Tak, jak pisałam w TYM wpisie, na sobotę 20.05 miałam zaplanowany udział w Warszawskich Targach Książki. Były to już moje drugi targi w stolicy, bowiem dwa lata temu, po raz pierwszy się udało mi się dotrzeć na książkowy Stadion Narodowy. W doborowym towarzystwie Patryka z bloga Moje Bestsellery, spędziłam podróż i bardzo energetyczną sobotę, wypełnioną książkową atmosferą, niezliczoną ilością książek w świetnych cenach oraz tytułów, które koniecznie musiałam mieć.
Nie wiem w czym tkwi ten fenomen targów ale corocznie (a jeżeli się uda, to nawet dwa lub trzy razy w roku) z wielką radością planuję i później jadę na targi. Nie przeszkadzają mi tłumy, duchota, długi czas oczekiwania w kolejkach na podpis ulubionego autora, czy przeciskanie się do wejścia. Przez 7 lat prowadzenia bloga byłam już na kilku Targach Książki (dokładne relacje znajdziecie klikając w linki):
2012 - Katowice cz.1, Katowice cz.2, Kraków
2013 - Katowice cz.1, Katowice cz.2, Kraków cz.1, Kraków cz.2
2014 - Katowice, Kraków cz.1, Kraków cz.2
2015 - Katowice, Kraków, Warszawa cz.1, Warszawa cz.2
2016 - Katowice cz.1, Katowice cz.2, Kraków
2017 - Warszawa
za każdym jednak razem wracam z nich naładowana mega pozytywną energią oraz wielką ochotą do czytania i blogowania. Za nic więc nie odpuściłabym sobie udziału w tym książkowym święcie.
Faktycznie, przez te 7 lat blogowania zmieniło się nieco moje podejście do targów. Kiedyś, na początku skupiam się tylko na ulubionych autorach i zebraniu od nich autografów. Brałam na TK niezliczone ilości książek do podpisu i później cierpliwie stałam w olbrzymich kolejkach. Dzięki temu mam w swej biblioteczce całkiem sporą kolekcję książek z wpisami. Na kolejnych TK skupiłam się już raczej na spotkaniach z zaprzyjaźnionymi blogerami i nawiązywaniu nowych kontaktów i znajomości. Na spotkaniach targowych i imprezach potargowych udało mi się poznać niesamowitych ludzi, z którymi do dziś utrzymuję blogowy kontakt. Później, wraz z grupą ŚBKów zajęliśmy się organizacją paneli dyskusyjnych i innych targowych atrakcji. TK były więc bardziej pracą, niż odpoczynkiem.
W tym i zeszłym roku moja obecność na TK była już oparta na zupełnie czymś innym. Mniej było spotkań towarzyskich (choć z grupą znajomych, nadal tą samą, zawsze udaje mi się porozmawiać, czy wypić kawę), mniej stania w kolejkach do autorów i zbierania podpisów, za to więcej było luzu, spokojnego spacerowania między stoiskami i skupienia na samych książkach.
Doskonale widać to po tegorocznych TK w stolicy. Zabrałam do podpisu tylko trzy książki: "Zakładnika" Przemysława Borkowskiego, "Pustułkę" Katarzyny Bereniki Miszczuk i "Polska odwraca oczy" Justyny Kopińskiej. Nie stałam w kilometrowych kolejkach, bo to już nie na moje nerwy (dobrze, że mam podpis Remigiusza Mroza z czasów, kiedy nie był jeszcze tak oszałamiająco popularny, bo nie dałabym rady stać w 5 godzinnej kolejce...). Nie brałam też udziału w spotkaniach blogerów (oficjalnego nie było, a te mniej oficjalne jakoś mnie ominęły). Udało mi się za to spotkać w przelocie i chwilę porozmawiać z zaprzyjaźnionymi blogerami (Aine, Chiara, ManiaCzytania, Klaudyna, Silaqui, Kasia i Daniel, Agnieszka Tatera, Natalia, Angelika), pogadać z ŚBKami i robić to, na co nigdy wcześniej na TK nie miałam czasu: spokojnie pochodzić między stoiskami, kupić książki w promocyjnej cenie i po prostu "być" na targach.
Na tegorocznych TK zauważyłam jeszcze coś: nowe, młode pokolenie blogerów i vlogerów. To oni teraz mają swój czas. Zabrzmiało to strasznie staro, ale właśnie w Warszawie uświadomiłam sobie, jak przez te moje 7 lat blogowania zmieniła się blogosfera i blogerzy. Czy to źle? Chyba nie, jednak trochę zrobiło mi się przez to trochę refleksyjnie.
Wracając jednak do autorów. Udało mi się zdobyć podpisy wyżej wymienionych (Katarzyny Bereniki Miszczuk, Justyny Kopińskiej i Przemysława Borkowskiego)
porozmawiać z Magdą Witkiewicz, Renatą Kosin przy okazji promocji jej najnowszej, cudnie wydanej książki "Tatarka", a także z panią Patrycją Gryciuk, promującą swoją najnowszą książkę "Trzy godziny ciszy". Udało mi się też zamienić parę słów z panią Katarzyna Puzyńską, trafiłam bowiem na sam koniec podpisywania przez Nią książek, i nawiązać do pierwowzoru Lipowa, czyli miasteczka Pokrzydowo, które jest mi akurat znane prywatnie.
porozmawiać z Magdą Witkiewicz, Renatą Kosin przy okazji promocji jej najnowszej, cudnie wydanej książki "Tatarka", a także z panią Patrycją Gryciuk, promującą swoją najnowszą książkę "Trzy godziny ciszy". Udało mi się też zamienić parę słów z panią Katarzyna Puzyńską, trafiłam bowiem na sam koniec podpisywania przez Nią książek, i nawiązać do pierwowzoru Lipowa, czyli miasteczka Pokrzydowo, które jest mi akurat znane prywatnie.
Podeszłam przywitać się także do zaprzyjaźnionych wydawców z Naszej Księgarni, Czwartej Strony, Heliona, Agory i Prószyńskiego. Poza tym, zrobiłam zakupy w części antykwarycznej na poziomie -1 oraz w Taniej Książce, wypiłam kawę i zjadłam lody, którymi można było częstować się do woli na stoisku Merlina oraz odpoczęłam na trybunach słuchając wywiadu z Maxime Chattamem.
Tak prezentują się moje zdobycze targowe:
"Potwór z Florencji" Douglas Preston i Mario Spezi
"Przymierze trojga" Maxime Chattam
"Wiem o tobie wszystko" Clarie Kendal
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia
"Pogromca lwów" Camilla Lackberg
"Gorzka czekolada", "PSYgoda na czterech łapach", "13 - piętrowy domek na drzewie" oraz książeczka piłkarska o Błaszczykowskim. Do tego torba i standardowo kilkanaście zakładek. W tym roku nie kupiłam sobie kubka, czego trochę żałuję, ale mam zamiar nadrobić to na TK w Krakowie.
Podsumowując, spędziłam bardzo energetyczny dzień targowy, wypełniony książkowymi atrakcjami po brzegi. I choć z domu wyszłam O 3:00 w nocy w sobotę, a wróciłam o 1:45 w niedzielę, nie żałuję ani minuty spędzonej na TK w stolicy. Co do planów na przyszły rok, mam takie, ale jak wiadomo, przez ten okres czasu wiele może się jeszcze zmienić. Póki co, planuję Kraków w październiku i Katowice w listopadzie.
Sardegna
To super, że miałaś tak udany, owocny dzień! Oby kolejne targowe wypady były równie fantastyczne! 😊
OdpowiedzUsuńByło energetycznie, jak zwykle na TK. Największe oczekiwania mam wobec katowickich, ale wiesz, co u nas, to u nas :)
UsuńReasumując to nieco więcej niż jeden targowy dzień :)
OdpowiedzUsuńCieszę się wraz z Tobą, że jesteś tak zadowolona. A z każdym rokiem każdemu zmieniają się targowe plany i priorytety.
Czekam na wrażenia po "Wiem o tobie wszystko" - czytałam.
Czyli mówisz, że "Wiem o tobie wszystko" jest interesująca? Kupiłam ją trochę przez przypadek, bo spodobał mi się opis. Nie planowałam tego zakupu, ale teraz mnie utwierdziłaś, że nie nie najgorsza wtopa ;)
UsuńWidzę, że Ty to umiesz wyciągnąć z targów ile się da :) Ja nie mam żadnych podpisów, nie udałam się na żadne spotkanie i wspominam jedynie to, że nie było dobrym pomysłem zabieranie ze sobą dziecka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się zobaczyłyśmy choć przez chwilę!
Ja również się cieszę, że spotkałyśmy się po latach :) co do dzieci, wiem coś o tym. Moje zawsze strasznie chcą jechać na TK, ale dobrze wiem, jakby się to skończyło, dlatego zabieram ich tylko do Katowic i to w niedzielę
UsuńZazdroszczę. Mi nie udało się dotrzeć, ale może następnym razem będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by się udało!
UsuńBardzo fajny dzień opisałaś! Widać, że wypracowałaś sobie metodę zwiedzania, najlepszą dla siebie.
OdpowiedzUsuńMasz rację, po tych pięciu latach chyba już mi się to udało :)
Usuń