Coś dla moich dzieciaków, czyli Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci


posted by Sardegna on , , , ,

1 comment

Z okazji dzisiejszego święta książkowego, nie będę oryginalna i zaprezentuję coś w temacie. Nawet dobrze się składa, bowiem stosik lektur dziecięcych czeka już dłuższy czas na opisanie, a Mama zawsze wynajdzie coś innego do przedstawienia na blogu. 

Jako że nasza dziecięca biblioteczka jest dość dobrze zaopatrzona (faktem jest, że sporo książek należy raczej do starszej kategorii wiekowej, więc na razie czeka), co wieczór coś sobie wybieramy.
Ostatnio moja Pięciolatka miała fazę na książki o Zuźce D. Zołzik, żeby nie popaść w stagnację, przeplataliśmy ją Nudzimisiami (ostatni, brakujący tom też już przeczytaliśmy, czeka tylko na opisanie).
Po zakończeniu obu serii, niespodziankę zrobiło nam Wydawnictwo Skrzat i zaskoczyło świetnie wydanymi książeczkami, dużego formatu, autorstwa pań Nelle Most i Annet Rudolp. Szczerze powiem, seria "Mały Kruk" była mi nieznana, ale po zorientowaniu się w temacie, okazało się, że książki są nowościami, jeszcze pachnącymi farbą drukarską.
Na serię "Mały Kruk" składają się cztery książeczki:
"Wszystko dobrze! Czyli o tym, jak Kruk dostał swoje imię"
"Nic nie szkodzi! Czyli to się może zdarzyć każdemu"
"Wszystko moje! Czyli o tym, jak kruk zrozumiał, że przyjaźń jest najważniejsza"
"Co wolno, a czego nie? Czyli bycie grzecznym nie jest łatwe"

Kolorowe, pięknie wydane historyjek, na dobrym papierze, cieszy oko małych czytelników. Moje dzieciaki najpierw książki przejrzały od początku do końca. Pięciolatka podeszła do tematu ze spokojem, natomiast mój Trzylatek się rozentuzjazmował i wskazując na ilustracje uaktywnił swój standardowy zestaw pytań: po co, na co i dlaczego. Potem przyszedł czas na głośne czytanie.
Szkoda tylko, że książeczki nie są dłuższe. 32 strony opowieści to zdecydowanie za mało. Na szczęście cztery egzemplarze zapewniły nam dwa czytelnicze wieczory. 

Historie o małym Kruku okazały się być bardzo pouczające. Edukacyjne treści zostały tak sprytnie przemycone do tych wesołych i barwnych historyjek, że mały czytelnik, ani się obejrzy, a już wie, czego nie wypada robić, jak trzeba pomóc przyjacielowi w potrzebie, co zrobić, żeby nie odstraszyć przyjaciół od siebie.
Mały Kruk to niezły urwis. Zdarza mu się popełniać niecne uczynki, na szczęście przyjaciele: Misio, Owieczka, Pani Borsukowa, Sowa, Zając i inni, zawsze pomogą mu wybrnąć z trudnej sytuacji.

Kruk będzie miał nieco problemów z wyborem swojego nowego imienia ("Wszystko dobrze!"). Skończy się to dla niego niemiłą "chorobą rozmyśleniową", na szczęście przyjaciele nie zostawią go w potrzebie i znajdą rozwiązanie na jego smutki.
Mały Kruk dostanie też nauczkę od swoich przyjaciół, kiedy to jego nieprzyjemne zachowanie wobec nich,  przekroczy wszelkie granice ("Wszystko moje!"). Lekcja przyjaźni będzie dla naszego bohatera dość trudna, ale za to skuteczna.
Również Miso będzie miał nieco kłopotów ("Nic nie szkodzi!"), kiedy będzie chciał przyłączyć się do wspólnej zabawy w teatr. I w tym wypadku pomoc przyjaciół będzie niezbędna. Żeby uratować zabawę, trzeba będzie połączyć siły wszystkich zainteresowanych.
Kruk będzie też uczył się zasad dobrego wychowania i starał się być grzecznym ("Co wolno, a czego nie?"). Nie wszyscy przyjaciele będą umieli w temacie się wypowiedzieć, ale zawsze będą mogli nadrobić zaległości.

Pisałam już wielokrotnie, ze lubię takie dziecięce książeczki, które poza ładnymi ilustracjami i interesującą treścią, mają też walory edukacyjne. Każda okazja jest dobra, żeby poćwiczyć z dziećmi zasady dobrego wychowania oraz kulturalnego zachowania wobec innych. A jeżeli do tego książka przypada do gustu najmłodszym zainteresowanym, to ja, jako Mama jestem spokojna i mam wszystko, czego mi potrzeba.

Seria "Mały Kruk" przeznaczona jest dla dzieci 4-7 letnich (informacja ze strony Wydawnictwa), ja mogę jednak zaświadczyć, że i Trzylatek jest z książeczek zadowolony. Po szczegóły odsyłam na stronę Skrzata.
Sardegna

1 komentarz: