Wydawnictwo: Wydawnictwo mg
Liczba stron: 300
Moja ocena : 5/6
Czasami sama siebie nie rozumiem. Od premiery "Prowincji pełnej czarów" minęło sporo czasu. Dobrze, że książka jest cierpliwa, bowiem czekała na moją uwagę, a ja sama nie wiem, czemu nie sięgnęłam po nią wcześniej. Chyba zapomniałam, jak pięknie o Mazurach pisze Kasia Enerlich i bałam się trochę, że nie będę pamiętać, jak fabuła ma się do części poprzedniej, czyli "Prowincji pełnej smaków". Znowu złapałam się na tym, że zupełnie niepotrzebnie robię taką nerwową atmosferę wokół danej książki. Trzeba czytać, i tyle...
Lektura "Prowincji pełnej czarów" okazała się tak cudowna, jak cudowny jest święty spokój, spędzony we własnym domu, ze świadomością, że wszystko w życiu jest tak, jak być powinno. Znacie to uczucie błogości? Tak właśnie się czułam, czytając kolejną powieść Kasi Enerlich. Oczywiście wątek czarów trochę zmącił spokój prowincji, wszystko jednak ma w tej serii swoją celowość, więc i pewne zawirowania wokół bohaterki są uzasadnione.
Ludmiła nadal prowadzi swoje uporządkowane życie na mazurskiej prowincji. Delektuje się spokojem w swoim domu, gotuje z darów ziemi, znalezionych w ogrodzie, pisze kolejną powieść, zajmuje się córką Zosią, spotyka z przyjaciółką - sąsiadką. Jej związek z Wojtkiem - naukowcem i wielkim pasjonatem przyrody też rozkwita, a kobieta coraz bardziej dochodzi do wniosku, że chciałaby się związać z nim na poważnie.
Codzienne sprawy nie blokują w Ludmile chęci poznawania własnej okolicy. Dlatego wędruje ona po pobliskich miasteczkach, zamkach, ruinach czy muzeach, w poszukiwaniu inspiracji do następnej powieści. W trakcie jednej ze swych wędrówek, poznaje historię dwóch kobiet, zamieszkałych niegdyś na terenie Prus Wschodnich. Jedna z nich to młoda dzieciobójczyni, druga to oszalała z zazdrości kochanka. Obie kobiety zginęły w tragicznych okolicznościach a ich historia życia i śmierci wydaje się mieć ze sobą związek.
Do tego we wsi, pojawiła się nowa osoba. Tajemnicza kobieta zakwaterowała się w starym domu za cmentarzem i wydaje się skrywać jakiś sekret. Niepokój wśród starych mieszkańców prowincji powodują też plotki o pojawieniu się ducha z lokalnej legendy - Kulawej Erny.
Ludmiła swoją dociekliwością połączy wszystkie te wydarzenia w jedną fascynującą historię, a przy okazji, zyska bliską sercu osobę. Niestety, los wystawi też bohaterkę na ciężka próbę. Jak Ludmiła poradzi sobie w tak trudnej sytuacji?
"Prowincja pełna czarów" rzeczywiście jest trochę bardziej "nie z tej ziemi", w porównaniu z częścią poprzednią (o trzech pierwszych nie mogę się wypowiedzieć, bo nie czytałam). Niesie ze sobą także bardzo otwarte zakończenie, które zmusza wręcz czytelnika o zaopatrzenie się w kolejną książkę. Nie można bowiem zostawić Ludmiły samej, w sytuacji, z jaką przyjdzie jej się zmierzyć.
Wydawnictwo mg zadbało o fanów serii i już za parę wyda kolejną część "Prowincję pełną szeptów". Czekam na nią z niecierpliwością.
Sardegna
Mam trzy wcześniejsze Prowincje.... Poczekam z czytaniem jak skompletuje wszystkie.
OdpowiedzUsuńJa tez początkowo się wstrzymywałam, ale w końcu Prowincja pełna smaków mnie pokonała ;)
UsuńNie sięgnę, nie interesuje mnie ta książka. Ponadto nie przepadam za seriami.
OdpowiedzUsuńTo raczej kobieca literatura, więc nie namawiam :)
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po książki pani Enerlich bo z każdej strony czytam tak pozytywne recenzje :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Seria o Prowincji jest taka "swojska", ciekawe, czy przypadnie Ci do gustu :)
UsuńCzy trzeba koniecznie czytać wszystkie książki z cyklu po kolei?
OdpowiedzUsuńZ książek pani Enerlich czytałam tylko "Oplątanych Mazurami" i "Czas w dom zaklęty". Obie bardzo mi się podobały.
W sumie nie trzeba. Sama też nie czytałam po kolei. W serii Prowincji jest 6 części. Czytałam cześć 4 i 5 i spokojnie można się zorientować co i jak.
UsuńO, to świetnie. Dziękuję :)
UsuńO, to świetnie. Dziękuję :)
UsuńMoże być ciekawe. O ile nie znudzi mi się po pierwszej części
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/