Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 416
Liczba stron: 416
Moja ocena : 6/6
Jestem wielką fanką twórczości Wojciecha Nerkowskiego, człowieka o wielu talentach, scenarzysty i autora powieści kryminalnych, którego
miałam okazję poznać osobiście w roku 2018. Wtedy to, w katowickiej księgarni Tak Czytam, miało miejsce spotkanie autorskie, organizowane przez Śląskich Blogerów Książkowych, na które pisarz przyjął zaproszenie. Po części oficjalnej przyszedł czas na swobodną część nieoficjalną, czyli bardzo miłe popołudnie, spędzone na rozmowach o książkach, ale nie tylko.
Od tamtego czasu śledzę twórczość Autora i jego aktywność w social mediach. Nie czytałam wprawdzie "Przecięcia", czyli poprzedniej powieści, ale czytając opinie innych ŚBKów wiem, że była to bardzo przyjemna lektura, którą muszę ją koniecznie nadrobić.
Natomiast w październiku premierę
miała kolejna jego książka, o nieco przewrotnym tytule "Okrutnie piękny". Jego historia rozgrywa się po
części w Warszawie, a w kulminacyjnym momencie przenosi się na Sri
Lankę, to tam bowiem bohaterowie, czyli paczka przyjaciół znająca się od
czasów studiów, spędza luksusowe wakacje. To właśnie podczas urlopu, z
balkonu hotelu, w którym mieszkają przyjaciele, wypada młody mężczyzna, ginąc na miejscu. Nieszczęśliwie, denatem okazuje się być jeden z członków Plutonu (tak żartobliwie bohaterowie określają swoją paczkę), bardzo przystojny, lubiany w środowisku,
Konrad Krauze. Młody, świetny w swoich fachu, lekarz, wydaje się wygrać los na loterii zwanej życiem. Nieziemsko urodziwy, utalentowany muzycznie i sportowo, uwielbiany przez kobiety, społecznik, do tego bardzo sympatyczny i pozytywny człowiek, szczęśliwy mąż pięknej Alicji. Kto mógł zatem chcieć jego śmierci?
Do końca nie wiadomo, jak doszło do tej tragedii. Czy ktoś popchnął Konrda, czy to było samobójstwo, w każdym razie, podejrzanych o potencjalny udział w zdarzeniu jest wiele osób, zwłaszcza tych z najbliższego otoczenia mężczyzny.
Okazuje się bowiem, że Konrad nie był tak idealny, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, do tego miał także wielu wrogów. Niektórym wyraźnie przeszkadzała jego dobra passa, i to w każdej dziedzinie życia, wielu zaszedł za skórę głównie faktem, iż był szaleńczo uwielbiany przez kobiety, z czego skwapliwie korzystał. W grupie przyjaciół nie było właściwie takiej dziewczyny, która była w stanie mu się oprzeć, może to więc zazdrość stała się ostatecznie powodem jego śmierci?
Historię, jaka doprowadziła do śmiertelnego wypadku, poznajemy z perspektywy Tomasza. Jest on nauczycielem biologii (mój kolega po fachu), chłopakiem Marty, należącej do Plutonu od czasów studenckich. Dzięki swej ukochanej, Tomasz przenika do tego zamkniętego środowiska, a przez to, że jest
"człowiekiem z zewnątrz" może być niezależnym obserwatorem relacji
panujących w grupie. Jego rola okaże się bezcenna, wpadnie on bowiem na
ciekawe spostrzeżenia dotyczące Konrada, który wśród swoich znajomych
uchodzi za gwiazdę, tak naprawdę ma wiele do ukrycia.
Oprócz Tomasza, Marty, a także Konrada i jego żony Alicji, fotografki, zajmującej się artystycznymi zdjęciami, do Plutonu należy także Gośka, młoda mężatka, pracująca w firmie farmaceutycznej, Julka, która aktualnie mieszka w Indiach i tam, wraz z mężem Paulem pracują w lokalnym szpitalu onkologicznym, a także małżeństwo,
Anita i Andrzej, rodzice dwójki chłopców, którzy są parą od czasów studiów. Każdy z przyjaciół ma jakąś tajemnicę, a dziwnym trafem wszystkie w jakiś sposób wiążą się z Konradem...
Najnowszą powieść Wojtka Nerkowskiego określiłabym, jako kryminał z bardzo rozbudowanym wątkiem obyczajowym.Historia do tego stopnia przypadła mi do gustu, że dałam jej najwyższą
notę, co mi się ostatnio nie często zdarza. Dlaczego aż tak mi się
podobało? Otóż fabuła książki jest świetna, sam pomysł na intrygę
również. Jest dynamicznie, zaskakująco i ciekawie, co jednak najbardziej
przypadło mi do gustu, to fakt, iż "Okrutnie piękny" jest taki
trochę "filmowy". Sceny opisane są bardzo szczegółowo, widać tutaj
bardzo wyraźnie scenopisarskie doświadczenie Autora, ale dzięki temu
historia klaruje się czytelnikowi niemalże, jak obraz oglądany na
ekranie.
Faktycznie, zdarzają się książki, w których nadmiar opisów jest
męczący i zupełnie zbędny, jednak nie w tym przypadku. Tutaj taka
dokładność jest wielką zaletą, a odbiorca musi przyłożyć się do
lektury, nie da rady bowiem "przelatywać" treści wzrokiem. W tej
historii ważne jest każde zdanie, bo nawet bezwiednie ominięty akapit
sprawi, że po paru chwilach będziemy musieli do niego wrócić, żeby
uzyskać niezbędne informacje do dalszej lektury.
Lubię takie historie. Bogate w treść, z niebanalnym zakończeniem i trupami w szafie, które wyskakują w najmniej oczekiwanym przez bohaterów, momencie. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania tej powieści. Gwarantuję, że zatracicie się w lekturze na dobre.
Sardegna
Ostatnio rzadko sięgam po tego typu powieści, ale tą historią zainteresowałaś mnie na tyle, że będę miała ją na uwadze i pewnie sięgnę jak będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natalia