Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 416
Moja ocena : 4/6
Miesiąc temu pisałam o "Obsesji", czyli pierwszym tomie nowej, kryminalnej serii pani Katarzyny Bereniki Miszczuk, w której główną bohaterką jest Joanna Skoczek, młoda lekarka psychiatrii. Dzisiaj zapraszam na wpis o "Paranoi" - drugiej części tej historii, w której Joanna gra już drugie skrzypce, natomiast na pierwszy plan wysuwa się Marek Zadrożny, patolog, znany bardzo dobrze czytelnikom z "Obsesji", tam bowiem odegrał bardzo ważną rolę w śledztwie i wspierał bohaterkę, dbając o jej bezpieczeństwo. Pomiędzy Joanną a Markiem mocno iskrzy, choć ich relacji nie można nazwać prawdziwym związkiem, miło jednak się o niej czyta i podświadomie jej kibicuje.
O ile w "Obsesji" wydarzenia są relacjonowane z perspektywy Joanny, to "Paranoję" opowiada nam Marek, gdyż to on staje się niejako inspiracją/powodem działania nowego seryjnego zabójcy, który pojawił się w mieście, choć na początku nie jest tego oczywiście w żaden sposób świadomy.
Po
odkryciu prawdy na temat Okulisty, czyli seryjnego, mającego obsesję na
punkcie kobiet w stylu Joanny Skoczek (o czym była mowa w pierwszym
tomie), lekarka wyjeżdża bez pożegnania, czym bardzo zasmuca Marka, który chce odnowić z nią kontakt, jednak to nie jest takie łatwe. Okazja na ponowne spotkanie i wspólne działanie może jednak nadarzyć się w momencie, kiedy patolog, pracując, jak co dzień w prosektorium natyka się na pewne ślady, które dla postronnego obserwatora nic nie znaczą, jemu jednak dają do myślenia. Badając kolejnych martwych, do których śmierci absolutnie nie przyczyniły się osoby trzecie, zauważa pewne nieprawidłowości. Na przykład u staruszki, która przedawkowała przez nieuwagę insulinę, na palcu u ręki zawiązana jest cienka, czerwona nitka z włóczki, której sposób zawiązania zupełnie nie pasuje do stylu bycia denatki. Jak wiadomo, jeden przypadek nie czyni sprawy, więc Marek nie przejmuje się tą dziwną sytuacją, aż do czasu, kiedy do jego prosektorium trafiają kolejne zwłoki, tym razem młodej projektantki mody, która popełniła samobójstwo wieszając się na klamce. Ponownie na ciele ofiary znajduje się taka sama charakterystyczna wstążeczka. Dziwne zbiegi okoliczności dopełnia jeszcze ciało bezdomnego, który przedawkował metanol i guzik jego kurtki z takim samym czerwonym sznureczkiem.
Marek postanawia za wszelką cenę sprawdzić, czy czerwone nitki to znak rozpoznawczy jakiegoś zabójcy, działającego tylko w sobie znany sposób, czy może zupełny, choć nieprawdopodobny przypadek. Oczywiście swoje prywatne śledztwo prowadzi przy pomocy przyjaciela, nieodzownego policjanta Sebastiana Pola i ze wsparciem Joanny Skoczek, lekarki, z którą łączy go już rozwiązanie poprzedniej zagadki kryminalnej. Poza tym, Joanna, jako jedna z nielicznych potrafi oprzeć się niezwykłemu urokowi osobistemu Marka, a to tylko mobilizuje lekarza do działania.
Wyjaśnienie, o co tak naprawdę chodzi z tą włóczką, staje się dla Zadrożnego sprawą życia i śmierci. Choć początkowo nie ma sprzymierzeńców w swoich badaniach, z czasem okazuje się, że prawda leży bliżej, niż mógłby się ktokolwiek spodziewać.
"Paranoja", choć z zasady utrzymana w podobnym klimacie, jak "Obsesja", nie jest taka wciągająca dla czytelnika (w każdym razie dla mnie nie była). W tej części zdecydowanie ważniejsza jest rozwijająca się relacja pomiędzy Markiem i Joanną, niż sprawa kryminalna, która toczy się właściwie w tle spraw osobistych głównych bohaterów, dlatego ja absolutnie nie nazwałabym tej serii, kryminalną. Nie dość, że wątek zabójstwa i poszukiwanie sprawcy opisywane jest z przymrużeniem oka i nie wywołuje w czytelnikach strachu, napięcia czy nawet zaskoczenia, raczej sprawia, że odbiorca uśmiecha się pod nosem, traktując całą tą historię, jako romans, ewentualnie lekką obyczajówkę z elementami kryminalnymi.
Druga część podobała mi się znacznie mniej, niż pierwsza, stąd też zostawiam Was z decyzją, czy chcecie poznać dalsze losy Joanny Skoczek i Marka Zadrożnego. Ja osobiście zdecydowanie bardziej polecam serię "Kwiat paproci", albo moją ulubioną powieść Autorki - "Druga Szansa".
Wyjaśnienie, o co tak naprawdę chodzi z tą włóczką, staje się dla Zadrożnego sprawą życia i śmierci. Choć początkowo nie ma sprzymierzeńców w swoich badaniach, z czasem okazuje się, że prawda leży bliżej, niż mógłby się ktokolwiek spodziewać.
"Paranoja", choć z zasady utrzymana w podobnym klimacie, jak "Obsesja", nie jest taka wciągająca dla czytelnika (w każdym razie dla mnie nie była). W tej części zdecydowanie ważniejsza jest rozwijająca się relacja pomiędzy Markiem i Joanną, niż sprawa kryminalna, która toczy się właściwie w tle spraw osobistych głównych bohaterów, dlatego ja absolutnie nie nazwałabym tej serii, kryminalną. Nie dość, że wątek zabójstwa i poszukiwanie sprawcy opisywane jest z przymrużeniem oka i nie wywołuje w czytelnikach strachu, napięcia czy nawet zaskoczenia, raczej sprawia, że odbiorca uśmiecha się pod nosem, traktując całą tą historię, jako romans, ewentualnie lekką obyczajówkę z elementami kryminalnymi.
Druga część podobała mi się znacznie mniej, niż pierwsza, stąd też zostawiam Was z decyzją, czy chcecie poznać dalsze losy Joanny Skoczek i Marka Zadrożnego. Ja osobiście zdecydowanie bardziej polecam serię "Kwiat paproci", albo moją ulubioną powieść Autorki - "Druga Szansa".
Sardegna
Też liczyłam na coś ciut innego, ale chociaż dialogi były zabawne ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, momentami jest śmiesznie, ale do "typowego" kryminału, to naprawdę wiele "Paranoi" brakuje. Chociaż z drugiej strony, zależy czego oczekujemy od lektury. Na przykład, jako komedia kryminalna będzie, jak znalazł!
Usuń