Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 310
Moja ocena : 5/6
"Spadek" Kasi Bulicz - Kasprzak jest książką z gatunku tych szalonych. Niby jest to powieść obyczajowa, ale z drugiej strony to historia lekka, łatwa i przyjemna, taka bajka dla dużych dziewczynek, która nie ma prawa bytu zdarzyć się w prawdziwym życiu. Czyta się ją bardzo szybko, mimo iż wiele się tam dzieje, z jednego wątku praktycznie rodzi się kolejny, z jednego miejsca akcji przenosimy się w kolejne, a bohaterowie mnożą się, jak grzyby po deszczu. Mimo chaosu, ciekawa fabuła i lekkości prowadzenia opowieści przez Autorkę sprawia, że ogólne wrażenie lektury jest raczej pozytywne, jeśli oczywiście podchodzi się do "Spadku" w kategoriach miłego czytadła.
Czytałam niedawno inną książkę Kasi Bulicz - Kasprzak ("Sprzeczne sygnały"), która choć na pierwszy rzut oka wydawać się może podobna do powyżej, głównie za sprawą utrzymanej w podobnej konwencji okładki, to jednak prezentuje zupełnie inny poziom. Jest po prostu fajną i logiczną opowieścią kryminalno - obyczajową, która zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu.
Wracając jednak do "Spadku", jego bohaterką jest trzydziestoparoletnia Dorota, która leczy rozstanie ze swoim ukochanym, otrzymanym od koleżanki psem. To właśnie opieką nad czworonogiem postanawia zrekompensować sobie złamane serce i pogodzić z faktem bycia singielką z przymusu. Mając w perspektywie niepewną pracą i dość trudne relacje z mamą, wydaje jej się, że już nic dobrego jej w życiu nie spotka. Pewnego dnia Dorota otrzymuje dziwny telefon ze szpitala, z którego dowiaduje się, że jej dziadek potrzebuje opieki. Problem polega jednak na tym, że dziewczyna tego dziadka w ogóle nie zna i nie ma pojęcia o jego istnieniu. Ojciec jej ojca - człowieka, który zostawił mamę, kiedy była w ciąży, jest dla niej zupełnie obcy, nie ma więc zbytnio ochoty nim się zajmować, ani go odwiedzać.
Przyzwoitość nakazuje jej jednak pojechać do szpitala i sprawdzić, co dolega staruszkowi. Ta wizyta, a właściwie pierwszy telefon ze szpitala zmienia całe życie Doroty, która wraz z nowo poznanym dziadkiem i opieką nad nim dostaje w tytułowym spadku również jego zaniedbane gospodarstwo pod Zamościem, sąsiadów, nowych przyjaciół Kim i Adama, a także nie poznanego nigdy wcześniej, ojca i jego ukochaną.
Wraz z dziadkiem i ojcem do dziewczyny trafia cała gama nieznanych dotąd uczuć i wspomnień, których niedosyt, wbrew pozorom, odczuwała przez całe życie. Dorota dostaje również szansę na rozmowę z matką i wyjaśnienie tajemnic, które ta ukrywała przed córką przez szereg lat. Co wydarzyło się trzydzieści lat temu? Dlaczego ojciec je porzucił? Cała ta sprawa wydaje się być bardzie skomplikowana, podobnie, jak relacja Doroty z dziadkiem. Staruszek okazuje się być dość specyficznym człowiekiem. Na pierwszy rzut oka odpychający i grubiański, jednak dziewczyna na przekór samej sobie i zdrowemu rozsądkowi, postanawia się nim zaopiekować i dać mu szansę. Z tej życiowej rewolucji wynikną naprawdę niesamowite sytuacje.
Tak, jak już pisałam na początku, "Spadek" zrobił na mnie dość pozytywne wrażenie, ale tak jak powiedziałam, jest to taka bajka dla dużych dziewczynek i mimo, iż tematyka książki nie wydaje się być banalna, to przez fakt, że tyle się w niej dzieje i z jednego wątku rodzi się kolejny, nie da się jej traktować jej poważnie. Wszystkiego jest tutaj za dużo, jak dla mnie oczywiście. Mamy motyw zamojskiej wsi, dziadka, tajemnicy rodzinnej, ojca i jego ukochanej, konfliktu z mamą, relacji z ojczymem, jest wątek uczuciowy głównej bohaterki i to nawet w dwóch wariantach, jest wyjazd za granicę i ukochana ciocia. Jest skomplikowana przeszłość, trudna teraźniejszość i niejasna przyszłość. Niby wszystko to, co piszę układa się w logiczną całość, ale potraktowane jest w jakiś taki luźny sposób, który nie kreuje poważnej obyczajówki mówiącej o realnych problemach prawdziwych ludzi, tylko raczej o daje czytelnikowi wyidealizowaną, serialową rzeczywistość.
Myślę, że Autorka eksperymentuje i to na pewno zasługuje na pochwałę. Podobnie, jak fakt, że "Spadek" wymyka się trochę oklepanym, fabularnym schematom powieści dla kobiet i czyta się go bardzo przyjemnie. Mnie osobiście jednak, zdecydowanie bardziej podobały się "Sprzeczne sygnały", które to z czystym sumieniem polecam.
Sardegna
Zaintrygowałaś mnie tą opinią. Czas sięgnąć po książkę, która czeka już na półce :) Zapraszam w moje skromne progi: https://codzienniezksiazka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czujesz się zachęcona. A za zaproszenie dziękuję, zerknę na pewno :)
Usuń