W maju wybraliśmy się do Teatru Miejskiego w Gliwicach, na przedstawienie o znamiennym tytule "Chłopiec z Gliwic". Tym razem na spektakl poszliśmy w trójkę, a to dlatego, że moje dzieci tak bardzo polubiły ten sposób spędzania wolnego czasu, i tak miło wspominały naszą pierwszą i drugą wizytę w teatrze, że nie miałam serca któremuś z nich odmówić, i wybrać, które z nich pojedzie ze mną na następny spektakl.
"Chłopiec z Gliwic" okazał się dla moich dzieci zupełnie nowym doświadczeniem, jednak na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie spełnił do końca ich oczekiwań. Faktycznie, przedstawienie skierowane jest raczej dla młodszych odbiorców, i to nie tylko przekazem, ale też i formą, stąd komentarze moich dzieci po zakończeniu spektaklu były raczej oschłe. Musiałam na początek przypomnieć im, jak to jest w teatrze, wytłumaczyć, że każde przedstawienie jest inne, jedno bardziej poważne i refleksyjne, jak "Mała Syrena", inne bardziej rozrywkowe i zabawne, jak "Dzieci z Bullerbyn", a jeszcze inne opowiada pewną autentyczną historię, tylko w nieco nietypowy sposób.
Kiedy po moich tłumaczeniach spojrzeli w końcu na "Chłopca z Gliwic" bardziej przychylnym okiem, nagle okazało się, że w sumie to było fajnie! Dowiedziałam się więc, że były śmieszne momenty, piosenka finałowa wpadła w ucho, fortel z kaszą był zaskakujący, ale w sumie sprytny i przemyślany, a Królowa Mrówek była ekstra skarpetką (Młody nie dał się przekonać, że być może była czymś innym, nie wnikam...)
[Fot. Krzysztof Krzemiński]
Przedstawienie "Chłopiec z Gliwic" inspirowane jest prawdziwymi wydarzeniami z historii miasta, które miały miejsce w XVII wieku. Wtedy to duński hrabia Ernest von Mansfeld wraz ze swym wojskiem stanął pod murami miasta i zażądał poddania się Gliwic. Choć wróg miał oczywistą przewagę, gliwiczanie nie poddali się bez walki, a na czele obrońców miasta stanął dzielny szewczyk Przemko i jego ukochana, choć nieosiągalna dla niego, Jadwiga, córka burmistrza. Bohaterowie spektaklu, tak, jak kiedyś dzielni mieszkańcy Gliwic, stają do walki z groźnym Mansfeldem i z pomocą małych przyjaciół - mrówek, ratują miasto przed najeźdźcą.
[Fot. Krzysztof Krzemiński]
Przygody Przemka i Jadwigi zaprezentowane są przez czterech aktorów, którzy przyjmując rolę błaznów, popisują się trochę przed publicznością. Wykonują niezliczone harce, a przy okazji opowiadają powyższą historię. W swej interpretacji posiłkują się kukiełkami przedstawiającymi najważniejsze postacie dramatu (Przemko, Jagwiga, burmistrz, Masfeld, Królowa Mrówek). Są jednocześnie narratorami tej opowieści, jak i występującymi. I to jest na pewno ciekawe doświadczenie, zwłaszcza dla dzieci, które rzadko mają do czynienia ze spektaklami w takiej formie, a jeżeli już, to na pewno nie na tak wysokim poziomie. Okazuje się bowiem, że historia opowiedziana kukiełkami, również może być interesująca i coś nowego odbiorcom zaprezentować.
Nie wyobrażacie sobie nawet, jak fajnie było mi
obserwować, jak moje dzieci odbierają tą różnorodność przekazu, formy i treści, zawartych w poszczególnych spektaklach. Jak każde kolejne przedstawienie dostarcza im nowych emocji, przynosi inne przemyślenia i ... pozwala na naturalne kształtowanie się ich gustu. Nawet, jeśli coś nie do końca im się w spektaklu podoba, to potrafią to przeanalizować i uargumentować swoje zdanie. Myślę, że taka umiejętność również jest bardzo cenna.
Spektakl "Chłopiec z Gliwic" trwa 60 minut i przeznaczony jest dla dzieci 5 +. Faktycznie w tym przypadku najmłodsi odbiorcy są, jak najbardziej właściwą grupą docelową. Również interakcja aktorów z publicznością nastawiona jest raczej na najmłodszych. Tak, jak pisałam wcześniej, moje 10 i 8 letnie dzieci były jednymi z najstarszych widzów, odczuli więc to, że forma przekazu bardziej przemawia do ich młodszych kolegów, niż do nich samych.
Myślę jednak, że warto mieć świadomość, iż Teatr Miejski w Gliwicach oferuje również coś dla młodszych widzów. Oprócz powyższego spektaklu na afiszu jest również spektakl "W kole" (3-5 lat), a także "Powitanie", czyli teatr dla najmłodszych - maluszków od 6 miesiąca życia, do 3 lat. Każdy rodzic znajdzie więc w ofercie coś dla swoich pociech.
Myślę jednak, że warto mieć świadomość, iż Teatr Miejski w Gliwicach oferuje również coś dla młodszych widzów. Oprócz powyższego spektaklu na afiszu jest również spektakl "W kole" (3-5 lat), a także "Powitanie", czyli teatr dla najmłodszych - maluszków od 6 miesiąca życia, do 3 lat. Każdy rodzic znajdzie więc w ofercie coś dla swoich pociech.
Sardegna
Warto już od najmłodszych lat zabierać dzieci na takie spektakle. Nie tylko do kina na bajki
OdpowiedzUsuń