Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 340
Moja ocena : 4/6
Kontynuując pomysł wyczytywania półek, na wakacje w dziczy zabrałam ze sobą "Performens" Karoliny Wilczyńskiej, z tą książką wiąże się bowiem ciekawa historia. Parę lat temu, a to było na początku mojego blogowania, gdzieś w okolicy roku 2012, otrzymałam od autorki-debiutantki, próbującej swych sił na rynku wydawniczym, propozycję przeczytania e-booka o tym właśnie tytule. Niestety, nie czytam e-booków ani na komputerze, ani komórce, a czytnika nie posiadam, w związku z tym ostatecznie nie poznałam "Performesu", zanim wkroczył on do księgarni w formie papierowej.
Wyznaję jednak zasadę, że na każdą książkę przyjdzie w końcu czas i faktycznie, tak się też stało. Wydawnictwo Czwarta Strona w 2018 roku wznowiło, a właściwie wydało po raz pierwszy, debiut pisarski Karoliny Wilczyńskiej. Historia doczekała się cudnej, klimatycznej okładki oraz uzupełnionego i poprawionego tekstu.
Początek tej opowieści sugeruje czytelnikowi, że będzie miał do czynienia z typowym motywem wielu książek obyczajowych, otóż kobieta sukcesu z wielkiego miasta, postanawia rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady. Jej przysłowiowymi Bieszczadami okazuje się niewielka wioska Zabycie, w której kupuje otoczony polami domek, stojący na rozstaju trzech dróg. To właśnie tam Nadia postanawia zacząć swe życie od nowa, ale ponieważ jest kobietą z miasta, która właściwie nigdy nie mieszkała na wsi, jej początki w gospodarstwie nie są łatwe. Na szczęście znajduję wsparcie i pomoc w codziennych sprawach w paru przyjaznych jej osobach.
Od momentu przeprowadzki bardzo wspiera ją paru mieszkańców Zabycia: Błażej Tkaczyk, dwudziestoparoletni chłopak, który szykuje się na wyjazd na studia, Mirka, młoda sklepowa, sołtys, a także pani Halinka, żona miejscowego gospodarza. Odmienny styl bycia Nadii denerwuje jednak parę osób, a prym wśród nich wiedzie Anna, właścicielka sklepu, która w przybyciu miastowej widzi tylko okazję do plotek. Do tego, Nadia bardzo pozytywnie odnosi się do Antka, chłopaka, którego we wsi traktują, jak przysłowiowego głupka. Bohaterka zauważa talent plastyczny chłopaka i daje mu szansę na jego wyeksponowanie, z czym nie mogą pogodzić się miejscowi, komentując jeszcze bardziej poczynania "miastowej".
W ogóle pomysły Nadii, co do tego, jak chce zorganizować sobie życie, spotykają się z niezrozumieniem mieszkańców wsi. Kiedy kobieta zaczyna podążać drogą poprzedniego właściciela Rozdroża, tajemniczego Jędrzeja, o którym wiadomo tyle, że mężczyzna starał się żyć po swojemu, prowadził dom otwarty dla artystów i niespokojnych dusz, dla każdego znajdując dobre słowo, krytyka na jej temat sięga już zenitu. Nadia ma jeszcze jeden plan, który zatrząśnie lokalną społecznością: na Rozdrożu chce stworzyć cmentarz. Choć jej projekt nie jest dosłowny, a ma być raczej pewnego rodzaju performensem, sama idea stworzenia "cmentarza" na niepoświęconej ziemi, związanego jeszcze z wymysłami przyjezdnej, elektryzuje mieszkańców Zabycia.
Nadia początkowo dzielnie przeciwstawia się nieprzychylnym komentarzom i faktycznie, przez jakiś czas udaje jej się prowadzić takie życie, o jakim zawsze marzyła. Niestety realia małomiasteczkowe i polska rzeczywistość bardzo szybko się o nią upominają, pokazując kobiecie, że pragnienia i marzenia to jedno, a codzienność to drugie. Dlatego, choć zmiana otoczenia i przeprowadzka na prowincję, aby realizować swe śmiałe plany, wydaje się dobrym pomysłem, a performens - interesującym i ciekawym konceptem, to życie wszystko weryfikuje, zmieniając sielankę w swojego rodzaju koszmar.
Trzeba przyznać, że "Performens" czyta się ekspresowo, historia ma też inny plus: choć zapowiada się tendencyjnie, o czym świadczy opis na okładce i początkowe rozdziały, ostatecznie zaskakuje czytelnika i ma kilka momentów, które nie pojawiają się zazwyczaj w powieściach obyczajowych. Jak dla mnie całość ma spory potencjał, bo pomysł na główny wątek jest interesujący i nietypowy, mam jednak wobec niej kilka zastrzeżeń. Przeszkadzały mi przede wszystkim nieco nienaturalne dialogi i niektóre rozwiązania fabularne, wymykające się logice.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że to debiut Karoliny Wilczyńskiej, więc takie potknięcia mogą się pojawiać. Nadia, chociaż jest bohaterką bardzo specyficzną i może irytować czytelnika, we mnie wzbudziła raczej pozytywne uczucia. Podobał mi się pomysł na tytułowy performance i jestem absolutnie przekonana, że gdyby miał się wydarzyć w prawdziwym życiu, również poniósłby klęskę.
Sardegna