Wydawnictwo: Zysk i S - ka
Liczba stron: 272
Moja ocena : 5/6
To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Hanny Dikty, Autorki pochodzącej z naszych rodzimych śląskich stron, ale nadzwyczaj bardzo udane. Aż żałuję, że nie skusiłam się na poprzednią książkę pisarki "We troje", która owego czasu była dość głośno promowana na blogach, bo jeżeli powyższa opowieść zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie i wciągnęła na tyle, że przeczytałam ją w dwie godziny, poświęcając wszystko inne na jej rzecz, to zakładam, że z poprzednią książką byłoby podobnie.
Lubię takie historie, które wciągają czytelnika bez reszty, nawet jeśli poruszają dość trudną tematykę i są nieco bardziej wymagającymi lekturami, niż typowe czytadła. Powyższa książka taka właśnie jest: wciągająca bez reszty, choć nie stroni od pokazania konkretnych problemów w związku i konsekwencji, jakie wynikną z jednej, spontanicznej i nieprzemyślanej decyzji.
Małgorzata jest zadowoloną z życia kobietą, kocha z wzajemnością swojego męża, a jej codziennie, poukładane życie rozdzielone jest pomiędzy czas spędzony z ukochanym, pracę w liceum, której to bohaterka poświęca się z prawdziwą pasją, oraz drobne przyjemności. Jedyną zadrą, jaka przeszkadza Małgorzacie w jej idealnym życiu jest brak dziecka, ale po latach bezskutecznych starań małżonkowie dojrzewają do myśli o adopcji, godzą się z tą decyzją i autentycznie z niej cieszą. Małgorzata ma też przyjaciółkę, z którą jest bardzo blisko praktycznie od czasów dzieciństwa. Mimo że kobiety diametralnie się różnią, a Anna walczy ze swoimi demonami, czyli świadomością bycia dzieckiem alkoholika, znęcającego się nad swoją rodziną, ich relacja kwitnie i jest prawdziwie trwała.
Życie Małgorzaty toczy się utartym rytmem, aż do czasu, kiedy to od starych znajomych ze studiów, otrzymuje wiadomość, że ich dawny, ulubiony wykładowca umiera na raka. Małgorzata wraz z paczką dawnych przyjaciół postanawia odwiedzić Jareckiego i pożegnać się z nim. Nikt z jej znajomych nie zdaje sobie jednak sprawy, że to spotkanie dla kobiety będzie wielkim powrotem do przeszłości. Krzysztof był bowiem jej pierwszą miłością, po rozstaniu z którym Małgorzata długo leczyła złamane serce. Spotkanie po latach z tym ważnym dla niej mężczyzną okaże się punktem zwrotnym. Profesor zdradzi bowiem Małgorzacie swój największy sekret. Tajemnicę, którą ukrywał od lat, i która wpłynęła na jego dalsze losy zawodowe i prywatne.
Po rozmowie z dawnym kochankiem nic już dla Małgorzaty nie będzie takie samo. Świat się skończy, a poukładane życie legnie w gruzach. Czy przeszłość może zmienić przyszłość? Małgorzata tego właśnie będzie musiała się dowiedzieć.
Bardzo podobała mi się ta powieść, co zresztą widać po wysokiej ocenie, zarówno jeśli chodzi o sam pomysł na fabułę, kreacje głównej bohaterki, jak i zakończenie. Mam jednak mały zarzut. Autorka strasznie rozbudowuje niektóre fragmenty swojej historii, co moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebne. Opisy zwyczajów, codziennych czynności, a także sytuacja życiowa postaci drugo i trzecioplanowych, które nie wnoszą nic do całej opowieści jest po prostu zbędne. Co innego, jeżeli opisy sytuacyjne do czegoś prowadzą, jednak w tej książce wiele z nich nie wnosi niczego nowego do całej historii. Na przykład charakterystyka Alicji, koleżanki z pracy Małgorzaty, o której dowiadujemy się naprawdę sporo na samym początku książki, sugeruje, jakoby to ona miała być główną postacią powieści, albo przynajmniej jej wątek zostanie rozbudowany w dalszej części. Kiedy nic takiego nie następuje, a Alicja jest tylko małym epizodem, czytelnik zaczyna czuć się oszukany. I takie sytuacje niestety powtarzają się kilkakrotnie.
Na szczęście, Autorka potrafi na tyle zaciekawić odbiorcę swoją historią, że rozwlekłe opisy nie przeszkadzają, ani nie denerwują jakoś specjalnie. Człowiek skupia się na głównych wydarzeniach, czyta szybko, żeby poznać finał tej historii, nawet jeśli po drodze natrafia na pewne niedociągnięcia.
"To nie może być prawda" to bardzo emocjonująca książka, którą czyta się bardzo szybko, i choć gdzieś już spotkałam się z podobnym motywem w powieści obyczajowej, uważam że i tak pomysł na fabułę jest trafiony. Takie życiowe opowieści pokazujące, do czego może doprowadzić zawahanie, mały błąd, chęć odmiany czy oderwanie się od codzienności, zawsze są w cenie. Poza tym uświadamiają one jedną, starą prawdę, że postawienie na szali chwilowego szaleństwa, ze zgodnym małżeństwem i szczerym uczuciem, nigdy nie jest tego warte.
Na pewno rozejrzę się za poprzednim książkami pani Hanny Dikty i z chęcią sprawdzę na własnej skórze, jakie jeszcze kwestie moralne porusza w swoich powieściach.
Sardegna
Nie powiem, fabuła nawet ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. Choć główny motyw już się pojawił w powieściach obyczajowych, to jednak Autorce udało się pokazać go w nowej odsłonie
Usuń"We troje" bardzo dobrze wspominam, dlatego chętnie sięgnęłabym również po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że już czytałaś "We troje". Sama żałuję, że nie sięgnęłam po książkę, kiedy była okazja
UsuńNigdy nie słyszałam nic o tej autorce... Sama zaczynam żałować! Szkoda, że ta powieść ma kilka niedociągnięć, ale mimo to oceniłaś ją dość wysoko. Poszukam jej i dam jej szanse, bo tematyka wydaje sie ciekawa.
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze udało mi się zainteresować Cię tematem. Autorka jest warta poznania :)
UsuńZ chęcią sięgnęłabym po tę powieść skoro jest w niej wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńEmocji nie brakuje. Ta książka ma sobie coś takiego, co nie pozwala jej odłożyć nawet na chwilę i mimo niedociągnięć bardzo dobrze się ją czyta
UsuńDziwi mnie nazwanie "rozwlekłymi opisami" tych kilku barwnych wątków, z których każdy ma wpływ na odczucia bohaterki, jej przekonania i jej zachowania.
OdpowiedzUsuńW tych kilku intrygujących wątkach autorka przemyca masę wartości
Witam Cię Soniu w Książkach Sardegny i mam nadzieję, że zagościsz u mnie na dłużej :) Co do Twojego komentarza, szanuję oczywiście Twoje zdanie, ja w każdym razie uważam tak, ja napisałam powyżej. Nadmierne rozbudowywanie wątków pobocznych, które nie są jakoś kontynuowane w dalszej części książki, nie wpływa korzystnie na jej odbiór przez czytelnika. W tym przypadku pomysł na fabułę, emocje bohaterki i zakończenie zrobiły na mnie tak pozytywne wrażenie, że te nic nie wnoszące opisy mnie jakoś nie denerwowały specjalnie, ale jeśli książka jest słabsza to niestety to bardzo rzutuje na ostatecznej ocenie powieści. I to zazwyczaj na niekorzyść
Usuńrzeczywiście bardzo ciekawy pomysł na fabułę!
OdpowiedzUsuńCzytałaś? Jakie wrażenia?
Usuń