Nie wiem jak Wy,
ale ja w dzieciństwie zaczytywałam się w przygodach Trzech Detektywów. Coś mi się wydaje, że już wtedy moja uwaga kierowała się w stronę kryminałów, thrillerów, horrorów i powieści z nutką tajemnicy, tylko jeszcze o tym nie wiedziałam. Wprawdzie seria, którą czytałam przed laty była pod "patronatem" Alfreda Hitchcocka, a powyższa, której okładkę widzicie, Andy'ego Chandlera, jednak poza zmianą nazwiska mentora, treść książki jest identyczna (w każdym razie mam taką nadzieję). Właściwie to sama nie wiem, skąd wzięła się ta zmiana w wydaniu serii (może ktoś wie i napisze mi to w komentarzu), w każdym razie, w naszej domowej biblioteczce mamy kilka starych tomów, podobnych do tych z czasów mojego dzieciństwa, w których pojawia się znany reżyser filmów grozy.
Zakończenie serii o Baśnioborze skłoniło mnie do poszukania jakiegoś fajnego czytelniczego przerywnika, dlatego też sięgnęłam po pierwszą z brzegu przygodę Trzech Detektywów, zakładając, że dynamiczna historia z nutką kryminalną przypadnie Młodemu do gustu.
Początki były trochę
ciężkie, ale to za sprawą tego, iż akcja Trzech Detektywów dzieje się w
latach dziewięćdziesiątych, najnowsze nowinki technologiczne, z jakich korzystają chłopaki
to magnetofon kasetowy, walkie-talkie czy domowej roboty peryskop, a dla współczesnych dzieciaków to zupełna abstrakcja. Później jednak, kiedy akcja zaczęła się rozkręcać, obcobrzmiące wątki nie były już takie istotne, bowiem myśli czytelnika zaprzątają już zupełnie inne sprawy.
Trzej młodzi detektywi z Kalifornii, Jupiter Jones, Pete Crenshaw i Bob Andrews znają samego Alfreda Hitchcocka, który
zleca im zbadanie pewnych tajemniczych spraw i prosi o to, aby o swoich rezultatach czy przemyśleniach informowali go niezwłocznie. Czytając "Tajemnicę szepczącej mumii" nie wiemy właściwie, jak zaczęła się znajomość chłopaków z reżyserem, być może opowiadają o tym poprzednie tomy, ale sięgając wyrywkowo po tę część, wiemy tylko, że to on jest ich mentorem i zleca im kolejne zadania.
W powyższej historii chłopaki pracują nad dwoma sprawami. Po pierwsze, próbują odnaleźć rasowego kota pewnej kobiety, który prawdopodobnie został skradziony, a po drugie, mają za zadanie pomóc profesorowi Yarboroughowi, znanemu egiptologowi rozwikłać zagadkę związaną z mumią Ra - Orhona, którą aktualnie bada. Gdy profesor jest sam na sam w pomieszczeniu z mumią, ta szepcze do niego jakieś dziwne słowa w języku staroarabskim, wyraźnie starając się coś przekazać.
Kiedy jednak egiptolog zaczyna szukać pomocy, dzieląc się swoim "problemem" z innymi badaczami, nie spotyka się ze zrozumieniem, a wręcz
przeciwnie, uważany jest za zbzikowanego, starszego pana, któremu troszkę odbija na tle pracy. Młodzi detektywi udają się więc do rezydencji profesora, jednak już na wstępie otrzymują elektryzującą informację, jakoby ktokolwiek, kto miał kontakt z mumią Ra-Orhona, objęty został pradawną klątwą, a ponieważ w domostwie profesora zaczynają dziać się różne, dziwne rzeczy, w tych słowach musi być ziarno prawdy.
Do tego, ktoś wyraźnie interesuje się mumią, wokół domu krążą dziwne cienie, mumia nadal szepcze, a w ogrodzie pojawia się kot, wcielenie dawnego pupila Ra-Orhona.
Zanim chłopaki rozwiążą zagadkę szepczącej mumii, sporo się jeszcze wydarzy. Detektywi podchodzą bardzo poważnie do obu spraw. Mózgiem operacji jest
oczywiście Jupiter Jones, ale nie dałby sobie rady ze śledztwem bez swoich dwóch
pomocników, każdy z chłopaków ma bowiem w klubie swoje
miejsce i określone zadania, z których świetnie się wywiązuje.
Cieszę się, że udało mi się namówić Młodego do lektury Przygód Trzech Detektywów. Ja przy okazji też skorzystałam, bo powrót do perypetii bohaterów sprzed lat, sprawił mi nie lada frajdę. Na półce mamy jeszcze dwie przygody Jupitera, Pete'a i Boba, sądzę więc, że mamy już kolejne tytuły w kolejce do wieczornego czytania.
Sardegna
Ja również czytałam przygody trzech detektywów, ale zupełnie zapomniałam, że było to w tak odległych czasach, takich, których mój syn w ogóle nie zna;)
OdpowiedzUsuń