Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 336
Moja ocena : 5/6
Biorę w ciemno wszystkie powieści Magdy Witkiewicz. Na żadnej się nie zawiodłam i dosłownie każda okazała się być dla mnie miłą lekturą. Jako że "Pudełko z marzeniami" to już 13 książka Magdy, jaką miałam okazję czytać i 2 napisana wspólnie z innymi autorem, postanowiłam zrobić małe podsumowanie i zebrać moje dotychczasowe wpisy. Poniższa lista nie jest oczywiście kompletna, bo nie ogarnęłam
jeszcze wszystkich książek Autorki, co oczywiście mam w planach
nadrobić, ale wśród tych 12 przeczytanych mogę już teraz wyróżnić swoich faworytów. Są to tytuły dla mnie wyjątkowe pod różnymi względami ("Cześć, co słychać?", "Czereśnie zawsze muszą być dwie"). Niektóre poruszają poważne kwestie społeczne i przez to są naprawdę warte polecenia ( "Po prostu bądź", "Pierwsza na liście", "Zamek z piasku", "Ósmy cud świata"), jeszcze inne są po prostu świetną, umilającą czas lekturą ("Pracownia Dobrych Myśli", "Szkoła żon", "Ballada o ciotce Matyldzie", "Moralność pani Piontek"), oprócz tego, 2 książki autorki skierowane są dla dzieci ("Lilka i spółka", "Lilka i wielka afera"). Magda połączyła też siły z inną pisarką, Nataszą Sochą, w rezultacie czego powstała mega zabawna "Awaria małżeńska", będąca idealną lekturą dla zabieganych matek, mających na głowie cały dom do ogarnięcia.
"Pudełko z marzeniami" jest właśnie przykładem kolejnej współpracy Magdy Witkiewicz z innym autorem. Tym razem powieść powstała wraz z Alkiem Rogozińskim, twórcą kryminalnych komedii (miałam okazję czytać jedną powieść jego autorstwa "Do trzech razy śmierć", która akurat średnio przypadła mi do gustu), prywatnie przyjacielem pisarki. Jak zatem wyszła autorom ta współpraca? Bardzo pozytywnie. Powieść okazała się być fajną historią, trochę zabawną, trochę refleksyjną, utrzymaną w klimacie sympatycznych i umilających czas opowieści.
Malwina to bardzo zorganizowana trzydziestolatka, postanawia zostawić wszystko i pojechać w Bieszczady. Robi to trochę za namową ukochanego, który ponad wszystko ceni sobie wolność, medytację i święty spokój. Jej Bieszczadami okazuje się być Miasteczko, czyli miła mieścina na końcu świata, a wymarzony dom, budynkiem do generalnego remontu, z restauracją na parterze i tajemniczym posągiem świętego Ekspedyta w piwnicy. Ukochany w starciu z prozą życia i obowiązkami domowymi zmyka czym prędzej, zostawiając Malwinę z całym kramem na głowie i to właśnie w takich okolicznościach kobieta poznaje Michała.
Ale, ale! Spokojnie! Nie będzie tu miłości od pierwszego wejrzenia, ani żadnych romantycznych uniesień! Michał bowiem ma wobec Malwiny inne plany. Znając swoją rodzinną historię, wie, że na terenie gdzie obecnie stoi restauracja znajduje się jego rodowy skarb. Pragnie więc wszelkimi sposobami zbliżyć się do kobiety, żeby móc spenetrować piwnicę i zastanowić się, gdzie może zacząć prace poszukiwawcze.
Tak zaczyna się sympatyczna opowieść o dwójce zakręconych bohaterów, którzy dążą do swoich zamierzonych celów wszelkimi sposobami. Oprócz Malwiny i Michała, których historia wysuwa się na pierwszy plan, w całej tej opowieści istotnych będzie jeszcze cały szereg dodatkowych postaci: babcia Malwiny, która rusza na pomoc wnuczce i postanawia rozkręcić restaurację serwując w niej francuskie specjały, pani Wiesia, sympatyczna staruszka znana czytelnikom Magdy Witkiewicz z "Pracowni Dobrych Myśli", która tutaj również serwuje wszystkim swoja kultową nalewkę dla zdrowotności, Florian i Tomek - para sympatycznych gejów, również bohaterów "Pracowni...", oraz dwójka dzieciaków, Kalina i Kamil, którzy mają swój pomysł na dalszą znajomość Malwiny i Michała.
Jako że święty Ekspedyt to patron od spraw niemożliwych, Malwina mianuje go swoim opiekunem i faktycznie od tamtej pory sprawy zaczynają iść po jej myśli. Oprócz świętego mają jednak w tym sporą zasługę, przyjaźni bohaterce, ludzie, co sprawia, że czytelnikowi robi się nieco cieplej na sercu, powraca też wiara w bezinteresowne dobro, które, jak karma, zawsze wraca.
Nie należy jednak tej historii traktować śmiertelnie poważnie. Bo mimo wszystko jest to taka bajka dla dużych dziewczynek, która moim zdaniem nie opowiada o miłości, a raczej o przyjaźni, wsparciu i o tym, jak ważna jest obecność bliskich osób. Jest to po prostu sympatyczna, ciepła lektura, dobra na każda porę roku, napisana w stylu podobnych tematycznie książek Magdy Witkiewicz.
W pierwszym skojarzeniu powiedziałabym, że "Pudełko z marzeniami" jest kontynuacją "Pracowni Dobrych Myśli", poznajemy bowiem, choć w okrojonej formie, dalsze losy bohaterów tamtej historii. Po zastanowieniu jednak, trzeba przyznać, że fabuła "Pudełka..." toczy się swoim rytmem, i mimo że wątki obu powieści się zazębiają, to jednak nie można ich traktować, jako całość.
Ale, ale! Spokojnie! Nie będzie tu miłości od pierwszego wejrzenia, ani żadnych romantycznych uniesień! Michał bowiem ma wobec Malwiny inne plany. Znając swoją rodzinną historię, wie, że na terenie gdzie obecnie stoi restauracja znajduje się jego rodowy skarb. Pragnie więc wszelkimi sposobami zbliżyć się do kobiety, żeby móc spenetrować piwnicę i zastanowić się, gdzie może zacząć prace poszukiwawcze.
Tak zaczyna się sympatyczna opowieść o dwójce zakręconych bohaterów, którzy dążą do swoich zamierzonych celów wszelkimi sposobami. Oprócz Malwiny i Michała, których historia wysuwa się na pierwszy plan, w całej tej opowieści istotnych będzie jeszcze cały szereg dodatkowych postaci: babcia Malwiny, która rusza na pomoc wnuczce i postanawia rozkręcić restaurację serwując w niej francuskie specjały, pani Wiesia, sympatyczna staruszka znana czytelnikom Magdy Witkiewicz z "Pracowni Dobrych Myśli", która tutaj również serwuje wszystkim swoja kultową nalewkę dla zdrowotności, Florian i Tomek - para sympatycznych gejów, również bohaterów "Pracowni...", oraz dwójka dzieciaków, Kalina i Kamil, którzy mają swój pomysł na dalszą znajomość Malwiny i Michała.
Jako że święty Ekspedyt to patron od spraw niemożliwych, Malwina mianuje go swoim opiekunem i faktycznie od tamtej pory sprawy zaczynają iść po jej myśli. Oprócz świętego mają jednak w tym sporą zasługę, przyjaźni bohaterce, ludzie, co sprawia, że czytelnikowi robi się nieco cieplej na sercu, powraca też wiara w bezinteresowne dobro, które, jak karma, zawsze wraca.
Nie należy jednak tej historii traktować śmiertelnie poważnie. Bo mimo wszystko jest to taka bajka dla dużych dziewczynek, która moim zdaniem nie opowiada o miłości, a raczej o przyjaźni, wsparciu i o tym, jak ważna jest obecność bliskich osób. Jest to po prostu sympatyczna, ciepła lektura, dobra na każda porę roku, napisana w stylu podobnych tematycznie książek Magdy Witkiewicz.
W pierwszym skojarzeniu powiedziałabym, że "Pudełko z marzeniami" jest kontynuacją "Pracowni Dobrych Myśli", poznajemy bowiem, choć w okrojonej formie, dalsze losy bohaterów tamtej historii. Po zastanowieniu jednak, trzeba przyznać, że fabuła "Pudełka..." toczy się swoim rytmem, i mimo że wątki obu powieści się zazębiają, to jednak nie można ich traktować, jako całość.
"Pudełko z marzeniami" trafiło do mnie tuż przed świętami, w pięknym opakowaniu, z przemiłymi dodatkami. Aż szkoda mi było rozpakować tak cudną przesyłkę! Przez te świąteczne akcenty skojarzenia, co do treści nasuwają się same. Na szczęście powieść ta jest bardziej uniwersalna i poza niewielkim wątkiem świątecznym, całość nie jest jakoś specjalnie utrzymana w tym klimacie.
"Pudełko z marzeniami" więc czytać także w innym okresie roku, a nawet polecić na zbliżające się Walentynki. Co też zrobię, choć uczciwie zaznaczam, że cała historia miłosna jest tutaj ukazana trochę z przymrużeniem oka, ale za to czyta się ją bardzo przyjemnie.
"Pudełko z marzeniami" więc czytać także w innym okresie roku, a nawet polecić na zbliżające się Walentynki. Co też zrobię, choć uczciwie zaznaczam, że cała historia miłosna jest tutaj ukazana trochę z przymrużeniem oka, ale za to czyta się ją bardzo przyjemnie.
Sardegna
Mam tę książkę w planach. ;)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie koniecznie podziel się później wrażeniami :)
UsuńCzyli według Ciebie duet Alka i Magdy się sprawdził, tak? ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. Choć bardziej w tej powieści widoczny był styl Magdy, niż Alka.
UsuńPanią Magdalenę pokochałam po "Czereśniach...", Pana Alka polubiłam po "Do trzech razy śmierć", więc muszę też poznać ivh wspólne dzieło!
OdpowiedzUsuńTo obowiązkowo książka będzie Ci się podobać :)
Usuń