Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 368
Moja ocena : 4/6
"Zatrute ciasteczko" to pierwszy tom przygód niezwykłej dziewczynki Flawii De Luce. Powiem szczerze, o tej serii słyszałam tyle dobrego od innych blogerów książkowych, że zanim w ogóle zaczęłam ją czytać, miałam wrażenie, że popełniam jakąś straszliwą gafę, nie mając pojęcia kim owa Flawia jest. Kiedy więc nadarzyła się okazja, postanowiłam zapoznać się z perypetiami tej nietuzinkowej, dziecięcej postaci, od początku (seria bowiem liczy obecnie już sześć tomów).
Moje pierwsze wrażenie, po zapoznaniu się z Flawią przywodziło na myśl dzieweczkę z Rodziny Addamsów. Może trochę na wyrost, bowiem poza podobnym wyglądem Flawię i Wednesday Addams niewiele łączy. Choć z drugiej strony, podobny introwertyczny charakter dziewczyn, odosobnienie w domu pełnym ludzi i mieszkanie w nieco upiornym domostwie/zamczysku, to jednak cechy wspólne.
Jedenastoletnia Flawia jest bardzo ekscentryczną, żeby nie powiedzieć dziwną, postacią. Piekielnie inteligentna, sprytna i bystra, w wolnym czasie eksperymentuje sobie w domowym laboratorium chemicznym, ze śmiertelnymi truciznami. Odrzucana przez starsze siostry, traktowana jak dziwadło, ignorowana przez ojca, jest takim rodzinnym popychadłem. Ale Flawia ma silny charakter i nie przejmuje się tym zbytnio (albo stwarza takie wrażenie), świetnie dogaduje się z kamerdynerem, panem Doggerem i panną Mullet, gosposią, próbującą od lat ogarnąć wielkie domostwo, po śmierci pani domu.
Flawia pochłonięta swoimi zainteresowaniami, pewnego dnia, natrafia na trupa w ogórkach. Dosłownie natrafia, bowiem w ogródku za domem, znajduje zwłoki dziwnego faceta, którego dzień wcześniej widziała w gabinecie ojca. Flawia postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa, tym bardziej, że podejrzenia padają na tatusia. Policja robi swoje, a Flawia swoje. W pewnym momencie ścieżki jednych i drugiej się zejdą, ale to i tak nic nie zmieni, bowiem w dziewczynce tkwi niesamowita intuicja śledcza, która poprowadzi ją prosto do rozwiązania zagadki.
Żeby nie było zbyt banalnie (bo tak nie jest), sprawa faceta w ogórkach sięga daleko w przeszłość. Związek z tym ma ojciec Flawii, jego nauczyciel, który dawno temu popełnił samobójstwo i ... wyjątkowy znaczek pocztowy.
No dobra, skoro wszystko jest ciekawe i intrygujące, to dlaczego moja ocena wynosi tylko 4/6? No właśnie, dlaczego? Myślę, że problem znów leży w moich oczekiwaniach. Wszyscy zachwalali: "Jak to nie znasz Flawii? Ona jest rewelacyjna!" No i właśnie, jakoś nie była... Miał być szał, zachwyt i emocje. Moim zdaniem wyszło średnio. To jest w każdym razie moje zdanie, bo na innych blogach widzę wysokie noty, zarówno dla tomu pierwszego, jak i dla kolejnych.
Ciekawa postać, z tej Flawii, to na pewno. Sam pomysł Autora na kreację bystrej i nieco ekscentrycznej jedenastolatki, też niczego sobie, zwłaszcza jeśli chodzi o nadanie jej cech małoletniego detektywa. Rozwiązywanie tajemnicy z przeszłości i połączenie jej z prywatnym śledztwem też jest ciekawą koncepcją, szczególnie jeśli chodzi o motyw pocztowy, dość rzadki w literaturze. Ostatecznie jednak, coś nie zagrało pomiędzy mną a Flawią i dość trudno było mi wgryzać się w opowiadaną historię.
Oczywiście doceniam wartość tej serii i rozumiem, że można zachwycać się nią bez końca, wyszukując co lepsze smaczki. Ja chyba jednak nie zostanę jej fanką i pozostawię pole do popisu w tej kwestii innym czytelnikom.
Oczywiście doceniam wartość tej serii i rozumiem, że można zachwycać się nią bez końca, wyszukując co lepsze smaczki. Ja chyba jednak nie zostanę jej fanką i pozostawię pole do popisu w tej kwestii innym czytelnikom.
Sardegna
No cóż...ja też nie znam Flawii i szczerze mówiąc, to jakoś nie czuję się przez to zacofana:) Nie przeczytam raczej, bo zupełnie mnie nie ciągnie do książek, w których bohaterami są tak młodzi ludzie. Dla dzieci na pewno fajna książka.
OdpowiedzUsuńMoże nie do końca dobrze się wyraziłam w mojej opinii.. To nie jest książka dla dzieci. Dla młodzieży i to tej starszej, i dla dorosłych. Zbyt trudna jest dla młodego czytelnika, poza tym zagadka kryminalna jest dość skomplikowana. Ale rozumiem Twoje nastawienie, też nie zawsze mam ochotę na młodzieżówkę
UsuńTak, cóż, dla mnie wszyscy poniżej dwudziestki to dzieci:) Nie, no trochę przesadzam ale jedenastolatka jako główna bohaterka to już zupełnie nie dla mnie. Nie umiem się już wczuć w takie dziecko. Starość nie radość;p
Usuń@Sardegna nie doceniasz chyba jednak młodego czytelnika. Myślę, że rówieśnik głównej bohaterki spokojnie może się zmierzyć z książką :) Natomiast mnie samemu seria bardzo odpowiada, zwłaszcza w warstwie językowej, a konkretniej ciętego języczka Flawii :)
UsuńWiem, że Twoje chłopaki to wyjątkowi czytelnicy :) osobiście patrzę trochę z perspektywy moich dzieciaków z klasy - nie ogarnęliby ;)
UsuńMam ją w planach, więc przeczytam na pewno. Może mnie zachwyci:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa :) czy tylko ja nie czuję mięty, czy to bardziej powszechne wśród dorosłych czytelników
UsuńJa w sumie chętnie poznam tę serię, ale nie sądzę, bym została wielką fanką - te czasy "fankowania" chyba już za mną ;)
OdpowiedzUsuńZa mną też :) to moje bycie fanem autora czy serii też nie jest jakoś obsesyjne, ale do jednych mam większy sentyment, a inne są mi zupełnie obojętne, wiesz, co mam na myśli ;)
UsuńCzytam różne opinie dotyczące tej książki, ale bardzo chętnie dowiem się, jak mi się ona spodoba... Widziałam też dużo zarzutów, co do długości i szczegółowości niektórych czynności opisywanych w ksiażce. Tak czy siak jestem zaintrygowana; mnie też kojarzy się Flawia z dziewczynką z Rodzinki Adamsów, chociaż jeszcze książki nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Jeśli chodzi o mnie, nie zauważyłam jakoś specjalnie tych długich opisów, o których mówisz. Nie przeszkadzały mi. Ale właśnie najlepiej samemu sprawdzić, jak dana książka się spodoba
UsuńTeż jeszcze nie znam Flawii, choć kusi mnie od dawna. Ciekawa jestem jak zareagowałabym na małoletnią detektyw.... Czy byłby zachwyt...
OdpowiedzUsuńWiesz, Flawia jest trochę specyficzna. Jest takim samozwańczym, nieco mrocznym detektywem. To nie jest postać znana z innych dziecięcych książek o małych spryciarzach. I w sumie to pozytyw, tylko nie każdemu to pasuje, mi właśnie chyba nie do końca
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńDzisiaj na blogu dyskusja MOLE CZYTAJĄ: Dlaczego czytamy/nie czytamy kryminały i thrillery? Z gościnnym udziałem REMIGIUSZA MROZA, Vega Czyta i Kasjeusza. Zapraszam do wypowiedzenia się!
LINK: http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/12/mole-czytaja-kryminay-i-thrillery-z.html
Pozdrawiam,
Artemis
Mam na półce, ciekawe jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa tez jestem ciekawa. Daj znać, jak przeczytasz
UsuńMówiłaś, że nie bardzo gra, byłam ciekawa, czy coś się w tej materii zmieniło. Nie zmieniło się :)
OdpowiedzUsuńAle jest plus tego stanu rzeczy: nie musisz wyczekiwać z utęsknieniem kolejnego tomu serii :)
No jakoś nie zaiskrzyło... ale akurat fakt, że przynajmniej tym nie muszę się martwić :)
UsuńBardzo ciekawy artykuł. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń