Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 536
Moja ocena : ?/6
Dlatego nie będę polecać "Zapachu ciemności". Kto przeczytał mój tekst, ten wie mniej więcej czego się po książce można spodziewać. Jeżeli ktoś poczuł się zainteresowany, przeczyta na własną odpowiedzialność.
Pamiętacie "Dotyk ciemności"? Pierwszą część serii The Dark Duet, o której pisałam, że jeszcze nigdy nie czytałam czegoś tak zaskakującego, mrocznego i poruszającego, zarazem? Nie potrafiłam wtedy nawet ocenić tej książki. Otóż, zapomnijcie o wszystkim. Kiedy przeczytałam powyższą kontynuację, tamta powieść jawi mi się, jako niewinna bajeczka dla dzieci. Tutaj dopiero jest miażdżąco...
Dlatego też tak długo zwlekałam z opisaniem tego tytułu. Jakoś nic konstruktywnego nie przychodzi mi na jej temat do głowy, poza tym, że tak po prawdzie to nie wiem, czy chcę czytać takie książki.
Chyba jestem zbyt "zwyczajna", na opowieści, o takiej tematyce. I nie mam tu na myśli tego, że męczą mnie jakiś opisy związane z seksualnością, po prostu przedstawione dewiacje, tortury psychiczne i fizyczne, ciągłe napięcie, to jednak nie jest to, czego szukam w lekturze. Z jednej strony chciałam poznać dalsze, a może raczej wcześniejsze losy, porwanej Livvii, z drugiej jednak strony, miałam ochotę odłożyć powieść i nigdy więcej jej nie dotykać.
Nie mam pojęcia, czy komukolwiek ta historia się podobała, bo właściwie to ona nie ma prawa się podobać. Nie wiem, co przeważało w tej opowieści: strach, napięcie, obrzydzenie, litość, gniew czy współczucie. Ja czułam narastające zmęczenie psychiczne...
Część druga w większości dotyczy wspomnień Livvi na temat tego, co zostało przemilczane w "Dotyku ciemności". Livvi znajduje się w szpitalu, pod opieką psychologów i policji, relacjonuje to, co wydarzyło się po "przekazaniu" jej do seksualnej niewoli, mentorowi Caleba. Wspomnienia dziewczyny dotyczą też historii z przeszłości jej porywacza, oraz celebrowanie uczucia, które z czasem tylko nabierało na sile.
I trudno jest czytać o tych wszystkich sytuacjach, w których stawiał Livvie, rzekomo zakochany (na swój pokręcony sposób) w niej Caleb. Ja wszystko rozumiem: trudna, bolesna przeszłość, wypatrzony, przez lata pracy w seksbiznesie, charakter, przemożna chęć zemsty, ale czy to wszystko może zawładnąć człowiekiem na dobre? Czy w imię tego można ukochaną osobę narazić na tak niemożebne tortury? Poza tym sama relacja porwana - porywacz. Nie mam pojęcia, czy "uczucie" pomiędzy tymi dwojga to była prawdziwa relacja, czy tylko wytwór wyobraźni dziewczyny, która w swej rozpaczliwej sytuacji próbowała znaleźć dla siebie, choć cień nadziei na przyszłość.
Nie mam dla Caleba żadnego usprawiedliwienia. Nie podobał mi się jego pseudo-związek z Livvi. Nie mam dla niego żadnych cieplejszych uczuć. I nie wiem co było gorsze w tej książce, czy strach o to, co się stanie z dziewczyną, czy obawa o to, o jakich seksualnych wyczynach przeczytam na kolejnej stronie.
Dlatego nie będę polecać "Zapachu ciemności". Kto przeczytał mój tekst, ten wie mniej więcej czego się po książce można spodziewać. Jeżeli ktoś poczuł się zainteresowany, przeczyta na własną odpowiedzialność.
Sardegna
Skoro piszesz o torturach to jakoś nie mam ochoty sięgać. Choć w tym roku udało mi się przeczytać kilka erotyków, to za takie atrakcje podziękuję...
OdpowiedzUsuńTo nawet nie jest erotyk, raczej thriller psychologiczny, ale mocny, więc jeśli tortury fizyczne i psychiczne to nie jest to, czego szukasz w książce, to lepiej odpuść
UsuńDziwne, jest to, co napisałaś chociaż jestem w stanie zrozumieć, że każdy jednak ma inne zdanie, prawda? Książka niesamowicie mi się podobała. Dlaczego? Bo COŚ się działo. Cała historia, nie tylko mówię tutaj o relacji Caleba i Livvie, ale też przede wszystkim o elementach związanych z niewolnicami, ich handlem itp... to było coś innego. Coś nowego, ale mimo, że przerażającego to interesującego do "oglądania" z mojej perspektywy. I tak, śmiało mówię, że mi się podobało. Bo czy kiedy uwielbiam kryminały, oglądać horrory gore to jednocześnie muszę sama w piwnicy dokonywać mordów? To jest oczywiście inny rodzaj podobania się jak w przypadku głupiej komedyjki. Ja lubię czytać/oglądać coś, co mnie zaszokuje, zaintryguje.
OdpowiedzUsuńTylko, tak jak napisałam na początku - każdy jest inny i może Ty nie odnalazłaś się w tej części, która rzeczywiście jest brutalna.
Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Lubię czytać tak długie wpisy i później dyskutować :) nie boję się brutalnych książek, najlepszym tego przykładem jest fakt, że lubię thrillery Maxima Chattama, a tam też nie zawsze dobrze się dzieje. Jednak na taki (seksualny) rodzaj brutalności to nie jestem czytelniczo gotowa. Owszem, historia niewolnic, cała otoczka, jaka temu towarzyszyła była interesująca. gdyby tak nie było, nie przeczytałabym ponad 500 stronicowej cegły w dwa dni, jednak fabuła tej serii to nie jest to, czego szukam. Nie mogę uwierzyć też w relację między bohaterami. Choć w uzależnienie od porywacza mogę uwierzyć, to w "uczucie" Caleba do dziewczyny już nie. Tak, jak napisałam, wierzę w chęć zemsty, spaczony charakter, ale albo ktoś coś czuje do drugiej osoby, albo ją perfidnie wykorzystuje. A tak w ogóle to myślę, że cała ta historia (z uczuciem do Caleba) rozegrała się tylko w umyśle zrozpaczonej Livvi
Usuń