Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 312
Moja ocena : 5/6
"Tarapaty" kojarzycie pewnie z wersji książkowej. I słusznie, to to książka powstała na bazie filmu dla dzieci i młodzieży o tym samym tytule, który premierę miał w lipcu 2017 roku, a nie odwrotnie. Trochę to nietypowe, sami przyznacie. Ja też pierwotnie myślałam, że to najpierw pojawiła się książka, a dopiero potem ekranizacja. A tu taka niespodzianka. Autorki "Tarapatów" nie są jednak debiutantkami w dziedzinie tworzenia ciekawych historii, bowiem pani Marta Karwowska jest reżyserką i scenarzystką, natomiast pani Katarzyna Rygiel – autorką kryminałów.
"Tarapaty" to naprawdę emocjonująca i ciekawa opowieść dla dzieci w wieku 7 - 12. Moje osobiste, lat 7 i 9 bardzo poczuły klimat, a wieczorne czytanie, kończące się zazwyczaj po dwóch - trzech rozdziałach, sprytnie urywających się w fascynującym momencie, było autentyczną przyjemnością. Wiem doskonale, po czym poznać, że książka działa na moje dzieci i się im podoba. Błyszczące oczy i błagalny ton: "Mamo! Jeszcze jeden rozdział!" mówią mi wszystko. I tak właśnie było podczas tej lektury.
W ogóle zauważyłam u moich dzieci ochotę na "poważniejsze" historie. Takie właśnie w stylu "Tarapatów". Opowieści, które niosą jakąś przygodę, tajemnicę, zagadkę. Utwierdziłam się w tym przekonaniu czytając im później na głos "Malutką czarownicę" Otfrieda Preusslera. Niby wszystko gra, ale treść, jakby już zbyt "dziecinna". Przenosi się to wtedy na mniejsze zainteresowanie, a to nie o to przecież chodzi. Dorastają czytelniczo te moje dzieciaki, następny w kolejne będzie więc, zgodnie z ich wyborem, "Harry Potter i kamień filozoficzny".
Wracając jednak do "Tarapatów", jest to opowieść o przyjaźni Julki i Olka, dzieciaków pochodzących z dwóch różnych światów. Julka chodzi do prywatnej szkoły z internatem, jej rodzice pracują za granicą, dziewczynka jest, jak na swój wiek, bardzo samodzielna, stateczna i odpowiedzialna. Olek jest zwyczajnym chłopakiem z osiedla, mieszka z rodzicami w kamienicy na obrzeżach Warszawy, całe dnie spędza beztrosko ze swoim psem Pulpetem, biegając, rozrabiając i szukając przygód. Kiedy Julka na czas wakacji i pewnego nieporozumienia, trafia tymczasowo do domu nieco ekscentrycznej ciotki, zajmującej się tylko swoją pracą i nie zwracającej większej uwagi na siostrzenicę, postanawia wykorzystać moment wyjątkowej swobody i przeżyć go jak najlepiej. Na podwórku zapoznaję się z miejscowym
chłopakiem, Olkiem, nazywanym przez opiekunkę "chodzącym kłopotem" i trochę przypadkowo, trochę z nudów, przyłącza się do jego zabawy.
Sprawy nabierają jednak tempa, kiedy w kamiennicy ciotki dochodzi do zuchwałej kradzieży, a zaginionymi przedmiotami okazują się być stare rulony papieru i jedno, pozornie zwyczajne zdjęcie. Dzieci czują, że wpadły na trop czegoś niesamowitego. Sprawy, która ma związek z dziwnymi głosami, dochodzącymi z rudery po drugiej stronie ulicy, dwiema podejrzeniami staruszkami, krążącymi po okolicy, a także z pewnym tajemniczym facetem, ubranym na czarno, który kręci się po ich osiedlu, zostawiając po sobie puste papierki po cukierkach.
Julka i Olek zaczynają prowadzić swoje prywatne śledztwo, zupełnie nieświadomi tego, że wpadli w sam środek bardzo realnych tarapatów, a ich konsekwencje mogą być poważne i zagrażać ich bezpieczeństwu, a nawet życiu. Dzieciaki podążają za tropem przygody, przy okazji ucząc się, co to przyjaźń, współpraca, wzajemna pomoc i wsparcie.
Powyższa książka jest naprawdę fajną historią, zawiera elementy powieści przygodowej, sensacyjnej, ma też momenty grozy. Na szczęście jest też pełna humoru, ciepła i pozytywnych emocji. Oprócz dostarczenia rozrywki, porusza też poważne problemy, takie jak samotność dziecka "porzuconego" przez rodziców pracujących za granicą, czy szukania bratniej duszy pośród nieprzychylnych osób.
Jestem ciekawa, jak "Tarapaty" wypadają w formie filmowej. Jeżeli tylko będzie sposobność, zabiorę moje dzieci na seans, żeby porównać różnice między książką a ekranizacją i usłyszeć, co na ten temat, Dziewięciolatka i Siedmiolatek mają do powiedzenia.
Sardegna