Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 620
Moja ocena : 5/6
Ach ten Mikołajek! Nigdy mi się nie znudzi! I choć moje dzieci aktualnie odnoszą się do niego nieco sceptycznie (ale trudno im się dziwić,skoro nie tak dawno podsunęłam im do wieczornego czytania aż dwa tomy przygód szalonego chłopczyka, z czego jeden tom był dość obszerny - "Mikołajek" i "Nowe przygody Mikołajka"), mnie nadal on czaruje i niezmiennie bawi.
Nie zraziłam się, kiedy dzieci nie nastawiły się zbyt pozytywnie do zapoznawania się z kolejnymi przygodami Mikołajka. Stwierdziłam, że oto nadszedł mój czas, żebym na spokojnie, rozdział po rozdziale, mogła wchłonąć wszystkie opowieści z małym łobuziakiem w roli głównej. I miałam rację: bawiłam się przednio, niemalże tak, jak za pierwszym razem, kiedy to nie znałam jeszcze żadnych jego perypetii.
"Pierwsze przygody Mikołajka" to olbrzymia księga, łącząca w sobie pięć osobnych tytułów ("Mikołajek", "Rekreacje Mikołajka", "Wakacje Mikołajka", "Mikołajek i inne chłopaki", "Mikołajek ma kłopoty"). Pięć odrębnych, wymienionych przeze mnie książek, zostało już wydanych w roku 2014, przez Naszą Księgarnię, w zupełnie nowej odsłonie. Ich nowa szata graficzna została zaproponowana z okazji 50-tych urodzin Mikołajka, czyli w pięćdziesiątą rocznicę pierwszego, polskiego wydania jego przygód. I z tego co kojarzę, cieszyła się dość sporą popularnością, bo sami powiedźcie, czy nie pięknie prezentuje się taki komplet na półce?
Sympatyczne okładki tych mini książeczek, o dość przystępnej cenie, miały jednak mały minus - małą objętość. Jeżeli więc kogoś to nie zadowala, albo tak jak ja, woli Mikołajka w ilościach znacznych, zadowalający będzie właśnie ten duży, ponad 600 stronicowy tom przygód książkowego bohatera.
Sympatyczne okładki tych mini książeczek, o dość przystępnej cenie, miały jednak mały minus - małą objętość. Jeżeli więc kogoś to nie zadowala, albo tak jak ja, woli Mikołajka w ilościach znacznych, zadowalający będzie właśnie ten duży, ponad 600 stronicowy tom przygód książkowego bohatera.
Posiadanie swojego własnego zbioru niemalże wszystkich, najważniejszych przygód Mikołajka, ma w sobie coś wspaniałego. Można delektować się ulubionymi opowiadaniami, można dzielić się nimi z innymi członkami rodziny, bo gwarantuję, że przygody małego łobuziaka rozbawią czytelników w każdym wieku.
Moje wrażenia z lektury, jak zwykle, są bardzo pozytywne. Niezmiennie bawią mi psoty Mikołajka i jego kumpli: Alcesta, Kleofasa, Euzebiusza, Joachima, Ananiasza, Rufusa, Maksencjusza i Gotfryda. Te ich przepychanki słowne i nie tylko, inicjowanie awantury z byle jakiego powodu, ale przede wszystkim uzasadnienie przyczyn tej awantury oraz wszystkie szkolne akcje z Rosołem w roli głównej. Jednak po lekturze kolejnych rozdziałów zauważyłam, że najbardziej bawią mnie jednak żarty sytuacyjne, w wykonaniu dorosłych bohaterów opowieści: taty Mikołajka, mamy, pana i pani Bledurt czy Buni, oraz inne, nerwowe "akcje" czy dialogi pomiędzy nimi. Dzięki tym wątkom, "Mikołajek" nie jest książką tylko dla dzieci, ale i dorośli znajdą w niej coś dla siebie i będą mogli bawić się świetnie.
Fajne jest też odkrywanie na nowo znanych już historii. Zawsze znajdzie się w nich coś, co umknęło w poprzednim czytaniu. Dlatego "Pierwsze przygody Mikołajka" nie nadają się ekspresowe wchłonięcie, na raz (choć czyta się je bardzo szybko). Lepiej dawkować sobie wrażenia i czytać po dwa, trzy rozdziały dziennie. Krzywdzące by było dla Mikołajka i całej jego sympatyczne ekipy, gdyby czytelnik odczuł znużenie w trakcie lektury. Nie można więc do tego dopuścić.
Komu zatem mogę polecić ten olbrzymi tom zabawnych perypetii najsłynniejszego, literackiego łobuziaka? Przede wszystkim fanom. Będą mieli komplet pięciu, chyba najbardziej znanych książek Gościnnego i Sempre w jednym, świetnie wydanym tomie. Oczywiście książkę polecam także czytelnikom starszym, którzy zaczytywali się w przygodach Mikołajka od lat, a także młodszym, którzy mieli już z nim do czynienia (choćby przy okazji filmu albo szkolnej lektury). To na pewno jeden z tych tytułów, które warto znać i mieć w swojej biblioteczce.
Moje wrażenia z lektury, jak zwykle, są bardzo pozytywne. Niezmiennie bawią mi psoty Mikołajka i jego kumpli: Alcesta, Kleofasa, Euzebiusza, Joachima, Ananiasza, Rufusa, Maksencjusza i Gotfryda. Te ich przepychanki słowne i nie tylko, inicjowanie awantury z byle jakiego powodu, ale przede wszystkim uzasadnienie przyczyn tej awantury oraz wszystkie szkolne akcje z Rosołem w roli głównej. Jednak po lekturze kolejnych rozdziałów zauważyłam, że najbardziej bawią mnie jednak żarty sytuacyjne, w wykonaniu dorosłych bohaterów opowieści: taty Mikołajka, mamy, pana i pani Bledurt czy Buni, oraz inne, nerwowe "akcje" czy dialogi pomiędzy nimi. Dzięki tym wątkom, "Mikołajek" nie jest książką tylko dla dzieci, ale i dorośli znajdą w niej coś dla siebie i będą mogli bawić się świetnie.
Komu zatem mogę polecić ten olbrzymi tom zabawnych perypetii najsłynniejszego, literackiego łobuziaka? Przede wszystkim fanom. Będą mieli komplet pięciu, chyba najbardziej znanych książek Gościnnego i Sempre w jednym, świetnie wydanym tomie. Oczywiście książkę polecam także czytelnikom starszym, którzy zaczytywali się w przygodach Mikołajka od lat, a także młodszym, którzy mieli już z nim do czynienia (choćby przy okazji filmu albo szkolnej lektury). To na pewno jeden z tych tytułów, które warto znać i mieć w swojej biblioteczce.
Sardegna
Mikołajka pokochałam dzięki mojemu bratu, który jest fanem tego łobuziaka. Duże tomy są świetne, jednak minusem jest to, że mają pokaźne rozmiary (wielkość i ciężar), a do tego w jednej książce jest masa treści, co niekiedy może zacząć lekko nużyć małego czytelnika. :)
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście dla dzieciaków jest to problem. Zwłaszcza, jeśli czytają już samodzielnie. Dorośli nie odczuwają już tego ciężaru. ja osobiście wole wielkie tomiszcza, a to jest wyjątkowo obszerne :)
UsuńOd dzieciństwa uwielbiam Mikołajka, to wydanie kupiłam od razu po premierze, akurat miałam księgarnie, na rogu ulicy przy której mieszkałam. Jednak za mało, ale dawno nie czytałam, muszę sobie powtórzyć....
OdpowiedzUsuńJa też czytałam już całkiem sporo przygód Mikołajka, ale za każdym razem bawię się tak samo przednio!
UsuńCzytałam je już dawno temu i strasznie miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też, ale teraz dzięki dzieciakom sobie przypominam i bawię się tak samo dobrze, jak za pierwszym razem :)
Usuń