Wydawnictwo: Axis Mundi
Liczba stron: 228
Moja ocena : 4/6
Czasami książka trafia do mnie zupełnie przypadkowo. Nie planowałam jej czytać, nie kojarzyłam nawet tytułu i nazwiska Autorki (o wstydzie), a powieść w jakiś magiczny sposób mnie odnalazła i dała szansę się poznać.
Kiedy później, już po lekturze "Słońca...", rozmawiałam na jej temat z czytelnikami bloga, okazało się, że Autorka ma grono swoich wiernych fanów, którzy bardo chwalą jej poprzednią serię "Córka cieni". Zdaje mi się więc, że jeszcze sporo przede mną w odkrywaniu nowej/starej odsłony pani Ewy Cielesz.
"Słońce umiera i tańczy" to pierwsza część nowej serii, której główną bohaterką jest Jagoda, młoda malarka mieszkająca w Krakowie. Dziewczyna zostaje trochę pod przymusem postawiona przed faktem szybkiego usamodzielnienia się, bowiem jej rodzice wyjeżdżają do Gujany Francuskiej, ale ponieważ Jagoda jest dobra w swoim fachu i radzi sobie finansowo, perspektywa własnego mieszkania jawi jej się, jako nowy, emocjonujący etap w życiu.
Pewnego dnia Jagoda zauważa pod Sukiennicami niesamowitego muzyka, chłopaka o orientalnych rysach, który zarabia na życie grając na gitarze. Będąc pod wielkim urokiem artysty, którego w myślach nazywa Dymitrem, postanawia zrobić wszystko, żeby go poznać. I rzeczywiście, spotkanie przynosi młodym fascynację, a później przeradza się w coś więcej. Jednak uczucie łączące te dwie zupełnie odmienne kulturowo osoby i dwa światy, nie jest łatwe. Czy taka relacja współczesnej Polki i trochę niedzisiejszego Mongoła, ma szanse na przetrwanie?
Historia wydaje się być taką, jakich wiele. Romans Polką z obcokrajowcem. Czy może być w nim coś zaskakującego? W tej powieści jednak nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Związek Jagody i Dymitra (którego prawdziwe imię brzmi Ochir) będzie bardzo burzliwy, zwłaszcza po tym, jak muzykowi uda się osiągnąć sukces w branży. Uczucie to okaże się wyniszczające dla obojga, ale czy będą umieli z niego zrezygnować?
Opowieść ta nie jest typowym romansem i nie jest też łatwa w odbiorze. Trzeba przedrzeć się przez trochę surowy i specyficzny styl Autorki, żeby zauważyć to, co kryje się pod spodem tej historii. Oprócz rozbudowanego wątku relacji pomiędzy Jagodą i Dymitrem, w opowieści tej ważne są także postacie drugoplanowe: przyjaciel dziewczyny, Juliusz i jego córka Amelia, którzy szukają u niej wsparcia, czy pan Wiesław, staruszek, który zamieszkał w dawnym domu rodziców Jagody, ze swoimi tajemnicami z przeszłości i zupełnie współczesnymi problemami.
Nie powiem, jestem trochę rozdarta opisując tę powieść, bo z jednej strony historia jest ona w pewien sposób oryginalna, surowa i tajemnicza. Autorce udało się też doskonale oddać klimat środowiska artystycznego i pokazać skomplikowany wątek uczuciowy, w którym każdy z bohaterów kładzie coś na szali, aby utrzymać ten międzynarodowy związek. Z drugiej jednak strony, były w tej historii momenty bardzo irytujące, niepasujące do całej sytuacji albo nużące, kiedy to miałam ochotę zamknąć książkę na zawsze. Trudno też mi ocenić tą historię przez pryzmat jednego, niezbyt obszernego tomu. Na uwagę natomiast zasługuje zakończenie. Bardzo interesujące, dające wielkie pole do popisu na kontynuacje historii w tomie kolejnym. I znowu, z jednej strony mam ochotę dowiedzieć się, co stanie się dalej z Jagodą i Dymitrem, z drugiej jednak, nie wiem, czy taka forma książki mi odpowiada. Na razie zostawiam decyzję na później.
Sardegna