Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 462
Moja ocena : 4/6
Po wielkim triumfie "Kodu Leonarda da Vinci" powróciły do łask powieści przygodowe, rodem z Indiany Jonesa. Bellona proponowała nam już ciekawe powieści tego typu. Mnie samej udało się przeczytać rewelacyjny "Kod Atlantydy" i trochę gorszy, jednak ciągle trzymający poziom, "Kod Lucyfera".
"Arka ognia" to kolejna z serii przygodówek, w której istotną rolę odgrywa tajemniczy artefakt z przeszłości. W tym przypadku akcja kręci się w okół Arki Przymierza, na której ślad natrafiły groźna grupa fanatyków religijnych. Jej odnalezienie będzie pociągać za sobą wielką wojną na tle religijnym, która może zburzyć porządek istniejącego świata.
Jak się można domyśleć, bohaterami całej przygody będzie para detektywów - amatorów, piękna kobieta oraz silny i inteligentny mężczyzna. W tym przypadku mamy fotoreporterkę Eddie Miller, przypadkowego świadka zabójstwa profesora, który natrafił na ślad Arki Przymierza, oraz historyka Caedmona Aisquitha.
Para bohaterów będzie próbowała zatrzymać grupę poszukującą pradawnego skarbu, jednak ci nie przebierają w środkach, dlatego cała akcja będzie momentami strasznie niebezpieczna, a bohaterowie będą balansować na granicy życia i śmierci.
Mam mieszane uczucia co do tej powieści. Z jednej strony fajny pomysł poszukiwania Arki Przymierza, podążanie za wskazówkami, przemieszczanie się po Europie, powodowało, że pierwsza połowa książki była bardzo pasjonująca i czytało się ją bardzo dobrze. Trochę nasuwało mi się podobieństwo do "Kodu.." jednak, nie uważam tego za zarzut. Po protu akcja mnie bardzo wciągnęła i z zapartym tchem próbowałam podążać za tokiem myślenia bohaterów i odcyfrowywać ukryte wskazówki.
Jednak im bliżej zakończenia, tym akcja traciła dla mnie sens. Mimo że celowość w poszukiwaniu Arki przez grupę religijną miała jeszcze znaczenie, to motyw zatrzymania głównych bohaterów
i ich ucieczka, były już coraz bardziej naciągana.
Jak dla mnie fajny pomysł został spalony przez zakończenie. Tak niestety często się zdarza, dlatego tak trudno jest powtórzyć powieściom przygodowym sukces "Kodu Leonarda...".
W ostatecznej ocenie dałam książce czwórkę. Głównie za pomysł, jak i za lekkość całej lektury.
Sardegna
Po Twojej recce, wiem że książka nie zrobi na mnie wrażenia, jakiego bym oczekiwała
OdpowiedzUsuńSzkoda że zakończenie słabe bo moze bym się skusiła. Lubię tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuńMam drugą książkę tej autorki Kod templariuszy, mam nadzieję, że mi się spodoba, bo lubię takie książki. Pewnie powinnam najpierw przeczytać Arkę ognia, ale jakoś mnie nie kusi, a nie znoszę słabych zakończeń.
OdpowiedzUsuńTo chyba coś dla mnie, lubię książki przygodowe.
OdpowiedzUsuńKod Atlantydy? A cóż to? Dlaczego ja jeszcze o tym nie słyszałam? Muszę szybciutko to wygrzebać na LubimyCzytać.pl
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo lubiłam tego typu powieści. Teraz już trochę mniej, ale czasami lubię sięgnąć.
OdpowiedzUsuńHmmm... podobno autorka wydała cztery powieści z tej serii... nie wie ktoś, kiedy można będzie dostać je w polskich księgarniach? :)))
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera, to też sięgnęłam na początku po "Kod Templariuszy"...
Dziwnie mi się czytało, mając cały czas w głowie mojego ukochanego Langdona, ale potem wychwyciłam wieeeeeele różnic i oddzieliłam te powieści od siebie. Całkiem fajna przygoda, chłonęłam jak gąbka wodę i już wiem, że warto sięgać po inne książki tego typu ^^