Trzeci post tematyczny, zaproponowany przez naszą grupę Śląskich Blogerów Książkowych nosi tytuł: Moje książkowe miejsca.
Jeśli chodzi o moje najważniejsze, książkowe miejsce, to znajduje się ono w moim domu i jest moim jedynym przyczółkiem, do którego nie ma wstępu żaden z domowników. Jest to kącik czytelniczy, tak go sobie nazwałam na potrzeby własne, składający się z fotela, stoliczka i lampy. W sumie nic nadzwyczajnego, ale szczerze powiem, jest to moje ulubione miejsce w domu. Na stoliku, zawsze pod ręką, mam aktualny stos książek, które czytam w pierwszej kolejności. Taki mój azyl.
Jeżeli chodzi o moje miasto, nie jestem związana z żadnym szczególnym miejscem, które byłoby dla mnie książkowo ważne. Mam w pobliżu w prawdzie Bibliotekę Miejską, z bardzo fajną ofertą, dodatkowymi imprezami i nowoczesnym budynkiem, ale nie odwiedzam jej za często, bo ograniczyłam wypożyczanie na rzecz czytania własnych zbiorów. Wyjątek robię tylko dla stanowiska z Książką za złotówkę, z którego zawsze przytargam do domu jakieś perełki, ale naprawdę nie mam serca zostawiać takich tytułów na pastwę losu.
Na takim stanowisku zaopatrzyłam się w tym roku dokładnie 5 razy. W zeszłym byłam tam znacznie częstszym gościem, w tym roku, jak widać, się ograniczam.
W okolicy rzadko organizowane się akcje czytelnicze na szeroką skalę, i tego trochę mi brakuje. Chętnie przyłączyłabym się do jakiegoś Book change, albo innej akcji promującej literaturę. Wszelkie działania są raczej skierowane w stronę dzieci, co oczywiście pochwalam, ale przydałoby zorganizować się coś dla starszych czytelników. Mało też w moim mieście spotkań autorskich. Takich atrakcji muszę szukać poza miejscem mojego zamieszkania. Najbliżej mi chyba do Katowic i Gliwic, ale szczerze powiem, zawsze coś w ostatniej chwili mi wypada i nie mogę na takie spotkanie dotrzeć, i żal mi trochę.
W M. znajdują się moje dwie ulubione sieci księgarskie: Matras i Empik. Zaglądam regularnie, bo lubię przechadzać się między regałami, dotykać książek, gładzić okładki. Zauważyłam, że moje dzieci również lubią księgarnie czy stoiska z książkami w marketach na przykład. Podobnie jak ja, oglądają, dotykają, a na koniec wołają: "Mamo! kup!". Mogę Wam powiedzieć, że moja pięcioletnia córka pobiła ostatnio rekord przebywania w Matrasie. Po niecałej godzinie, kiedy ja już autentycznie chciałam wyjść, bo obejrzałam wszystko, co mnie interesowało, moje dziecko prawie z płaczem, krzycząc na cały sklep, wołało: "Mamo! Ty nie chcesz mi kupić nawet jednej książeczki!" Więc wyszłam na okropną matkę, która żałuje dziecku dostępu do literatury!
Do moich książkowych miejsc zaliczyłabym też targi staroci, na które regularnie całą rodziną jeździmy. Najbardziej "książkowe" są te w Bytomiu i Gliwicach. Zjeździliśmy je wzdłuż i wszerz, znamy wszystkich wystawców, i śmiem twierdzić, że oni znają nas. Z targów staroci pochodzi spora część mojej biblioteczki. Jest to rewelacyjna sprawa i świetny sposób na spędzenie wolnego czasu.
W M. mam jeszcze jedno miejsce, wybitnie kojarzące się z literaturą. Jest to rodzinny dom Rafała Wojaczka, w którym obecnie znajduje się kulturotwórczy Instytut, miejsce spotkań twórców kultury, animatorów, zajęcia warsztatowe, artystyczne z dziedziny malarstwa, muzyki i poezji. Oto tablica pamiątkowa, znajdująca się przed Instytutem:
A Wy macie swoje książkowe miejsca?
Tradycyjnie zapraszam do polubienia strony ŚBK na FB, będzie nam bardzo miło.
Sardegna
Widzę, że potraktowałaś temat naprawdę wszechstronnie! Wylazł z ciebie prawdziwy książkofil!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
No, ba! dzięki :)
UsuńFajny post.
OdpowiedzUsuńJa jestem totalnym bałaganiarzem więc odkąd wróciłam do stałego czytania książki są wszechobecne prawie w całym domu, a głównie przy komputerze. Po prostu masakra. Dobrze, że mąż nie ma nic przeciw temu.Wciąż nie mogę się zabrać za ich uporządkowanie.
Mnie również brakuje towarzystwa, które czytało by książki i chciało o nich rozmawiać. Dobrze, że jest blogosfera i mnóstwo sympatycznych książkoholików. W mojej małej miejscowości nie ma niestety księgarni. Mogę tam zaglądnąć, ale jak jestem w sąsiednich miastach a tam rzadko bywam. Do bublioteki tez teraz rzadko zaglądam, gdyż zaopatrzyłam się w książki na lata czytania.
Dobrej niedzieli życzę.)
U mnie tez książki opanowały cały dom, leżą właściwie wszędzie, nawet w łazience. Goście, nieczytający, którzy nas odwiedzają, zawsze się temu dziwią. I zastanawiają się, czemu dzieci nam nie niszczą książek. No cóż, mnie bardziej zastanawia, czemu ich dzieci niszczą książki... :) pozdrawiam
UsuńNo właśnie. Jak się o książki dba i czyta, to dziecko wie, że to służy do czytania, a nie do darcia. Proste :)
UsuńA cóż to za biblioteka na zdjęciu?
OdpowiedzUsuńFajne, szerokie ujęcie tematu; mi starczyło pary tylko na biblioteki:D
W moim mieście. Biblioteka Miejska, ma teraz siedzibę w miejscu gdzie stało kino. Ciekawa zamiana w dzisiejszych czasach, no nie?
UsuńŚwietny kącik czytelniczy :)
OdpowiedzUsuńJa nad swoim właśnie pracuję- muszę zamówić dodatkową półkę na książki, ale fotel i lampę mam :))
Dziękuję, trochę ciasny, ale własny :)
UsuńKącik czytelniczy robi ogromne wrażenie swoistym klimatem. Nic, tylko pozazdrościć! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńO, dziękuję, ale twój kącik balkonowy też jest niczego sobie :)
UsuńPrzytulny kącik czytelniczy,biblioteka bardzo ładna .
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKącik ciasny ale przytulny i własny :)
OdpowiedzUsuńNie brakuje Ci tam trochę więcej światła, oczy się psują.
Witam Cię w Książkach Sardegny Bartku :) światło jest przytłumione na zdjęciu, w rzeczywistości jest dość jasno. Poza tym, siedzę dokładnie pod lampą, więc nie mam problemów z czytaniem, pozdrawiam :)
UsuńJa miałem swoją ulubioną bibliotekę osiedlową gdzie za każdym razem przechadzałem się długo i zazwyczaj wychodziłem z trzema tytułami (bo więcej na raz nie można było). Było tak do czasu aż zacząłem zarabiać i chęć czytania i posiadania zwyciężyła z chęcią tylko czytania. Z pierwszym zarobionym pieniądzem przestałem odwiedzać moją bibliotekę i od ok 7 lat byłem tam chyba tylko 2 razy. Raz w faktycznie wypożyczyć książkę a raz oddać stos zalegających w szafie starych książek których pewnie i tak nigdy bym nie ruszył.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze inny system: kiedy idę z dziećmi na plac zabaw, wchodzę do biblioteki i wypożyczam książkę, którą już mam. Na placu zabaw zaczynam ją czytać, w domu kończę już swoją, a biblioteczną przy okazji oddaję :) Sprytne, no nie?
UsuńZazdroszczę kącika, mój ciągle w fazie "projektowania" ;)
OdpowiedzUsuńAle jak już go stworzysz, wierzę, że zrekompensuje Ci wszystko :)
UsuńW łóżku też lubię czytać, jednak ostatnio kończy się to odłożeniem książki po paru stronach. Czytam do późna, ale w pozycji siedzącej :)
OdpowiedzUsuń