Wydawnictwo:Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 376
Moja ocena : 6/6
Przeczytałam już całą masę książek autorstwa Katarzyny Grocholi, i jako fanka, śledząca od lat nowości wychodzące spod jej ręki, myślałam, że nic nie jest stanie mnie zaskoczyć. A tu proszę, taka niespodzianka!
"Makatka" książka napisana przez autorkę wraz z córką, Dorotą Szelągowską bardzo mile mnie zaskoczyła i dała bardzo pozytywnego kopa. Niby wszystko w książce jest "po staremu", charakterystyczny styl pani Grocholi, zabarwiony sporą dawką pozytywnej energii, nutką ironii i dystansem do otaczającego świata, jest taki, jak zwykle. Jednak owa książka to coś zupełnie innego i świeżego.
Tak jak tytuł sugeruje, książka będzie zlepkiem wielu elementów. Będzie rok z życia Matki i Córki, od września do września (ten miesiąc ma bowiem dla oby pań szczególne znaczenie), spisany w postaci krótkich artykułów, opisujących te same wydarzenia, z punktu widzenia obu pań.
Będą poważne i mniej poważne tematy, komentowane na bieżąco, w charakterystyczny sposób (styl dobrze znany u Katarzyny Grocholi, nowo przeze mnie odkryty u Doroty Szelągowskiej), z "pazurem", humorem i wielkim dystansem.
Będą poważne i mniej poważne tematy, komentowane na bieżąco, w charakterystyczny sposób (styl dobrze znany u Katarzyny Grocholi, nowo przeze mnie odkryty u Doroty Szelągowskiej), z "pazurem", humorem i wielkim dystansem.
Będzie połączenie dwóch światów, dwóch pokoleń, tak różnych, a jednocześnie bardzo podobnych. Zauważanie rzeczy ważnych, ignorowanie tych mniej ważnych, czerpanie z życia pełnymi garściami, cieszenie się z drobnostek, niezauważanie niedoskonałości. Obserwowanie świata przez pryzmat bycia matką (tą starszą i tą młodszą), córką, babcią.
Felietony Doroty Szelągowskiej, przeplatające się z felietonami Mamy nadają książce nowy wymiar. Jakiś powiew świeżości, coś równie pozytywnego i zakręconego, do czego przyzwyczaiła nas Katarzyna Grochola.
W ogóle "Makatka" ma tak wiele pozytywów w sobie, że chyba nie jestem w stanie wszystkich wymienić, ale tak sobie myślę, że ten mój nieco chaotyczny opis dobrze odda formę książki, gdzie "w tym całym szaleństwie jest metoda!"
Felietony Doroty Szelągowskiej, przeplatające się z felietonami Mamy nadają książce nowy wymiar. Jakiś powiew świeżości, coś równie pozytywnego i zakręconego, do czego przyzwyczaiła nas Katarzyna Grochola.
W ogóle "Makatka" ma tak wiele pozytywów w sobie, że chyba nie jestem w stanie wszystkich wymienić, ale tak sobie myślę, że ten mój nieco chaotyczny opis dobrze odda formę książki, gdzie "w tym całym szaleństwie jest metoda!"
"Makatka" powinna być zapisywana jak
antydepresant, bowiem obie panie potrafią pisać o kłopotliwych
sytuacjach z tak dużą dawką humoru, że odbieramy te trudne momenty, jako najbardziej niesamowitą
przygodę. Poza tym fajnie wyobrażać sobie, jak musi wyglądać taki szalony dzień Matki z Córką. Pozytywna energia rozsadza chyba pomieszczenie!
Jednak poważnie mówiąc, największym walorem książki jest opisana relacja, istniejąca pomiędzy Matką i Córką. Silne więzy, które łączą obie kobiety, wzajemne zaufanie,
miłość, poświęcenie. Wszystko to czytelnik odbiera automatycznie, jakby między wierszami
pisanych felietonów i uśmiechając się do siebie kiwa głową na znak potwierdzenia.
Książki pisane przez matki, skierowane dla matek, albo o perypetiach matek, mają dla mnie szczególne znaczenie. Bardzo emocjonalnie do nich podchodzę i doszukuję się w nich siebie, relacji z własną Mamą czy własną Córką. Trudno pisać mi później o tych tytułach (dlatego tak zwlekam z opisaniem przeczytanej w czerwcu książki "Jeszcze jeden dzień"). W każdym razie, chciałabym mieć takie umiejętności, jak panie Grochola i Szelągowska, żeby stworzyć razem z własną Mamą bądź razem z dorosłą, kiedyś Córką, tak niesamowitą, ciepłą historię, opisującą fragment naszego wspólnego życia.
Sardegna
Oj zaaplikowałabym sobie ten antydepresant. To musi być mega pozytywna pozycja. Dorotę Szelągowską poznałam przez hotelove i muszę powiedzieć, że nie tylko lubię jej słuchać, ale też na nią patrzeć. Świetna kobieta :)
OdpowiedzUsuńps. okładka fatalna - przynajmniej dla mnie ;)
UsuńO, a ja nie znam "hotelove" to program czy pismo? Pani Dorota wydaje się być tak samo pozytywnie zakręcona jak jej Mama. Świetne babki :) a co do okładki, może zdjęcie nie jest do końca adekwatne, ten róż jest jednak troszkę bledszy. Dla mnie okładka jest ok, te zdjęcia, skrawki wspomnień to taka właśnie "Makatka"
UsuńNo właśnie chodziło mi o tę kolorystykę. Jakoś taka mało elegancka :)
UsuńA Hotelove to program na domo+. Jeżeli interesujesz się wystrojem wnętrz i lubisz ładne rzeczy to polecam :) Podobnie jak Domy gwiazd prowadzone przez Dorotę, fajna babka :)
O widzisz, dzięki za polecenie. jakoś nie miałam okazji oglądać jej programu. nawet, o wstydzie, nie wiedziałam, że takowy jest ;) sprawdzę :)
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji poznać żadnej książki pani Grocholi, ale dużo dobrego o nich słyszałam. Zachęciłaś mnie to tego tytułu, ale zastanawiam się, czy nie lepiej będzie zacząć od czegoś innego, żeby najpierw dobrze poznać styl samej Grocholi. Jak myślisz?
OdpowiedzUsuńMożesz spokojnie zacząć od "Makatki" to taka niezobowiązująca, mega pozytywna lektura. Jak weźmiesz się za serię o Judycie, to warto już doczytać do końca. "Houston mamy problem" to znowu zupełnie inna Grochola, nie wiem, jak podchodzą Ci opowiadania, ale powyższymi propozycjami proponuję nie zaczynać
UsuńW takim razie jak będę miała ochotę na Grocholę to zacznę od tego tytułu.:)
Usuń