Liczba stron: 132
Moja ocena : 5/6
Miłość może być przekleństwem. I nie mam na myśli niespełnionej miłości, która burzy spokój duszy. Jak wiadomo, w takiej sytuacji, czas leczy rany, więc jest nadzieja na szczęście. Mam na myśli miłość pozornie idealną. Związek ludzi pozornie kochających się, szanujących się, ufających sobie. Związek, który pod przykrywką szczęścia i udanego małżeńskiego życia, jest toksyczny i prowadzi do destrukcji.
W takim związku znajdowała się Hanna, bohaterka powyższej powieści. Kobieta ma pozornie wspaniałego męża, którego kocha szczerą miłością. Mimo, że bliscy ostrzegali ją przed pochopnym podejmowaniem decyzji o ślubie, kobieta była pewna swoich uczuć. Była także pewna uczuć swojego narzeczonego, który odnosił się do niej z wielkim szacunkiem, troską i oddaniem. Hanna nie zauważała pierwszych sygnałów tragedii. Wszystkie działania męża usprawiedliwiała jego problemami w pracy czy złym humorem. Potem szukała winy w sobie. Że jest złą żoną, że jest za leniwa, głupia, mało atrakcyjna. Że za mało się stara, a mąż jest przecież taki czuły i kochany... Tym bardziej, że otoczenie utwierdzało Hannę w tym fakcie.
Niewinne zachowanie męża zamienia się w regularną gehennę. Hanna zaczyna popadać w depresję. Tragedia, rozgrywająca się za drzwiami ich mieszkania, przybiera na sile, aby w końcu eksplodować i zmienić życie Hanny na dobre.
Ta krótka powieść Grocholi przesycona jest tragedią. Każda strona odkrywa przed nami niesamowity ból i dramat, do tego stopnia, że łzy same cisną się do oczu, a pytanie, jak mogło do tego dojść, pozostaje bez odpowiedzi. Płakałam nad losem Hanny, jednocześnie dziękując Bogu, że mam dobrego i kochanego męża, i spokój, który jest dla mnie tak powszechny, że często niedoceniany.
Szczerze polecam. Mocna, emocjonalna lektura, skłaniająca do przemyśleń na tle mijającego roku.
Sardegna
Coś czuję, że trzeba mieć do tej książki odpowiedni nastrój, żeby nie dać się po jej lekturze zdołować...
OdpowiedzUsuńCzytałam parę tygodni temu i podobnie jak Ty dziękowałam Bogu za mojego męża...
OdpowiedzUsuńAle niestety sporo takich kobiet jest jak Hania. Ja to nawet czasem mam wrażenie, że coraz więcej...
A ja do tej pory nie czytałam żadnej książki Grocholi. I muszę przyznać,że zwykle w ogóle nie mam ochoty na polskich autorów,ale tu akurat jest wyjątek;) "Trzepot skrzydeł" zapowiada się ciekawie,rozejrzę się za nim.
OdpowiedzUsuńKsiążka przeczytana i zapamiętana ...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będę musiała poszukać tej książki ;)
OdpowiedzUsuń