Wydawnictwo: Pojezierze
Liczba stron: 279
Moja ocena : 5/6
Kontynuując idę doczytywania serii, którą sobie zaplanowałam na początku roku 2023, lecę dalej z przygodami Pana Samochodzika. Po "Fantomasie" przyszedł czas na "Zagadki Fromborka", a ja byłam wyjątkowo ciekawa lektury, bowiem ten akurat tom, jako jeden z nielicznych, przeczytałam jeszcze za czasów nastolatkowych.
Pamiętam bardzo pozytywne wrażenia, jakie mi towarzyszyły podczas jej czytania, ale zupełnie nie potrafiłam przypomnieć sobie fabuły. Tym bardziej byłam ciekawa, czy po latach ta przygoda Pana Samochodzika we Fromborku nadal mi się spodoba.
Tak, jak pisałam o "Fantomasie", jest to tom mocno przegadany i znacznie osłabia emocje związane z poznawaniem kolejnych perypetii głównego bohatera. Na szczęście przygoda we Fromborku jest o wiele bardziej dynamiczna, a przez to bardziej interesująca dla młodego, jak i starszego czytelnika.
Tym razem pan Tomasz będzie musiał zmierzyć się z podwójną zagadką, otóż dostaje on zlecenie od dyrektora Marczaka, szefa Departamentu i Ochrony Zabytków, aby zająć się sprawą cennych monet kolekcjonerskich, które pojawiły się w obiegu. Monety nie dość, że są bardzo rzadkie, to jeszcze pochodzą z historycznego okresu naszego kraju i są właściwie bezcenne. Pochodzą prawdopodobnie z jakiejś zaginionej, prywatnej kolekcji i sam ich fakt pojawienia się w obiegu i na rynku numizmatycznym jest wielkim wydarzeniem. Dyrektor Marczak zleca Tomaszowi odkrycie źródła tych monet i ich sprawdzenia ich ewentualnej autentyczności.
Jednocześnie z monetami, prowadzona jest sprawa odkrycia trzech skrytek niemieckiego pułkownika Koeniga, w których ukrył on pod koniec wojny, unikalne przedmioty skradzione z pruskich muzeów, kościołów lub prywatnych kolekcji. Kiedy na tereny Prus wkraczała Armia Czerwona, Koening ukrył gdzieś swoje skarby, aby później mieć do nich dostęp, sporządził nawet krótką, zaszyfrowaną mapę ich ukrycia, nie przewidział jednak, że zginie, zanim zdoła je odzyskać.
Odnalezieniem skrytek we Fromborku zajmuje się inny pracownik Ministerstwa, magister Pietruszka, czyli kolega po fachu pana Tomasza. Znalazł on już pierwszy schowek, ale pozostałe dwa stoją jeszcze pod znakiem zapytania, natomiast Pan Samochodzik ma poważne podejrzenia, że sprawa monet ma ścisły związek z tymi skrytkami. Nie chce jednak narażać się koledze z pracy, tym bardziej, że magister Pietruszka jest człowiekiem o wielkiej ambicji, ale czuje na plecach oddech pana Tomasza, jako tego niezwykłego poszukiwacza skarbów, i nie chce być od niego gorszy.
Aby więc nie generować nerwowej atmosfery, muzealnik wyrusza do Fromborka, ale w zupełnie innej sprawie. Od dyrektora otrzymuje dodatkowe zadanie, czyli napisania przewodnika po mieście i współpracy z okolicznymi grupami archeologów i historyków, badających pracę i życie samego Mikołajka Kopernika.
Nie da się jednak ukryć, że sprawa monet i skrytek zdecydowanie bardziej interesuje poszukiwacza, niż pisanie przewodnika, tym bardziej, że w jego otoczeniu kręci się podejrzany osobnik, mistrz iluzjonista mianujący się pseudonimem Cagliostro. Pan Tomasz ma podejrzenie, że magik również ma związek ze skrytkami Keniga, a co gorsza, współpracuje z Waldemarem Baturą, czyli przeciwnikiem Ministerstwa, pojawiającym się zawsze tam, gdzie jest możliwość nielegalnego zarobku na dziełach i dobrach kultury.
Panu Samochodzikowi, jak zwykle, pomagają młodzi przyjaciele: harcerz Baśka, znany czytelnikom z poprzednich części, oraz jego koleżanka z zastępu, Zosia. W tej historii ważną rolę odegrają też kobiety, których nie brakuje w otoczeniu charyzmatycznego Tomasza. Tym razem będzie to tajemnicza Ala, pasjonująca się nowinkami technologicznymi i biorąca udział w zagadkowym projekcie o nazwie "As", oraz przemiła Anielka, która wydaje się być bardziej zainteresowana magistrem Pietruszką i jego poczynaniami związanymi z szukaniem schowków, niż samym Panem Samochodzikiem.
We Fromborku dużo się dzieje. Począwszy od rozszyfrowania mapy i odnalezienia skrytek pułkownika Koeninga, po misterną intrygę Batury i Cagliostra, a cała historia toczy się dynamicznie, do końca trzymając czytelnika w napięciu.
Mimo, iż to było moje drugie spotkanie z "Zagadkami Fromborka", zupełnie nie przyniosło mi żadnych skojarzeń. Czułam się tak, jak gdybym przeczytała je po raz pierwszy i było to naprawdę fajnym doświadczeniem. Dlatego też umieszczam tę przygodę na drugim miejscu mojego prywatnego rankingu przygód Pana Samochodzika, pośród "Niesamowitego Dworu" i "Kapitana Nemo".
Sardegna