Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 554
Moja ocena : 5/6
Po "Gabinecie osobliwości" przyszedł czas na "Martwą naturę z krukami", czyli czwartą część przygód agenta Pendergasta. Ten tom, podobnie, jak poprzedni, jest odrębną historią i można czytać ją niezależnie od innych, choć ja oczywiście nie polecam tego robić, bo po pierwsze zakłóca to ogólny odbiór serii, a po drugie, w tej części czytelnik poznaje po raz pierwszy Corrie Swanson, czyli młodą przyjaciółkę Pendergrasta, pomocną agentowi w kolejnych tomach.
W "Martwej naturze z krukami" Corrie jest jeszcze zbuntowaną nastolatką, która swoją osobowością i stylem bycia zupełnie nie pasuje do małego, sennego miasteczka Medicine Creek w Kansas, będącym jej miejscem urodzenia. Ubiera się na czarno, słucha ostrej muzyki, ale też dużo czyta i interesuje się wieloma rzeczami, co dla lokalnych mieszkańców wydaje się zupełnie niepotrzebne, a wręcz dziwne. Stąd też Corrie jest krytykowana i wyśmiewana na każdym kroku nie tylko przez rówieśników, ale również dorosłych, uznających nastolatkę za nieprzystosowaną społecznie. Odrzucana i prześladowana dziewczyna często spotyka się też z agresją słowną, a nawet fizyczną, ale nikt nie traktuje jej słów na poważnie i nie udziela jej wsparcia, nawet własna matka nieustannie krytykuje córkę i uważa za głupią i pokręconą. Los Corrie ma jednak szansę się odmienić, a będzie to miało związek z przybyciem do Medicine Creek samego agenta Pendergasta.
Po tragicznych wydarzeniach z poprzedniego tomu, agent planuje udać się na mały wypoczynek, aby ochłonąć po dotarciu do informacji o powiązaniach swojego rodu z makabrycznym gabinetem osobliwości. Na miejsce urlopu wybiera senną mieścinę w Kansas otoczoną niezliczonymi polami kukurydzy, liczącą nieco ponad 200 mieszkańców. Nie zdąży się jednak na dobre się w niej zaaklimatyzować, a co dopiero odsapnąć, kiedy w okolicy dochodzi do brutalnego, morderstwa. Ofiara, jak i miejsce zbrodni zostają zainscenizowane w taki sposób, jakoby morderstwo miało mieć jakiś wyższy cel. Do tego, po paru dniach dochodzi do kolejnej zbrodni również upozorowanej w przedziwny sposób.
Nie dziwi więc, że mimo urlopu, Pendergast zaczyna interesować się sprawą, co oczywiście spotyka się z niechęcią lokalnych stróżów prawa, upatrujących w zbrodniach najpierw wypadku, a potem przypadku. Szeryf Medicine Creek wydaje się ignorować powagę sytuacji, a już na pewno nie chce, aby angażował się w nią "miastowy" agent FBI. Dlatego też Pendergast prosi o wsparcie Corrie Swanson, mianując ją swoją nieoficjalną asystentką. Wykorzystując fakt, iż dziewczyna zna wszystkich mieszkańców oraz realia miasteczka, konsultuje z nią sprawę, ma bowiem podejrzenia, że za zbrodnią stoi ktoś miejscowy.
Miejsce zbrodni, a także ślady na ciele ofiar sugerują, że zabójca stara się przekazać mieszkańcom Medicine Creek jakąś wiadomość, mającą prawdopodobnie związek z dawną klątwą rzuconą na okolicę po indiańskiej masakrze dokonanej w miasteczku w XIX wieku. Jednak wiedza Pendergasta na ten temat, podobnie, jak cała legenda, która urosła wokół owych wydarzeń, jest znikoma, stąd też tak ceni sobie współpracę z Corrie, czerpiąc z jej bystrości umysłu, inteligencji i daru obserwacji oraz komentowania otaczającej ją rzeczywistości. Dla agenta nastolatka jest interesującą osobą, z niewykorzystanym potencjałem, dziewczyna natomiast, dzięki tej współpracy łapie wiatr w żagle, nikt bowiem, jak do tej pory, nie dał jej szansy i wsparcia.
Znajomość Pendergasta i Corrie przetrwa dłużej, co będzie widoczne w kolejnych tomach serii. Nie będzie chyba spojlerem z mojej strony, jeśli wspomnę, iż dziewczyna dzięki wsparciu agenta ukończy szkołę policyjną i sama wstąpi do FBI (jest bohaterką powieści "Stare kości", pojawia się także w kolejnych częściach serii już jako funkcjonariuszka).
"Martwa natura z krukami" to ciekawy przerywnik w serii, który może nie wprowadza czytelnikowi nowych informacji o samym agencie, jego rodzinie, czy przeszłości, ale dzięki niemu poznajemy Corrie Swanson, bohaterkę bardzo istotną dla akcji w kolejnych tomach. Ta część jest także swoistą czytelniczym oddechem przed "trylogią" ("Siarka", "Taniec śmierci", "Księga umarłych") mocno związaną z bratem Pendergasta, Diogenesem i jego historią.
Sardegna
Zupełnie nie kojarzę tej serii.
OdpowiedzUsuń