Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 320
Moja ocena : 6/6
Mam nadzieję, że nie znudziliście się jeszcze moimi wpisami na temat książek z kategorii literatury wysokogórskiej. To ostatnio moja ulubiona tematyka, więc sporo ich pojawiło się w ciągu ostatnich miesięcy. Powyższa książka będzie akurat jedną z moich zaległości i to taką sporą, bowiem "Nangę Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia" przeczytałam w grudniu 2016. Kiedy jednak kończyłam rok czytelniczy i robiłam podsumowanie na blogu, nie zdążyłam opisać jedynie tej książki, przełożyłam zatem wpis na jej temat na nowy rok. I tak oto, pół roku później...jest.
Książka ma dwóch autorów - dziennikarzy, zajmujących się sportem i tematyką wysokogórską: Piotra Tomzę i Dominika Szczepańskiego, którego to akurat miałam okazję poznać osobiście na spotkaniu autorskim w Tychach z Adamem Bieleckim. Dominik Szczepański jest współautorem "Spod zamarzniętych powiek", świetnej książki, jednej z najlepszych z tej kategorii, jaką przyszło mi czytać. Przed spotkaniem w Tychach zupełnie wyleciało mi z głowy, że na miejscu będzie także dziennikarz. W przeciwnym razie wzięłabym ze sobą "Nangę..." do podpisu. Na spotkaniu przyznałam się do tego, pytając pana Szczepańskiego, czy będzie może obecny na targach, żebym mogła swój błąd naprawić. Ten jednak stwierdził, że jego postać i książka nie są chyba na tyle popularne, żeby promować się na TK. Pozwolę się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
Tak, jak powiedziałam, książka składa się z przeplatających się relacji dwóch dziennikarzy, będących świadkami zdobywania po raz pierwszy Nangi Parbat zimą. Piotra Tomza towarzyszył wyprawie "Nanga Dream 2015/2016 Justice for all" od strony doliny Rupal, natomiast Dominik Szczepański przebywał w bazie z większą grupą himalaistów, próbujących zdobyć górę od strony doliny Diamir.
Grupa "Nanga Dream", czyli ekipa młodych wspinaczy, niezrzeszonych z Polskim Himalaizmem Zimowym, pod kierownictwem Marka Klonowskiego, składa się z prawdziwych pasjonatów, ludzi pełnych werwy, wiary w sukces, ale jednak amatorów, w porównaniu z profesjonalnymi ekipami z doliny Diamir. Ta grupa próbuje zdobyć górę na własnych warunkach.
Paweł Dunaj, Michał Dzikowski, Paweł Witkowski, Tomasz Dobkowski, Paweł Kudła i Marek Klonowski, własnym sumptem, z dofinansowaniem społecznym, wielkimi chęciami i niepohamowaną energią, chcą po raz pierwszy wejść zimą na szczyt. Ich wyprawa, trochę spontaniczna, pełna jest pasji i opiera się raczej na dobrej zabawie niż na nacisku, że górę trzeba koniecznie w tym sezonie zdobyć. Jako że mało kto daje im większą szansę na powodzenie wyprawy, to tylko wzmaga w chłopakach chęć udowodnienia, że dadzą radę.
Po stronie Diamir wspinają się profesjonaliści. Cztery zespoły jednocześnie próbują po raz pierwszy zimą stanąć na szczycie Nangi. Ich poczynania obserwuje z pierwszej ręki Dominik Szczepański. Pierwszy zespół tworzy Adam Bielecki i Jacek Czech - para dobrze już znana. Adam Bielecki, zimowy zdobywca Broad Peak i Gasherbrum I oraz jego partner Jacek Czech, jego pierwszy instruktor wspinaczki, tworzą ekipę "Nanga Stegu Revolution 2015/16". Planują oni zdobyć górę stylem alpejskim, aklimatyzując się już wcześniej w Ameryce Południowej.
Drugi zespół to Simone Moro i Tamara Lunger, mocny duet, opierający się na doświadczeniu Moro (jako pierwszy wszedł zimą na trzy ośmiotysięczniki) i młodości Tamary.
Trzeci skład to Alex Txikon, Daniele Nardi i Muhammad Ali Sadpara - ekipa "Nanga Parbat Winter Expedition 2015/2016". Natomiast zespół czwarty to Tomasz Mackiewicz i Elizabeth Revol, para najbardziej ekstrawagancka, pełna sprzeczności, która o dziwo, świetnie się w górach dogaduje.
I tak obaj dziennikarze, będący na miejscu w bazach po obu stronach góry, obserwują przez kilka miesięcy zmagania pięciu ekip z ośmiotysięcznikiem. Czas ten obfituje nie tylko w sukcesy i porażki wspinaczkowe, wzajemną współpracę i pozytywne relacje między uczestnikami, a także animozje, niedomówienia i swoistą rywalizację o pierwszeństwo na szczycie.
"Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia" jest chyba pierwszą książką wysokogórską (z tych, które czytałam), opisującą himalaizm zimowy od tej niekoniecznie wzniosłej strony. Nie da się, w zapisie przygotowań do pierwszego zimowego zdobycia Nangi, nie zauważyć analogii do wyścigu, choć wszyscy zainteresowani temu zaprzeczają, wnioski nasuwają się same.
Powyższa książka ma dla mnie trochę inne znaczenie, niż wszystkie, dotychczasowo przeczytane w tym temacie. Jest taka trochę słodko - gorzka i burzy moją "równowagę emocji", jaką wywołuje w mnie literatura wysokogórska. Nie zmienia to jednak faktu, że oceniałam ją na 6 i wzbogacę nią mój zbiór książek o górach w domowej biblioteczce.
Sardegna
Nie znudziliśmy się i znów zazdrościmy;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze! w sensie nudy, nie zazdroszczenia :)
UsuńNie nudzimy się, ale nie zazdrościmy jak Paula, bo ja książkę już czytałam i bardzo mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńUff, to dobrze, bo już myślałam, że przesadzam z tą górską literaturą :) ale nic na to nie poradzę, że tak ją lubię!
Usuń