Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 700
Moja ocena : 6/6
Jestem wielką fanką powieści Artura Urbanowicza. Zresztą nie raz o tym wspominałam, mówiąc, ze "Inkub" to moja książka roku 2019. Również w momencie, kiedy ktoś pyta mnie o polecenie jakiegoś wciągającego horroru, podaję nazwisko autora mówiąc, że jego książki są niesamowicie klimatyczne i nie potrzebują krwawych opisów, aby wzbudzić w czytelniku dreszczyk emocji.
Kiedy więc pojawiła się informacja o premierze kolejnej powieści grozy wychodzącej spod pióra autora, bardzo się ucieszyłam. Tym bardziej, że w przypadku Artura Urbanowicza nigdy nic nie wiadomo, no może poza tym, że lektura jego książek dostarcza nie lada wrażeń, a opasłe, ponad sześciuset stronicowe tomy czyta się na raz.
I tak na przykład najnowszy "Deman" to powieść, w której nic nie jest oczywiste, a fabuła stanowi źródło wielu, wzajemnie przenikających się wątków, ostatecznie splatających się ze sobą w końcowych rozdziałach. Jednak, co ważniejsze, jest to tylko wierzchołek góry lodowej, o czym sam autor wspomniał, przy okazji spotkania autorskiego na katowickich Książkonaliach, zapowiadając niespodziankę w postaci dalszych przygód głównego bohatera, w równie opasłych tomach.
Niesamowite jest to, w jaki sposób autor kreuje wymyśloną przez siebie historię i ileż pracy wkłada w jej rozbudowanie. Skoro pierwszy tom przygód ma siedemset stron, a kolejne zapowiadają się podobnie, wyobraźcie sobie zatem bogactwo tego uniwersum, a właściwie demanversum.
"Deman" to historia przypominająca jajko niespodziankę. Ma wiele warstw, tajemnic, odnośników i nawiązań, ale też pozornie niepołączonych wątków, co więcej, nie wiadomo nawet do końca, kto jest głównym bohaterem tej powieści. Na początku lektury można byłoby sadzić. że jest to Dorian Wach, młody ksiądz posługujący na jednej z warszawskich parafii. W trakcie lektury okazuje się jednak, że bohaterów jest więcej, i żaden z nich nie chce oddać pozostałym palmy pierwszeństwa.
Dorian Wach ma powołanie, lubi swoją pracę, która jest jego wielką pasją, ma bardzo dobry kontakt z parafianami, jest również prawą ręką i pomocnikiem proboszcza, księdza Kropidłowskiego. Dorian ma również swoją tajemnicę, stanowiącą zadrę w jego parafialnej codzienności i nie współgrającą z wyznawanymi wartościami, musi jednak z nią żyć, bo wie, że nie jest w stanie zmienić przeszłości, choć bardzo by tego pragnął.
Problemy osobiste młodego księdza zostają odłożone na bok w momencie, kiedy zostaje on wraz z proboszczem wezwany do jednej z parafianek. Okazuje się, że kobieta została opętana przez demona i tylko ksiądz Kropidłowski jest w stanie odprawić nad nią egzorcyzm. W czasie procesu uzdrowienia, którego sam Dorian nie rozumie, coś wyraźnie przebiega nie po myśli egzorcysty. Dorian w wyniku szoku mdleje, a kiedy odzyskuje świadomość, parafianka nie żyje, a o jej śmierć zostaje oskarżony ksiądz proboszcz.
Dorian nie potrafi dojść do siebie po tym zdarzeniu, ale też w jego życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Mężczyzna zauważa u siebie pewne zmiany mentalne, cały czas prowadzi ze sobą jakiś wewnętrzny dialog, inaczej postrzega też świat. Pewnej nocy zauważa u siebie również zmianę fizyczną i choć na początku jest tym faktem przerażony, to z czasem coraz bardziej mu się to podoba. Ksiądz dochodzi do wniosku, że widocznie podczas aktu egzorcyzmu demon musiał wstąpić w jego ciało, ale pod wpływem jakiś przedziwnych okoliczności, jest on w stanie kontrolować tą mroczną siłę i nią sterować.
Mężczyzna coraz lepiej czuje się w swej nowej skórze, przeobrażając myśli, działania i intencje demona na swoją korzyść. Zachęcony nową siłą i umiejętnościami postanawia oczyścić świat z wszelkiego zła, wyruszając na mini krucjaty, dyscyplinuje, albo usuwa z miasta osoby prowadzące, według niego, grzeszny tryb życia.
Tym oto sposobem Dorian staje się przedziwnym "superbohaterem" Warszawy, a jego misja całkiem pozytywnym elementem w życiu miasta. Problem pojawia się jednak w momencie, kiedy mężczyzna przekonuje się, że nie jest w stanie do końca kontrolować swoich mocy, a jego poczynania zaczynają interesować i niepokoić coraz szerszą grupę mieszkańców, polityków, ale też przestępców. Dlatego też deman trafia na listę podejrzanych, których trzeba jak najszybciej schwytać i unieszkodliwić. Jednak jego aresztowanie schodzi na dalszy plan, kiedy to w stolicy dochodzi do innych wydarzeń, burzących spokój i bezpieczeństwo Warszawiaków.
Wątek Dawida Volkodlaka mógłby stanowić właściwie fabułę osobnej powieści. Dawid to znany w całym kraju sportowiec, człowiek bardzo oddany swojej pracy, który również skrywa pewną tajemnicę, sięgającą czasów jego dzieciństwa. Pewne sytuacje w jego życiu zawodowym doprowadzają go do odkrycia wszystkich skrywanych przez lata, kart. Efekt tego comming outu wymknie się w pewnym momencie spod kontroli i wstrząśnie całym miastem.
Jakby tego było mało, Warszawa ma jeszcze jednego tajemniczego mieszkańca, człowieka ukrywającego się przed światem, opinią publiczną i mediami. Personę niezwykle ważną, ale również niebezpieczną i odrażającą.
W pewnym momencie te trzy przedziwne postacie zetkną się ze sobą, zanim jednak do tego dojdzie, w tej historii wydarzy się naprawdę wiele (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Zanim czytelnik przeczyta o konfrontacji trzech mężczyzn i sytuacji, w jakiej do niej dojdzie, będzie musiał zmierzyć się ze wszystkimi wątkami, które przygotował dla niego Artur Urbanowicz. Na szczęście, sprawi to tylko prawdziwą czytelniczą przyjemność.
Początek "Demana" może czytelnika troszkę zbić z tropu, bowiem już na starcie dostajemy trzy zupełnie różne wątki, nijak ze sobą połączone. Trudno jest już na starcie wywnioskować, co mają wspólnego, zarówno ze sobą, jak i z rozwijającą się fabułą. W kolejnych etapach czytania wszystko jednak nabiera sensu. Najlepiej wtedy wrócić do początkowych rozdziałów i jeszcze raz zapoznać się z genezą historii, zwracając uwagę na wszystkie szczegóły. Polecam, sprawdziłam.
Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć, iż "Deman" to przykład takiej powieści, jaką bardzo lubię. Przede wszystkim, za interesującą kreację bohaterów. Czytelnik do końca nie wie, kto jest postacią pozytywną, kto negatywną, również świat dobra i zła płynnie się ze sobą przenika. Do tego, fabuła skłania odbiorcę do skupienia i wysiłku intelektualnego, ponieważ jest swoistą matrioszką, skrywającą w sobie coś więcej, niż to, co widać na pierwszy rzut oka. Właściwie po zakończeniu lektury trzeba byłoby zacząć czytać ją ponownie, żeby odkryć jeszcze raz wszystkie smaczki i pominięte wątki, zawarte gdzieś między stronnicami.
Jestem pod wielkim wrażeniem "Demana", ale przede wszystkim pracy, jaką wykonał autor na jego rzecz. Z chęcią przeczytam kolejne tomy i mam nadzieję, że autor nie będzie kazał nam na nie za długo czekać. Takich historii potrzebuje rynek książki, powieści, które nie są banalne, skłaniają czytelnika do pewnego rodzaju zaangażowania intelektualnego, z wciągająca fabułą i zapewniające rozrywkę. Bardzo polecam!
Sardegna
Zapowiada się interesująca lektura :)
OdpowiedzUsuń