Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 352
Moja ocena : 5/6
Z "Posłańcem" to było tak: na fali popularności Markusa Zusak i jego genialnej (podobno, bo sama nie czytałam, więc nie wiem) "Złodziejki książek", na polski rynek wydawniczy wyszła kolejna powieść autora. Zaopatrzyłam się w oba tytuły, planując oczywiście przeczytać "Złodziejkę..." w pierwszej kolejności. Jednakże dość trudna tematyka nie bardzo pasowała mi do urlopu, na który się wybierałam. Postanowiłam więc zacząć swa czytelnicza przygodę od "Posłańca". I tym oto sposobem, książkę przeczytałam w jeden wieczór, bo wciągnęła mnie maksymalnie.
Powieść jest z gatunku tych, które ja osobiście nazywam "oczywistą oczywistością". Książka zawiera mnóstwo prawd i porad, które są proste i znane wszystkim wokoło (co nie znaczy oczywiście, że wszyscy się do nich stosują). Niestety, tak to jest, łatwo powiedzieć, trudniej zastosować w praktyce. Wszyscy teoretycznie wiedzą, czym się kierować w życiu i jak postępować, żeby nie ranić innych, być zadowolonym z siebie i cieszyć się chwilą doczesną, w praktyce jednak, tylko niewielu z nas wykorzystuje ten potencjał i stosuje w swym życiu owe wartości.
Podobnie sprawa wyglądała w przypadku Eda Kennedy'ego, dziewiętnastolatka, którego życie było zwyczajnie nieciekawe i nudne. Najmłodszy z rodzeństwa, ignorowany, wiecznie sprzeczający się z matką, zamieszkuje w obskurnej kawalerce, za jedynego towarzysza mając starego psa, Odźwiernego. Ed pracuje jako taksówkarz, ale praca też nie daje mu satysfakcji, ot pracuje by przeżyć od pierwszego do pierwszego. Wraz z grupą przyjaciół spędza czas na bezproduktywnej grze w pokera, i praktycznie każdy jego dzień jest podobny do poprzedniego. Bez ambicji, bez planów na przyszłość, wegetuje z dnia na dzień, męcząc się z samym sobą.
Wszystko zmienia się jednak w momencie, kiedy Ed otrzymuje tajemniczą przesyłkę, a w niej zapisane trzy nieznane mu adresy. Chłopak wpada w konsternację, ale ciekawość skłania go ku poszukaniu owych miejsc w mieście. Kiedy dociera pod wskazane adresy, okazuje się, że czekają tam na niego osoby, potrzebujące wsparcia bądź natychmiastowej pomocy. Tym sposobem Ed staje się tajemniczym pomocnikiem i dobrym duchem. Pierwsze dobre uczynki, niosą za sobą kolejne, bowiem dziwne przesyłki przychodzą jeszcze 3 razy. Kto stoi za zorganizowaniem tej niesamowitej misji dla Eda? Jak wpłynie ona na życie bohatera i jego bliskich?
Dobro zawsze wraca podwójnie, więc życie chłopaka zmieni się diametralnie. Znajdzie on swój cel, nabierze odwagi, nawiąże nowe przyjaźnie. Największa przemiana dokona się jednak w mentalności bohatera, więc każdy pozytyw, jaki wyniknie z owej misji będzie niesamowitym sukcesem.
I tak, jak pisałam na początku, "Posłaniec" przypomina czytelnikom pewne oczywiste prawdy i wartości. Daje motywującego kopa, do zmiany swojego życia na lepsze i wyjścia z marazmu. Pokazuje, że nawet najbardziej nudne życie można zmienić, trzeba tylko mieć odpowiedni impuls do zareagowania. Siedzenie i marudzenie nic nie pomoże, ani niczego nie zmieni. Najważniejsze, to być życzliwym i pewnym własnej wartości. Zmiany są dobre i mogą być początkiem czegoś zdecydowanie lepszego.
Nic odkrywczego nie napisałam, czyż nie? Banalna oczywista oczywistość. Ale uprzedzałam, że to "taka" powieść. Natomiast niebanalna i na pewno nie nudna, jest forma książki. Rozłożenie rozdziałów w postaci talii kart jest bardzo ciekawe. Wisienką na torcie jest też samo zakończenie, a dokładnie ostatnie zdania (kto ma brzydki zwyczaj zaczynać książkę od zerknięcia na ostatnią stronę niech tego broń boże nie robi!). Daję "Posłańcowi" 5/6 bo przypomniał mi co nie co, poza tym umilił czas, a nawet wzruszył. Poza tym, czy ktoś powiedział, że oczywiste książki są złe? Czasami największa wartość tkwi w prostocie, więc do dzieła!
Sardegna
Zgadzam się! Bo jeśli ktoś potrafi te oczywiste prawdy przekazać z wdziękiem, humorem i niebanalnie, to zdecydowanie jest wart przeczytania! ;)
OdpowiedzUsuńA napisanie w taki sposób książki musi wymagać sporego zaangażowania i sprytu od autora, żeby czytelnik nie czuł się znudzony i oszukany ;)
UsuńBrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania :)
UsuńJa tam lubię książki, które przypominają o oczywistych rzeczach - doświadczenie pokazuje mi, że wielu osobom (w tym na pewno i mnie) łatwo jest zapomnieć o najprostszych "podstawach podstaw", a przecież to one są kluczem do sukcesu. :)
OdpowiedzUsuńZdarza się w ferworze codziennych obowiązków i natłoku spraw zapomnieć o tym, co najważniejsze. Sama tez tak mam, więc rozumiem Cię doskonale. A takie lektury sprowadzają na właściwe tory. Miałam podobnie ze "100 imion" Cecilie Ahern
UsuńUWIELBIAM TĘ KSIĄŻKĘ. Obawiałam się najpierw sięgnąć po sławną złodziejkę książkową, więc wybrałam na początek coś innego z repertuaru autora - nie żałuję tego. Zusak w tak naturalny i przyjemny sposób opisuje tę historię, że ciężko się oderwać od kreowanej przez niego rzeczywistości. Naprawdę warta poznania, piękna w swojej prostocie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie, i chyba też mam taki "lęk", przed sięgnięciem po Złodziejkę, choć oczywiście przeczytam, bo leży na stosie do przeczytania na wczoraj.
Usuń,,Złodziejkę książek" czytałam i była genialna! Teraz muszę sięgnąć po ,,Posłańca" ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, sporo osób już czytało Złodziejkę, a ja nie... męczy mnie to ;)
UsuńCzytałam i "Złodziejkę..." i "Posłańca" i w obu książkach jestem zakochana! Całkowicie zgadzam się z Twoją recenzją, "Posłaniec" jest świetny. :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię po raz pierwszy w Książkach Sardegny :) mam nadzieję, że zagościsz na dłużej :)
UsuńDzisiaj skończyłam czytać "Posłańca" i bardzo mi się podobała :). Pozycja po którą warto sięgnąć. Mam nadzieję, że "Złodziejka książek" również Ci się spodoba.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, a że książka leży an stosie do przeczytania na wczoraj, powinnam się za nią zabrać niedługo :)
UsuńNie czytałam, koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czujesz się zachęcona :)
Usuń