Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 221
Moja ocena : 4/6
Pamiętacie, kiedy jakiś czas temu pisałam Wam, że moje dzieci są pod wielkim wrażeniem pierwszego tomu "Opowieści z Narnii", czyli "Lwa, Czarownicy i starej szafy"? Ja sama też byłam bardzo zdziwiona faktem, iż ta historia tak bardzo im się podobała i wywołała w nich aż tak wielkie emocje. Jeszcze podczas czytania dzieciaki pytały mnie, czy ta opowieść ma dalszy ciąg i czy będziemy ją czytać.
Z jednej strony sama chętnie dowiedziałabym się, jak dalej potoczyły się losy Piotra, Zuzanny, Łucji i Edmunda, ale z drugiej miałam poważne obawy, bo gdzieś wcześniej widziałam fragmenty filmu "Księcia Kaspiana" i sama kontynuacja wydawała mi się mocno przekombinowana i średnio fajna. Dzieciaki były jednak niezmordowane i wygrzebały z czeluści dziecięcej biblioteczki tom drugi. Co było więc robić. Trzeba przeczytać.
Nie powiem, lektura dalszych losów bohaterów "Opowieści z Narnii" była dość ciekawym doświadczeniem, choćby tylko dlatego, że miałam możliwość dowiedzenia się, że wejście dzieci przez szafę do magicznej krainy zwanej Narnią, to tylko skromny początek, doskonale wszystkim znany. Natomiast to, co dzieje się później jest znacznie bardziej skomplikowane i rozbudowane i na pewno nie kończy się na drugim tomie.
W pewnym sensie jednak, potwierdziły się niestety moje obawy, że trudno będzie Kaspianowi dorównać do części pierwszej, zwłaszcza jeśli chodzi o emocje moich dzieci. Jego historia jest ciekawa i niepokojąca, ale nie ma w niej już takiego elementu zaskoczenia, przez co nie robi na małych czytelnikach takiego oszałamiającego wrażenia, jak początek. Poza tym, Książę Kaspian w roli władcy Narnii to już nie to samo, co czwórka synów i córek Adama i Ewy na tronie Ker - Paravellu. No niestety. To jest już zupełnie inna opowieść...
Od czasu powrotu Piotra, Zuzanny, Łucji i Edmunda z Narnii minął rok. Dzieci zakończyły kolejne wakacje i szykują się do powrotu do szkoły. W nieco refleksyjnych humorach czekają na stacji kolejowej na swój pociąg, a wtedy jakaś tajemnicza siła przenosi ich w nieznane, choć w pewien sposób znajome, miejsce. Po początkowym zdziwieniu i przeanalizowaniu, gdzie właściwie się znajdują, w nieznanym krajobrazie zauważają znajome im szczegóły. Okazuje się, że trafili z powrotem do Narnii, jednak obecnie wygląda ona już zupełnie inaczej, niż ta, którą zapamiętali. Wydaje im się, że w tej krainie musiało minąć naprawdę sporo czasu od momentu, kiedy ją opuścili.
Faktycznie, dzieci odnajdują kolejne ślady, mówiące o tym, jak wspaniałym królestwem była kiedyś Narnia, stwierdzają też, że obecnie nie wiedzie się w niej najlepiej. Kraj rządzony jest przez króla Miraza, władcę ludu Telmarków, którzy zamieszkują kraj po tym, jak starodawni królowie opuścili go w tajemniczy sposób. Nowy władca rządzi Narnią twardą ręką, absolutnie nie toleruje żadnych magicznych stworzeń, mówiących zwierząt ani leśnych istot. Zabronił też swoim podwładnym wierzyć w Aslana i synów i córek Adama i Ewy, którzy kiedyś uratowali Narnię przez Białą Czarownicą.
Na szczęście dla kraju jest nadzieja, bowiem podły Miraz ma bratanka Kaspiana, który jak najbardziej wierzy w Starą Narnię i pragnie, aby było tak, jak dawniej. Wspierany przez przychylne mu istoty postanawia obalić istniejący porządek. Ale czy młody chłopak, sam stojący na czele Starych Narnijczyków pokona złego wuja? W sam środek tego konfliktu wpadają Piotr, Zuzanna, Łucja i Edmund, nieświadomi tego, jak poważną rolę odegrają kolejny raz w historii Narnii.
Jak widać, w tomie drugiem też sporo się dzieje, wydawać więc by się mogło, że kontynuacja trzyma poziom i jest doskonałym uzupełnieniem tomu pierwszego. Nie do końca jednak tak jest. "Książę Kaspian" jest zdecydowanie mniej dynamiczny, bardziej opisowy i faktycznie czytając tę książkę na głos, ma się wrażenie "dłużyzny". Bardzo dużo miejsca poświęcono tutaj opisom magicznych stworzeń, Starych Narnijczyków, przedstawienia ich zwyczajów, historii, tego, co się z nimi działo, kiedy kraj opanowali Telmarowie. Z jednej strony doskonale to rozumiem. Ten zabieg jest uzasadnionym pomysłem na to, aby przedstawić czytelnikom losy Narnii, kiedy nie było w niej Piotra, Zuzanny, Edmunda i Łucji, z drugiej jednak strony wydaje mi się, że ta kontynuacja przygód dzieci jest przeznaczona raczej dla hermetycznej grupy odbiorców, którzy czerpać będą przyjemność z samego wyszukiwania szczegółów i nawiązań. Dla przeciętego odbiorcy natomiast, nie będzie to miało większego znaczenia.
Na koniec napiszę jeszcze tylko tyle, że po przeczytaniu tomu drugiego jestem już w pełni świadoma, dlaczego tylko pierwsza część jest lekturą szkolną. W innym przypadku, dzieci średnio zainteresowane książkami, prawdopodobnie w ogóle nie przebrnęłyby przez kontynuację. A tak mogły przeczytać przynajmniej początek, który jest wspaniałą opowieścią i na szczęście można uznać ją za odrębną i zamkniętą historię.
Cała serii "Opowieści z Narnii" liczy sobie pięć tomów. Jeśli moje dzieci zechcą sięgnąć po część trzecią, to na pewno im tej lektury nie odmówię, z nadzieją, że w kolejnych książkach historia potoczy się już bardziej dynamicznie i znowu wciągnie ich na maksa.
Sardegna
Mam ogromny sentyment do tej serii♡ Będę musiała sobie zrobić powtórkę zwłaszcza z "Podróży Wędrowca do Świtu", bo pamiętam, że ten tom podobał mi się najbardziej i od niego zaczęła się moja miłość do historii z podróżą w tle:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O! Czyli mówisz, że kolejne tomy dają radę? Boję się, że reszta ostudzi zapał moich dzieci, bo tak niestety trochę wpłynął na nich "Książę Kaspian"...
UsuńPrzeczytałam wszystkie jakiś czas temu :) Zdecydowanie bardziej mi się podobały wersje papierowe, niż ekranizacje :)
OdpowiedzUsuńJa oglądałam w prawdzie tylko pierwszą cześć i fragmenty drugiej, ale potwierdzam, książki zdecydowanie lepsze. Nawet moje dzieci doszły do takiego wniosku, a w przypadku, kiedy dziecko woli papier od ekranu, to naprawdę musi być coś!
Usuń