Wydawnictwo: 4S Publishing House
Liczba stron: 73
Liczba stron: 73
Moja ocena : -
Piotr Kniecicki zmarł w listopadzie 2015 roku po 14,5 roku od wylewu. Niech zostanie w naszej pamięci...
Ostatnio ktoś zapytał mnie, czy lubię czytać książki o trudnej tematyce chorób i śmierci. Otóż, nie lubię. Unikam ich nawet, zwłaszcza odkąd mam swoją własną rodzinę. Z drugiej jednak strony, nie można udawać, że owe trudne momenty nie istnieją. Są bowiem integralną częścią człowieka, a także integralną częścią literatury. Dlaczego o tym piszę? Bo miałam okazję przeczytać niesamowitą książkę. Trudną i skomplikowaną, ale czy to znaczy, że nie powinnam podjąć się choć próby jej opisania? Piszę, bo może komuś ta książka pomoże, może dzięki mnie, ktoś się o niej dowie. Napiszę o niej, chociaż nie wiem, czy zrobię to dobrze.
"Sztuka godnego umierania" nie podlega żadnym kryteriom i ocenom. Jej Autor, Piotr Kniecicki, poeta, grafik, człowiek, który prowadził aktywne życie i realizował się artystycznie, w wieku 44 lat doznał wylewu, w wyniku którego uszkodził się pień jego mózgu. Piotr został całkowicie pozbawiony władzy nad swoim ciałem, przy zachowaniu całkowitej świadomości umysłowej. Po długim czasie stabilizacji, kiedy to nauczył się komunikować z otoczeniem za pomocą ruchu gałek ocznych, będąc całkowicie sparaliżowanym, postanowił opisać swoją historię.
Niesamowite prawda? Dlatego napisałam, że książka nie podlega żadnym ocenom. Jakże można sklasyfikować niewyobrażalny trud, siłę i odwagę Autora?
Jak to wyglądało od strony technicznej, spytacie? Otóż, początek pracy, kiedy to Piotr Kniecicki tworzył wiersze, odbył się za sprawą "interlokutorki", której, za pomocą kodu ABC, i mrugnięcia okiem, "dyktował" litera po literze, pierwsze słowa, składające się w wersy i całe utwory. Tytaniczna praca, wymagająca wielkiej determinacji i siły ducha zaimponowała pracownikom szpitala, którzy zorganizowali specjalny komputer, a dzięki niemu pan Piotr mógł już "pisać" za pomocą lewej pięści
I to właśnie w ten sposób powstała powyższa publikacja, w której Autor dzieli się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami z okresu zaraz po wylewie i okresie stabilizacji.
Niesamowity to zapis, będący momentami zlepkiem pozornie niezwiązanych ze sobą, obrazów i wrażeń. Nic nie jest tu jednak przypadkowe, a wszystkie opisy pochodzą od samego Autora, który tak je właśnie zapamiętał. Lektura tych fragmentów może dać czytelnikowi wiele do myślenia. Wielu zastanawiało się nie raz, co czeka człowieka "po drugie stronie". Piotr Kniecki nie da na to pytanie pełnej odpowiedzi, ale pozwoli nam zerknąć do swoich wspomnień.
Nie będzie to lekka lektura, lojalnie uprzedzam, ale na pewno nie będzie to stracony czas. Ważne jest też to, że książce przyświeca jeden cel: pokazanie, że nie ma w życiu sytuacji, w której należałoby się poddać. Nawet najtrudniejsze doświadczenie życiowe można przeobrazić w coś wartościowego.
Wbrew pozorom "Sztuka..." nie jest książką pesymistyczną. Daje niesamowity obraz siły, determinacji i woli walki człowieka. Da też psychicznego kopniaka tym ludziom, którzy wiecznie narzekają na swój żywot.
A ja, na koniec, pozwolę sobie przytoczyć wiersz Autora, który wyrazi najlepiej to, czego ja nie potrafię...
wcale tak do końca ...
nawet
gdyby zdarzył się cud
i dobry Pan Bóg oddałby mi
do ponownego używania
głos, wzrok oraz słuch...
a nawet
gdyby zdarzyły się dwa cudy
i dobry Pan Bóg oddałby mi także
do ponownego używania
moją dawną sprawność fizyczną...
to po pierwsze;
- wcale nie jestem już na tyle dojrzały
aby te cudem odzyskane skarby
tym razem należycie hołubić...
a po drugie;
- tak do końca to wcale nie jestem przekonany
czy po tylu latach kalectwa
to właśnie byłoby tym
czego pragnę najbardziej...!
wcale tak do końca ...
nawet
gdyby zdarzył się cud
i dobry Pan Bóg oddałby mi
do ponownego używania
głos, wzrok oraz słuch...
a nawet
gdyby zdarzyły się dwa cudy
i dobry Pan Bóg oddałby mi także
do ponownego używania
moją dawną sprawność fizyczną...
to po pierwsze;
- wcale nie jestem już na tyle dojrzały
aby te cudem odzyskane skarby
tym razem należycie hołubić...
a po drugie;
- tak do końca to wcale nie jestem przekonany
czy po tylu latach kalectwa
to właśnie byłoby tym
czego pragnę najbardziej...!
Podziwiam Autora, przesyłam mu serdeczne pozdrowienia i życzę wielkiej siły na realizację wszystkich zamierzeń i planów!
***
EDIT:
Piotr Kniecicki zmarł w listopadzie 2015 roku po 14,5 roku od wylewu. Niech zostanie w naszej pamięci...
Sardegna
Także po takie książki rzadko sięgam, nie potrafiąc być świadkiem cierpienia i bólu ludzkiego. Jednak, tego typu pozycje poruszają wszystkie struny mojej wrażliwości.
OdpowiedzUsuńJa też raczej unikam takiej literatury, ale czasem trzeba
UsuńW takich momentach żałuję, że nie mam bloga ;)
OdpowiedzUsuńTemat jest o tyle trudny, że często nie wiemy, jak się zachować wobec choroby czy kalectwa.
OdpowiedzUsuńTo prawda. O integracji i właściwym zachowaniu w stosunku do osób niepełnosprawnych czy chorych zawsze warto mówić. Poza tym, w takim wypadku wylewu często krzywdzące jest przeświadczenie, że chory ma również niesprawny umysł. A to nieprawda
UsuńMyślę, ze to bardzo trudna książka, ale na pewno warta przeczytania. W tej chwili nie jestem na nią gotowa, ani psychicznie ani czasowo. Jednak na pewno nie zapomnę, postaram się w przyszłości po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZachęcam. Choć nie ukrywam, temat trudny, więc książka nie nadaje się na każdy moment życia. Ale jakbyś się skłoniła, nie będziesz zawiedziona
UsuńDzień Dobry,
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten opis. Autor książki to mój Tata. Sama nigdy jej nie przeczytałam, bo zbyt ciężko, ale dzięki Pani wiem przynajmniej o czym jest i że warto przeczytać.
Gwoli informacji, dopowiem tylko, iż Autor zmarł w listopadzie 2015 roku po 14,5 roku od wylewu.
Pozdrawiam serdecznie,
Ela Kniecicka
Szanowna Pani Elu, proszę przyjąć moje najszczersze wyrazy współczucia. Nie ma takich słów, które zabrzmiałyby właściwie w tym momencie. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać książkę Pani Ojca i napisać na ten temat parę słów. Bardzo dziękuję za ten komentarz, bo w takich chwilach, jak ta, czuję, że prowadzenie mojego bloga ma sens. pozdrawiam serdecznie!
Usuń