Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 380
Moja ocena : 6/6
Droga Autorko. Nie robi się takich rzeczy. Nie kończy się takiej fajnej książki słowami: "Ciąg dalszy nastąpi..."!
Coś już podejrzewałam, kiedy to zbliżając się
do końca, historia zamiast zmierzać do finału, rozkręcała się na maksa. Nie mam pojęcia, jak Autorka planuje rozwinąć tę opowieść, czy zmieści się ona w dwóch częściach, czy może zaplanowana jest trylogia (wiecie coś na ten temat?), ale wiem jedno, czytałam dwie poprzednie książki pani Agaty Przybyłek ("Nie zmienił się tylko blond" oraz "Nieszczęścia chodzą stadami") i spokojnie mogę postawić "Takie rzeczy tylko z mężem" obok "Blondu" - opowieści, którą absolutnie wyróżniłam, bo autentycznie bawi mnie do łez i ma genialne "momenty".
"Takie rzeczy tylko z mężem" ma informację na okładce, w postaci rekomendacji Magdaleny Witkiewicz, że jest to "świetna komedia małżeńska". Zgodzę się z tym częściowo, bo ja bardziej określiłabym ją, jako zmagania samotnej matki z przymrużeniem oka. Małżeństwo w wykonaniu pary głównych bohaterów, Zuzanny i jej małżonka, wygląda bowiem nieco inaczej, niż mogłoby się tradycyjnie wydawać.
Przedstawiona w powieści historia jest zupełnie odrębna, choć dzieje się w z sąsiedztwie Sosenek, czyli wioski, będącej w centrum dwóch poprzednich powieści Autorki. Wspólnym mianownikiem do wszystkich trzech historii może być też wątek szkolny, każda bohaterka ma bowiem coś wspólnego z edukacją, Zuzanna akurat jest nauczycielką zerówki. Jednak to nie jej praca zawodowa jest głównym tematem tej książki. Istotna jest natomiast relacja bohaterki z własnym mężem, Ludwikiem, który jest dość nietypowym osobnikiem.
Para na pozór sprawia sympatyczne wrażenie zgodnego małżeństwa, w rzeczywistości jednak Ludwik żyje w swoim świecie, a wszystkie sprawy domowe, obowiązki związane z opieką nad 4 letnim z synem, są na głowie Zuzanny. Jej mąż za to, woli spędzać wolny czas w nieco odmienny sposób, gdzie poza spotykaniem się z kolegami i oglądaniem meczy, poszukuje skarbów za pomocą wykrywacza metali. Tej pasji zapalony historyk poddaje się z wielkim upodobaniem, nie zważając na prośby swojej żony, żeby przejął części obowiązków, albo spędził z nią i synkiem, trochę więcej czasu.
Zuzanna zainspirowana pewnym wykładem motywacyjnym znanej psycholożki, postanawia zawalczyć o uwagę swojego męża i spróbować rozpalić swój związek na nowo. Niestety nie będzie to łatwe, kiedy otoczenie absolutnie temu nie sprzyja. Do jej domu wprowadza się siostrzenica Ludwika, zbuntowana nastolatka Kasia, mama Zuzanny postanawia sukcesywnie wyprzedawać swój majątek, siostra Anka, jest w trzeciej ciąży, a kolega z pracy, Marek nocuję w ich domu pokątnie, ponieważ rzuciła go dziewczyna.
Kobieta stara się jak może, walczyć o uwagę męża, ale w natłoku codziennych spraw jest to bardzo trudne. Nowych problemów wciąż przybywa, a wszystko to oczywiście dzieje się w atmosferze zabawnych gagów i śmiesznych zbiegów okoliczności. Spokojnie jednak, wiecie że nie lubię przeładowanych na siłę, humorem, historii. Na szczęście, tutaj wszystko jest w odpowiedniej proporcji.
Zuzanna jest sympatyczną kobietą, której nie da się nie lubić. Pozostałe postacie kobiece też dają czadu. Natomiast nieco gorsze zdanie mam o męskich bohaterach tej opowieści, ale myślę, że część kolejna przyniesie jakieś pozytywne zmiany w tym temacie. Książka ma wiele fajnych momentów, które autentycznie śmieszą. Autorce udała się także akcja z zakończeniem, bo kiedy już wydawało mi się, że wiem, jak zakończy się ta opowieść, i w którą stronę bohaterka podąży, pani Agata Przybyłek daje czytelnikom zupełnie otwarte zakończenie, które może zmienić wszystko. Dlatego, nie mogę już doczekać się kolejnego tomu, żeby przekonać się, na co zdecyduje się Zuzanna, i jaką drogę wybierze.
Sardegna
Kojarzę same pochlebne opinie na temat książek tej autorki, więc chętnie się z nią zapoznam, choć w planach mam zacząć od 'Blondu'. Szczególnie, że tę historię wolałabym poznać już wtedy, gdy będzie skończona :)
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieję, że i ja będę się dzięki Przybyłek śmiać. Rzadko śmieję się przy książkach.
Ja właśnie też. Bardzo rzadko zdarza mi się śmiać w głos, a przy Blondzie parę razy mi się to zdarzyło :) tylko wiesz, to są raczej takie przyjemne czytadła, niż obyczajówki, żeby nie było ;)
UsuńNie wszystkie opinie są pochlebne. Mnie "Blond" zniechęcił skutecznie. Nawet w kategorii "czytadło" wolę sięgać po inne propozycje.
UsuńSerio? A co Cię w Blondzie odrzuciło?
UsuńDługo zastanawiałam się czy sięgnąć po tę książkę i w końcu zrezygnowałam. I chyba dobrze wyszło, ostatnio szukam w powieściach czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńhttp://przepisynawidelcu.blogspot.com/
Witam Cię Dominiko po raz pierwszy w Książkach Sardegny :) mam nadzieję, że zagościsz u mnie na dłużej :) pozdrawiam serdecznie
UsuńMam wrażenie, że ostatnio czytamy te same książki;)
OdpowiedzUsuńZakończenie z butów wyrywa, to fakt. I jeszcze nie wiadomo, ile trzeba będzie czekać na ten upragniony ciąg dalszy.
A wiesz, że też to zauważyłam? Co spojrzę do blogrolla, to przy Twoim blogu jakiś znajomy tytuł :) Nie ma opcji, jesteśmy pokrewnymi czytelniczo duszami ;)
UsuńMuszę poszukać tej powieści. Chciałabym ją przeczytać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI jak Agnieszko? Udało się przeczytać?
Usuń