Liczba stron: 328
Moja ocena : 6/6
Raz na jakiś czas, trafia mi się książka, która wbija się w moją pamięć na długo. Unikam raczej książek o tematyce wojennej, jednak w tym przypadku nie żałuję ani minuty poświęconej na jej przeczytanie, mimo że poświęciłam potem wiele czasu na przemyślenia i rozważania, na standardowy temat: co by było gdyby...
Lektura skłoniła mnie też do ponownego przeanalizowania historii mojej rodziny, która niestety, a bardzo nad tym ubolewam, ma sporo niewiadomych.
Druga Wojna Światowa nie jest łatwym tematem, choć częstym i to zarówno w literaturze, jak i kinematografii. Tak jak zaznaczyłam, unikam raczej owej tematyki. Swoje już przeczytałam, swoje obejrzałam. Kilka książkowych pozycji czeka jeszcze na odpowiedni moment ("Archipelag Gułag" A. Sołżenicyna czy "Gułag" A. Applebaum), jednak "Szare śniegi Syberii" wydały mi się taką trochę "lżejszą" odmianą gatunku, dlatego postanowiłam przeczytać.
Dlaczego "lżejszą wersją"? W USA książka jest lekturą obowiązkową. Ma uświadamiać młodzieży historię II WŚ, ale też (według jej amerykańskich czytelników), jest powieścią o dojrzewaniu i szukaniu własnej tożsamości. No cóż, inaczej na książkę będzie patrzeć czytelnik ze Stanów Zjednoczonych, inaczej Europejczyk, a jeszcze inaczej Polak, dla którego temat II WŚ jest bardzo osobisty. Dla mnie owa powieść na pewno nie jest o szukaniu tożsamości, ale cóż...każdy ma prawo odbierać książkę na swój własny sposób.
W 1941 roku, szesnastoletnia Litwinka, Lina zostaje wraz z matką i bratem, brutalnie wywleczona nocą z bezpiecznego mieszkania, przez przedstawicieli NKWD. Nastolatka nie ma pojęcia, co szykuje się dla obywateli Litwy. Nieświadoma, nie zważa na prośby matki, żeby zabrać jedzenie i ciepło się ubrać, zabiera za to szkicownik. Dziewczyna ma wielki talent, który przyda się jej niejako w przyszłości, bowiem w piekle, do jakiego się wybiera, będzie miała możliwość dokumentowania rzeczywistości na skrawkach papieru. Ta swoista dokumentacja, kilkadziesiąt lat później, będzie świadectwem jej przeżyć, i pokaże jaki los zgotowało NKWD jej rodakom.
Lina wraz z bliskimi zostaje umieszczona w bydlęcym wagonie, gdzie w towarzystwie ponad 40 innych osób, przez kilkanaście tygodni, jedzie w nieznanym kierunku. W nieludzkich warunkach, walcząc o świeże powietrze, jedzenie, miejsce do spania i ciepło, Lina pozna historię swoich współtowarzyszy. Miejscem docelowym wędrówki Litwinów okaże się obóz pracy. Najpierw w Ałtaju, później w Trofimowsku, na dalekiej Syberii, pod kołem podbiegunowym.
Codzienność więźniów będzie ograniczała się do pracy ponad siły, walki o każdy kęs pożywienia i chęci minimalnego ogrzania swego ciała. W całym tym horrorze, Lina będzie rysować. Wszędzie gdzie się da: patykiem na piasku, kamykiem na ścianie, rysikiem na skrawkach papieru. W taki sposób dziewczyna odcina się od rzeczywistości i ratuje się od szaleństwa.
Tematyka książki trudna, znana nam dobrze z innych źródeł. Powieść wyróżnia jednak pewna "delikatność". Sama autorka potwierdziła, że ograniczała drastyczne opisy do minimum, ze względu na młodych czytelników, którzy są w USA grupą docelową. Nie znajdziemy też w książce motywu gwałtu, a jak wiadomo, rzeczywistość wojenna nie była go pozbawiona. Książka, choć pozbawiona pewnych realnych wątków wojennych i tak robi wrażenie. Mnie wzruszyła strasznie i jak zwykle skłoniła do trudnych rozważań.
Nie miałam pojęcia, kim jest Ruta Sepetys. Nazwisko autorki i tytuł jej książki kompletnie nic mi nie mówiły. Informacja, że na Targach Książki w Krakowie pojawi się jako gość, wydała się interesująca, natomiast genialne okazało się to, że miałam okazję przeczytać książkę przed targami, a dzięki temu, spotkanie okazało się dla mnie rewelacyjne i bardzo inspirujące.
Po oficjalnym spotkaniu udaliśmy się z zaprzyjaźnionymi blogerami po autografy. Autorka okazała się być przesympatyczną i ciepłą osobą. Udało mi się zamienić z nią kilka słów i zapytać o nurtujące pytanie, dotyczące książki. W prawdzie rozmawiałam z pomocą tłumacza, gdyż mój angielski jest delikatnie mówiąc, zardzewiały, co nie zmienia jednak faktu, że Ruta Sepetys jest charyzmatyczną osobą, otwartą na kontakty z czytelnikami.
Dlatego tak lubię spotkania autorskie. Powodują, że zupełnie inaczej patrzę na książkę. Ruta Sepetys zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i na pewno przeczytam jej kolejne książki, tym bardziej, że akcja następnej, będzie się częściowo działa się w Polsce.
Sardegna
Pięknie napisałaś o tej książce:) Na mnie również zrobiła ona ogromne wrażenie. Bardzo długo nie mogłam przejść do porządku dziennego. Opowiedziałam fabułę ze szczegółami mojemu mężowi, a potem długo razem dyskutowaliśmy o wojnie, losach ludzi, których ona dotknęła, o naszych rodzinach.Zazdroszczę ci osobistego spotkania z autorką i tego, że mogłaś z nią zamienić słówko:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną książkę pani Sepetys
O, dziękuję za miłe słowa :) To prawda, że książkę się przeżywa. Ach strach pomyśleć, jakie wrażenie zrobiłaby, gdyby autorka nie ominęła drastycznych opisów. A na nowość też czekam :)
UsuńPo twojej recenzji stwierdzam, ze muszę przeczytac
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czujesz się namówiona ;)
UsuńZachęciłaś, gdy wpadnie w ręce, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością pożyczę, jak tylko będziesz zainteresowana, daj znać przez następnym spotkaniem. :)
UsuńO tak! Koniecznie musisz przeczytać! Może weźmiemy książkę na "warsztat", jak większość osób w grupie przeczyta?
UsuńChętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię w Książkach Sardegny :) dziękuję za odwiedziny imam nadzieję, że zagościsz na dłużej :)
UsuńII WŚ? Muszę to znać, koniecznie. Chociaż będzie, szczerze mówiąc, delikatne w porównaniu z tym co czytam, ale i tak przeczytam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować. Witaj w Książkach Sardegny :)
UsuńJa właśnie w trakcie lektury, ale koniec semestru znacznie spowalnia mnie w czytaniu :( Świetnie napisane, choć książki jeszcze nie skończyłam, zgadzam się w 100%.
OdpowiedzUsuńNo właśnie zauważyłam, że coś u Ciebie cicho ostatnio...a to szkoła, no tak ;) Czytaj zatem szybko i podziel się wrażeniami :)
UsuńPiękna recenzja! Książka już od jakiegoś czasu ogromnie mnie intryguje, a twoja recenzja sprawiła że mam ochotę na boso biec do księgarni by ją zakupić.. koniecznie muszę ją zdobyć!
OdpowiedzUsuńO, jak miło :) Dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa :) pozdrawiam!
UsuńJak to określiłaś, jesteśmy psychofankami Sepetys - na mnie te zrobiła ona olbrzymie wrażenie, i już nie mogę się doczekać jej kolejnej książki:)
OdpowiedzUsuńPrzefajna autorka. Stworzyliśmy kółko adoracji Sepetys na TK, ale jej sie to chyba podobało ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Czytałam już kilka recenzji i każda była bardzo pozytywna, więc nie mam wątpliwości, ze warto przeczytać "Szare Śniegi Syberii".
OdpowiedzUsuńWarto! pozdrawiam :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestę blogerką :)! Poczekaj no, zrobię ja Ci jeszcze kiedyś zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńSorry! Już się poprawiam! ach ta siła przyzwyczajenia ... ;) ale w sumie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, chlip, chlip...
UsuńMam tę książkę w swoich zbiorach i po Twojej recenzji nie żałuję ani złotówki wydanej na ten tytuł!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i po lekturze będziesz mogla się pozytywnie wypowiedzieć ):)
UsuńZapowiada się ciekawie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) PS. Gościłeś ostatnio w mojej okolicy, a ja (o wstydzie!) o spotkaniu w Instytucie R.Wojaczka dowiedziałam się z twoje relacji...zgroza...
UsuńTa książka po prostu mnie urzekła i na długo pozostała w mojej pamięci. Choć wcześniej czytałam "Wzgórze Błękitnego Snu" I. Newerlego i "Syberiadę polską" Z. Domina, które też przypadły mi do serca. To jednak ta pozycja nr 1.
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku, połknęłam ją na raz. Wzruszająca, bo prawdziwa. Szkoda tylko, że taka krótka. :)
OdpowiedzUsuńkolejna opinia, która skłania mnie coraz bardziej - że książka przesunie się na mojej liście marzeń o kilka oczek w górę.
OdpowiedzUsuńKsiązka napisana tak ciekawie ze czyta się ją jednym tchem:)oczywiście porusza do głębi wylewa morze łez:) ale warto przeczytać i zastanowić się nad tym co tak naprawdę jest ważne:)dziękuję serdecznie za możliwość przeczytania tej książki:)
OdpowiedzUsuń